To on przyczynił się do zamknięcia Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej – zaufanie bywa bolesne

Cóż można powiedzieć... po prostu szkoda.

W skrócie
  • Bieszczadzka Przystań Motocyklowa w pierwotnej formie już nie funkcjonuje
  • Prawie 3 lata temu BPM została sprzedana
  • To on przyczynił się do zamknięcia Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej - zaufanie nie zawsze jest dobre

Bieszczadzka Przystań Motocyklowa potężną pinezką zaznaczyła swoją obecność na motocyklowej mapie Polski, a miejsce stworzone przez Marka Stana było absolutnie wyjątkowe. Jeszcze kilka lat temu tętniło życiem i gromadziło w jednym miejscu pasjonatów jednośladów z całej Europy, gdzie wszyscy mogli poczuć prawdziwego ducha motocykli. Jaki los spotkał BPM?

Idea BPM wydawała się absolutnie trafiona i sam zamysł, ale również serce na dłoni właściciela miało być gwarancją sukcesu. Zresztą zaraz po otworzeniu, które też wiązało się z ciekawymi historiami, natychmiast miejsce to zaczęło tętnić życiem i z całej Polski zjeżdżali się motocykliści, którzy głodni byli doznań Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej. Były rozmowy do późnych godzin, ogniska, najróżniejsze motocykle i przede wszystkim wyjątkowy klimat przepełniony dobrocią, wsparciem i koleżeństwem. Spora część atrakcji i możliwości była darmowa, a wpłata była uzależniona jedynie od woli danej osoby. To właśnie taka forma miała być gwarancją nie tylko utrzymania, ale również zapewnienia tej miejscówki statusu absolutnie wyjątkowej.

Jeżeli coś nie wypala to wyjaśnień najlepiej jest szukać u samego źródła, a czwartkowa rozmowa z Markiem “Włóczykijem” Stanem pozwoliła nam raz na zawsze porozmawiać, dopytać i dowiedzieć się, dlaczego tak smutny los spotkał Bieszczadzką Przystań Motocyklową.

Najważniejsze informacje:

  1. Gościem czwartego odcinka programu #TAKTRZAŻYĆ był Marek “Włóczykij” Stan, który był właścicielem i założycielem Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej.
  2. BPM to wyjątkowe miejsce na mapie naszego kraju, które pod absolutnie każdym względem było wyjątkowe.
  3. Kto odpowiedzialny jest za zepsucie BPM?
  4. Marek Stan od niespełna 3 lat nie jest już właścicielem Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej.

Przeczytaj również:

#TAKTRZAŻYĆ – odcinek piąty z Radosławem Sroką i Piotrem Dzikowskim już jutro! ALE BĘDĄ JAJA!

Co rusz w Internecie się pojawiają najróżniejsze informacje i zapytania o aktualny status Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej. Niby jakieś szczątkowe wiadomości są, ale nie pochodzą one bezpośrednio od właściciela. W zamian za to okraszone są sporą liczbą plotek i dopowiedzeń, z którym skonfrontował się Marek Stan. W sierpniu 2024 roku miną już 3 lata, odkąd nasz gość nie jest już właścicielem BPM i co ciekawe w inne ręce trafił znak towarowy, a w inne lokal.

Pomimo tego, że początki Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej były niezwykle udane to szybko okazało się, że nadmierne zaufanie i dobroć sprawiła, że Marek został więźniem złotego więzienia, do czego otwarcie się przyznaje. Zresztą sami posłuchajcie jego opowieści na temat genezy upadku prowadzącego do sprzedaży BPM.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Osoby, które na przestrzeni lat systematycznie odwiedzały BPM z pewnością zauważały co rusz pojawiające się zmiany, które niestety zostały wymuszone na właścicielu. Zbyt mnoga liczba darmowych udogodnień sprawiła, że idea tego miejsca zaczęła zanikać, a Marek miał sztywno określony zasady funkcjonowania, które zbliżone były do tych, które panowały w kultowym warszawskim pubie 2Koła prowadzonego przez Griszę. Zamysł bardzo szybko spotkał się jednak z rzeczywistością i nawet wybiórcze sytuacje pojedynczych jednostek skutecznie zabierały pozytywną energię, która niezbędna była do kontynuowania działalności tego miejsca. Dziś, od prawie 3 lat niezwykle zmieniła się sama geneza, podobnie jak właściciele. Szkoda, bo z pewnością to miejsce było wyjątkowe pod każdym względem i zdecydowanie mogłoby funkcjonować po dzień dzisiejszy w niezmienionej, pierwotnej formie. Cóż, sami jesteśmy sobie winni.

Wiktor Seredyński

Od małego oglądał się za motocyklami do tego stopnia, że kilkukrotnie nabił sobie guza na głowie na przydrożnej lampie. Fan dalekich podróży, garażowego majsterkowania, ale także wyścigowej jazdy na torze. Wszystkie rzeczy związane z motocyklami odbywają się oczywiście w akompaniamencie Dire Straits. Podróż i jazda jest celem, a motocykle sposobem na spełnione życie.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button