Test socjologiczny przy okazji testu Junaka 123 i Kymco Agility 16+

Na co dzień jeżdżę dużymi motocyklami. Najczęściej dosiadam CBR 1100 XX – czyli dużego sportowego turystyka. Leszek poprosił mnie o pomoc przy teście dwóch małych sprzętów kategorii 125 – Kymco Agility 16+ i Junaka 123. To było dla mnie bardzo ciekawe przeżycie…

Jazda motocyklem pojemności 125 ccm w ruchu miejskim jest całkowicie innym doświadczeniem od jazdy dużym sprzętem. Wsiadając na kilkukonnego sprzęta musiałem schować w kieszeń swoje motocyklowe przyzwyczajenia i przewartościować swoje zachowanie. Jadąc małym motocyklem jesteśmy bardzo blisko samochodów, dużo bliżej niż na dużym sprzęcie. Jeżdżąc XXem często nawet w godzinach szczytu zdarza mi się jechać po pustej drodze – dojeżdżam do świateł, ustawiam się jako pierwszy pod sygnalizatorem, zapala się zielone, ruszam dynamicznie i… jestem sam. Na 125 jest to niemożliwe. Przyspieszenie jakim dysponujemy jest przyspieszeniem samochodowym, a wiele jest aut, które ruszą szybciej od nas. Włączanie się do ruchu na trasie wymusza od nas ustąpienie pierwszeństwa wszystkim autom, nawet tym, które znajdują się w dużej odległości od nas.

Sprytna jazda w zatłoczonym mieście na 125tce jest zupełnie inna od tej na większym motocyklu. Trzeba perfekcyjnie zaplanować każdy manewr, gdyż nie będzie możliwa poprawka przez przyspieszenie, a tylko będziemy mieć możliwość rezygnacji z wykonania manewru wykorzystując nasze hamulce.

Zupełnie inaczej traktowali mnie kierowcy aut. Podczas jazdy w korku 125tką nie zanotowałem ani jednej sytuacji, w której zjechaliby mi z drogi robiąc miejsce. Na dużym sprzęcie zdarza mi się to bardzo często – choć oczywiście nie zawsze – nawet jadąc do redakcji XXem trafiłem na nieogara w BMW, który udawał, że mnie nie widzi.

Motocykliści na dużych sprzętach całkowicie mnie ignorowali, jakbym jechał rowerem. Przez w sumie 1,5h jazdy po mieście zostałem pozdrowiony raptem jeden raz. LWG od dużych w kierunku małych praktycznie wcale nie działa… Kolesie na Hayabusach, na CBR 600 RR czy Varadero przelatywali obok mnie zupełnie mnie ignorując. Przykre…

Myślę, że jazda na 125tce wśród pojazdów dużo szybszych i większych od naszego to zupełnie inny, niebezpieczny świat, w którym musimy nie tylko ufać swoim umiejętnościom i własnemu rozsądkowi, ale też innym użytkownikom drogi, dużo bardziej niż na dużym motocyklu. To trudna sztuka, potrzeba do tego nie tylko umiejętności ale też odwagi. Nie wiem, czy na co dzień dobrze bym się czuł jeżdżąc takim małym pojazdem. Co tu dużo mówić – podziwiam was jeżdżących maluchami.

Michał Brzozowski

Motocyklami jeżdżę od 2000 roku. Choć przez lata pojawiały się kolejne pasje i zainteresowania, to jednak jednoślady z silnikiem zawsze opierały się nowościom i w moim sercu do tej pory mają pierwszeństwo. Obecnie reprezentuję barwy Szybkiej Turystyki (CBR1100XX) na zmianę z Supermoto i Enduro (DRZ450E SM).

Inne publikacje na ten temat:

14 opinii

  1. To wszystko prawda co napisałeś jeśli chodzi o jazdę na 125, natomiast jeśli chodzi o ignorowanie bikerów dużych motocykli to moim zdaniem wynika z jazdy skuterem (!), a nie motocyklem. Sam jeżdżę motocyklem 125 i nawet “wielcy” pozdrawiają LWG. Tyle w temacie.

  2. a skąd ci inni kierujący np samochodami co nie chcą się rozstąpić i ci inni motocykliści wiedzą że jade 125 a nie 300-500?

  3. To co mają powiedzieć ludzie na 50ccm…? A na rowerach? Śmierć w oczach :-) Ale serio, to trochę przesadzasz. Jazda 125 przypomina poruszanie się maluchem – potrzebna jest odpowiednia strategia :-))) W ruch miejskim na szczęście jest sporo świateł, więc jak się dobrze wystartuje, to zanim puszki cię dopadną, mają kolejny postój.

  4. A mi się wydaje że motocykliści duży maszyn ignorują generalnie tych na skuterach z prostej przyczyny , większość z nich nie ma pojęcia co oznacza LWG. Teraz masa dzieciaków i starszych osób jeździ na 50ccm i o “odmachaniu” można zapomnieć. Dodatkowo dużo robi ubiór, jak jeździsz w krótkim rękawku to raczej nie traktują ciebie poważnie, ale jak już ubierzesz kurtkę przeznaczoną na moto i rękawice to zdecydowanie częściej ktoś się przywita.
    Jak dla mnie taki skuter po mieście jest idealnym rozwiązaniem, bo wyprawa w pełnym stroju od świateł do świateł przy dość wysokiej temperaturze i ciągłe wachlowanie biegami jest męczące i zdecydowanie przyjemniej jeździ się na takim “piździku” 125ccm :)
    Wiem wiem, zaraz hejty polecą.

  5. A ja tam nie mam problemu śmigając mym pociskiem Piaggio w 50cm. Powiem więcej, zdaża mi się wzywać do pojedynków spod świateł, co zawsze powoduje sporą dawkę rozluźnienia i dobre podejście do siebie na wzajem.

    A wyścigi z tymi w puszkach? Jeszcze żaden nie dał rady…

    Skuter na mieście nie ma sobie równych

  6. Na burgmanii cię splują jako ryzykanta, amatora i nieprofesjonaliste.. bo jeden kolega się 20 lat temu przewrócił.
    125 były zauważana i traktowane ^normalnie^ jak było na nie potrzebne prawko A – ta święta i niedostępna powszechnie rzecz tylko dla wybranych.
    A ustawa zmieniła chłopcom optykę i 125 stały się przezroczyste a jak je już widać to jakieś takie strasznie podobne do 50tek.
    Normalnie chłopcy mają ból dupy w tym temacie i tyle.
    Ostatnie 2 dni brykałem po warszawie mocno. 20 stopni w cieniu i 9 na 10 jednośladów WSZELKIEGO TYPU to kolesie w tshirtach i adidaskach.
    Nawet się czułem dziwnie bo ja jako nieprawdziwy motocyklista byłem w długich spodniach a kolesie na litrach (a oni już przecież nic nie muszą udowadniać) byli w krótkich spodenkach.

  7. Maluchy? Fajne (he, he,he). ;PPP
    ^
    A o czym rozmawiają zazwyczaj kierowcy… 40-tonowych TIR-ów?
    – Miałeś dzisiaj jakiegoś ^chrupka^?
    – A tak, pałętał się tam jakiś pod kołami, ale czym jechał, to już nie pamiętam. No tylu ich już było.
    – To co, pół litra, jak zwykle?
    – Weź litrę, bo chyba jakąś traumę mam po dzisiejszym dniu.
    ^^
    Lewa w górę? A na co to komu. MF (mada-faka) działa za to zupełnie inaczej. I tak się poznaje prawdziwych przyjaciół. Albo i nie. ;-)
    *
    Ehhh, znowu młodym i narwanym być. I tak się na wszystko napinać. Aż w końcu każdemu jakaś… żyłka pęknie. :P

  8. Mi nie trzeba nic udowadniać, ale jazda w koszulce z krótkim rękawkiem , adidaskach i kasku awiny (czy innym za kilkanaście złotych ) poprostu bawi. Stać kogoś na litra a na porządny ubiór juz nie. W sumie co ja się dziwię większość pewnie nawet prawka nie ma.

  9. Ostatnio na mieście zauważyłem masę motocyklistów, skuterzystów i innych kierowców jednośladów ubranych nieprofesjonalnie. Bez rękawiczek bez stroju, w krótkich spodenkach a laseczki w przewiewnych sukieneczkach, a nawet na dużych motocyklach takich naprawdę dużych panowie w krótkich rękawkach i bez zabezpieczeń. Jak to jest Oni się niczego nie boją ? Co z ich komfortem psychicznym? Co w przypadku „zdrapki”?
    To zjawisko ostatnio się bardzo nasiliło, mogę powiedzieć że to obserwuje i jeden na 5 ma strój a 4 jeździ bez żadnych zabezpieczeń.
    Ja sam jak kupiłem skuter to kilkanaście kilometrów przejechałem w cywilnych ciuchach ale czułem że mało komfortowo, miałem obawy.
    Co do samej temperatury to obawiałem się że będzie gorzej w te upały, jeżdżę ubrany w cały strój kask, kurtka, spodnie oraz wysokie buty i nie jest tak źle jak myślałem jak się jedzie to jest nawet spoko nie pocę się tak jak w autobusie i jest naprawdę ok, jedyny mankament to spocona głowa od kasku a reszta jest ok.

  10. Ja ostatnio widziałem kilku skuterzystów bez żadnego sprzętu, nawet bez kasku. W tym i jednego co jechał nawet bez koszulki.
    Jeśli chodzi o LWG, pierwszy raz jak motocyklista mi machnął (w zasadzie motocykliści, wszyscy trzej w kolumnie) było jeszcze kiedy jeździłem 50cc, tuz po tym jak kupiłem kurtkę spodnie i kask z prawdziwego zdarzenia, zdziwiłem się wtedy bardzo.
    Zwykle motocykliści nie inicjują pozdrowienia, z wiadomych przyczyn, nie ma sensu machać do kogoś kto raczej nie odpowie. Ale kiedy machałem pierwszy zwykle odzew był. Czasem tylko zdarzył się jakiś \”lord\” na harleyu czy plastikowym litrze co nie chciał się mieszać z \”pospólstwem\”. Ale to tak maksymalnie 10% przypadków, prawdopodobnie mniej.

  11. Tu nie chodzi o sam strach, tylko o dyskomfort psychiczny. Nasza jazda na skuterach, to nie przejazd po lody do sklepu za rogiem. Codziennie przeciskamy się między samochodami, to są mocne przyśpieszenia, ostre hamowania, nagłe i zdecydowane manewry, czasem zawadzanie lusterkami (w korku latam ze złożonymi, inaczej bym się nie mieścił), wyjazdy na ekspresówkę (czyli 120km/h). Ślizg może się zawsze zdarzyć, zawadzenie kolanem lub ręką o otwarte drzwi, kostkami o lusterko puszki. A pracujemy i mamy rodziny na utrzymaniu, możliwość jakiejś przygody eliminujemy na ile się da. Strój jest trochę jak zapięte pasy w samochodzie – oby się nie przydał. Ale po locie Druida nad dachem smarta dokupiłem do bluzy ochraniacz na kręgosłup. Jak jestem ubrany, lubię sprawdzić jak mocno mogę się na moim skucie pochylić w skręcie. Jadąc bez ochraniaczy unikam tych zabaw.

  12. Dokładnie tak jak Zulus napisał tutaj nie chodzi o strach a raczej o dyskomfort psychiczny. Jednak strój motocyklowy daje poczucie ochrony i zabezpieczenia. Jest jeszcze jedna sprawa dotycząca używania stroju motocyklowego, mój strój bardzo się brudzi po jeździe przez miasto, mam wrażenie że ten cały syf z jedni osadza się na moim stroju, opony, pył z hamulców spaliny itp., w przypadku jazdy w strojach cywilnych to chyba też może być problemem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button