Kawasaki Ninja H2R bez owiewek? Oto nowy power naked – Kawasaki Z H2

Do rodziny doładowanych modeli Kawasaki z serii H2 dołącza w 2020 roku muskularny power naked – Kawasaki Z H2. Czy pozamiata konkurencję w klasie?

Kiedy w 2014 roku inżynierowie Kawasaki zaprezentowali Kawasaki Ninja H2 oraz H2R, czyli supersportowe motocykle z turbodoładowanym silnikiem o pojemności jednego litra, świat wstrzymał oddech. Te maszyny zarówno w drogowej (H2), jak i w torowej (H2R) wersji robiły (i nadal robią) ogromne wrażenie. 310 KM (198 w wersji H2) generowanych z litrowej jednostki napędowej nie może nie powodować opadu szczęki. Efekt dodatkowo wzmocniła stylistyka nadwozia oraz reszty podzespołów rodem z filmów Sci-Fi. Ile można wyciagnąć z tej dwukołowej rakiety? O tym  przekonaliśmy się w 2016 roku, kiedy  Kenan Sofuoglu – 5-cio krotny Mistrza Świata kategorii Supersport, podjął się wykręcenia maksymalnej prędkości na wyposażonym w specjalnie przygotowane opony oraz zalanym paliwem lotniczym Kawasaki Ninja H2R. Rzecz miała miejsce na zamkniętym moście nad cieśniną Bosfor w Stambule, a na blacie maszyny, po 26 sekundach od startu pojawiła się cyfra 400!

Kawasaki, co może wydawać się szalone, postanowiło rozbudować serię H2 i choć motocykle z tej rodziny wydają się być bardzo egzotyczne, nie przeszkodziło to w wypuszczeniu w 2018 roku bardziej użytkowej, sportowo-turystycznej wersji modelu o nazwie Ninja H2 SX, która rok później doczekała się edycji SE+ z aktywnym zawieszeniem.

Nadszedł rok 2020, a wraz z nim kolejny nietuzinkowy model linii H2. Ekipa zielonych postawiła na wykorzystanie potencjału doładowanego pieca w będącej ostatnio na topie kategorii motocykli Power Naked. I nic w tym dziwnego, bo właściwie każdy z producentów posiadających w ofercie motocykl klasy Superbike, prędzej czy później oferuję tę samą sportową technologię w gołej i nieco bardziej przystępnej dla statystycznego motocyklisty wersji. Tak powstał jedyny na rynku, wyposażony w kompresor litrowy naked, który odznacza się nie tylko niecodziennym napędem, ale także charakterystycznym dla całej serii odjechanym i dla niektórych z pewnością kontrowersyjnym designem.

Idea konstrukcji wydaje się prosta – wziąć technologię oraz design z kosmicznych maszyn H2 i ucywilizować je nieco – tak, by sprzętem dało się wygodnie i bez napinki jeździć na co dzień. Jak wyszło w praktyce? Nie mieliśmy jeszcze okazji się o tym przekonać, ale już dane techniczne pokazują, że Z H2 ma wszystko, by walczyć o prym w stawce mocarnych golasów. 200 KM oraz 137 Nm i charakterystyka pracy silnika jakiej nie da się uzyskać bez doładowania z pewnością zadbają o odpowiednie wrażenia z jazdy. Nad wszystkim oczywiście czuwa rozbudowana elektronika z armią systemów pomagających w poskromieniu potwora. Cóż, wiele wskazuje na to, że Kawasaki Z H2 będzie najbardziej zadziornym fabrycznym streetfighterem jaki pojawił się w salonach producentów w tym sezonie. A Wy co myślicie o tej propozycji Zielonych?

Piotr Ganczarski

Z wykształcenia inżynier mechaniki i budowy maszyn. Motocykle są jego życiowym przekleństwem i chorą miłością. Buduje, przerabia i remontuje jednoślady. Zarówno te nowsze, jak i starsze. Fan motoryzacji i podróżowania na różne sposoby. Oprócz tego lubi pohasać na rowerze i przeczytać dobrą książkę.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button