Najdziwniejsze choppery i cruisery 50, 125 i 250 ccm. Nasz ranking TOP7 najbardziej odjechanych klasycznych motocykli

Gdy fantazja bierze górę nad rozsądkiem, powstają niespotykane motocykle

W skrócie
  • Choppery i cruisery, które burzą system
  • Bez tak odjechanych motocykli nie byłoby tak ciekawie!
  • Dwusuwowy chopper? A może cruiser z przekładnią CVT?

Chyba w żadnej innej  klasie nie widać takiej fantazji przy konstruowaniu i projektowaniu motocykli jak wśród chopperów i cruiserów. Patrząc na to co przez lata oferowali przeróżni producenci, ma się wrażenie, że nie wszędzie narkotyki są nielegalne. Oto nasz ranking najbardziej odjechanych pomysłów na motocykle typu chopper i cruiser małych pojemności.

Chyba każdy z nas wie co to jest chopper i co to jest cruiser – mocno generalizując, są to motocykle klasyczne, które ponad wysokie osiągi i nowoczesne rozwiązania przedkładają swoją prezencję i nawiązania do motocykli sprzed lat. Długo i nisko to ich wspólna cecha charakterystyczna, choć choppery potrafią także podnieść wysoko główkę ramy, opierając ją na długaśnym widelcu. Niezależnie czy kierownica jest szeroka i płaska (głównie cruisery), czy zadarta do góry i węższa (chopper), zawsze mamy tu do czynienia z nisko położoną kanapą i odprężoną pozycją z nogami mniej lub bardziej wysuniętymi przed siebie. Ciekawi Cię skąd w ogóle wzięły się takie motocykle? Poniżej znajdziesz linki do naszych artykułów dotyczących historii chopperów i cruiserów.

Choppery i cruisery: Najdziwniejsze motocykle seryjne świata

Zarówno choppery, jaki i cruisery ewoluowały przez lata. Mimo tego, że są to maszyny hołdujące klasycznym formom i rozwiązaniom, to nie brak wśród nich mocno nieoczywistych wizji projektantów. Niektóre z nich są tak odklejone, że aż ciężko uwierzyć, że ktoś wpadł na pomysł by to co powstało na desce kreślarskiej przenieść do seryjnej produkcji. Ale dzięki temu przynajmniej nie jest nudno! Ruszamy zatem z naszym rankingiem najdziwniejszych chopperów i cruiserów małych pojemności. Dlaczego małych? Bo tu o dziwo dzieje się w tym temacie najwięcej, a i cenowo jest najbardziej atrakcyjnie. Celowo pomijamy ogromne i cholernie drogie wydumki, na które zdecydowana większość z nas może jedynie popatrzeć.

1. Gilera Eaglet 50 – orlątko ze szponem

Zaczynamy od najmniejszej pojemności czyli motorowerów. O dziwo, wśród motorowerów wcale nie jest tak ubogo w choppero-cruiserowe propozycje jak mogłoby się wydawać. Jedną z perełek w ich gąszczu jest włoska Gilera o słodko brzmiącej nazwie Eaglet, czyli “orlątko”. To dość zabawne nawiązanie do krzyczących orłów symbolizujących pierwowzory cruiserów i chopperów z USA. Eaglet to pełnoprawny chopper, choć jeśli chodzi o jego napęd to jest on mocno nieoczywisty jak na tę klasę. W ramie Gilery Eaglet znajdziemy sportową dwusuwową jednostkę chłodzoną cieczą. Z zasilanie odpowiada gaźnik, a układ zasilania wyposażono w fabryczny dozownik oleju. Zabawnym jest – chyba trochę prześmiewając duże choppery i cruisery, chwalące się swoją pojemnością w oznaczeniach modeli i na emblematach, napis na chromowanym deklu o treści “1/20 litra”. Gilera Eaglet chwalona jest za osiągi – ten chopperek potrafi się rozpędzić nawet do licznikowych 90! Pomaga w tym 6-stopniowa skrzynia biegów. Jego pewną zaletą jest także prezencja rasowego choppera oraz komfort jazdy jaki zapewnia. Ciężko się tylko przyzwyczaić do dźwięku sportowego dwusuwa o małej pojemności, gdy obok ciebie przejeżdża sprzęt rodem z Easy Ridera. Jeden z minusów tej maszyny jest taki, że produkowana była w latach dziewięćdziesiątych XX wieku, a to oznacza, że jest już leciwym sprzętem. Co więcej, jest także rzadko spotykaną propozycją na rynku wtórnym. Jeśli kogoś interesuje ten nieszablonowy motorower, to mamy dobrą informację, bo ten sprzęt był oferowany z niewielkimi zmianami również pod marką Aprilia. Model, w zależności od rocznika i wersji nazywał się Red Rose lub Classic i uwaga!: występował także w wersji o pojemności 125 cm³. Oczywiście także z dwusuwowym silnikiem! W zależności od stanu i rocznika wersja na prawo jazdy AM może kosztować od 2 do 5 tysięcy złotych. Wersje o pojemności 125 mogą być ciut droższe z racji większego zainteresowania ta kategorią.

2. Łoś/Kingway Chopper – król uśmiechów i politowania

Ten sprzęt wzbudza sympatię gdziekolwiek się nie pojawi. Prosta konstrukcja imitująca potężne amerykańskie choppery w skali 1:2 uzupełniana jest często hardcorowymi malowaniami z płomieniami na wszystkich lakierowanych elementach. Wszystko to sprawia, że ten sprzęcik generuje tony uśmiechów, a czasem drwin, ale mało kto potrafi przejść wobec niego obojętnie. Jego oryginalna fabryczna nazwa to Xintian XT50Q. Sam spotkałem kilku pozytywnie zakręconych wariatów, którzy na tym sprzęcie, w stylu Petera Fondy, podróżowali po kraju. Nie brakowało sakw i obowiązkowej “lisiej kity”. Do napędu użyto sprawdzonej, klasycznej wręcz wśród motorowerów czterosuwowej i chłodzonej powietrzem jednostki napędowej znanej z dziesiątek innych produktów z Kraju Środka. Jest to taki trochę motocykl miniaturka i dlatego sugerujemy przymierzanie się do niego riderom o raczej mniejszej posturze. Rosły chłop będzie w tym wypadku kojarzyć się z gorylem Magillą na wrotce. Jego plusem jest na pewno prostota konstrukcji oraz tanie części, których jest pod dostatkiem. Bez problemu znajdziesz także tuningowe tłoki i cylindry by wykrzesać z tego chopperka więcej dynamiki. Łoś już samą nazwą potrafi rozbawić, ale trzeba mu oddać, że ma swój styl. Czy jest dziwolągiem? Zdecydowanie tak i dlatego właśnie trafił do naszego rankingu. Szybki rzut oka na portal ogłoszeniowy pokazuje, że Łosia/Kingwaya czy jeszcze inną markę pod która krył się Xintian, można spokojnie kupić w ładnym stanie nawet za 2 tysiące złotych. Ahoj przygodo!

Motocykl chopper. Wszystko o chopperach

3. Junak M15 125 – największy zbój w klasie?

Tak postawnej maszyny w tej klasie chyba jeszcze nie mieliśmy okazji podziwiać. Junak M15 robi wszystko, by każdy kto na niego patrzy pomylił kategorię pojemnościową do jakiej przynależy. Co więcej, łaczy w swojej konstrukcji dwa światy, czyli cruiserowy ze sportowym. Jak to możliwe? Wystarczy przyjrzeć się konkretnym elementom składającym się na całość tej bestii. Zadziorne nadwozie łączy się tu z postawną prezencją całości. Sportowa końcówka wydechu z podwójnym wylotem pasuje jak ulał do wyeksponowanej tylne opony o rozmiarze aż 190 mm! Do tego oświetlenie LED, nowoczesny zegar LCD w klasycznej formie, sportowy wlew paliwa i imitujące karbon wykończenie elementów nadwozia. Z przodu wyróżnia się konkretny widelec upside-down oraz szeroka i nisko poprowadzona kierownica. To zdecydowanie jedna z najbardziej odjechanych propozycji motocyklowych w klasie 125 i jednocześnie chyba największa 125-ka na rynku nowych sprzętów – jego długość to aż 239 cm, a waga to konkretne 188 kg! Ten sprzęt jest trochę przerostem formy nad treścią, ale jeśli ktoś szuka poważnie wyglądającego motocykla, a ma tylko prawo jazdy kategorii B, to lepiej już nie trafi. Junak M15 kosztuje 14999 zł w salonie.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

4. Romet R 125 CVT – a gdyby tak stworzyć skutero-choppera?

Gdy pierwszy raz zobaczyłem ten sprzęt, jeszcze nie pod marką Romet, to zaniemówiłem. Co to kur..ka jest? Linia? 100% chopper, ale reszta? Całkowicie zabudowane nadwozie nijak nie kojarzy się z motocyklami, których głównym elementem wizualnym jest zazwyczaj wyeksponowany silnik. Jednak sam wygląd to nie wszystko, bo R 125 skrywa jeszcze jedną tajemnicę, która nijak nie chce się wpasować w chopperowo-cruiserowe kanony. Ten jednoślad nie posiada skrzyni biegów! Przeniesienie napędu z jednocylindrowego silnika załatwia bezstopniowa przekładnia CVT – zupełnie jak w skuterach. To wyjaśnia także dlaczego podesty zarówno z prawej, jak i z lewej strony nie posiadają żadnych dodatkowych dźwigni czy pedałów. Gaz i hamulce obsługujesz wyłącznie za pomocą rąk. Z resztą cały napęd z silnikiem mocowanym na wahaczu jest żywcem wyrwany ze skutera. Jedno trzeba oddać tej przedziwnej konstrukcji:  na pewno wyróżnia się z tłumu klasycznych chopperów. I to jak! Nie jestem pewien, czy Romet sprzedał choć jedną sztukę tego choppera. Mam nadzieję, że tak i uda mi się kiedyś spotkać go w trasie i pogadać z jego właścicielem. Co ważne, sprzęt jest ciągle dostępny w ofercie, a jego salonowa cena to 8499 zł.

5. Kawasaki EL 250 Eliminator – chopper rodem z GP

Czas na coś z wyższej pojemnościowo półki. Przechodzimy do 250-ek a wśród nich na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje Kawasaki EL 250 Eliminator. Ten motocykl nawet może się podobać i ciężko odmówić mu prezencji mniej lub bardziej klasycznego choppera. Jednak to co w nim najdziwniejsze to jego napęd. Mały Eliminator jest czymś w rodzaju Gilery Eaglet w swojej klasie. Co prawda nie posiada dwusuwowego silnika, ale jego napęd również pochodzi z motocykla sportowego. W wypadku EL 250 mamy dwucylindrową rzędową jednostkę z chłodzeniem cieczą. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że piecyk ten niemal żywcem został wyjęty ze sportowej GPZ 250R. Ten silnik zdecydowanie lubi obroty. I to bardzo wysokie. 8-zawoworowa głowica sprawia, że idąc pełnym piecem wkręcasz go na 14 tysięcy obrotów! Maszyna wyje jak wściekła wyścigówka rodem z GP, a zza zakrętu wylatuje niezbyt postawny chopperek. Sytuacja bywa zadziwiająca nie tylko dla przechodniów, ale także dla tego, kto po raz pierwszy postanowił dać w palnik na tym sprzęcie i sprawdzić “ile to idzie”. Aż 33-36 KM drzemiących w najmocniejszych wersjach EL 250 oraz 6-biegowa skrzynia, pozwalają rozpędzić Eliminatora do 140 km/h. Znamy anegdoty o kozakach, którzy wykręcili jeszcze więcej. Można pomyśleć, ze to istne szaleństwo, patrząc na postoju na tego zgrabnego  soft choppera. Kawasaki EL 250 – najbardziej sportowego małego choppera jakiego świat widział, można kupić za około 3-5 tysięcy złotych. Za tę cenę dostajemy całkiem zgrabny sprzęt, który łączy klasyczny wygląd z bezkompromisowym napędem o zdecydowanie sportowej charakterystyce.

Motocykle Cruiser: Wszystko co trzeba o nich wiedzieć i co wspólnego z motocyklowymi krążownikami ma Honda CB 750 Four

6. Beta Jonathan 125/350 – cruiser z terenowym rodowodem

Komu jak komu, ale Włochom nie można odmówić fantazji i nieszablonowego podejścia do motocykli. Nasz kolejny przykład na dziwaka wśród motocykli cruiserowatych pochodzi właśnie z tego kraju. Motocykl o tyle wdzięcznej co dziwacznej nazwie Jonathan było oferowany przez włoską markę Beta w dwóch wersjach – o pojemności silnika 125 oraz 350 cm³. Beta to marka kojarząca się niemal wyłącznie z offroadem. Tym bardziej zaskakującym może okazać się fakt, że ta ekipa porwała się swego czasu na skonstruowanie mocno nieszablonowego cruisera. By offroadowym akcentom stało się zadość, zarówno wersja 125, jaki i 350 była napędzana silnikiem, który żywcem przeszczepiono z terenowych motocykli. Konkretnie z dwóch modeli Suzuki: DR 125 oraz DR 350. Patrząc na prezencję Jonathana oraz na fakt, że oferowany był pod koniec XX wieku, należy oddać szacunek projektantom i zastanowić się, czy aby na pewno relaksowali się w sposób legalny. Takie design nawet dziś potrafi przykuć uwagę a wręcz zaniepokoić. Beta Jonathan wygląda zdecydowanie bardziej jak sprzęt stworzony w garażu szalonego customizera niż na linii montażowej w prawdziwej fabryce i to w trakcie seryjnej produkcji. Muszę w tym wypadku przyznać, że ten motocykl budzi we mnie niepokój. Dlaczego? Bo zaczynam się martwić sam o siebie, sprawdzając z lekkim podnieceniem oferty rynku wtórnego. Znalezienie Bety Jonathan na rynku wtórnym nie jest proste, ale też nie jest niemożliwe. Udało mi się namierzyć kilka sztuk w cenach od ok. 8 do nawet 12 tysięcy złotych. Ofert jest jednak znacznie więcej na zagranicznych portalach. Przy odrobinie chęci można stać się posiadaczem mocno nietuzinkowego Jonathana za całkiem rozsądne pieniądze. Unikalność i spojrzenia przechodniów w gratisie!

7. Yuki V3 – tego nie da się odzobaczyć!

A teraz chyba najlepszy hit jaki udało mi się namierzyć i nawet kiedyś spotkać na ulicy. Ten motocykl, cruiser, chopper, maxiskuter – nazwijcie go jak chcecie, wygrywa internety! Jeżeli Romet R 125 CVT wydaje się mocno nieszablonowy, to jak określić ten pojazd? Napędza go niezbyt wysilona jednostka o pojemności 250 cm³ i mocy ok 18 KM. Tutaj także mamy do czynienia z napędem pochodzącym ze skutera, dlatego próżno szukać dźwigni hamulca i zmiany biegów przy podestach. To co urzeka w tym sprzęcie to jego totalnie odklejony design. Wygląda jak pojazd żywcem wyrwany z planu filmu science-fiction z lat 70. Akcja dzieje się gdzieś w okolicach 2000 roku, a główny bohater razem ze swoim rumakiem walczy ze złymi kosmicznymi chopperowcami. Taką wizję mimowolnie kreuje moja chora wyobraźnia gdy patrzę na ten… pojazd. Za marką Yuki stoi potężne chińskie CF Moto, więc o jakość podzespołów czy dostępność części – przynajmniej tych mechanicznych nie powinniśmy się raczej martwić. A teraz najlepsza informacja, bo Yuki V3 był swego czasu dostępny na polskim rynku. Można więc próbować ostrzyc pazurki na ten kosmiczny krążownik. Ofert na rynku wtórnym, co zadziwiające, nie ma zbyt wiele, ale jest szansa na stanie się dumnym posiadacze tego konia już za 2-3 tysiące złotych. Co skłania mnie z kolei do ponownego rozważenia rozbicia świnki skarbonki.

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

3 opinii

  1. Gilera z tamtych lat nie ma nic wspólnego z Aprilią. Marka ta weszła do koncernu Piaggio dopiero w 2004r. To że włoscy producenci z tamtych lat używali komponentów od tych samych dostawców nie znaczy że to są te same konstrukcje. Proszę sprawdzać informacje przed ich publikacją.

  2. A więc KISIAN Twierdzisz że Aprilia red rose i Gilera mają kompletnie inne elementy nadwozia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button