Dawno dawno temu byłem dumnym posiadaczem „pchełki”, czyli właśnie skutera. Cudowna Cobra marki Kingway. Jeździło to to w porywach 50 km/h. W ciągu czterech miesięcy wyjeździłem tym maleństwem ponad 5 tysięcy kilometrów. Szczytem mojego heroizmu było pokonanie ponad 300 km trasy z Krakowa pod Zamość. I o ile w jedną stronę jechałem niewiele ponad 6 godzin, tak powrót zajął mi już ponad 10.
Co lubiłem w mojej „pchełce”?
– mało paliła
Na tym kończyły się jej zalety. Wad było o wiele więcej:
– ciągle rozregulowywał się gaźnik
– nie było plastiku, który by nie odpadł od niej
– przednia lampa służyła co najwyżej do podświetlania książki w czasie wieczornej lektury, ale na pewno nie do oświetlania drogi
– prędkościomierz sugerował, że powinienem płacić mandat jadąc poza teren zabudowanym
– wskaźnik paliwa przez 150 km pokazywał 4/4, po czym nagle spadał do zera, co kończyło się pchaniem maleństwa do najbliższej stacji paliw. Najdłuższy dystans jaki przyszło mi w ten sposób pokonać – to około 9,7 km.
– kiedyś, w czasie halnego, zdarzyło się, że pęd wiatru nie tylko zatrzymał moją Cobrę, ale i zmusił ją do jazdy wstecz (ale silnik udawał, że pruję przed siebie 😛
Z „pchełki” przesiadłem się na Kawasaki Elminatora 250 . Prawdziwy motocykl, który wbrew pozorom okazał się być węższym od mojego poprzedniego jednośladu, ale niewspółmiernie wygodniejszym, szybszym, sprawniejszym i funkcjonalniejszym.
Obecnie jeżdżę czerwonym potworem Honda Africa Twin, który pod kanapą chowa ponad 750 ccm. Ale i tak nadal przeciskam się między samochodami stojącymi w korkach. Różnica polega tylko na tym, że taraz z Krakowa do Zamościa jadę 3 godziny, a nie 10 🙂
Mimo wszystko nie mogę mojej „pchełce” odmówić kilku istotnych zasług.
– na niej poznałem smak jazdy na jednośladzie
– dzięki niej przekonałem się, że korki są tylko dla tych, którzy się na to godzą siedząc w swoich samochodach
– na niej po raz pierwszy wcisnąłem się pomiędzy dwa sznury stojących przed światłami samochodów
– pod nią po raz pierwszy przekonałem się, że w czasie wywrotki nie należy martwić się o upadający pojazd, ale o swoje łokcie i kolana.
Czego chcieć więcej? Myślę, że warto pamiętać, że bez względu na nasze sympatie czy antypatie – skuter jest najlepszym pojazdem na początek przygody z jednośladem. Z doświadczenia wiem, że o niebo lepiej z motocyklami radzą sobie ci, którzy kiedyś w swoim życiu przeszli „pchlą” przeprawę.
A to ja myślałem, że jestem mocny od września dobijając do 3 000 km przebiegu. Biedna była ta Twoja maszyna. Jakieś usterki po tych 5 tysiącach?
tak – odpadające plastiki, wiecznie rozregulowany zapłon, przepalony wydech, naciągnięty pasek napędowy… więcej grzechów nie pamiętam 😀
ja miałem CPI Popcorn (klon Twojego). Miał nabite 10 000. Po tym przebiegu miałem cały układ napędu do wymiany.
Dlatego moje maleństwo dokonywa teraz żywota w beskidzie makowskim wspinając się na miejscowe górki 😀
Ja tam wolę chyba jednak stać w korku, ale za to w ciepłym samochodzie, gdzie gra mi muzyczka 🙂 Szczególnie w taką pogodę, jak teraz 😀
Kolega mailpad porownuje samochod do skutera to tak jakby porownać syrenke z mercedesem nawet 123
Kolega Tomekj mowi ze teraz czuje roznice miedzy skuterem a motorem,nic bardziej mylnego jak to porownanie, jak sie kupuje piżdzika 50 to nie mozna oczekiwać cudow, jest to pojazd do poruszania sie na krotkich odcinkach czy tez w malych miastach bo w duzych tez mozna dostac zawalu przejezdzajac miedzy odległymi dzielnicami.Dawno temu jako młody chłopak posiadajacy cud techniki PRL czyli Komara wybrałem sie w droge za miasto. Odległosc porazajaca 20 i pare kilometrow, jazda do celu byla z wiatrem i bylo ok, ale powrot pod wiatr z predkoscia ok 15km/godz to byla makabra.Dlatego teraz po dlugiej przerwie kupiłem skuter 250cmm i jazda jest o wiele przyjemniejsza nawet na dlugich odcinkach.
A ja uważam, że przygoda ze skuterem może być bardzo dobrym wstępem do fascynacji dwoma kółkami. Jeżeli ktoś się tym zarazi będzie pragnął czegoś więcej niż tylko kibel i w tym momencie zaczyna się pasja, która może trwać całe życie. Jeżeli ktoś potrzebuje tylko środka transportu do miasta będzie miał z 20 skuterów, ale nigdy nie będzie go ciągnęło do czegoś więcej. Mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się na forum o większych maszynkach :).
Coś Ci sie nie fajny egzemplarz trafił;D
Ja właśnie dobijam 5000km przy ostrym użytkowaniu i na prawdę skuter śmiga (też mam cobrę).
Ja polecam ten skuter, przy upadkach żaden z plastików mi się nie złamał o.O