Kaski Motocyklowe LS2 wczoraj i dziś

Skuterowo.com już nie raz pisało o tym jak ważny jest wybór odpowiedniego kasku, zarówno pod względem wygody jak i bezpieczeństwa. Gdy już wybierzemy kask dla siebie często przyzwyczajamy się do niego, a jeśli garnek przypadnie nam do gustu to możliwe, że w przyszłości zmienimy go na ten sam model. Czy to na pewno dobre posunięcie?

Diabeł tkwi w szczegółach - wloty w modelu 2009 były solidnie zamocowane.

W handlu nieustannie trwa walka o klientów, o to aby ich przyciągnąć i zaciekawić swoimi produktami, a później utrzymać konsumentów przy jednej marce. Taki zabieg może się udać, jeżeli klienci, czyli my, będą zadowoleni z zakupionego towaru. Tyczy się to wielu dziedzin życia, także motocykli i gałęzi kasków ochronnych. Jeżeli zakupiony przez nas garnek okaże się dobrej jakości, będzie wytrzymały, wygodny i ergonomiczny to nawet jeśli nie skusimy się na taki sam model to zapewne pozostaniemy wierni sprawdzonej marce. Dziś sprawdzamy czy ma to sens na podstawie testu dwóch identycznych kasków marki LS2, a konkretniej otwartych modeli Stroke OF547 z roku 2009 i 2011. Do dzieła!

Jak na produkt za 220zł, Stroke odznaczał się wysoką jakością wykonania.

Dlaczego zdecydowaliśmy się na ten konkretny model? Stroke A.D. 2009 urzekł nas swoim wykonaniem, solidnością i tym, że wdzięcznie towarzyszył nam przez 9000km. Jak na wyrób za nieco ponad dwieście złotych brutto kask okazał się być więcej niż przyzwoity: masywna skorupa wyłożona pianką i wyjmowana wyściółka o przyjemnym w dotyku materiale sprawiają, że założenie garnka sprawia, że chcemy go mieć. W parze z komfortem i poczuciem bezpieczeństwa idzie estetyka, bowiem kask pokryto błyszczącym, srebrnym lakierem w odcieniu metalicznym. Dokładniejsze oględziny pozwalają nam odkryć blendę przeciwsłoneczną, wysuwaną i chowaną za pomocą przycisku – bardzo przydatny gadżet na słoneczne dni. Co do konstrukcji samej blendy i szyby głównej spodobała nam się duża sztywność tych elementów, która sprawia, że odsunąć szybę możemy poprzez ruch palców w dowolnej jej części, a nie tylko chwytając za krawędź. Wbudowane w skorupę kasku wywietrzniki i chwyty powietrza są zamocowane bardzo solidnie, jakiekolwiek manipulacje nie są dla nich straszne. Całości dopełniają znajdujące się w okolicach podbródka czarne wstawki z tworzywa sztucznego będące punktem mocowania dla paska zabezpieczającego – prezentują się bardzo ładnie, można nawet pomyśleć że to prawdziwa skóra.

Dodatkowy wizjer przydaje się podczas jazdy w pełnym słońcu.

Kask jako całość  bardzo nam się spodobał, przez dwa lata nie straszne mu były normalne warunki użytkowania, przypadkowe upadki i brak jakiejkolwiek troski. Mimo to kask odznaczył się wysoką jakością i wytrzymałością. Po tych doświadczeniach postanowiliśmy wymienić go na nowy, świeży egzemplarz. Jak to wypadło?

Model na rok 2011 prezentuje się ładnie, chociaż...

Stroke z roku 2011, po przywdzianiu go na głowę, sprawia takie same wrażenie jak starszy egzemplarz – jest wygodnie i bezpiecznie, od razu czuć, że nie jest to Tiger za 50zł. Wygląd skorupy, pianka i wyściółka pozostały bez zmian. Niestety, zasadniczo na tym podobieństwa się kończą. Mając obok siebie oba kaski z każdą chwilą znajdujemy kolejne różnice… Nowy model posiada szybki z o wiele cieńszego i mniej sztywnego tworzywa, przez co uginają się one pod naciskiem palców nawet przy zamykaniu szyby. Zmieniono także mechanizm operowania blendą – teraz jest to cyngiel, którym opuszczamy wizjer, a podnosimy go po zwolnieniu sprężyny – szyba podnosi się sama. Wloty powietrza zostały niedbale zamocowane na skorupie i nie dość, że odstają to jeszcze ruszają się wraz z naciskaniem na nie. Wykończenie okolic szczęki z tworzywa sztucznego wygląda tandetnie, bardziej przypomina twardy plastik niż ekoskórę.

Pomimo obniżenia jakości cena kasku pozostała bez zmian.

Kask jako całość sprawia mieszane uczucia, nie wygląda najgorzej, ale widać, że jakość spadła o kilka klas w dół. Potwierdza to użytkowanie, obnażające słabe punkty czarnego, błyszczącego lakieru – bardzo szybko tworzą się na nim obtarcia i zadrapania, które wyglądają nieestetycznie. Prognozując możemy być pewni, że kask nie będzie tak wytrzymały jak jego poprzednik. Niestety, jego cena pozostała na identycznym poziomie.

Jak można ocenić oba kaski? Dlaczego LS2 obniżył loty, produkując kaski gorszej jakości, skoro wcześniej z powodzeniem proponował garnki o wiele lepsze? Trudno zgadnąć, jednak wydaje nam się, że hiszpańskie produkty dotknęła chińska jakość wykonania, a przynajmniej ogromne cięcia kosztów. No cóż, można i tak zwiększyć dochód. Tylko kto to kupi?

Fot.: Michał Wujak (Skuterowo.com), LS2 Helmets

 

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Inne publikacje na ten temat:

7 opinii

  1. Ja posiadam kask LS2 Scape kupiony w tym sezonie. Model trochę droższy, ale… jestem bardzo zadowolony, szczególnie z jakości lakieru. Po wielu obtarciach i niewielkich uderzeniach nie ma na nim ani jednej ryski.

  2. Myślę ze dostaliście jakiś felerny model. Jak dla mnie nie ma nic lepszego jakościowo w tej cenie jak LS2. Ja wybrałem po raz kolejny Delte i jestem zdecydowanie zadowolony. Co do miejsca zakupu, w warszawie nie wiem ale w pod warszawskiej Kobyłce są

  3. Trochę powagi. Sprawdziłem te sklepy zanim napisałem. Dlatego ponawiam pytanie.

    Gdzie można dostać ten model i inne, jeśli w Kobyłce, to gdzie dokładnie ?

  4. Sprawdziliśmy wszystkie kaski LS2 w sklepie, z którego nabyliśmy wspomniane egzemplarze. Wszystkie modele Stroke z obecnego rocznika wyróżniały się kiepskim wykonaniem. Jest mało prawdopodobne, aby polski importer oferował dealerom tańsze kaski niższej klasy. Niestety najprostszą i najbardziej prawdopodobną odpowiedzią jest ta, że to co dobre też z czasem się psuje, jak jakość kasków LS2.

    Kaski Scape i Delta to droższe modele kasków LS2, dlatego mogły nie zostać dotknięte redukcją kosztów, która zapewne objęła wszystkie modele z niższych półek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button