Tanie kaski motocyklowe: (nie)bezpieczna zabawka dla niewtajemniczonych

Dobry kask motocyklowy wcale nie musi być drogi. Nie może być jednak najtańszy i niewiadomego pochodzenia

Najtańsze kaski motocyklowe dostępne na chińskich portalach aukcyjnych mogą narobić więcej szkód niż pożytku w trakcie wypadku – sugerujemy je omijać szerokim łukiem i skupić się na atestowanej i markowej ochronie ciała. Taki sprzęt wcale nie musi być bardzo drogi.

Tysiące posiadaczy skuterów w Polsce nieświadomie zamiast kasków kupuje zabawki, które są jeszcze gorsze, niż kompletny brak hełmu. Dlaczego? Jednoślad.pl wyjaśnia

Niska cena, to główny argument wielu skuterowców wybierających obowiązkowy względem prawnym hełm jako swojego towarzysza każdego kilometra, pokonywanego jednośladem. Często jednak nabywcy tego typu sprzętu nie zdają sobie sprawy, że ryzykują własnym zdrowiem lub życiem. Oszczędność ta jest zatem pozorna. Na największym serwisie aukcyjnym sprzedającym produkty z Chin aż roi się od ofert mieszczących się w granicach od 18.90 do 50 PLN. Aż dziw bierze, że żaden z importerów tego typu “produktów” nie ma wyrzutów sumienia, że przez jego działalność i niedomówienia zagrożone jest ludzkie istnienie. Mało tego. Nawet niektóre marki skuterów w Polsce takie hełmy dorzucają gratis, w prezencie.

Najtańsze kaski motocyklowe. Więcej zagrożeń niż pożytku

Dlaczego tani kask aż tak bardzo jest niebezpieczny? Nie posiada on atestu. Przez to nie wiadomo w jaki sposób absorbuje siłę uderzenia. Być może jego zachowanie w razie wypadku stwarza dodatkowe zagorzenie. Wśród wielu przypadków bywały i takie, że zewnętrzna pokrywa hełmu podczas rozpadu tworzyła ostre “szpice” wbijając się w ciało. Mało tego, często w prezentowanych modelach z najniższej półki jako warstwę ochronną wybiera się zwykłą gąbkę, która po pierwsze intensywnie chłonie pot, a po drugie praktycznie w ogóle nie chroni głowy użytkownika.

Chińskie kaski motocyklowe

Z drugiej strony najważniejsze dla kierowcy jest bezpieczeństwo pośrednie. Chodzi o to, że charakterystyka kasku nie może zaburzać percepcji kierowcy i wpływać na jego pogląd na świat. Chodzi o to, że najtańsze kaski mają np. wizjery wykonane z najtańszego materiału, który nie tylko szybko paruje, rysuje się, ale przede wszystkim jego przeźroczystość może wołać o pomstę do nieba.

Chińskie kaski motocyklowe: pierwszy krok do tragedii

Problemy z wizjerem dostrzeżesz podczas jazdy w gorszy warunkach pogodowych, czyli akurat wtedy kiedy musisz najbardziej uważać na warunku drogowe i innych uczestników ruchu drogowego. Arcyważna dla bezpieczeństwa pośredniego jest również wentylacja, która ma sprawiać, że do wnętrza dostaje się wystarczająca ilość powietrza aby zapewniać odparowanie szyby i po prostu swobodne oddychanie kierowcy. Z tanimi chińskimi zabawkami bywa na tym polu różnie. Najczęściej jednak tragicznie.

Chińskie kaski motocyklowe

Kaski motocyklowe w znajomych kształtach, przypominających markowe produkty z logiem znanego Ci producenta mogą być podróbkami – szczególnie jeśli ich cena jest dziwnie niska, a zakup nie pochodzi z oficjalnych źródeł dystrybucji. UWAŻAJ NA TO!

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Dodatkowo trzeba pamiętać, że płacąc za kask płacimy również za doświadczenie producenta, które to producent przelewa na wykonanie kasku, a co za tym idzie na komfort jazdy. Wyobraź sobie, że kask w trakcie 200-kilometrowej wycieczki bez przerwy Cię uwiera. To doprowadza do dekoncentracji kierowcy, a w efekcie może doprowadzić do kolizji drogowej. To wydaje się kluczowe: zupełnie jak najważniejsza zasada pierwszej pomocy – nie szkodzić.

Chińskie kaski: bezpieczniej bez nich?

Dlaczego jazda w kasku za 20 PLN jest bardziej niebezpieczna niż jazda bez niego? Dlatego, bowiem kierowca jadący bez kasku byłby bardziej ostrożny. Hełm wątpliwej jakości i bez certyfikatu, tudzież homologacji stwarza tylko pozory bezpieczeństwa. W rezultacie efekt jest taki sam jak w przypadku jazdy w plastikowej misce.

Najtańsze kaski motocyklowe dostępne na chińskich portalach aukcyjnych mogą narobić więcej szkód niż pożytku w trakcie wypadku - sugerujemy je omijać szerokim łukiem i skupić się na atestowanej i markowej ochronie ciała. Taki sprzęt wcale nie musi być bardzo drogi.
Najtańsze kaski motocyklowe dostępne na chińskich portalach aukcyjnych mogą narobić więcej szkód niż pożytku w trakcie wypadku – sugerujemy je omijać szerokim łukiem i skupić się na atestowanej i markowej ochronie ciała. Taki sprzęt wcale nie musi być bardzo drogi.

W takim razie dlaczego dopuszcza się taki sprzęt do użytkowania? To kwestia ułomnych przepisów. De facto nikt nie zabroni produkcji i sprzedaży kasków – zabawek. Każdy ma prawo taki kupić i chodzić w nim po ulicy, lub też spać. Jednak nikt nigdy nie powie, czy napisze, że prezentowany kask to jedynie jego atrapa, która nie powinna brać udziału w ruchu drogowym. Z drugiej strony nikt w Polsce nie egzekwuje posiadania certyfikowanych produktów. Nikt chyba nie spotkał się z Policjantem kontrolującym nalepki certyfikatu ECER, obowiązującego na terenie Unii Europejskiej.

Najtańsze kaski: naklejka producenta to nie wszystko!

Niestety świat podróbek jest olbrzymi i dzisiaj oglądając na jakimkolwiek portalu aukcyjnym kask o śmiesznie niskiej cenie zakupu powinniśmy włączać w swojej głowie alarm – to podróbka! Chińska podróbka z naklejką producenta premium nadal będzie Cię chronić jak najtańsza podróbka, czyli wcale. Właśnie dlatego kask ZAWSZE powinniśmy kupować z oficjalnej dystrybucji. Wtedy wraz z kaskiem otrzyujesz potwierdzenie zakupu, gwaranację, homologację ECE 22.05 oraz DOT i masz pewność, że zakupiony kask będzie po prostu bezpieczny.

NAXA, producent homologowanych kasków i akcesoriów dedykowanych jednośladom jednoznacznie stwierdza:

Kupowanie produktów “kaskopodobych” to nieodpowiedzialność. Często zdarza się, że sami rodzice swoim pociechom prezentują takie hełmy. Nie są świadomi tego, że produkt bez atestu bezpieczeństwa to narażanie młodego kierowcy na utratę życia. Wszyscy bezwzględnie powinniśmy zasięgnąć informacji na temat interesującego nas produktu. Sprzedawca ma obowiązek poinformować nas o ewentualnym fakcie niezdatności do eksploatacji kasku na drogach publicznych.

Co wskazuje na fakt posiadania przez dany produkt certyfikatu? Po pierwsze to naklejka o oznaczeniu ECE 22.05. Znajduje się ona najczęściej na tylnej powłoce kasku. Informacja ta też powinna być zawarta w instrukcji obsługi. Innym wyraźnym sygnałem jest cena. Żaden produkt o wartości 19 czy 50 PLN na pewno nie jest kaskiem w pełnym tego słowa znaczeniu.

Niech to pobudzi Twoją wyobraźnie:

Wyobraź sobie, że podczas zderzenia z samochodem z prędkością 40 km/h chiński, tani kask rozpada się na kawałki, a jego szczątki wbijają się w Twoją szyję. Nieciekawa perspektywa. Dlatego warto użyć nieco wyobraźni przed zakupem i zamiarem oszczędzania na podstawowym wyposażeniu, które ma dbać o nasze zdrowie i życie. W końcu nikt nie chce żałować, że zaoszczędził 200 PLN. Prawda?

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

13 opinii

  1. Tornada i Dragony to już tradycja, podobnie jak ludzie kupujący takie kaski. Osobiście jakiś czas temu wolałem kupić używane, 12 letnie AGV za 200zł niż tani crap. AGV-ka mimo wieku wyglądała jak nowa, po wypraniu tak samo pachniała, a że nie była powypadkowa to też leżała w miarę. Niedawno kupiłem nowy, markowy kaska za 220zł i z niego również jestem zadowolony. Tym, co się rzuca w oczy w porównaniu z tanimi tandetami to po 1-wsze komfort noszenia kasku, dostosowanie materiału do kontaktu ze skórą, jakość wykonania i kompozytów skorupy. Użytkowałem przez jakiś czas taki tani kask – był po prostu do dupy, a nie na głowę. I to jest chyba najlepsze podsumowanie.

  2. Nie no kolega w Tornado zarył o asfalt i nic się nie stało ani jego głowie, ani Tornado.W sumie Tornado wg mnie trochę lepsze od Tigera czy jakiegoś za 20zł, aczkolwiek lepiej za 200 choćby Naxa mieć.

  3. A ja miałem kask od Tigera który mój ojciec dostał go przy zakupie skutera ale kupiłem nowy kask otwarty firmy Awina za 100zł i widoczność jest o wiele lepsza niż w kaskach które są droższe.

  4. Nalezy wykonac test tych tanich kaskow, a potem pisac ze sa niebezpieczne.Brak certyfikatu to przede wszystkim nie zaplacenie przez producenta ogromnych sum za wspomniany.Starsi uzytkownicy pewnie pamietaja kaski produkowane w NRD bylo tego u nas sporo i nie pamietam aby byla informacja ze ktos w nim zginal.Byle jaka WSK-a jezdzila szybciej niz wiekszosc dzisiejszych squtow.

  5. ad rem -o ile sie nie myle to kask przez to ze peka pochłania sile uderzenia, a w tescie on dziala jak płyta pancerna więc nie wiem jak czuje sie glowa, ktora zostanie urwana bo kręgi napewno nie wytrzymaja.

  6. Mieszkam w Niemczech jest tu sporo mozliwosci zakupu kaskow w sklepach jak i przez internet.Ceny sa powalajace jak wiekszosci produktow,ja mam kask kupiony w sklepie za jedyne 75euro jest bardzo wygodny ale niestety malo praktyczny poniewaz pełny.Jest w nim blenda co jest dobrym wynalazkiem.

  7. Mam kask z firmy BTM, na skuterze wszystko OK, tylko się troszeczkę wyciera pleksi, natomiast jak z kumplem jechałem na Yamaha YZF 600R Thundercat to przy 140km/h wszystko klekotało, a przy 200km/h miało się wrażenie, że się zaraz rozleci… W skrócie: Ten chiński wynalazek nie polecam nikomu…

  8. Posiadałem Awinę po roku się wyrobił że można okręcać go na około głowy więc kupiłem Uvex Jet 100 i powiem iż komfort podobny tylko że nie zmienia wymiarów wewnętrznych.
    Pierwszy testowałem na schodach i powiem że nic nie strzeliło
    więc na pół roku jest dobrym zakupem -czyli na jeden sezon jak ktoś ma sezony ja takich nie obchodzę.

  9. też skusiłem się na te kaski za 20 zł kupiłem trzy ale szybko je odesłałem i kupiłem w promocji otwarty za 61 zł i zamkniecty za 110 zł firmy g-mac. Dziś mam wrażenie, że była to decyzja ŻYCIOWA.
    Sam kask za 20 zł to kawał plastiku rozmiar uniwersalny w srodku jakis steropia nic się nie trzyma śmierdzi nie sam owicie, szumi jak w tym jedziesz i nic nie widać. Generalnie kask ten chroni tylko przed mandatem.

  10. Ja posiadam dwie otwarte Awiny za 66 zł sztuka i uważam że była to odbra decyzja. W jednym jeźdże codzienie a drugi zostaje w domu żeby wozić babcię do kościoła (naprawdę! 🙂 ) Nic nie śmierdzi, dobrze się trzyma jedyne zastrzeżenie to szybka kiepskiej jakości – ale i tak zasuwam ją tylko w deszcz 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button