John McGuinness – legenda wyścigów Isle of Man TT, skończył właśnie 50 lat i nadal jest w gazie. Jak on to robi?

Król trasy Mountain Course wystartował w tym roku po raz setny w wyścigach TT na Wyspie Man

W skrócie
  • John McGuinness - żyjąca legenda wyścigów ulicznych na całym świecie: jak on to robi?
  • 50 lat, 23 zwycięstwa, 47 podiów i ponad 100 startów w wyścigach TT na Wyspie Man
  • Sukcesy laureata Orderu Imperium Brytyjskiego to nie tylko wygrane w wyścigach ulicznych na całym świecie

John McGuinness – człowiek legenda, który uzyskał ten status będąc wciąż piekielnie szybkim i konkurencyjnym zawodnikiem. Postać, której nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi wyścigów motocyklowych. To w końcu jedna z tych osób, które stoją za rosnącą popularnością wyścigów drogowych Tourist Trophy na Wyspie Man. To właśnie z tym miejscem jest najlepiej kojarzony, nosząc całkowicie zasłużony przydomek “King of the Mountain” słynnej trasy Mountain Course. Jak on to robi i skąd w jego życiu tak szalona pasja, która nie daje za wygraną?

John Warren McGuinness odkąd pamięta miał do czynienia z jednośladami. Urodził się w 1972 roku. Dokładnie 16 kwietnia, w portowym miasteczku Morecambe w Anglii, z którego to właśnie wypływają promy na Wyspę Man. Już w wieku 3 lat stawiał pierwsze kroki na jednośladach. Na początku był to rower, ale przesiadka na mały motocykl crossowy i pierwsze jazdy w lokalnym klubie zaczęły się w wieku 6 lat. A potem to już się zaczęło na całego. Motocykle w życiu Johna były i ciągle są niemal jak powietrze. Wszystko kręci się wokół jazdy na motocyklu, ścigania i oczywiście prędkości.

John McGuinness: stworzony by się ścigać

John McGuinness niebezpodstawnie uważany jest za wybitnego specjalistę od wyścigów drogowych. Jest również bardzo doświadczonym zawodnikiem na krótkich torach. McGuinness wielokrotnie brał udział w 24-godzinnych wyścigach World Endurance, takich jak Bol d’Or i Le Mans, GP 500 cm3, czy Daytona 200.

Jest byłym brytyjskim mistrzem w klasie 250 cm3 , jeździł także w World Supersport i zajął trzecie miejsce w 2009 British Superstock Championship. W swojej karierze ścigał się wszystkimi typami motocykli, w tym singlami, dwusuwowymi twinami, rzędowymi czwórkami, V-twinami i dwusuwowymi GP 500 we wszystkich zakątkach świata – od Daytony w USA po Makau na Dalekim Wschodzie.

McGuinness odnosił zwycięstwa we wszystkich międzynarodowych wyścigach drogowych, ale to jego arcymistrzowskie władanie okrytą niechlubną sławą 37,7-milową pętlą toru ulicznego na Wyspie Man – gdzieś pośrodku Morza Irlandzkiego, w dużej mierze określiło jego karierę i ugruntowało jego legendarny status jednego z najlepszych. John McGuinness z pewnością należy do prawdziwych gigantów szalonych wyścigów drogowych Isle of Man Tourist Trophy Races.

Isle of Man TT: mistrzowski debiut

Debiutując w TT w 1996 roku, zdobył tytuł najlepszego debiutanta. Trzy lata później podniósł swoje pierwsze trofeum w klasie 250cc Lightweight TT. W ciągu następnych dwóch dekad (1999 – 2019) zgromadził dwadzieścia trzy zwycięstwa w TT i czterdzieści siedem miejsc na podium z dziewięćdziesięciu dziewięciu startów. W roku obecnym (2022) świętował swój steny start w wyścigach TT! Wygrał TT na Yamahach R1 i R6, Hondach 250 cm3, 400 cm3, 600 cm3 i 1000 cm3, a także pojedyncze zwycięstwo 720 AMDM w 2000 r. Do puli dopisał także dwa zwycięstwa w kalsie Zero, czyli na elektrycznych motocyklach Mugena Shindena. Wygrał także trzy turnieje Classic Senior TT w drużynie Winfield Paton 500 – w 2015, 2016 i 2018 roku. Co za kariera!

W wieku 50 lat McGuinness wciąż jest piekielnie szybki. w tegorocznym TT w klasie Superbike zajął piątą lokatę. Szybkość i doświadczenie to nie wszystko. McGuinness jest skromnym, bardzo sympatycznym i “normalnym” facetem w paddocku. Chyba nie ma osoby, która by go nie lubiła, bo tego kolesia po prostu nie da się nie lubić. Legenda głosi, że jadąc na motocyklu z prędkościami niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników, cofa się w czasie, a jego organizm doznaje cudownej regeneracji. Patrząc na jego osiągnięcia oraz niesłabnącą formę, ciężko w to nie wierzyć. Jego idolem był oczywiście nieodżałowany Joey Dunlop. Dziś sam jest idolem dla wielu zawodników i prawdziwą ikoną sportów motocyklowych.

Przeczytaj też:

Wyścigi TT na Wyspie Man: przereklamowany bubel, czy totalne szaleństwo?

Po przejechaniu łącznie ponad 1320 okrążeń kwalifikacyjnych/wyścigowych, jego doświadczenie i wiedza na temat toru na prawdopodobnie najniebezpieczniejszej wyścigowej pętli świata nie mają sobie równych. Był także pierwszym człowiekiem, który przełamał „barierę 130 mil na godzinę”, którą osiągnął w pamiętnym 2006 i 2007 roku, kiedy to jego kariera rozkręciła się na dobre a McGuinness dosłownie pozamiatał konkurencję.

John McGuinnes dorobił się w swej karierze wielu pseudonimów. Jednym z najbardziej znanych są wymowny “The King of the Mountain” oraz “McPint”. Ten ostatni wziął się stąd, że chyba wszystkim nazwisko Guinness kojarzy się z pochodzącym z Dublina znanym na całym świecie piwem. Z kolei pint, czyli pinta, to jednostka miary pojemności, wynosząca ciut więcej niż pół litra. “Pint” to po prostu potocznie kufel piwa.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Nie każdy o tym wie, ale John McGuinness miał także kilka epizodów w wyścigach MotoGP. Wziął udział w czterech rundach Mistrzostw Świata MotoGP, jednej w klasie 250 cc, a pozostałe trzy w klasie 500 cc, w latach 1997-2000 z najlepszą lokatą na 12 pozycji na mecie. Jak na gościa na co dzień ścigającego się w zupełnie innych warunkach, to rewelacyjny wynik.

“Valentino Rossi powiedział kiedyś, że podczas startów w Grand Prix objechał dookoła kulę ziemską. Postanowiłem więc także sprawdzić ile mil przejechałem podczas treningów i wyścigów na naszej Mountain Course. Wyszło na to, że zrobiłem to już dwa razy” – John McGuinness

50 lat na karku, a McGuinness wciąż w gazie!

Jeśli chodzi o TT 2022, John powrócił do Honda Racing (Wielka Brytania), jeżdżąc na Fireblade 2020 wraz z partnerem Glenem Irwinem – młody Irlandczyk miał w tym roku fenomenalny debiut w TT. Z pewnością sam “McPint” maczał w tym palce, bo wziął niejako Irwina pod swoje skrzydła, dzieląc się bezcennym doświadczeniem z teamowym kolegą, który spokojnie mógłby być jego synem i to nie z pierwszego rzutu. Jak sam McGuinness twierdzi, to gwiazdy ustawiły się w jednej linii, aby wrócił do Hondy na swój setny start w TT. Po pięciu latach przerwy powrót do współpracy z Honda i Motulem jest jak “ponowne założenie ulubionych pantofli” – choć nie jestem pewien czy to porównanie jest najtrafniejsze w stosunku do piekielnie szybkich maszyn wyścigowych.  Przed po NW200 w 2017 roku jeździł w zespole Hondy przez 17 sezonów.

Prywatnie John McGuinness ma żonę Becky i dwoje dzieci. Mieszkają stale w Morecambe, a w 2007 roku otrzymał tam honorowe obywatelstwo. W mieście jest postacią znaną wszystkim. Włoska Tuvolia ma Valentino Rossiego, a Morecambe McGuinnessa. Jego pierwsza książka, autobiografia zatytułowana Built for Speed, została wydana w maju 2017 roku.

W lipcu 2017 r. McGuinness otrzymał honorowe stypendium od Myerscough College w Preston za osiągnięcia w sporcie motocyklowym. Uczestniczył w ceremonii, mimo że nadal dochodził do siebie po rozległych obrażeniach w wyniku poważnego wypadku, jakiemu uległ zaledwie dwa miesiące wcześniej. McPint został także mianowany członkiem Orderu Imperium Brytyjskiego (MBE) podczas obchodów Nowego Roku 2021 za zasługi dla wyścigów motocyklowych.

Czy John McGuinness wybiera się na sportową emeryturę? Jak sam stwierdził w jednym z ostatnich wywiadów, ciężko mówić o emeryturze, jeśli zamiast pracować, jeździsz na motocyklu. Wciąż jest konkurencyjny i wciąż cieszy się jazdą. Wygląda więc na to, że nigdzie się nie wybiera.
Będziemy więc mogli, jak co roku, kibicować mu podczas kolejnych edycji szalonych Isle of Man Tourist Trophy Races.

 

Piotr Ganczarski

Z wykształcenia inżynier mechaniki i budowy maszyn. Motocykle są jego życiowym przekleństwem i chorą miłością. Buduje, przerabia i remontuje jednoślady. Zarówno te nowsze, jak i starsze. Fan motoryzacji i podróżowania na różne sposoby. Oprócz tego lubi pohasać na rowerze i przeczytać dobrą książkę.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button