W przyszłym roku w życie może wejść część zmian proponowanych w kończącym się 2018. Jedną z nich ma być sprawienie, że egzaminatorzy staną się pracownikami wojewody, nie WORD-u.
Sporo mówi się o patologicznych zachowaniach, które mają na celu napełnianie kiesy Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego (tj. samorządów). Notoryczne oblewanie kierowców, egzaminy powtórkowe – wszystko to pozytywnie wpływa na WORD-owe budżety, niekoniecznie na poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Zdawalność egzaminu na prawo jazdy w Polsce to 34,5%, czyli połowa tego co np. w Niemczech. Na drogach ginie ponad 80 osób / milion mieszkańców, czyli dwukrotnie więcej niż w Niemczech. Dlaczego? Bo u nas kasa musi się zgadzać, a to jak jeździmy nie ma większego znaczenia.
W liczbach to: 26,1 miliona złotych w latach 2007 – 2012 zarobił tarnobrzeski WORD z tytułu oblanych egzaminów kat. B. Fundacja Obywatelskiego Rozwoju przebadała 45 takich instytucji (warto dodać instytucji monopolem na egzaminowanie nakierowanych na zysk) i ponad 80% ich przychodów to oblane egzaminy kat. B. Przychody z tego tytułu przekraczają 3 mln zł / WORD. Średnia pensja egzaminatora to ponad 5800 zł.
Minister Marek Chodkiewicz posiada gotowy projekt zmian w egzaminach na prawo jazdy. W myśl zmian rząd ma przejąć odpowiedzialność za egzaminowanie od samorządów. Oznaczałoby to, że WORD nadal byłby samorządowy, ale egzaminator byłby już pracownikiem wojewody, czyli urzędnikiem państwowym. WORD byłby „wypożyczany” na czas egzaminu, a pieniądze z egzaminu płynęłyby w pierwszej kolejności do Skarbu Państwa.
Oczywiście, żeby zadośćuczynić WORD-om, w ramach projektu planuje się także zakaz współdzielenia placów manewrowych przez OSK. Oznacza to w praktyce upadek firm małych przedsiębiorców i częściowego (lub docelowo: całkowitego) przejęcia szkolenia kierowców przez WORD.
Puzzle układają się w całość: samorządowy WORD „kosi” pieniądze ze szkolenia i częściowo z egzaminów, posiadając infrastrukturę. Skarb Państwa rękoma wojewody (egzaminatorów) „kosi” pieniądze z egzaminowania. Każdy zadowolony.
Koniec z placami manewrowymi?
Prywatni przedsiębiorcy próbują przeciwdziałać pomysłom rządu. Łódzkie stowarzyszenie „AUTOS” zbiera podpisy pod pismem skierowanym do Ministerstwa Infrastruktury w którym sugeruje zrezygnowanie z placów manewrowych podczas egzaminu na prawo jazdy. Stowarzyszenie sugeruje, że manewrowanie nie odpowiada warunkom panującym na drodze i ten czas można by poświęcić na np. jazdę po drogach ekspresowych.
Całkowite zrezygnowanie z placu manewrowego pozwoliłoby utrzymać się małym OSK po zmianie przepisów, które na chwilę obecną zabraniają współdzielenia „placów”. Ale w praktyce WORDy nie pozwolą na taką sytuację, gdyż place manewrowy (infrastruktura) jest ich jedyną kartą przetargową.
Egzamin na prawo jazdy: Krytyczny błąd
Odchodząc na chwilę od tematu monopolizacji rynku szkolenia kierowców, zmiany dotykać mają także samego egzaminu. Planuje się, że w przypadku wystąpienia błędu, który w normalnej sytuacji przerywał był egzamin, kierowca nadal będzie mógł kontynuować jazdę, a egzaminator będzie informował go o błędach.
Prawo jazdy – jazda pod opieką rodzica
W maju 2018 minister Andrzej Adamczyk mówił o analizowaniu możliwości wprowadzenia jazdy pod opieką rodzica / opiekuna. Nastolatkowie przed egzaminem mogliby w ten sposób trenować jazdę, oczywiście spełniając odpowiednie warunki. Zmiany te mogą wejść w życie w 2019.
Propozycje zmian naszego Czytelnika
Nasz Czytelnik o pseudonimie rawla podrzucił kilka ciekawych pomysłów jak mógłby wyglądać egzamin na prawo jazdy.
1. Koniec z placem manewrowym na egzaminie we wszystkich kategoriach. Plac manewrowy pozostaje obowiązkowy na szkoleniu. Może on pozostać częścią egzaminu wewnętrznego, za który ponosi odpowiedzialność OSK.
2. Koniec z kontrolom stanu technicznego pojazdu na egzaminie. Przy współczesnej technologi budowy pojazdów jest to wręcz śmieszne.
3. Egzamin praktyczny tylko w ruchu drogowym (w mieście) w tym także poza miastem, ale z wyłączeniem autostrad.
4. Egzamin praktyczny może zakończyć się wynikiem negatywnym tylko wtedy, gdy zdający popełni błędy zagrażające bezpieczeństwu w ruchu np. przekroczenie dopuszczalnej szybkości lub zbyt powolna jazda, przekroczenie linii ciągłej, wyprzedzanie na przejściu dla pieszych itp.
5. Koniec z dobrowolnością interpretacji przepisów przez egzaminatora, każda jego decyzja, zwłaszcza negatywna, musi mieć podstawę prawną. Jeżeli egzaminator nie jest w stanie podać takie podstawy, rozstrzyga się na korzyść egzaminowanego
6. W spornych sytuacjach egzaminator jest zawieszony w swoich czynnościach aż do wyjaśnienia. Jeżeli w wyniku postępowania wyjaśniającego okaże się, że nie miał racji otrzymuje upomnień, a jeżeli w ciągu 12 miesięcy sytuacja się powtórzy jest zwalniany.
I co wy na to?
[trending]
Hmm, skoro zostałem wywołany do tablicy, poszedłym jeszcze dalej. Moim zdaniem, wpływ na niska zdawalność na egzaminie mają róież Ośrodki Szkolenia Kierowców. Paradoksalnie one również mają udziął w tymtorcie budowanymna oblanych egzaminach. Bo gdzie się podeje kandydat na kierowcę po kolejnym oblanym egzaminie? I co usłyszy? Dawaj kasę. I tu samoistnie nasuwa się takie rozwiazanie.
Kandydat na kierowcę rozpoczynajc kur płaci jedynie 1/2 ceny kursu. Resztę wpłaca po zdanym egzaminie. Przy czym obowiązek ten ciąży na nim do tzreciej próby. Jeżeli poraz trzeci obleje egazmin nie płacu juc nic, a zaoszczędzone pieniąde wydaje w innim OSK.
Rawla, zacznij od nauki pisania.
ad.1 – niechaj i plac zostanie, ale jego zdanie niech powoduje, że poprawkę z miasta zaczyna się od razu na miescie
ad.6 – nic to nie da egzaminowanemu. Powinno zmienic sie tryb odwolania – jesli kursant mial racje to egzamin konczy sie wynikiem pozytwnym a nie bezplatnym nastepnym egzaminem.
Wpływ na bezpieczeństwo na drogach w Polsce ma przede wszystkim nagminne olewanie przepisów drogowych a w szczególności ograniczeń prędkości, pierwszeństwa czy zakazów wyprzedzania (linia ciągła i znaki) dodatkowo jest na to tzw. “przyzwolenie społeczne”, prymitywizm kierowców nie brak umiejętności. W Rzeszy po prostu nie ma na to przyzwolenia i jest to karane- zawsze i srogo, w tym, sądownie tak karnie jak i cywilnie.. Zdawalność jest niższa niż w innych krajach UE bo egzamin jest o wiele trudniejszy (i bardzo dobrze) ale też o wiele lepiej przygotowuje motocyklistę. Warto poznać realia tak ruchu drogowego np. w Niemczech jak i systemu egzaminowania a potem krytykować. Fakt że zmiana pracodawcy dla WORD-ów to bardzo dobra rzecz.
Czy prawo jazdy kat.am może stanieć w tym roku?
Mam lepszą propozycję, oto moje punkty:
1. Teoria niech zostanie jak jest.
2. W praktycznych nie ważne jaka kategoria, by zdać egzamin można pozwolić sobie na 3 błędy, czyli nie może być tak żeby zdać to bezbłędnie trzeba jechać przez cały egzamin.
3. Egzamin na raz dwa, czyli coś jak w niektórych stanach w USA gdzie wystarczy podejść do okienka i mówisz że chcesz zdawać na prawo jazdy, wypełnia się formularz i ustala się dzień zdawania egzaminu(jeśli sam uważa że jest gotów) i można w tym samym dniu zdawać gdy jest możliwość.
4. Egzamin za 200zł, w przypadku gdy ma się od kogoś pożyczyć samochód(rodzina, przyjaciele), jak nie to powiedzmy 500zł.
5. 1000zł jeśli chce się mieć prawo jazdy bez egzaminu.
6. Powiedzmy w przypadku gdy ma się samochód i powiedzmy w ciągu 3 lat(lub dłużej) zrobił 100 tyś. km(może mniej albo więcej) przebiegu oraz nie spowodował wypadku to musi dostać z automatu prawo jazdy(bez opłat).
7. Jeśli nikomu nie pasuje pomysł od 1-6 to chociaż w przypadku oblania egzaminu powinni zwrócić koszty włożone w egzamin jeśli nie zniszczy pojazdu w jakiś sposób.