Chińskie 15-letnie skutery. Jak bardzo ich zakup jest bez sensu?

Czy jeszcze żyją? Podsumowanie na przykładzie skutera: Kingway Coliber 50

W skrócie
  • bubel - taki przydomek zyskiwały skutery narażające nas na niebezpieczeństwo. Nie wszystko było złe ale znane są przypadki skuterów o bardzo słabej jakości wykonania.
  • legendy o niskiej jakości chińszczyzny - wciąż dają o sobie znaki, mimo że coraz więcej sprzętów jest dużo lepszych, co zauważają także duzi gracze przenoszący do tego kraju produkcję motocykli o niewielkich pojemnościach.
  • Więcej historii motocyklowych znajdziesz na naszej stronie głównej, jednoślad.pl

W przypadku chińskich skuterów na etapie projektowania, a później produkcji, nikt nie myślał o długiej eksploatacji i latach bezproblemowej współpracy. Skuter miał być tani i sprzedać się jak najszybciej. Reszta? Reszta nie miała większego znaczenia. Dzisiaj przyjrzymy się skuterom wyprodukowanym w Chinach po upływie 15 lat. Czy jeszcze żyją? 

Ten artykuł będzie oparty o konkretny przykład, a będzie nim Kingway Coliber – mój pierwszy skuter, którego miałem i na którego zaraz wyleję falę hejtu ale też pozytywnych wspomnień. Czy z innymi maszynami jest podobnie? Tutaj wszystko zależy od ceny produktu i użytych do jego wykonania podzespołów. Dlatego kwestię mojego Colibera weźcie tylko za przykład. Całkowicie rozumiem historie, w których chiński motorower/motocykl zachowywał się i zużywał zupełnie inaczej – jakość użytych podzespołów była i jest dla tego zagadnienia najważniejsza.

Pisząc o nim, chcę dać przykład jak wyglądały i jak teraz wyglądają skutery, które zalały miasta i wsie w okolicach roku 2007, ale też już kilka lat wcześniej. To właśnie w 2007 stałem się posiadaczem nowego Kingway Colibera, a w 2010 miałem okazję porównać go ze skuterem kingway forever pochodzącego z Tesco.

Kingway Coliber. Miłe złego początki

Początki były niesamowite. Fala skuterów pozwalała coraz szerszemu gronu na poruszanie się jednośladem. Na placach roiło się od pojazdów małej pojemności. Dzięki temu miałem okazję dojeżdżać codziennie około 10 km do szkoły i z powrotem. Jedni zazdrościli i pieszczotliwie wyśmiewali jazdę na kibelku, inni także rozglądali się za podobnym sprzętem. Ostatecznie tworzyliśmy nowe znajomości, bazując na możliwości sprawnego przemieszczania się. To właśnie wtedy królowały naklejki z allegro, bajeranckie świecące nakrętki na wentylki powietrza i własnoręcznie robione malowane siatki we wlotach powietrza jako bajery.

Zaczęło się ładnie i nadal będą przewijały się miłe wspomnienia, ale wróćmy na chwilę na ziemię i opiszmy to, na co w dużej mierze czekacie. Co się w nich psuło oraz czy całkiem spisujemy je na straty? Niestety pojazdy te owiane są opiniami o ich awaryjności i ma to silne podłoże w rzeczywistości. Tak czy inaczej, zrobiłem tym skuterem paręnaście tysięcy kilometrów i było całkiem przyzwoicie. Powiedziałbym nawet, że obawiałem się i spodziewałem gorszych efektów. Mogę też stwierdzić, że te tysiące kilometrów pokonałem nawet sportowo. Przy odpowiedniej rozmowie ze sprzedawcą dość łatwo dowiedziałem się, że ten najmniejszy i najlżejszy bzyczek rozpędza się nawet do 75 km/h według jego licznika.

Powtarzające się awarie

Przyznajcie, że to była szałowa wartość jak na pojemność 50 cm3. Nie wszystkie sprzęty tyle szły. Podczas tego okresu w tym skuterze towarzyszyła mi jedna, niezwykle irytująca przypadłość. Przy ruszaniu po dość sprawnym odkręceniu manetki gazu rozlegał się bardzo irytujący dźwięk. Piszczał jakbym co najmniej nadepnął psu na ogon. Na szczęście była to usterka sprzęgła, którą dało się naprawić. W czasie gwarancji sprzedawca robił to od ręki. Trafiłem na sprzedawcę jednego z największych, który dość długo przetrwał w porównaniu do innych wyrastających jak grzyby po deszczu miejsc i równie szybko się zamykających. Na nieszczęście była to wada powracająca. Najlepiej byłoby oczywiście wymienić tanie sprzęgło od razu na coś droższego.

5 najważniejszych informacji:

  1. Skuter od początku denerwował uporczywym piskiem sprzęgła przy ruszaniu.
  2. Obecnie ten konkretny model dalej jest na chodzie, chociaż zaczyna się rozkładać samoczynnie.
  3. Część egzemplarzy na rynku na pewno zostało zezłomowanych. Druga – część tuningowanych. Jeszcze kolejna mimo wypłowiałych kloszy lamp dalej bardzo tanio wozi ich właścicieli.
  4. Świadomość polepszającej się jakości sprzętów z Chin rośnie.
  5. Czasy się zmieniły: chińskich skuterów nie kupisz już w podrzędnych marketach i dyskontach.

Kingway Coliber: jak się ma w 2022 roku, czyli po 15 latach?

Po takim czasie wiele z tych sprzętów najzwyczajniej się rozleciało. Część z nich możemy jednak dalej zobaczyć na ulicach. Najprościej poznać takie modele po wypłowiałych plastikach i pożółkłych lampach. Opisywany egzemplarz po tym czasie przetrwał naukę jazdy przez kilku młodych, początkujących kierowców świeżo po zdaniu – wtedy jeszcze – kart motorowerowych. Gdy przypomnę sobie gdy sam taką zdawałem, motorynkę którą przywieźliśmy do szkoły na przyczepce. Motorynkę Romet Pony, którą za nic nie dało się zdać tej karty motorowerowej, bo w tym dniu bardzo zachciało jej się gasnąć w nieodpowiednich momentach. Wtedy właśnie pożyczyłem skuter od nieznanej mi dziewczyny i zdałem egzamin praktyczny właśnie na pożyczonym skuterze.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Po takiej szkole życia efekt wyglądał następująco: plastiki w tylnej części skutera, przy wlewie paliwa rozchodziły się między sobą. Gaźnik, bo był to właśnie sprzęt gaźnikowy, wymagał zajrzenia do niego raz na jakiś czas. Starter nożny okazuje się zbawienny, a jednocześnie potrafi narobić szkód gdy nie chce wrócić na swoje miejsce po odpaleniu. Lusterka z wbudowanymi kierunkowskazami odkręcają się i pękają przy kierownicy. Siedzenie straciło częściowo barwy, a na pewno straciło integralność pokrowca, który się zadarł i pękł. Na szczęście dalej skuter działa i pali tyle co kot napłakał i potrafi być bardzo przyjemnym środkiem transportu gdy trzeba podskoczyć do osiedlowego sklepu ze względu na swoje gabaryty, dzielność i taniość.

Jak uplasowała się konkurencja?

Konkurencja miała się idealnie tak samo, bo przecież dużo było marek sprzedających dokładnie takie same pojazdu pod różnymi nazwami, np. bardziej znane Zipp, Keeway. Dzisiaj wpisując Kingway w Google wyskakują mi już przede wszystkim koparki. Te skutery sprzedawali prawie wszyscy. Kto pamięta jak w większych sklepach i supermarketach były wystawione na wejściu zaraz obok garnków w wiecznej promocji? Ba, dostępne były nawet w biedronce. Niecałe 2 lub 3 tysiące złotych i sprzęt był Twój. Do tego karta motorowerowa lub ukończone 18 lat pozwalały trafiać do szerokiej i niedoświadczonej klienteli.

Wspominam tutaj także skuter Kingway Forever. Był znacznie wyższy i ogólnie miał większe gabaryty i z tego co pamiętam, on nie osiągał tak zawrotnych prędkości jak Coliber. Niektóre modele sprzedawanych skuterów były blokowane. To oczywiście dla młodocianego rajdowca nie stanowiło dużego problemu, ponieważ zestawów tuningowych było do tego sprzętu naprawdę masę. Wariatory, paski, cylindry, głowice o większej pojemności, gaźniki, sprzęgła, wydechy, i wiele, wiele innych. Części tuningowe i części na wymianę, bo te też były potrzebne były i nadal są dostępne. Oczywiście istniała też konkurencja w postaci używanych markowych sprzętów w podobnych pieniądzach. Do wyboru do koloru. Co Wy o nich sądzicie? Kto z was jeździł lub dalej taki ma?

Przeczytaj również:

Chińskie motocykle: ich popularność, droga do sukcesu i ogromnych (?) zmian jakościowych. Wielki szwindel czy logika?

Z jednej strony na pewno zmotoryzowały niejednego, a z drugiej znane są przypadki, że rozlatywały się w czasie jazdy co nie było bezpieczne, a także uczuliło nasze uszy na głos marek o których wcześniej nie słyszeliśmy. Niezależnie czy poprawili już jakość wykonania czy nie. Oczywiście teraz zaczyna się rosnąca świadomość, że wykonanie takich sprzętów się poprawiło, a ze świata większych pojemności dochodzą głosy, że poważni producenci przenoszą swoją produkcję właśnie na przykład do Chin. Zanim jednak napiszecie od razu komentarz, że pewnie zapłacili mi kontener pieniędzy za wypromowanie teraz kolejnego chińskiego modelu, przyznam wam rację: Niektóre sprzęty dalej mają słabą jakość, a rynek próbują zdobyć bajerami z bliżej nieokreśloną datą przydatności. To wiąże się nie tylko z samą konstrukcją, ale też niedbałym montażem. Na szczęście obserwujemy, że takich rozwiązań jest mniej, a producenci uczą się na błędach. Mamy w redakcji okazję testować także takie sprzęty, od których cieszy się nam twarz i które co jakiś czas wam polecamy. Bez obaw o ich predyspozycje.

Dzisiaj zakup 15-letniego chińskiego skutera może okazać się totalnie bez sensu. Próby przywrócenia mu dawnej “świetności” mogą okazać się kosztowne, a cała inwestycja przerośnie kwotę, którą mielibyśmy wydać na nowszy, również chiński sprzęt. W międzyczasie pojawiły się wtryski, bardziej zaawansowane rozwiązania i chociaż ceny chińczyków wzrosły, to dzisiaj jazda na tych sprzętach wydaje się jakby łatwiejsza. Są mniej awaryjne, mniej badziewne i zdecydowanie wolniej poddawane są degradacji. Myślę, że ludzi oszczędnych nie zawsze stać na oszczędzanie, a to powiedzenie w tym przypadku pasuje jak ulał!

Kingway Coliber. Dane techniczne:

Typ 4 suwowy, chłodzony powietrzem
Układ jednocylindrowy
Pojemność 49 cm3
Zasilanie gaźnik
Stopień sprężania 9,0:1
Moc maksymalna 3 KM
Maksymalny moment obrotowy 5,4 Nm
Długość 1680 mm
Szerokość 680 mm
Wysokość 1180 mm
Rozstaw osi 1265 mm
Masa 88 kg
Opona przód | tył 120/70 – 10 | 130/70 – 10
Zawieszenie przednie Zawieszenie teleskopowe
Zawieszenie tylne Podwójny amortyzator
Hamulce przednie Pojedyncza tarcza
Hamulce tylne Hamulec bębnowy

 

 

Inne publikacje na ten temat:

7 opinii

  1. Naj gorszy chinol jakiego spotkałem to motomar spino to z taśmy produkcyjnej zjeżdżało popsute katastrofa

  2. Jak dbasz tak masz. Moze i chińskie skutery nie są szczytem osiągnieć technicznych,nie są z wysokiej klasy materiałów ale mają jedną poważną zaletę. Są tanie w zakupie i tanie w naprawach ale ich użytkownicy i tak oszczędzają na nich jak tylko mogą i oddają do serwisu gdy pojazd odmówił już dalszej współpracy. Najczestszą przyczyną niedomagań jest brak podstawowych czynności obslugowych takich jak czyszczenie lub wymiana filtra powietrza, w którym czesto zamiast wkładu znajduje sie łopata błota, okresowej regulacji zaworów w przypadku cztetosuwa,czy nawet kontroli i wymiany oleju w silniku. Do silników dwusuwowych stosowany jest najtańczy olej przez co dochodzi do szybkiego zużycia tłoka a nawet zatarcia. Kolejna sprawa to taka,ze częsci zamienne sprzedawane głownie w internecie są bardzo niskiej jakosci,znacznie gorsze od tych montowanych fabrycznie. Kolejną przyczyną awarii sa domorośli “spece” od wszelakich napraw za pomocą mlotka,drutu i klucza francuskiego,którzy przyczyniaja sie do bardziej kosztownych remontow takich jak np wymiana wału ( bardzo trwały element służący długo znoszacy tuning) z powodu zerwanego gwintu czy skrzywienia czopu. Wszystko to co napisałem tyczy sie również skuterów tzw.markowych. Czyli jeszcze raz: jak dbasz tak masz.

  3. Miałem te cudo i wszystko prawda,na 2 dzień już pękały plastiki i musiałem wszystkie śruby dokręcać
    A wkręty przy plastikach same odpadały podczas jazdy
    Nigdy w życiu już nie kupię tego gówna.

    1. Nieważne CO kupisz, ważne Gdzie. To sprzedawca przeprowadza montaż końcowy pojazdu i jakość tego montażu decyduje o tym czy motocykl sprawuje się bezproblemowo.

  4. Moj Romet 777 ma dokladnie 15 lat, przejechane ma prawie 40 tys km, po pierwszych 5 tysiacach zwiekszylem pojemnosc do 72ccm i dalej zyje, a mialem 15 lat i robilem to sam w jedna noc w garazu w tajemnicy przed rodzicami 😉 Owszem plastiki nie byly najlepsze, ale co do mechaniki to nie mam zarzutow.
    Gaznika nigdy nie ruszalem, nie probowalem robic zadnych regulacji, bo nie bylo takiej potrzeby. Jedyne powazniejsze usterki to jeden raz wymienilem wał korbowy oraz kilka razy cewki zaplonowe (zawsze wozilem zapasowa, jak nie chcial odpalic to podmienialem i po sprawie). Z gownolitu byly takze elementy kopnika. Mialem kolegow ktorzy mieli markowe sprzety jak Speedfight, Yamaha Neos czy jakies tam Kymco i rzeczywiscie, mialy w sobie cos fajneo w odczuciu, fajnie sie skladaly w zakrety, manetki hamulcow jakos tak lepiej chodzily, ale o dziwo, moj romet mial najlepszy v-max, mimo ze kumple mieli dwusuwy z wymienionymi tlumikami, wariatorami itd. Oczywiscie przyspieszenie mieli lepsze, ale jak sie jechalo dalej za miasto to odstawali w tyle. Dzisiaj majac 30 lat, pewnie kupilbym cos markowego, ale wtedy zwyczajnie nie mialem kasy, a uzywanych markowych skuterow tez nie bylo za duzo na sprzedaz. Dodam, ze na tym skuterze dwa razy jechalem ze Szczecina do Poznania i spowrotem. Lubie swoj skuter, mimo ze w domu dwa auta i 125-ka (tez Romet, siedmioletni Ogar Caffe) to nigdy nie pozbede sie swojego kibelka. A co do Ogara Caffe, to on juz w ogole jest nie do zajechania.

  5. Z chińskimi skuterami 80 % bezawaryjności zależało od sprzedawcy.. jak poszło się do salonu gdzie mieli pojecie jak to poskładać to się nie rozlatywało. Skutery przypływały i dalej przypływają do nas w paczkach i to od tego jak ktoś na miejscu to poskręcał zależy bardzo dużo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button