Mini STAR 660 napędzany silnikiem z kultowej WSK 125

A jednak nie była to wcale taka zła konstrukcja...

W skrócie
  • MTS-70 to niewielka ciężarówka z silnikiem pochodzącym z WSK 125 i napędem na jedno koło
  • Ten niewielki pojazd miał być młodszą wersją terenowego Stara 660

Motocykle WSK wychowały całe rzesze motocyklistów i do dziś te wyjątkowe jednoślady, które wytwarzane były przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego PZL w Świdniku, uważane są za jedne z najważniejszych, które zapisały się na motocyklowej karcie historii w Polsce. Pomimo tego, że nie było to idealna konstrukcja to sam silnik trafił również do ciężarówki rodzimej produkcji.

Okres powojenny to niezwykle trudny czas pod względem społecznym i ekonomicznym, jednakże wizja codziennej normalności sprawiała, że wszystkie gałęzie przemysłu zaczęły rozwijać się w bardzo szybkim tempie. Wszyscy chcieli wieść spokojne życie, ale także korzystać ze wszystkich dobroci, które pojawiały się na rynku. Jednakże zanim jeszcze przyszedł czas na jakiekolwiek przyjemności konieczny wręcz był jednak rozwój rzeczy niezbędnych, które poprawią obecną sytuację w Polsce. Po dwóch wojnach światowych nikt nie mógł być pewny przyszłości, dlatego już na początku lat 60. rozpoczęły się ambitne plany, które dotyczyły przede wszystkim modernizacji armii.

Jakiekolwiek modernizacje i zmiany w wojsku wprowadzane były bardzo powoli przede wszystkim ze względów ekonomicznych, jednakże władze wiedziały, że wzmocnienie armii jest konieczne. Proces ten jest niezwykle kosztowny i czasochłonny, jednakże wizja wprowadzanych nowości już od spraw najbardziej prostych wydawała się bardzo słuszna. Konieczne było zatem zmienienie dotychczasowych ram przyjmowania rekrutów, a także zupełnie nowy system ich szkolenia, który nie tylko byłby prostszy, ale przede wszystkim lepiej przyswajalny. Na rynku od zakończenia się II Wojny Światowej pojawiło się już wiele ciekawych rodzimych produkcji i pojazdów, a wojsko zdecydowanie lubiło wtedy korzystać niemalże z darmowych rozwiązań, którymi zaskakiwali konstruktorzy.

Najważniejsze informacje:

  1. Miniaturowa ciężarówka z silnikiem WSK 125 – tak wyglądał najnowszy trenażer w polskim wojsku, który pojawił się w latach 70.
  2. Niewielkie gabaryty i wiele podzespołów pochodzących ze Stara 660, a dodatkowo silnik z motocykla, przednie światła z Komarka czy wskaźniki charakterystyczne dla Warszawy, Żuka i Nysy.
  3. Jak z niczego zrobić coś? MTS-70 to zbiór gotowych podzespołów z najróżniejszych pojazdów.

W połowie lat 60. pojawił się pierwszy pomysł sporych zmian, które dotyczyły szkolenia żołnierzy. Władze stwierdziły, że konieczne jest stworzenie najróżniejszych trenażerów, które docelowo miały pomóc wdrożyć się do poszczególnych sekcji i pojazdów. Na początku lat 70. w Jednostce Wojskowej numer 1956 w Ostrowie Wielkopolskim światło dzienne ujrzał bardzo ciekawy pojazd, który otrzymał nazwę wojskową TK-660, jednakże trzeba przyznać, że konstruktorzy nadali mu zupełnie inną nazwę MTS-70, co oznaczało Mały Trenażer Samochodowy, który powstał w 1970 roku. Jego funkcja była bardzo prosta i miał być pierwszą fazą nauki jazdy przed rozpoczęciem służby terenową ciężarówką Star 660. W drugiej połowie 1972 roku prototyp tego pojazdu trafił do Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej, gdzie został poddany testowi na dystansie 1000 km. W ich wyniku ustalono przydatność do zakładanego celu, parametry trakcyjne i eksploatacyjne, zgodność z wymogami Kodeksu Drogowego oraz porównano kierowanie trenażerem w stosunku do jazdy samochodem Star 660.

Powstały trenażer był po prostu miniaturową ciężarówką, która miała pod wieloma względami przypominać Stara 660. Mierzył 2590 mm długości, 1200 mm szerokości, 1810 mm wysokości i miał rozstaw osi na poziomie 1600 mm. Gotowy do jazdy pojazd ważył 570 kg. Zawieszenie stanowiły półeliptyczne resory piórowe, hamulec nożny był mechaniczny działał na koła tylne, a hamulec ręczny (taśmowy) działał na wał napędowy. W kabinie zamontowane zostały fotele pochodzące z prawdziwej ciężarówki, podobnie jak dźwignie, pedały czy kierownica. Na desce rozdzielczej zamontowano wskaźniki ciśnienia oleju i paliwa charakterystyczne dla Warszawy, Żuka i Nysy. Przednie światła pochodziły od Komarka, kierunkowskazy przednie i lampy tylne od wczesnego modelu Syreny. Inżynierowie pracujący nad małym trenażerem korzystali zatem ze wszystkich dobroci i rozwiązań, które obecne były już na rynku. Pozwoliło to nie tylko znacznie skrócić czas produkcji, ale także ograniczyć koszty. Do złudzenia miał przypominać większego odpowiednika, ale największą różnicą był przede wszystkim silnik. Wprost proporcjonalnie został on zmniejszony wraz z gabarytami, jednakże wybór okazał się dosyć zaskakujący.

Miniaturowa ciężarówka napędzana była silnikiem pochodzącym z WSK 125, który generował moc 7 KM. Oczywiście konstruktorzy wprowadzili sporo zmian zarówno w układzie napędowym, chłodzenia i rozruchu, a dzięki dodatkowym przekładniom zębatym udało się także zrobić bieg wsteczny, który jest niezbędnym elementem samochodu. Skrzynia biegów posiadała 4 przełożenia do jazdy w przód, a dwusuwowa jednostka o pojemności 125 cm3 wprawiała w ruch MTS-70, który ważył aż 570 kg. Moc wręcz znikoma, jednakże konstruktorzy wbrew pozorom przekonani byli o zaletach tego niewielkiego silnika.

WSK to marka polskich motocykli, produkowanych przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku. Okres produkcji przypada na lata 1955 – 1985, w których motocykle tej marki podbiły polski rynek. Początkowo modele opuszczające taśmę produkcyjną były kopiami maszyn produkowanych w najpopularniejszej w latach 50-tych wytwórni motocyklowej WFM – Warszawskiej Fabryki Motocyklowej. Marka powstała na zamówienie władz PRL-u i miała tworzyć motorki bardzo tanie, ekonomiczne i dostępne dla wszystkich. Od momentu rozpoczęcia produkcji silników typu SO1 w Nowej Dębie dynamicznie zaczęto wprowadzać kolejne ulepszenia, zachowując przy tym cenę nie wyższą od ceny motocykli, produkowanych przez WFM. Skutkiem tego „wueski” zyskiwały coraz większe grono nabywców, wypierając z rynku konkurencję. Szybko okazało się również, że sam silnik również jest całkiem udany i przede wszystkim tanim projektem, dlatego zainteresowali się nim inżynierowie pracujący dla wojska.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Po pierwszych testach miniaturowej ciężarówki z silnikiem pochodzącym z WSK 125 okazało się, że niewielka jednostka napędowa całkiem dobrze sobie radzi na płaskiej drodze, ale spore problemy pojawiają się podczas jazdy w terenie i na pochyłościach. Oczywiście był to powód stosunkowo dużej wagi, małej mocy i pojemności silnika, ale co najważniejsze napędowi jedynie na jedno koło. Kiepskie rozwiązania zostały szybko obnażone podczas testu drogowego na dystansie 1000 km. MTS-70 zadowalał się niespełna 4 litrami benzyna na 100 km i rozpędzał się maksymalnie do prędkości 32 km/h. Testerzy mieli do konstrukcji kilka uwag, które miały zostać zmodernizowane, jednakże finalnie został od zaakceptowany jako pojazd służący do wstępnego szkolenia kierowców wojskowych.

Z racji tego, że sama konstrukcja TK-660 była typowo wojskowa to również wiele informacji, szczegółowych parametrów, a także liczba wyprodukowanych egzemplarzy objęta była tajemnicą, co jest oczywiście zabiegiem zrozumiałem. Wiadomo jednak, że koszt budowy jednej mini-ciężarówki wynosił 16 500 złotych i dla porównania w okresie produkcji ciężarówki robotnik otrzymywał pensję w wysokości około 2500 złotych. Polskie wojsko było zachwycone nową konstrukcją, która była wprowadzeniem dla kierowców, a wszystko za sprawą niewielkich rozmiarów i niewielkiego spalania, co przekładało się na spore oszczędności paliwa, które generował TK-660 w procesie szkolenia. Z perspektywy czasu można jednak dojść do wniosku, że ze względu na tak słaby silnik i zmienione gabaryty sam pomysł tworzenia tego rodzaju trenażerów był kompletnie bez sensu, gdyż w żadnym stopniu nie przypominał charakterystyki dużego terenowego Stara 660.

Historia tego pojazdu jest jednak owianą wojskową tajemnicą, a sam fakt silnika pochodzącego z WSK 125 potwierdza, że konstruktorzy ze Świdnika stworzyli udaną jednostkę, która mogła się jeszcze lepiej rozwinąć. Obecnie odrestaurowanych egzemplarzy MTS-70 jest niewiele, a znalezienie jakiekolwiek dokumentacji i specyfikacji technicznej jest wręcz niemożliwe.

 

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button