ABS i czyste spaliny w skuterze i motocyklu obowiązkowo?

Komisja Europejska w dbałości o środowisko oraz zdrowie i życie użytkowników europejskich dróg tworzy ustawy, które mają chronić kierowców. Czy skuterzystów również czekają jakieś zmiany?

Już na wstępie możemy powiedzieć, że jeśli coś będzie miało nas dotyczyć, to z pewnością nie prędko. Osoby poruszające się na dwóch kółkach dużej pojemności mogą spodziewać się zmian najwcześniej w 2017 roku. Niestety, osoby zarażone bakcylem motocyklizmu muszą się liczyć z tym, iż właśnie w sferze wyższych pojemności tworzonych jest najwięcej projektów, które „godzą” w świat jednośladów, jaki obecnie znamy. Ale po kolei.

Urzędnicy chcą postawić środowisko na pierwszym planie
Urzędnicy chcą postawić środowisko na pierwszym planie

Do tej pory Komisja Europejska ingerowała głównie w świat samochodów, przyczyniając się do stworzenia norm emisji spalin Euro, które ograniczają dopuszczalny skład spalin, w tym tlenków azotu. Nikt nie neguje zasadności wprowadzania nakazu montażu do nowych fabrycznie samochodów systemów takich jak ABS czy poduszki powietrzne, jednak Unia chce pójść jeszcze dalej. Do aut mają teraz trafić także układy asystenta martwego pola, ESP oraz czujniki ciśnienia w ogumieniu. Dodatkowo blady cień padł także na użytkowników motocykli, które według projektów miałyby być fabrycznie wyposażane w układy ABS. Miałoby to dotyczyć maszyn o pojemności powyżej 125cm sześciennych, czyli dotyczyłoby m.in. skuterów średniej pojemności i maxi-skuterów.

Komisja Europejska: Każdy jednoślad powinien mieć ABS

Niestety, o ile osobę kupującą motocykl turystyczny lub sportowy za kwotę 30-60 tys. zł stać na wykupienie systemu ABS za ok. 2-3 tys. zł, to jakiego wzrostu cen można się spodziewać w jednośladach o pojemności 150cm, które nie mają w ofercie pojazdów z systemem ABS? Koszty zakupu elementów układu, dostosowania ich do charakterystyki pojazdu mogą wróżyć, iż nowe przepisy uderzą po kieszeniach zwłaszcza osoby decydujące się na najmniejsze motocykle i skutery, głównie mniej znanych firm jak Kymco, Hyosung, Sym. Według osobistej opinii autora problemem jest to, że UE zbyt wierzy w to, co zmyliło już wiele osób: system ABS nie zwalnia nikogo z umiejętnego posługiwania się przednim i tylnym hamulcem! System ten jest pomocny podczas hamowania na mokrej nawierzchni oraz na nawierzchniach pokrytych piaskiem lub o nierównej powierzchni, jak muldy czy dziury. Jednak czy podczas normalnego użytkowania pojazdów jest on aż tak niezbędny? Czy do tak wielu wypadków dochodzi z powodu zablokowania się przedniego lub tylnego koła?

Zamiast stosowania elektronicznych zabezpieczeń można po prostu szkolić.

Od elektronicznego systemu bardziej wiarygodne i miarodajne byłyby szkolenia adeptów sztuki motocyklowej obejmujące podstawowe techniki opanowania pojazdu w sytuacjach zagrożenia. Aby nie szukać daleko przykładu, w Wielkiej Brytanii podczas egzaminu na Prawo Jazdy należy wykazać się odpowiednim refleksem w identyfikowaniu zagrożeń podczas symulacji komputerowej, a egzamin praktyczny zawiera element omijania nagle pojawiającego się na drodze zagrożenia przy prędkości 50km/h. Ponadto wyspiarze wpadli na pomysł, aby udział motocyklistów w kursach doskonalenia umiejętności przekładał się na wysokość ich składki na ubezpieczenie. Czy nie jest to lepszy pomysł od montowania ABS do każdej maszyny? Może choć podniesiemy poprzeczkę do systemu ABS do granicy sportowych sześćsetek?

W opinii KE zagrożeniem dla użytkowników motocykli są także… oni sami! Dlatego wśród projektów ustaw był również taki, który zakładał montaż motocyklowych systemów kontroli podzespołów (coś na wzór self-check, obecnego w świecie motoryzacyjnym od kilku lat), które miałyby uniemożliwiać uruchomienie pojazdu po dokonaniu w nim napraw lub modyfikacji własnoręcznie lub w warsztacie nie będącym autoryzowanym serwisem. Czy to znaczy, że motocyklowe hobby z i tak drogiego hobby stanie się jeszcze droższe? Niewykluczone. Dobrze chociaż, że Unia zrezygnowała z kopiowania „zachowania” francuzów, którzy wprowadzili zakaz poruszania się motocyklami o mocy przekraczającej 100KM. Choć jak widać, niektóre kraje wprowadzają podobne ograniczenia mimowolnie, dla posiadaczy samochodów.

Nie lepiej byłoby wprowadzić obowiązek posiadania apteczki, albo atestowanych kasków?

Według Skuterowo.com podstawowej drogi do poprawy bezpieczeństwa należy szukać gdzie indziej, i nie są to wcale radykalne kroki. Wzorem Włoch można by wprowadzić nakaz poruszania się na jednośladach w kasku posiadającym określone atesty – w ten sposób osoby jeżdżące w tzw. „orzeszkach” i braincapach zostały zmuszone do zakupu bezpiecznych kasków pod groźbą mandatu. Podobnie w Indiach, w których podczas sprzedaży nowego motocykla lub skutera obowiązkowo dołączany jest do niego atestowany kask. Jest to pomysł o tyle dobry, że skutecznie potrafi wyeliminować osoby, które z własnego skąpstwa jeżdżą w 10-15 letnich kaskach, które czasy świetności przeżywały w czasach Jawek, Wuesek i Komarów. Z kolei sposobem na ograniczenie ryzyka wypadku w dużych aglomeracjach jest umożliwienie jazdy po bus pasach jednośladom. Dzięki temu użytkownicy dwóch kółek nie muszą ryzykować jazdy pomiędzy samochodami – tak jest np. w Wielkiej Brytanii.

Czy użytkownicy dużych lub małych jednośladów mogą w Polsce oczekiwać czegoś, co ułatwi im życie czy poprawi bezpieczeństwo? Póki co możemy jedynie doznać tego, iż motocykliści za przejazd autostradą muszą płacić tyle co kierowcy puszek, a podwyższenie prędkości na autostradach towarzyszyły komentarze typu „Najszybciej w Europie”, „Będzie więcej wypadków” itd. Tak więc o ile w Unii nie wymyślą czegoś konstruktywnego, nie ma co liczyć na sensowną poprawę. A temu wszystkiemu skuterowcy mogą się tylko przyglądać, bowiem ich to – póki co – mało co dotyczy…

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Fot.: Skuterowo.com

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button