Kolekcjoner, zbieracz, chomik i graciarz – czy warto zbierać jednoślady?

Nazywaj go jak chcesz, ale też chciałbyś nim być!

W skrócie
  • Motocykle = niesamowita historia i perypetie
  • Zbieraj, kupuj i restauruj - daj jednośladom drugie życie
  • Dlaczego kupujemy kolejne motocykle? Czy warto jest inwestować w nie pieniądze?
  • Pielęgnujmy historię jednośladów, aby świat nigdy o niej nie zapomniał

Kolekcjoner, zbieracz, chomik, graciarz, śmieciarz czy hobbysta – określeń osoby, która lubuje się w kolekcjonowaniu jednośladów jest wiele, ale tylko sytuację zrozumie ten, kto zachoruje na nieuleczalną chorobę zwaną pospolicie zbieractwem. Czy warto jest zatem kupować wszystko co ma dwa koła?

Są motocykliści, których garaż ogranicza się do jednej wielozadaniowej maszyny. Są również tacy, którzy każdy wolny centymetr przestrzeni zapychają kolejnymi jednośladami w najróżniejszym stanie i nie zastanawiają się przy tym, czy warto było go kupić. Po prostu ich wszystkie dostępne szopy, komórki i hale przemysłowe mają być pełne najróżniejszych motocykli i nie ważne są w momencie zakupu dokumenty, sprawna jednostka napędowa czy kompletność poszczególnych podzespołów. Każdy taki egzemplarz traktowany jest jak złoto na dwóch kołach, a owy zbieracz jak sroka czai się już na kolejne maszyny.

Sam wielokrotnie zastanawiałem się czy chciałbym, aby w moim garażu roiło się od najróżniejszych jednośladów. Jeżeli aktualnie mam kiepski motocyklowy humor to przypominam sobie wszystkie awarie, usterki i serwisy, które są niezwykle czasochłonne i potrafią zrujnować domowy budżet. Gdyby taki stan rzeczy pomnożyć raz kilka lub co gorsza kilkanaście, jeszcze przed trzydziestką dorobiłbym się siwych włosów. Szybko jednak wszystkie wątpliwości przemijają wraz z kolejnym udanym wyjazdem czy poprawionym czasie na torze. W niebiosa zachwalam wtedy rozwiązania skonstruowane przez łebskich konstruktorów z drugiego końca świata i wówczas chciałbym na własnej skórze móc zobaczyć, dotknąć, rozebrać i obcować z kolejnymi modelami, które jeszcze nie miały zaszczytu gościć w zakamarkach mojego garażu.

Najważniejsze informacje:

  1. Zbierać każdy może trochę lepiej lub trochę gorzej. Każdy może zostać graciarzem – zostań i ty!
  2. Kupno kolejnych motocykli jest niesamowitym doświadczeniem, w efekcie którego nie tylko staniemy się posiadaczem kolejnego egzemplarza, ale bardzo często poznamy również mnóstwo historii z przeszłości.
  3. Bez względu na to czy to zakup chwili, okazja czy pozostałości po przodkach rodziny, każdy motocykl zasługuje na drugie życie.

Po wielu latach spędzonych na motocyklu doszedłem jednak do wniosku, że jeden motocykl będzie tak smutny, jak biały łabędź osamotniony na wodach jednego ze zbiorników wodnych. Monogamia jest ważna, dlatego szybko zakupiłem kolejny model, aby mojemu gieesowi nie było smutno. Później pojawił się kolejny i kolejny. Niektóre z nich to zakup chwili, inne do długo przemyślane kupno z nadzieją na dobrą lokatę pieniędzy. Tak czy inaczej musiałem stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, że oficjalnie zostałem graciarzem. Nie wiedziałem jeszcze czy ma to jakikolwiek sens i uzasadnienie finansowe, ale po prostu chciałem mieć garaż wypełniony motorkami.

Jestem dopiero na początku swojej drogi graciarza, który chciałby na półkach w warsztacie mieć wszystkie możliwe części, podzespoły i akcesoria, bez względu na to, czy kiedykolwiek mi się przydadzą. Podobnie jest z motocyklami, gdyż wiem, że niektóre z nich będą mi służyły do maksymalnie kilku wyjazdów do sklepu po bułki, a nawet podczas tak krótkiej podróży konieczna będzie wymiana świecy czy wyczyszczenie wężyka paliwowego. Nic jednak nie sprawia mi tyle radości, jak zejście do garażu i podziwianie mojej małej, jakże zwykłej i zupełnie standardowej, nazwijmy to kolekcji… Dlaczego i kto zatem kupuje kolejne motorki?

Kolekcja

Wielu z nas lubuje się w podróżach, inni każdą wolną chwilę spędzają na torach wyścigowych, a innych cieszy posiadanie. Szanuję to ze względu na podejście do sprawy, gdyż prawdziwi kolekcjonerzy zazwyczaj bardzo sumiennie podchodzą do renowacji i przywracają jednoślady do niebywałej sprawności oraz wyglądu, który towarzyszył im kilkanaście lat temu podczas zjeżdżania z taśmy produkcyjnej. Z takich niewielkich zbiorów bardzo często rodzą się obiekty, które później możemy zwiedzać podczas wyjazdów na dwóch kołach, a następnie w pełnoprawne muzea, które stoją na straży tego, aby kolejne pokolenia mogły w pełnej okazałości zobaczyć motocykle, które były obiektem westchnień naszych ojców, dziadków czy wujków.

Sentyment

Spora grupa motocyklistów decyduje się na zakup kolejnego motocykla, który podyktowany jest sentymentem. Śmiem twierdzić, że grono entuzjastów jednośladów, które wychowało się w czasach PRL jest niejako uzależnione od motorków z tamtej epoki, na których wielu zaczynało swoją przygodę z motoryzacją. Kultowe już Komarki, WSKi czy MZtki osiągają na aukcjach zawrotne kwoty, a wszystko za sprawą powrotu do łask i sentymentalnej łezki, która pojawia się wraz z kopnięciem w rozrusznik i tchnięciem życia w dwusuwową jednostkę.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Okazja

Taki proceder był niezwykle popularny jeszcze kilkanaście lat temu, gdy wioski zalane były reliktami z epoki PRL. Wówczas motorków było tak wiele, że można było je kupić za raptem kilka stówek i tym samym stać się posiadaczem jednośladu polskiej lub zachodniej produkcji, na których nasi ojcowie skutecznie poderwali mamę. Okazja jednak nie zawsze sprawia, że zakupu dokonał prawdziwy fan, który należycie zajmie się przyszłością motocykla, dlatego jest to grupa bardzo specyficzna, która lubi posiadać, ale nie do końca interesują ją dalsze losy. Wobec tego od kilkunastu lat nadal stoją bez powietrza w dokładnie tym samym miejscu i co gorsza ze zgubionymi dokumentami.

Historia

Nie wszyscy lubują się w najnowocześniejszych modelach i motocyklowy świat daje nam możliwość objęcia własnej drogi. Tym samym każdy z nas może wybrać zupełnie inna gałąź, która dostarczy nam wielu emocji i radości. Pasjonatów starej motoryzacji nie brakuje, dlatego spore grono specjalizuje się w kolekcjonowaniu starych jednośladów oraz rozwiązań z lat 70., 80. czy 90. Nie ma tutaj znacznie czy dany egzemplarz jest sportowy, turystyczny czy enduro. Ma być po prostu stary i kultowy, co jest gwarancją dobrej inwestycji i wzbudzeniu w motokumplach sporej dawki zazdrości. Najważniejszy jest jednak fakt, że historia nie umiera i zostaje przekazana kolejnym pokoleniom.

Relikty

Jeżeli wasza rodzina była bardzo zmotoryzowana to jest spory cień szansy, że gdzieś w czeluściach szopy lub warsztatu możecie jeszcze znaleźć przysypany ogromną warstwą kurzu i pajęczyn motorek, który dawno, dawno temu był jedynym środkiem transportu dla całej familii. Nie dość, że otrzymacie niesamowity powrót do przeszłości to z pewnością warto jeszcze porozmawiać z członkami rodziny, którzy w pamięci posiadają jeszcze mnóstwo historii z danym egzemplarzem. Warto jest zatem zabrać się za odrestaurowanie takiego motocykla i przywrócenie go do należytego stanu. Gwarantuję wam, że uśmiech na twarzy waszego dziadka, babci, ojca lub mamy będzie najlepszą zapłatą za każdą minutę spędzoną przy jego naprawie.

Bez względu na to, co kieruje wami przy zakupie kolejnego jednośladu pamiętajcie, że warto jest to zrobić. Może to się oczywiście wiązać z kolejną kłótnia z żoną/partnerką/kochanką (poprawne wybrać), ale finalnie dołożycie sporą cegiełkę do utrzymania historii motocyklizmu i ocalenie przed hutą. Nie zapomnijcie zabrać ze sobą kartki, rejestratora dźwięku i sporej pamięci w głowie, aby dokładnie wypytać poprzedniego właściciela o wszystkie historie i perypetie związane  z danym modelem. Opowieści to najciekawszy element zakupu, który kompletnie może zmienić wasze postrzeganie na temat graciarzy.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button