30 tysięcy złotych za polski motocykl 125 z PRL. Świat oszalał

Gdzie znajduje się granica absurdu?

W skrócie
  • Motocykle WSK 125 osiągają na portalach aukcyjnych horrendalne ceny. Czy są tego warte?
  • Dlaczego odrestaurowany motocykl powinien być mniej warty od oryginału?
  • Czy jest sens inwestowania dużych pieniędzy w motocykle WSK 125?
  • Takie sprzęty dorwiesz do 30 tysięcy złotych? WSK 125 na ich polu wygląda marnie.

Czy ktoś z Was wie, gdzie znajduje się granica absurdu? Co musi się wydarzyć na naszej planecie żeby osoby sprzedające wreszcie zrozumiały, że motocykle WSK nie są zrobione ze złota, a osoby kupujące nie dawały się nabrać, że jest to dobra inwestycja? Ostatnio w sieci natknęliśmy się na ogłoszenie motocykla WSK 125, za który właściciel życzył sobie, bagatela, 30 tysięcy złotych!

Tak naprawdę nic nam do tego. Każdy ma przecież prawo opublikować ogłoszenie dotyczące sprzedaży motocykla, za tyle, za ile mu się podoba. Niech każdy robi co chce i żyje w zgodzie ze sobą. Jednak naszą rolą jest poruszać tematy społecznie ważne i uwypuklać absurdy pewnych sytuacji. Z takim absurdem mamy doczynienia właśnie w tej chwili. WSK 125 za 30 tysięcy złotych? Nie wiemy co powiedzieć. Z drugiej strony jeśli motocykl zostanie sprzedany za 30 tys. zł i nowy właściciel będzie szczęśliwy, to obie strony zostaną zadowolone. Czy zatem sprawy całkowicie nie ma? Nie do końca…

Zacznijmy od tego, że wolumen produkcyjny motocykli WSK był olbrzymi. Tak duży, że w roku 2020 w Cepiku znajdowało się aż 36 398 aktualizowanych rekordów z motocyklami marki WSK – taką informację znajdziemy na stronie Wikipedia.org. Tutaj spieszę z informacją: na dzień 1 stycznia 2023 roku było w Polsce 979 miejscowości, które posiadają prawa miejskie.

Oznacza to nie mniej, nie więcej: średnio na każdą miejscowość przypada 37 zarejestrowanych motocykli WSK. Oczywiście to wyliczenie w żaden sposób nie oddaje pospolitości tych motocykli, ponieważ rozjeżdżają się one również po wsiach itd. Trzeba jednak wspomnieć, że dodatkowo mamy całą masę niezarejestrowanych motocykli pochowanych po garażach, blaszakach i komórkach. Czy możemy zatem mówić o jakiejkolwiek wartości historycznej tego pojazdu? Oczywiście, że tak, bo mimo wszystko motocykle WSK 125 mają swoje lata, jednakże ich wartość w wielu przypadkach jest totalnie zawyżona, a nawet irracjonalna.

Odrestaurowany nie oznacza oryginalny

Motocykle zabytkowe potrafią być drogie. Doskonale wiemy ile pracy wymaga przywrócenie motocykla do stanu idealnego. To tak naprawdę sprawy, których nie da się jednoznacznie wyliczyć. A do tego wszystkiego wartość motocykla bardzo często przeliczana jest według prostego wzoru: koszty poniesione, razy ułańska fantazja, plus 10 tysięcy złotych. Wyniki naprawdę momentami szokują. Z drugiej strony dla osób mniej wgryzionych w temat motocykli zabytkowych, które przy okazji są nadziane to często żaden problem.

Jest popyt, jest podaż, Maszyna sprzedana? Sprzedana. Wszyscy powinni być szczęśliwi.

Ustalmy jednak jedno: motocykl odrestaurowany powinien mieć mniejszą wartość od totalnego, ale dobrze zachowanego oryginału. W dzisiejszych czasach możemy spreparować niemal wszystko. Jednak z historycznego punktu widzenia, nieidealny, ale oryginalny lakier powinien mieć zdecydowanie większą wartość dla motocyklowego freaka, niż świeżo położony. Fascynację świecidełkami widzimy szczególnie na zlotach, piknikach i imprezach motocyklowych, na których nadal więcej osób podchodzi do wypolerowanych niemal na chrom Junaków, Wuesek czy Wuefemek, niż do oryginalnych odrapuchów i ich historii. To trochę przykre.

WSK za 30 tysięcy złotych? To raczej kiepski pomysł

Osoba posiadająca jakąkolwiek wiedze na temat motocykli zabytkowych czy youngtimerów wie, że zakup motocykla WSK 125 za 30 tysięcy złotych, to pomysł raczej kiepski, no chyba, że mówimy o niepodważalnej perełce. Wystarczy wejść na OLX, ustawić filtrowanie według wzoru: cena: d0 30 tys. zł, rok produkcji: do 1950, pojemność: 0d 250 ccm3.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Trzy sekundy roboty, aby szeroko otworzyć oczy, siedzieć i podziwiać z rozdziawioną paszczą motocykle tj. Moto Guzzi, NSU, BSA itd. Oczywiście będą to najtańsze jednostki z grupy tychże motocykli, ale baza wyjścia dla inwestycji forsy wydaje się sensowniejsza. Z kolei jeśli rozszerzymy zakres poszukiwań do rocznika dajmy na to 1970 to znajdziemy takie cacka jak Honda CL  z 1969 za niecałe 20 tysięcy złotych. Mało Wam? No to łapcie BMW R 25/2 z roku 1952. Zwróćcie uwagę na całą armadę motocykli JAWA 250 czy motocykle Junak, a nawet pojedyncze sztuki Awo Simson. Tak czy inaczej jest tego sporo.

Nie będę wspominać radzieckich zaprzęgów, których na portalach aukcyjnych znajdziecie setki. One chyba zawsze będą występować na polskich portalach aukcyjnych w tak dużych ilościach, a co za tym idzie zawsze będą pospolite i inwestycyjnie to raczej słaby kierunek. Wybaczcie, że nie będę tutaj wstawiać konkretnych linków do aukcji i przykładów motocykli. Wystarczy, że odpalicie jakikolwiek portal aukcyjny i sprawdzicie to sobie na własną rękę.

To nie jest oczywiście tak, że kupicie np. wcześniej wspomnianą Hondę CL, a ta będzie odpalać po wsze czasy. Możliwość wtopienia forsy istnieje zawsze. Poza tym to tylko maszyna, która ma swoje lata i potrafi być chimeryczna. To pojazd, który najlepsze lata ma już za sobą i należy na nią patrzeć bardziej jak na obiekt specjalnej troski niż na pojazd do jazdy na co dzień.

Chodzi jednak o sensowność utrzymywania takiej jednostki przy życiu. Jeśli odpowiednio wykonasz remont Hondy, to prawie na pewno ta odwdzięczy Ci się wieloletnią, bezproblemową współpracą. Silnik będzie działał, będzie szczelny, będzie miał moc i będzie odpalał. Niektóre motocykle są po prostu łatwiejsze w utrzymaniu niż inne i za to też trzeba zapłacić.

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

13 opinii

  1. No cóż miałem nic nie pisać ale…każdego będzie stać na zakup i utrzymanie motocykla nowszej generacji , ale nie każdego na utrzymanie wsk na oryginalnych częściach z czasów PRL.Posiadam wsk z 1962 na chodzie zarejestowaną i mam więcej frajdy z jazdy niż z przejażdżki z punktu a do b Hondą suzuki czy innym motocyklem.

  2. Ci wszyscy co za Weski chcą powyżej 4000 zł.niech sobie nimi jeżdżą sami,a jak niechcą to niech sobie wsadź w dupę!! Bo nie warty ten motor więcej jak 4000 zł.

    1. Za 30 tysięcy można kupić yamahe drag star w idealnym stanie ..trzeba być jebnietym żeby za taki złom dać więcej jak 1500pln .

  3. Chłopie zmień robotę bo głupoty piszesz a dziennikarstwo twoje jak rządowa telewizja jest do kitu znajdziesz coś w sieci i się tym podniecasz ..

  4. Redaktorek piszący artykuł nie ma nic pojęcia na temat pojazdów zabytkowych, już kilka lat temu były Wsk sprzedawane po 30 tys zł , ale tak samo jak i dziś rozchodzi się zawsze o modele z tzw wersji eksportowych, lub te z kolekcji tzw ptaków, ale jest zawsze jeden warunek, 100% oryginał , i Ci co się na tym znają wiedza dobrze ze to normalny pieniądz za takie motocykle . Jakiś czas temu znajomy sprzedał taka właśnie kolekcje 6 szt Wsk za 180 tys zł do jednego z muzeum w naszym kraju. Było to z 5-6 lat temu i te motocykle będą dziś warte sporo więcej bo były w super stanie, i 100% oryginał . Tak wiec panie redaktorze szukający sensacji najpierw przodzie zgłębić temat zanim głupoty napiszesz bo sam się ośmieszasz .

  5. No nic dziwnego tego jyz nie ma i nie bedzie a renowacja kosztuje nie raz wiecej niz cena wystawiona ,sam posiadam jynska m10 m07 wsk shl komara wiec wiem o czym mowa pozdr

  6. A absurdem nie jest cena wirtualnej waluty ?!!! Jakąś wymyślona waluta bije rekordy gdzie za chleb płaci się grosze!!!!

  7. To jest test czy jakiegoś miłośnika będzie stać na taki egzemplarz , a za jakiś czas wypłynie kolejny taki rodzynek za jeszcze większe pieniądze , a za ile można sprzedać , a za tyle ile skłonny będzie zapłacić nabywca.

  8. Fakt że 30 tys zł za wsk jest trochę przesadzony , jednak trzeba pamiętać że odrestaurowany motocykl pochłania dużo czasu i pieniędzy. Nie jednokrotnie właściciel przekłada na jakości jak również nie jednokrotnie na modyfikacjach silnika który jak wiemy nie jest demonem mocy choć ma naprawdę jak na tamten czas wytrzymała technologie która umożliwia podniesienie mocy nawet o 100 %. Tak 12 czy 16 konne silniki z demby po takim tuningu nie różnią się wyglądem od fabrycznej 7,5 konnej jednostki , a praca ich jest na pułapie nowoczesnych jednostek napędowych takich jak aprila czy yamaha ,oczywiście z marginesem bezpieczeństwa. Wsk 125 dobrze odrestaurowana jest warta każdych pieniędzy, to dobra lokata na dłuższy okres czasu . Muszę przypomnieć że kiedyś junaka 350 można było kupić w stanie sprawnym zarejestrowanym za 1500 zł a dziś? Odrestaurowane maszyny rodem ze Szczecina osiągają ceny od 20 tysięcy, a modele z koszem widziałem wystawione na aukcjach za 50 i więcej tysięcy. Kolekcjonerzy z zachodu uzupełniając własne kolekcje szukają właśnie takich dobrze odrestaurowanych motocykli płacąc naprawdę spore kwoty .Pozdrawiam serdecznie.

  9. Fakt że 30 tys zł za wsk jest trochę przesadzony , jednak trzeba pamiętać że 8odrestaurowany motocykl pochłania dużo czasu i pieniędzy. Nie jednokrotnie właściciel przekłada na jakości jak również nie jednokrotnie na modyfikacjach silnika który jak wiemy nie jest demonem mocy choć ma naprawdę jak na tamten czas wytrzymała technologie która umożliwia podniesienie mocy nawet o 100 %. Tak 12 czy 16 konne silniki z demby po takim tuningu nie różnią się wyglądem od fabrycznej 7,5 konnej jednostki , a praca ich jest na pułapie nowoczesnych jednostek napędowych takich jak aprila czy yamaha ,oczywiście z marginesem bezpieczeństwa. Wsk 125 dobrze odrestaurowana jest warta każdych pieniędzy, to dobra lokata na dłuższy okres czasu . Muszę przypomnieć że kiedyś junaka 350 można było kupić w stanie sprawnym zarejestrowanym za 1500 zł a dziś? Odrestaurowane maszyny rodem ze Szczecina osiągają ceny od 20 tysięcy, a modele z koszem widziałem wystawione na aukcjach za 50 i więcej tysięcy. Kolekcjonerzy z zachodu uzupełniając własne kolekcje szukają właśnie takich dobrze odrestaurowanych motocykli płacąc naprawdę spore kwoty .Pozdrawiam serdecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button