17 tysięcy za Simsona: patologia która przeraża, a jednocześnie śmieszy

Patologia motocyklowa: inaczej nie umiem tego nazwać

W skrócie
  • Obecnie na najpopularniejszym serwisie aukcyjnym znajduje się 77 motorowerów Simson. 33% z nich przekracza kwotę 10 tysięcy złotych!
  • W cenie starego Simsona kupisz nowy motocykl 125.
  • Jeśli skończyłeś 18 lat po roku 2013, aby jeździć motorowerem potrzebujesz prawo jazdy kategorii AM lub prawo jazdy na samochodów. To znacząco obniżyło popularność motorowerów.
  • Czy kultowego Simsona S51 wyposażonego w kupę chińskich części nadal możemy nazywać motocyklem wyprodukowanym w DDR?
  • Więcej tekstów i historii motocyklowych znajdziesz na naszej stronie głównej, jednoslad.pl!

Simson S51 to synonim motoroweru idealnego. Jest trwały, dynamiczny, a jego wygląd ponadczasowy. Szkoda, że dotrwaliśmy czasów, w których jego zakup wiąże się z patologią jakich mało w całej branży motocyklowej.

Czas płynie nieubłaganie i lata świetności tej nomen omen świetnej konstrukcji już minęły – myślę, że z tą tezą zgodzi się większość osób. Na rynku motocykli nowych oraz używanych pojawiły się nowe konstrukcje: japońskie, włoskie, hiszpańskie, ale i przede wszystkim chińskie – jest z czego wybierać, ale jak się domyślacie sprawa nie jest tak prosta jak mogłoby się to wydawać. Nawet nie będę Wam mówić ile razy dostałem po uszach od czytelników za to, że przetestowałem motocykl z Państwa Środka. Teksty o marności chińskich motocykli nad “markowymi” zdarzają się niemal codziennie. Już dawno temu przestałem na nie zwracać uwagę (bo w pewien sposób przestałem), ale drugiej strony, gdzieś mimo wszystko je zauważam, bo postanowiłem nie tylko napisać ten tekst, ale i nagrać film, w którym opowiem Wam o co mi chodzi. Zacznijmy jednak od pytania zasadniczego: czy odrestaurowany Simson wyposażony w kupę chińskich części, to nadal motocykl z DDR, czy bardziej motorower wyprodukowany w Chinach? Przecież dzisiaj na chińskich portalach aukcyjnych dorwiemy niemal wszystko. Tutaj zaczyna się spory dylemat.

Zacznijmy od prostej statystyki: dzisiaj (14-08-2023) na najpopularniejszym serwisie aukcyjnym w Polsce znajduje się do sprzedania dokładnie 77 motorowerów Simson S51. Właściciele 26 z nich, wystawili ogłoszenie powyżej 10 tysięcy złotych. To oznacza, że aż 33% tych maszyn przekracza magiczną barierę 10 tysięcy złotych! To nie jest mało, zważywszy na to, że (również dzisiaj) w kwocie nieco ponad 10 tysięcy złotych kupisz całkowicie nowego Junaka czy Bartona 125. Za najdroższą sztukę właściciel woła aż 17 500 zł. Za 17 tysięcy złotych kupisz naprawdę wypasionego, a przy tym 15-konnego Zontesa G1 125.

I teraz pewnie większości z Was włos jeży się na głowie i dostajecie palpitacji serca na myśl, że ktoś może porównywać legendarny motorower z DDR do nowych, ale chińskich motocykli 125. No mogę, a nawet chcę. W mojej opinii motocykl służy głównie do jeżdżenia – być może niektórych takie stwierdzenie zdziwi, ale cóż… idę w to.

Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że po pierwsze: Simson nie ma żadnej wartości kolekcjonerskiej i bazuje przede wszystkim na sentymencie. O faktycznej wartości kolekcjonerskiej decyduje jego dostępność modelowa i występowanie w przyrodzie. Założę się, że w Polsce nie ma ani jednej wsi i miasteczka, w którym nie ma zarejestrowanego S51. A nawet jeśli takowe się znajdzie, to spójrzcie na liczby: na OLX jest więcej Simsonów do wyboru, niż często wydawałoby się pospolitych motocykli. To wszystko? Niestety nie. Z Simsonami jest znacznie gorzej – o tym za chwilę.

Po drugie jeśli motocykl ma służyć do jeżdżenia, to dobrze, aby odnajdywał się w otaczającym go ruchu ulicznym. Simson S51, mimo że jest bardzo dynamiczną maszyną jak na motorower, szczególnie z tamtych czasów to i tak jedzie wolniej niż reszta pojazdów w ruchu ulicznym, a to powoduje wiadome zagrożenia.

Porównuj Simsona z innymi motorowerami!

Tak naprawdę nie powinniśmy porównywać legendarnego Simsona do nowych, chińskich motocykli 125. Odniesień powinniśmy szukać wśród innych motorowerów. I tutaj być może Simson był bezkonkurencyjny w latach 80-tych, ale do licha szukamy motocykla do jeżdżenia dzisiaj i aż prosi się o wytłuszczenie motorowerów wyposażonych w legendarny silnik AM6. Co prawda te jednoślady były wyprodukowane dużo później niż nasz obiekt mokrych snów i westchnień, ale dzisiaj sprzęty wyposażone w silnik AM6 kupisz znacznie taniej od Simsona. Jeśli chcesz jeździć takim jednośladem na co dzień, to nawet nie ma co próbować porównywać tych jednostek.

Simson S51. Bez prawka AM nie pojedziesz

Poza tym warto poruszyć jeden dosyć istotny temat. Dzisiaj młodzież nie może od tak wsiąść na motorower. Karta motorowerowa już nie istnieje, a żeby legalnie jeździć np. Simsonem, przykładowy 14-latek potrzebuje prawa jazdy AM. To też sprawiło, że popularność motorowerów diametralnie spadła.

Jednak dla chcącego, nic trudnego. Zrobienie prawka AM to przecież żaden kłopot no i właśnie docieramy do sedna. Wyobraź sobie, że Twoja latorośl zdaje egzamin na prawo jazdy AM i faktycznie chce i będzie jeździć jednośladem. Do wyboru masz dwie opcje: zakup Simsona S51 za nieco ponad 10k oraz w tej samej kasie motorower wyposażony w silnik AM6, np. Derbi Senda. Tutaj wiadomo: zdania będą podzielone. Moje sentymentalne serce aż błaga o Simsona, ale z drugiej strony Senda wydaje się bardziej trafionym pomysłem. Kosztuje podobnie, jest nowocześniejsza, posiada mocniejszy silnik, lepsze hamulce, zawieszenie, a poza tym nie jest to aż tak skomplikowany sprzęt, aby “młody” tudzież “młoda” nie mogła się uczyć podstaw mechaniki. Poza tym dostępność markowych części (także tuningowych) jest olbrzymia.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Z drugiej strony, jeśli jesteś osobą dojrzałą, a w roku 2013 miałeś/miałaś 18 lat i posiadasz prawko kategorii B, to bez żadnych ceregieli możesz jeździć nową (i nie tylko) 125-tką. Czy zatem jest sens pchać się w motorower, który po prostu ma gorsze osiągi? Na to pytanie odpowiedz sobie sam. Tak czy inaczej te odniesienia do motocykli 125 nie wydają mi się aż tak chybione.

Obejrzyj również nasz film:

Niestety Simson S51 to najczęściej chiński wilk w owczej skórze. Inaczej tego nazwać się nie da. Kilka lat temu przecież kupiłem swojego wymarzonego Simsona. Wyłożyłem na niego pokaźną ilość gotówki. Miał być “zrobiony” mechanicznie przez poprzedniego właściciela – tak się zarzekał. Nie miał jednak instalacji elektrycznej i wymagał dopieszczenia. Cieszyłem się, że nie będę musiał robić remontu korbowodu, wymieniać łożysk, czy szlifować cylindra. Finalnie okazało się, że inwestycje poprzedniego właściciela są nic nie warte, ponieważ wszystkie użyte elementy do remontu mojego Simsona były wyprodukowane w Chinach. Sprzęt został wyposażony w marnej jakości chiński wał, tłok, cylinder, gaźnik sprzęgło, linki, stacyjkę, a nawet zegar. Sprzęt odpalał, ale…

Chińska technologia najgorszego sortu

No właśnie! To wszystko działało, ale bardzo umownie. Finalnie, większość osprzętu wymagała wymiany i zastosowania innych części. Musiałem zrobić remont silnika i powyrzucać cały ten chiński śmietnik, aby sprzęt działał tak, jak należy. Oczywiście nie miałbym z tym większego problemu, gdyby nie fakt, że zapłaciłem za to kupując motocykl po remoncie. Nawet nowa instalacja elektryczna, którą dostałem od poprzedniego właściciela nie nadawała się do założenia. Jakość okablowania była tak marna, że strach było wsadzić gotową wiązkę i korzystać chińskich udogodnień. Operacja zbrojenia Simsona w okablowanie skończyła się ponad miesięcznym dłubaniem w kablach, ale w końcu zrobiłem to tak jak należy. Używając dobrej jakości konektorów, kabli i zabezpieczeń.

W tym momencie nie zamierzam narzekać na jakość chińskich elementów, ponieważ to zawsze jest kwestia wyboru. Możesz szukać dobrych, markowych części, a możesz kupić najtańsze. Te najczęściej produkowane są w Chinach. Jednak musimy być świadomi tego, że w Azji produkowane są różnej jakości elementy: najtańsza wiązka elektryczna nie będzie równa tej droższej. Bardzo często sami robimy sobie na złość zamawiając najtańsze części, a później złorzeczymy na jakość tychże komponentów. To, że jeden gaźnik kosztuje 30 złotych, a drugi 130 nie bierze się znikąd.

Właśnie niebezpiecznie zbliżamy się do tezy, która sama się nasuwa. Marudzisz na nowy, wypasiony motocykl 125 wyprodukowany w Chinach za 15k, ale już Simson, który totalnie odstaje pod kątem osiągów i jest nafaszerowany chińskim badziewiem jest już ok.

Nie zrozum mnie źle, ale kupując prawie 40-letni motorower za 10 czy 15 tysięcy złotych, możesz spodziewać się wszystkiego. Jeszcze gorszy jest fakt, że możesz dostać zmyłę pt. “maszyna po remoncie – lać, jeździć”, bo jeśli ktoś zastosował chiński wał i podczas leniwej wycieczki ten postanowi się rozlecieć, to po prostu ta przygoda narobi większych kosztów i zachodu niż zwykła wymiana starego wału na własną rękę. Niestety, ogromna ilość Simsonów wyposażona jest w chińskie części najgorszej jakości i na to wpływu kupujący nie ma. Brak świadomości i wiedzy jest tutaj kluczowy. Sam dałem się na to złapać.

Z drugiej strony nie ma co się dziwić. Polska pełna jest “pelikanów”, którzy czają się na okazje, a jeszcze pełniejsza handlarzy-amatorów, dla których zakup najtańszej części zamiennej jest więcej niż oczywisty.

Tak oto, w aukcjach lądują motorowery z DDR, które tak po prawdzie zostały wyprodukowane w Chinach, ale przy okazji odstają osiągami od nowoczesnych motocykli 125. Tak oto rynek się kręci, a Ty pozostajesz z chińskim motocyklem w garażu za 13 koła, mimo że chiński nie jest.

Tak oto posiadasz motorower, który rozpędza się do 70 km/h, a nie do 110 jak klasyczna 125-tka z Chin.

Tak oto masz wiotką ramę, słabe zawieszenie i jeszcze gorsze hamulce. Tak oto masz motocykl, który nie ma żadnej wartości kolekcjonerskiej i tak oto zachwycasz się chińskim badziewiem, które i tak za chwilę się rozleci. Na szczęście nie masz gwarancji, no ale masz motocykl zabytkowy, który ma duszę!

Chińską duszę taką jak cylinder, tłok, zegar, opony i łożyska.

Czy to nadal legendarny motorower i trafiona inwestycja?

 

Inne publikacje na ten temat:

4 opinii

  1. Witam. Przeglądam często olx. Lubię sobie popatrzeć na zdjęcia ws-ek, Komarków, maluszków, czy fiaciorów. Też mnie śmieszą takie akcje. Najlepsze są tego typu że kochany wnusio wyciągnie że stodoły bądź nawet mu się nie chce porobi fotki sprawdzi po ile stoją i za tyle wystawi, bo zobaczy”łowcy magazynów” i myśli że się za darmo ustawi. Potem czeka i czeka i lipa a potem nie ma pieniędzy na wystawienie ponowne

  2. Sam jeżdżę chińczykiem 650cc i niczym nie odstaje od dwu-trzykrotnie droższych Moto znanych marek. Simson za 10k? Żenada. Wolałbym nowego Chińczyka

  3. Artykuł beznadziejny, porównujesz simsona 50cc do 125cc. Znajdź inny nowy motocykl 50cc i porównaj osiągi czy komfort do simsona s51. Oprócz tego samodzielność naprawy, cała reszta motorowerów 50cc jest jednorazowa. Ojciec wybiera simsona właśnie dla tego aby mógł z synem go naprawiać i odciągnąć od komputera, dlatego jest takie parcie na ten sprzęt. Mówmy o motorowerach dla 14to latków a nie o starszych młodzieńcach którzy mogą przebierać w 125. Z 50tek praktycznie nic nie ma sensownego na rynku. Ceny są kosmiczne i Janusze biznesu przejeli ten rynek, z tym się zgodzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button