Nasze największe motocyklowe wtopy – chcielibyśmy o nich zapomnieć, ale wiele nas nauczyły [VIDEO]

Takich wtop nie życzymy nikomu...

W skrócie
  • Motocykle wtopy Wonsa i Kacperka - każdemu się mogą zdarzyć!
  • Czy da się uniknąć wstydliwych paciaków? Dlaczego przydarzają się w najmniej oczekiwanym momencie?
  • Rutyna i brawura - to sposób na zostanie królem Internetu

Rozpoczęcie przygody z motocyklami nigdy, ale to nigdy nie wiąże się z jazdą na poziomie co najmniej Valentino Rossiego. Pierwsze kilometry obnażają brudną prawdę zasad działań fizyki, gabarytów jednośladów i przede wszystkim braku umiejętności. Wtopy nie dotyczą jednak jedynie początkujących entuzjastom dwóch kółek, bo bardzo często przydarzają się także bardziej zaawansowanym jeźdźcom. Rutyna, znacie ją?

Chcemy być z wami kompletnie szczerzy i nie mamy zamiaru udawać, że nigdy nikt z nas nie zaliczył wstydliwego paciaka. Ba, powiedziałbym nawet, że na naszym koncie z racji szybko zmieniających się motocykli testowanych na najróżniejszych drogach Europy, gdzie trzeba jeździć szybko, widowiskowo, a przy okazji dogłębnie skupić się na aspektach motocykla, jest ich zdecydowanie więcej. Łatwo nie jest, bo trzeba działać szybko, a wtedy zaczyna już działać wspomniana wcześniej rutyna, która zazwyczaj prowadzi do jakiejś naprawdę głupiej i niepotrzebnej wpadki. Im więcej jeździmy tym teoretycznie więcej będziemy ich mieli na swoim koncie, ale to żaden wstyd popełnić błąd. Najważniejszym jest jednak być świadomym i wyciągać wnioski, aby nie powielać ich w przyszłości.

Można powiedzieć, że Wons ma na swoim koncie zrobionych kilka ładnych kilometrów, zjeździł pokaźną liczbę najróżniejszych motocykli i uczestniczył w dalekich podróżach. Ma spore doświadczenie, które oczywiście wiąże się nie tylko z jazdą po najpiękniejszych drogach całego świata, nockach na zlotach czy majsterkowaniem w garażu, ale przede wszystkim z najróżniejszymi wtopami. Czy wasza przyszła małżonka byłaby szczęśliwa, gdybyście zaledwie dwa tygodnie przed weselem złamali sobie pierwszą kość śródręcza prawej dłoni na wieczorze kawalerskim? Nieudany popis motorynką pod szkołą? Gleby, upadki, nieudane sztuczki – poznajcie największe motocyklowe wtopy Wonsa i Kacperka.

Najważniejsze informacje:

  1. Nie myli się tylko ten, co nic nie robi – największe motocyklowe wtopy Wonsa i Kacperka.
  2. Czy da się uniknąć wstydliwych gleb i zachowań na motocyklu? Jest na to kilka sposobów, ale żaden nie gwarantuje 100% skuteczności.
  3. To, co kiedyś zostawało jedynie w pamięci, dziś jest nagrywane i wrzucane do Internetu – jak nie zostać gwiazdą YouTube?

Czy da się ustrzec wtop motocyklowych?

Zdecydowanie nie. Odpowiedź na to pytanie jest wyjątkowo prosta i nie pozostawia żadnych złudzeń. W pewnym stopniu da się ich uniknąć, ale żadnej gwarancji na to nie ma. Pośpiech, różne warunki atmosferyczne, zmęczenie, a czasami głupota sprawia, że tracimy czujność i ostrożność, wystawiając się na spore niebezpieczeństwo. W wielu przypadkach będzie to jedynie głupia wtopa, którą będziemy wspominać do końca życia, ale bardzo często rutyna może mieć znacznie poważniejsze konsekwencje.

  • Praca nad własnym sobą

Łatwo powiedzieć, ale bardzo ciężko zrobić. Zdecydowanie zadbanie o stan własnego zdrowia sprawi, że jazda na motocyklu stanie się znacznie przyjemniejsza. Zgubienie kilku dodatkowych kilogramów spowoduje, że operowanie motocyklem będzie prostsze i łatwiejsze, a prowadzenie aktywnego trybu życia jeszcze lepiej pozwoli wam zapanować nad motocyklem w awaryjnych sytuacjach. Dodatkowo wasze ciało będzie lepiej przygotowane, rozciągnięte i przyzwyczajone do niecodziennych pozycji, dzięki czemu nawet wstydliwy upadek obarczony będzie znacznie mniejszym ryzykiem wystąpienia kontuzji. Nie trzeba odrazu zaczynać od siłowni, ale windę można zastąpić schodami, a wyjazd do pobliskiego sklepu spacerem. Zamiast słodkich napojów gazowanych lepiej jest wybrać wodę, a tłuste i niezdrowe jedzenie zastąpić porcją warzyw lub owoców. Zadbajmy o siebie, aby nasze ciało oraz umysł lepiej funkcjonowały. Gwarantuję wam, że znacznie poprawi się wasza koncentracja i skupienie, a wzmocnione mięśnie poradzą sobie z masą motocykla.

Czy warto pojechać na tor motocyklem? Tutaj odpowiedź również jest prosta – TAK! Podnoszenie własnych umiejętności to zdecydowanie najważniejszy punkt, który nie tylko wpływa na nasze bezpieczeństwo, ale również na sam komfort jazdy. Jazda pod okiem instruktorów sprawia, że zmieniamy pewne zachowania, które są nieprawidłowe na rzecz tych, które będą pomagać nam w codziennej jeździe. Z każdym kolejnym przejechanym okrążeniem będziemy lepiej czuć motocykl, a w kontrolowanych warunkach i przy odpowiednich ćwiczeniach będziemy mieli możliwość opóźnić hamowanie, przestrzelić apeks czy zmierzyć się z delikatnymi uślizgami. Pamiętajcie, że zazwyczaj do gleb prowadzi brawura lub brak umiejętności, a szkolenia na obiektach wyścigowych zdecydowanie sprawią, że znacznie ograniczycie ryzyko zaliczenia wstydliwego paciaka.

Przeczytaj również:

Dlaczego warto pojechać motocyklem na tor? Czyli o tym jak ważne są szkolenia motocyklowe

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

  • Nauka na błędach innych

Włączcie YouTube i przez kilkanaście minut obejrzyjcie głupoty, które ludzie robią na motocyklach. 99% z nich kompletnie nigdy nie powinno mieć miejsca, bo wydarzyły się z powodu brawury, głupoty i idiotyzmu. Uczmy się na błędach innych – to zdecydowanie dewiza, która powinna przyświecać nam w codziennym życiu. Popisy, akrobacje i chęć pokazania swoich umiejętności zazwyczaj sprawia, że przy wyciągniętym telefonie stajemy się natychmiast gwiazdami Internetu. Warto?

Filmy, które przedstawiają wystrzelony z procy motocykl podczas nieudanego palenia gumy widziałem już setki razy, ale zdecydowanie prym wiedzie Polak, który próbował wykonać ten z pozoru prosty trick stojąc przodem do motocykla. Później z pewnością wiecie co już się działo – wjazd w płot i bezcenny komentarz żony. Wstydliwa gleba nowiuteńkim motocyklem przed salonem po przejechaniu zaledwie kilkunastu metrów? Jest tego mnóstwo. Wheelie skończone na plecach? Odcinka do wybuchu silnika? Przykładów jest wiele, ale na przestrzeni czasu jest jedna zasadnicza różnica. Kiedyś głupie wybryki były zdecydowanie mniej niebezpieczne, no bo jak pierwsze próby wheelie na motorynce można porównać do stawiania pierwszych kroków chociażby na poczciwej CBR F4I, która generuje grubo ponad 100 KM. Na drogach było mniej samochodów, infrastruktura była słabiej rozwinięta, a lądowanie na plecach przy prędkości kilku kilometrów na godzinę na polu nie było w zasadzie niczym niebezpiecznym. Zdarzało się, ale młodzież przecież jest nieustraszona. Zacięty gaźnik? Ale dziewczyny pod szkołą miały ubaw, gdy podskakiwał Twój Simson S51, a Ty kompletnie nie mogłeś sobie z nim poradzić. Dziś jest znacznie inaczej, a do brawurowych sytuacji dochodzi dosiadając bardzo mocnych motocykli w miejscach, w których zgromadzonych są setki ludzi. Nielegalne wieczorne wyścigi i zloty to idealny moment żeby nauczyć się wheelie, a potem zostać królem Internetu. Dziś przecież wszystko jest nagrywane. I to jest ta różnica. A jaka jest wasza największa motocykla wtopa?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button