Stał zamurowany przez 80 lat. Jedyny taki Sokół 1000 w Polsce

Historia zapomnianego motocykla: CWS M111 Sokół 1000

W skrócie
  • CWS M111 Sokół produkowany był w latach 1934-1939.
  • Motocyklowy bohater dzisiejszej opowieści stał przez 80 lat zamurowany w jednej z lwowskich kamienic.
  • Pierwszy właściciel tego motocykla zginął w obronie Lwowa, w roku 1939.
  • Historia motocykla nie wyszłaby nigdy na jaw. Gdyby nie prawnuk, który postanowił zrobić remont kamienicy i przypadkowo odkrył, że w budynku znajduje się tajemnicze pomieszczenie.
  • Tak, nie jest to prawda.

Wyobraźcie sobie minę właściciela kamienicy, który w trakcie remontu budynku odkrył, że jego pomieszczenie posiada dodatkowy pokój, o którym całkowicie nie miał pojęcia. W trakcie remontu łazienki, ekipa remontowa, chcąc wymienić instalację elektryczną skuła kawałek ściany – sęk w tym, że ściana była cieńsza niż w innych pomieszczeniach i przez całkowity przypadek ich oczom ukazało się pomieszczenie, o którym nowy właściciel nie miał pojęcia. To jednak jeszcze nic, pomieszczenie nie było puste.

Do sytuacji doszło kilka lat temu, przed wybuchem wojny na Ukrainie. W trakcie remontu świeżo odziedziczonej kamienicy doszło to najbardziej spektakularnego odkrycia, jakie można sobie wyobrazić. Ekipa remontowa skuwała stary tynk ze ścian kolejnych pomieszczeń i przez przypadek przekuła ścianę na wylot. W trakcie prac okazało się, że jedna ściana jest dziwnie… miękka – to były deski i trzcina przez które młot udarowy przeszedł jak przez masło. To było pierwsze zaskoczenie tego dnia – wszystkie ściany do tej pory były twarde, murowane. Skąd zatem inność tej jednej i to dodatkowo w łazience? Chociaż ważniejszym pytaniem powinno być: co tam robił motocykl?

Obejrzyj również nasz film

Z opowieści właściciela kamienicy wiemy, że natychmiast po odsłonięciu pomieszczenia, ekipa remontowa poinformowała go o napotkanym przez nich “problemie”. Ten najpierw zrugał kierownika ekipy – zrujnowali przecież wcześniej wyremontowane mieszkanie – młot wszedł do innego pomieszczenia, a to mieszkanie w którym była aktualnie ekipa było ostatnim remontowanym w całym budynku. Po chwili dotarło do niego, że coś jest nie tak, bo to mieszkanie znajduje się na totalnym uboczu budynku. Znaków zapytania było coraz więcej.

Odnaleźli ukryty pokój, a w nim motocykl!

Po dojechaniu na miejsce, okazało się, że sprawa jest jeszcze dziwniejsza niż początkowo myślał. Przez małą dziurkę nie było nic widać – pomieszczenie, do którego się przekuli nie posiadało żadnych okien, ani punktów światła – nic nie było widać. Skoro odziedziczył cały budynek, a sama kamienica nie przylegała z żadnej strony do innego budynku, podjął decyzję o powiększeniu otworu, tak aby zbadać co jest w środku. Po kilkunastu minutach borowania w ścianie dziura była na tyle duża, że można było się przedostać do pomieszczenia obok. Jakież było zdziwienie właściciela oraz ekipy remontowej, którzy po przejściu do środka zobaczyli pełnoprawne pomieszczenie, w którym znajdowały się regały z książkami, dokumenty, masa kurzu i jakiś duży zakryty przedmiot. Po zdjęciu prześcieradeł zaniemówili: to był motocykl. To był CWS M111 Sokół 1000.

Największym szczęściem, był fakt, że dziedzic kamienicy był Polakiem, ale żeby tego było mało, był motocyklistą. Zupełnie jak jego ojciec, dziadek i pradziadek, o którym słyszał tylko z opowieści. Znaków zapytania było coraz więcej. Po chwili jednak zaczął łączyć kropki. Dziadek niewiele wiedział o swoim ojcu, gdyż ten pewnego dnia został powołany do wojska, z którego nigdy nie wrócił. Zginął na wojnie jak wielu jego rówieśników. Wiedział tylko, że miał kamienicę we Lwowie, że jeździł motocyklem. Jednak rana w sercu prababci była na tyle głęboka, że historia pradziadka była w rodzinie tematem tabu.

Jak to możliwe, że nikt nie wiedział o motocyklu?

Jak zatem możliwe jest to, że reszta rodziny nigdy nie dowiedziała się o zamurowanym motocyklu? Sprawa również jest zagmatwana, ale w samej rzeczy dosyć prosta. Po wezwaniu do wojska, prababcia naszego spadkobiercy spakowała rodzinę i przeniosła się do swojej rodziny, zamieszkującej w okolicy Rzeszowa. Po wyjeździe żony z dziećmi, poborowy włożył wszystkie wartościowe rzeczy do pomieszczenia i zamurował je. Z wojny nigdy już nie wrócił – poległ w obronie Lwowa pomiędzy 12, a 22 września 1939 roku. Prababcia, nigdy nie wróciła do Lwowa, resztę swoich dni spędziła na terenach dzisiejszego województwa podkarpackiego. Byłą pewna, że majątek został rozkradziony.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Tak oto najbardziej wartościowe rzeczy pradziadka zostały zapomniane i wręcz zagubione. Po wielu latach sprawę dokumentów i aktów notarialnych udało się wyprostować, a kamienica znajdująca się przy ulicy Piotra Doroszenki we Lwowie, trafiła w ręce rodziny, do której należała przed wojną.

Co z motocyklem?

O dziwo Sokół zachował się doskonale. Pomieszczenie było solidnie odizolowane od warunków atmosferycznych i przede wszystkim miało bardzo dobrą wentylację – podziękujmy przedwojennym budowniczym. Poza tym sprzęt został pokryty warstwą smaru, który zabezpieczył dodatkowo elementy stalowe przed rdzewieniem. Przezorny pradziadek napełnił silnik olejem i finalnie okazało się, że po blisko 80 latach wymian wymagają tylko elementy gumowe. Resztę wystarczyło wyczyścić i wyregulować. Opony wymienić, tak jak dętki i łożyska w kołach. Wiele elementów rozruszać i gotowe! Sokół po 80 latach wyglądał jak nowy!

Dosłownie i w przenośni. Pradziadek naszego “dziedzica” nie zdążył nacieszyć się motocyklem. Sprzęt kupił w roku 1937, a do wojska został powołany już w roku 1939. Unikalną sprawą jest malowanie oraz wersja tego motocykla – zwróćcie uwagę, że nie jest to motocykl wojskowy. To cywilna wersja CWS M111 Sokoła 1000, a to oznacza, że jego wartość kolekcjonerska jest jeszcze większa. Stopień oryginalności to również kwestia godna opowieści. Jednoślad zaparkowany na blisko 80 lat, nie był maszyną zużytą – jeździł zaledwie przez dwa lata i to w dodatku tylko w okresie letnim. Lwowskie oraz podlwowskie arterie nie nadawały się do jazdy w okresie jesienno-wiosennym, dlatego żaden element nie był zużyty do stopnia kwalifikującego go do wymiany, a to, że nigdy nie dorwał się do niego młodociany rzeźnik sprawiło, że odnaleziony Sokół jest perełką na skalę całego świata.

Legenda jest najważniejsza

Bardzo rzadko możemy spotykać się z tak dobrze zachowanymi motocyklami z okresu dwudziestolecia międzywojennego, o tak wysokim stopniu oryginalności. To wręcz niespotykane i brzmi jak kłamstwo. Bo tak jest. To jest kłamstwo. Dałem się ponieść wodzy fantazji, aby opowiedzieć Wam o dosyć często praktykowanym procederze: legendę naprawdę łatwo jest napisać lub opowiedzieć. Jeśli do tego spotkasz się z wprawnym handlarzem, który omami Cię niezwykłą opowieścią o motocyklu Twoich marzeń, to prawie na pewno uwierzysz w bujdę. Tak jak dzisiaj większość z nas wierzy w przebiegi motocykli turystycznych ustawianych na około 40 tysięcy kilometrów.

To najczęściej bzdura. Jednakże, o ile w przypadku motocykli szosowych jest to zaledwie niezbyt udany zakup, tak w przypadku motocykli zabytkowych pokroju Sokoła 1000, to przestrzelona inwestycja w maszynę, która może okazać się repliką lub może być replikowana w bardzo dużym procencie. Czy mam coś przeciwko replikom? Oczywiście, że nie. Nie robi mi to większej różnicy. Jednakże różnicę robi komunikacja. Jeśli sprzedajesz motocykl i nie ukrywasz tego, że został on odbudowany, a nowy właściciel wie o tym i zdaje sobie z tego doskonale sprawę, to takie zachowanie jest godne naśladowania.

Mniej godne naśladowania jest zakłamywanie przeszłości przez nowych właścicieli, którzy aby być bardziej poważanymi wśród innych motocyklistów wymyślają historyjki, aby dany motocykl zyskał w oczach obserwatorów.

Gdzieś z tyłu głowy wiedziałem od zawsze o tym procederze. Wiedziałem również  że jest to spory problem wśród motocykli zabytkowych, ale (wybaczcie) rzadko o tym myślałem i jeszcze rzadziej zastanawiałem się nad tym. Na sprawę nakierował mnie Łukasz – bohater naszego filmu o Sokole 1000. Łukasz zajmuje się renowacją motocykli na naprawdę wysokim poziomie i bardzo mnie ucieszyła rozmowa z nim. Podchodzi do renowacji motocykli bardzo rzeczowo i roztropnie.

Nie będę tematu rozwijał mocniej, drążył jakoś szczegółowo. Chciałem tylko zaznaczyć, że problem istnieje, a właścicielami takich motocykli z różnych powodów stają się nie tylko specjaliści, ale i laicy, którzy po prostu chcą zainwestować pieniądze w piękny i wartościowy przedmiot. Zaznaczam, to bardzo dobrze! Jeśli chcecie inwestować w motocykle zabytkowe, to zrobicie dla siebie wspaniałą rzecz. Jednak jeszcze lepszym zwyczajem jest kupowanie unikalnych motocykli nie tylko sercem, ale i rozumiem. Jeśli brakuje Ci tego drugiego, to skorzystaj z wiedzy osób, które zjadły na tym zęby.

To tyle.

Wons

 

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button