Triumph Thruxton 1200 R: 27 na plusie, pełne słońce i 50 km w linii prostej do Afryki #84 Szybcy i Wolni

Mój pobyt w Hiszpanii powoli zbliża się ku końcowi. Pozostały mi do poznania dwie maszyny. Jedną z nich jest cafe racer Triumph Thruxton 1200 R, zachowany w klimacie, który pasuje do tego miejsca i zapewnia ogrom emocji.

Silnik 1200 z sygnaturą R sprawia, że żarty i leniwe przejażdżki się kończą. 97 koni i 112 Nm prowokują do szybkiej jazdy. Jednak w lokalnych warunkach drogowych trzeba być ostrożnym. Te okolice są mekką motocyklistów oraz goniących ich policjantów. Widok mundurowych na motocyklach to niezwykle częsty widok w tych regionach. Przez to o wysoki mandat nie trudno, choć taryfikator jest podobny do polskiego. Tyle, że kwoty, które widnieją podane są w Ojro.

Jeszcze przed przełączeniem komputera sterującego silnikiem w tryb sport, każde przekręcenie manetki powodowało uśmiech na twarzy. Po zmianie presetu jednostka napędowa dostaje dodatkowego kopa… pozornie, bo to jedynie i aż zmiana map zapłonu. Reakcje motocykla są bardziej spontaniczne, inaczej reaguje także kontrola trakcji. Wszystkie wrażenia są potęgowane.

Odmiana Triumph Thruxton 1200 z literą R na końcu także mega wydajne hamulce. Na przodzie ogromne. pływające tarcze z zaciskami i pompą hamulcową Brembo. Nie należą do najcichszych po rozgrzaniu, ale wydajnością mogą zachwycić. Ponadto były docierane w najgorszych z możliwych warunków – na serpentynach Andaluzji, pokonując przy ciągłym użyciu setki kilometrów jednego dnia. To mordęga. Równie dobrze spisał się tylny układ Nissin.

Zawieszenie w tej odmianie Thruxtona to bajka. W połączeniu z oponami Pirelli Diablo Rosso Corsa motocykl prowadzi się na winklach jak przyspawany do asfaltu. Żałuję jedynie, że tak często brakowało mi odwagi do szybszego pokonywania lokalnych nawrotów. Nie zmienia to jednak faktu, że motocykl jest do tego stworzony i tu na miejscu czuje się jak w domu.

W tym motocyklu do szybkiej jazdy prowokuje też pozycja. Na szczęście sety nie zostały przesadnie przesunięte w tył, a półka przedniego zawieszenia nie szoruje po nawierzchni. Moim zdaniem udało się tutaj uzyskać zdrowy kompromis pomiędzy sportem, a użytecznością i komfortem podczas dłuższej jazdy. W ciągu 2 godzin w siodle motocykl mnie nie zmęczył. Podobnie jak wydechy, które emitują piękną muzykę, także przy mocniejszych redukcjach i schodzeniu z obrotów. Donośne i dystyngowane.

Stylistycznie motocykl imponuje, choć, aby w pełni docenić wykończenie należy podejść bliżej. Tutaj dopracowany jest każdy jeden detal. Przednia owiewka została wykonana ze specjalnie dobranego poliwęglanu o dużej elastyczności, co gwarantuje absolutny brak jakichkolwiek odgłosów. Zwrócić powinniście wagę także na kokpit, pięknie wykończoną kanapę oraz liczne chromy.

To przedostatni dzień mojego pobytu w tym miejscu. Na deser pozostawiłem sobie motocykl, który jest uosobieniem moich marzeń. Jeszcze w tym tygodniu będziecie mogli razem ze mną odkryć numer jeden na mojej osobistej liście…

 

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button