Suzuki Hayabusa 2021: ile wyciąga legendarna Hajka? Pobiłem swój rekord prędkości!

Przestowaliśmy najnowszą Suzuki Hayabusę 2021. Jak jeździ, jak przyspiesza i jak hamuje? Odpowiedzi znajdziesz w tym artykule!

W skrócie
  • Przetestowaliśmy na lotnisku nieopodal Kielc najnowszą Suzuki Hayabusę 2021 i sprawdziliśmy jej osiągi. Udało się nam osiągnąć V-max wynoszący 275 km/h.
  • Na pochwałę zasługuje układ hamulcowy oraz stabilność motocykla w trakcie jazdy z dużymi prędkościami.
  • W przypadku tego motocykla możemy z całą odpowiedzialnością z słów powiedzieć, że elektronika jest czymś wspaniałym. Dzięki niej możemy cieszyć się osiągami silnika i korzystać z nich pełnowymiarowo. Z drugiej strony dzięki elektronice ograniczymy prędkość maksymalną motocykla, moc silnika, czy sposób jej oddawania.
  • Więcej informacji oraz testów motocyklowych znajdziesz na naszej stronie, jednoslad.pl!

Suzuki Hayabusa jest motocyklem nie tylko kultowym, ale i historycznym – Hajka była pierwszym seryjnie produkowanym motocyklem w historii, który przekraczał magiczną barierę 300 km/h. Ba! Wystarczyło odkręcić lusterka, a bolid Suzuki rozpędzał się do 312 km/h. Dzisiaj Hayabusa 2021, ani nie jest najmocniejsza ani najszybsza. Czy jednak wyścig zbrojeń jeszcze kogoś interesuje?

Kiedy usłyszałem, że nowa Hajka będzie dysponować mocą “zaledwie” 190 KM, zdziwiłem się bardzo. Przecież Kawasaki H2 osiąga oszałamiające 231 KM – prawdziwy pogrom mogłoby się wydawać. Musimy jednak zacząć od najważniejszego: Kawasaki H2 kosztuje 134 500 zł. Nowa Hayabusa nieco ponad 84 tysiące złotych. Oznacza to, że oba motocykle dzieli około 50 tysięcy złotych różnicy. Za taką kwotę można kupić w salonie Yamahę Tenere 700, albo wiele innych fajnych sprzętów. Jednak to nie tylko sprowadza się do kwestii posiadania dwóch zamiast jednego, ale przede wszystkim do dostępności motocykla dla ludzi. Każdy element motocykla kosztuje. Jednak prawie zawsze przy okazji projektowania nowego sprzętu najdroższy jest development – nowe rozwiązania najczęściej sprawiają, że publika jest w stanie klaskać stopami z wrażenia, ale już niekoniecznie wydać ciężko zarobione pieniądze na nowe gadżety.

Suzuki od lat idzie tą ścieżką wyciskając co się da ze swoich motocykli i z jednej strony część z Was może poczuć się smutna, że najnowsza Hajka nie rozpędza się do 400 km/h, ale trzeba sobie zadać pytanie: “po co?”. Druga sprawa jest też taka, że gdybym był osobą, która od małego wieszała sobie plakaty Hayabusy i marzył o niej od lat, to dzisiaj mógłbym być bliski jej zakupu (oczywiście, gdyby nie fakt, że podobno wszystkie się od razu sprzedały i musimy poczekać na dostawę kolejnych sztuk). Z Kawasaki H2 sprawa ma się zupełnie inaczej. Jestem w stanie uwierzyć, że mogę swoje życie doprowadzić do sytuacji, że mógłbym sobie pozwolić na kredyt czy leasing o wartości około 80 tys. zł, aby spełnić swoje dziecięce marzenie, jednak 134 500 zł w przypadku H2, to dla mnie zdecydowanie za dużo. Może jestem dziwny.

Suzuki Hayabusa 2021: elektronika, która stała się moim przyjacielem

Kolejną sprawą jest fakt, że jako (w mojej opinii) bardzo doświadczony motocyklista, który radzi sobie całkiem nieźle na dwóch kółkach, zawsze mam obawy przed motocyklami tego typu. O ile moc maksymalna w pewnych warunkach potrafi sprzyjać, to trzeba sobie wyobrazić drugą stronę kija, a więc sytuację która zmusza Cię do walki z nią. To powoduje pewne zaniepokojenie w mojej głowie, ale może i dobrze – jeżdżę przez to rozważniej. Fakty są jednak takie, że nawet najwyższy poziom skupienia w pewne dni może być niższy niż zwykle i po prostu nie ogarniesz tak mocnej i ciężkiej maszyny. Dlatego z pokorą przyjmuję dobrodziejstwa w postaci elektroniki i cieszę się, że nie tylko mogę ustawić prędkość maksymalną jaką rozwijać będzie motocykl, ale i moc motocykla i sposób w jaki ją rozwija. Poza tym mogę regulować kontrolę trakcji, a nad moją ułańską fantazją będzie sprawować piecze system wheelie control (Anti-lift Control System). Niby nic zaskakującego, ale tak dużo jeśli chodzi o komfort jazdy tą maszyną.

Nowa Suzuki Hayabusa 2021

Premierowe testy Suzuki Hayabusy 2021 odbyły się na lotnisku nieopodal Kielc. Pas startowy co prawda nie jest najdłuższym pasem świata, ale pozwalał na osiągnięcie prędkości nawet 280 km/h, co jest spektakularnym przeżyciem jeśli na co dzień nie jeździsz motocyklem sportowym po torze. Nie mieliśmy zakrętów, oprócz krótkiej próby slalomu. Testowaliśmy bezkompromisowo przyspieszenie Hayabusy. Wiecie co mnie uderzyło podczas pierwszego startu? To, że odwinąłem gaz oporowo, Hajka wystrzeliła przed siebie, na desce coś zamrugało, a ja po chwili prułem 200 km/h, trzymając gaz odkręcony do granic możliwości. Owszem, uniosło mi lekko przednie koło, ale w tak nieinwazyjny sposób, że nawet się nie przestraszyłem – po chwili delikatnie opadło, a ja powoli musiałem się szykować do hamowania. Zanim jednak przestałem rozwijać prędkość, osiągnąłem 275 km/h, co od kilku dni stanowi mój rekord prędkości. Czy mogłem więcej? Mogłem, jednak pas startowy nieubłaganie się kończył i musiałem rozpocząć proces hamowania.

Suzuki Hayabusa 2021: Sokół wędrowny wylądował!

W tym momencie przeżyłem pełne zdziwienie. Hajka ma tzw. duala. Oznacza to, że hamując dźwignią hamulca przedniego hamujemy również tyłem. Trochę tak jak w maszynach 125 wyposażonych w CBS, z tą różnicą, że tutaj jest zupełnie inaczej. Lepiej. Niewyobrażalnie lepiej. Sprzęt równomiernie przysiada na zawieszeniu, a ty już za chwilę musisz wyciągać nogę i znaleźć podparcie – tak, zatrzymałeś się!

Nowa Hayabusa. Maszyna dla prawdziwych…

Przyznam się bez bicia, że przepałowałem punkty hamowania i wytracałem prędkość nieco nerwowo. Tzn. wydaje mi się, że wiedziałem co robię, ponieważ miałem przyjemność jeździć po pasie jeszcze bez punktów i wiedziałem co, gdzie i jak. Jednakże wiązało się z wbijaniem hebli do oporu i obserwowaniem tego co się dzieje. Hajka delikatnie traciła kontakt tylnego koła z podłożem, co objawiało się wężykowaniem, ale ani przez chwilę nie pomyślałem, że za chwilę mnie podniesie. Jestem pod wrażeniem tego układu hamulcowego. Jednak to nie jedyna sprawa, która mnie powaliła na łopatki.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Nowa Suzuki Hayabusa 2021

Ja wiem, że część z Was oczekuje mięsa i opisu technicznego maszyny, ale o tym już pisaliśmy (przeczytasz o tym w tym artykule). Dzisiaj skupiam się na moich wrażeniach z jazdy, a z tym wiążę się jeszcze jedna sprawa: stabilność. Wierzcie lub nie, ale nigdy nie jechałem na tak stabilnym motocyklu. Ok, podobne wrażenia można mieć jadąc na motocyklach z Millwaukee, które mają widelec cofnięty przed półkę zawieszenia. Jednak jak to cruisery tego typu po prostu się walą w zakrętach. Tutaj wszystko jest po normalnemu, a mimo to jest stabilnie, nawet przy dużych prędkościach. Lotnisko po, którym jeździliśmy nie było idealnie równe – maszyna cały czas pracowała góra/dół. Jednak nie poczułem najmniejszych oznak wężykowania czy tańczenia po drodze. Obrana ścieżka była obraną ścieżką i koniec i basta.

Czy warto kupić nową Hayabusę?

Nie będę Wam ściemniać, ze Suzuki stworzyło motocykl dla osób początkujących, ale pewne jest jedno. Jeśli od lat jeździsz różnymi motocyklami i gdzieś w głębi serca marzyłeś o takim motocyklu, to dzięki tym wszystkim systemom nie powinieneś się obawiać potwora jakim jest Suzuki Hayabusa 2021. Naprawdę, jej oblicze można zmienić za pomocą kilku kliknięć na kierownicy i zrobić z niego wiernego towarzysza. Z drugiej strony nie ujmujmy jej nic, bo jeśli będziesz potrzebować przyspieszenia rodem z Gwiezdnych Wojen i Sokoła Milenium, to go otrzymasz. Przecież Hayabusa, to właśnie Sokół Wędrowny…

Nowa Suzuki Hayabusa 2021

Już niebawem dorwiemy Hajkę na dłuższy czas i będziemy mogli ją przetestować w warunkach turystycznych i to właśnie dopiero wtedy opowiemy Wam czy nowa Suzuki Hayabysa naprawdę nadaje się do turystyki.

Przeczytaj również:

Suzuki Katana. Czy 150 KM w motocyklu naked bike to przesada? Nasza opinia, test, zdjęcia oraz film

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

6 opinii

  1. 270 przy Hajce, to tak jak by założyć kostkę do R1 i jechać w teren, aż przykro się na to patrzy, legenda schodzi na psy, jedynie wygląd pozostał

    1. Hajka może powinna warp 14 wyciągać i nim mrugniesz okiem to będzie 175 miliardów galaktyk dalej. Nikt nie jeździ jak Rossi nawet na lotnisku. Sztuką jest ruszyć i zatrzymać się, a nie żeby Twój kask wisiał na krzyżu po Tobie przy drodze. 45km/h na pieszo, 110 na hulajce z kołami 11 cali, 10 m/h dla ślimaka, a Ty jak szybko zapierwszego maja w życiu. Nie sztuka się odjaniepawlić.

  2. Hajka może powinna warp 14 wyciągać i nim mrugniesz okiem to będzie 175 miliardów galaktyk dalej. Nikt nie jeździ jak Rossi nawet na lotnisku. Sztuką jest ruszyć i zatrzymać się, a nie żeby Twój kask wisiał na krzyżu po Tobie przy drodze. 45km/h na pieszo, 110 na hulajce z kołami 11 cali, 10 m/h dla ślimaka, a Ty jak szybko zapierwszego maja w życiu. Nie sztuka się odjaniepawlić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button