Skoda Superb i Trasa GOP – Warszawa w ciągłym deszczu cz. 1

Skoda Superb po doraźnym usprawnieniu w Skoda Auto Wimar znów w trasie. Tym razem kurs GOP – Warszawa i jazda w sporym deszczu, jak to przystało na początek motoryzacyjnej jesieni.

Mówiąc a pro po ulew ostatnio, że tak powiem, przy normalnej jeździe miejskiej deszcz to chyba nie jest żaden problem w porównaniu z tym co dzieje się na autostradzie i powiem wam, że momentami jak mocniej zawieje i w dodatku mocniej deszcz popada no to człowiek tak troszeczkę traci pewność siebie, a brak mojej pewności siebie widać właśnie na prędkościomierzu. Powiem wam, że nawet niewielki deszcz przy takiej prędkości jest w stanie no powiem szczerze zniechęcić do szybkiej jazdy. Duży plus jest taki, że na A1 na której jesteśmy teraz jest i tak dużo mniejszy ruch jaki jest na A4, a przyszło mi podróżować w chwilach, kiedy to ludzie wracają z długiego weekendu i rodzinami są cali zapakowani, jadą z dziećmi często wiele wiele kilometrów. Są to też niedzielni kierowcy niestety, którzy cztery razy do roku na święta przemierzają dłuższe trasy i czują się mocno nie pewni i też dość mocno niepewne są ich wszelkie manewry na drodze. Przed nami jeszcze sporo, bo 308 kilometrów do celu, w miejscu do celowym, czyli Warszawa pogoda pogodna wcale nie jest lepsza. Póki co to tyle, jeżeli chodzi o A1, zobaczymy co się będzie działo później.
No wygląda na to, że pogoda powoli zaczyna odpuszczać, nie wiadomo na jak długo i na ile kilometrów, bo przemieszczać będziemy się bardzo dosyć dynamicznie na północ polski związku z czym te warunki będą pewnie zmienne. Jak na razie jesteśmy coraz bliżej Pyrzowic i pokaże wam w Pyrzowicach jak rozwiązana jest droga ekspresowa, bo jest to dosyć rzadko spotykany rodzaj drogi nawet jak na Polskę.
A to z kolei dość zjawiskowe, pięknie oświetlony most. Jak widać niewielkim kosztem można sprawić przyjemność oczom kierowców podczas tak nieprzyjemnej drogi jak chociażby ta nasza dzisiejsza.
No i tu jest właśnie ta dosyć ciekawa droga, którą miałem na myśli. Jest to droga ekspresowa, która za chwilę zamieni się w drogę dwupasmową , czyli po jednym pasie ruchu na jednej jezdni dla każdej ze stron. Teraz znajdują się już znaki, że jest to droga dwukierunkowa, wcześniej ich nie było. W związku z czym miały tutaj dosyć często miejsce pomyłki kierowców, którzy myśleli, że właśnie ten odcinek tutaj jest to droga po prostu dwupasmowa i nie zwracali uwagi właśnie na to, że tutaj na przykład przebiega linia podwójna ciągła, która sugeruję, że tutaj ruch odbywa się w 2 kierunkach i pokaże wam kilkaset metrów dalej jest zjazd na lotnisko i na wysokości tego lotnisko ostatnio tutaj nawet byłem świadkiem takiego wypadku, że doszło do zderzenia z samochodem, który jechał pod prąd i to tutaj niestety bardzo często się zdarzało. Teraz poprawiono to oznakowanie i jest chyba, przynajmniej teoretycznie powinno być trochę lepiej o ile kierowcy rozumieją co ten znak oznacza, a to akurat nie jest takie oczywiste w tym przypadku. Jedziemy sobie w 80 km/h mimo, że tutaj dozwolone jest 100. To dlatego, że przed nami kierowcy czują się dosyć niepewnie. W sumie trochę im się nie dziwie, ale czasami przesadzają. No i wyobraźcie sobie sytuację, że nie ma świateł pojazdów jadących z naprzeciwka, jedziemy na przykład w nocy i mamy do czynienia z takim asfaltem i z taką drogą, kiedy jest normalna linia przerywania, a nie ciągła, mamy wrażenie, wjeżdżając tutaj z normalnej autostrady, że po prostu jest to zwykła droga dwupasmowa, dwujezdniowa i myślimy sobie, że tutaj obok gdzieś znajduję się druga jezdnia dla ruchu z naprzeciwka, no ale niestety tak się nie dzieje i związku z tym było tutaj parę wypadków. Ostatnio próbowałem nawet łapać za kamerę, ale niestety nie zdążyłem pokazać tego miejsca, ale nie wyglądało to za ciekawie, naprawdę. No i właśnie tutaj jest taka sytuacja, że ustawiono znaki “Uwaga wypadki!”, ustawiono znak “ograniczenie do 70 km/h”, jest też tutaj znak “zakaz wjazdu” dla tego alternatywnego pasa no i podejrzewam, że takie oznakowanie już powinno zadbać skutecznie o bezpieczeństwo i przede wszystkim wzmóc świadomość i czujność kierowców, żeby naprawdę uważali, bo zderzenie czołowa na drodze, na której każda ze stron może jechać 100 na godzinę, czy 70 może być ciężkie. Jedziemy dalej, do celu 271 kilometrów, prognozowany czas przybycia 1:10.
No i rytmach radia Em, do którego mam dosyć spory sentyment ze względu na przyszłość. Dotarliśmy do Siewierza i na stację Shell. Dwa stanowiska tylko dla tirów? Ja jestem diesel, ale nie tir. Zatankujemy paliwo. Na Shellu paliwo do tanich nie należy, ale za pewność się niestety płaci. Chodzi o to, że ten samochód ma dosyć sporą wagę – jest to silnik common rail, bardzo wrażliwy na jakość paliwa.
Na Shellu – przynajmniej tym – to znaczy rzadko tankuję na Shellu, ale przynajmniej na tym, jest tak, że normalnie wychodzi Pan i tankuję klientom auto. To bardzo miłe, ale w związku z tym dochodzi do takich sytuacji, że pan otwiera klapkę, a u mnie czerwony wykrzyknik i duża literka D, a to dlatego, bo CR ma nie tylko to do siebie, że jest bardzo wrażliwy na jakość paliwa, ale też na rodzaj paliwa. Gadałem kiedyś z takim panem z serwisu i on mówił, że w samochodach grupy Volkswagen jest tak, że samo zatankowanie benzyny do diesla kończy się dosyć drogą naprawą, ze względu na to, że po zatankowaniu paliwa wystarczy tylko wziąć i otworzyć drzwi kierowcy, żeby zaczęła działać pompa podciśnienia, która w przypadku zassania benzyny momentalnie się zaciera.
Zaczyna się robić nieciekawie, chociaż to chwilowe było, całe szczęście, bo w takiej ulewie na 1 zdążyć do Warszawy byłoby dosyć słabo. Nie lubie po prostu takiego mocnego skrajnie ulewnego deszczu, no bo wtedy mam taką naturę, że jakoś nie chce ryzykować i odpuszczam nogę z gazu, staram się jeździć tak w miarę rozsądnie, ale jest to też okupione sporą stratą czasu, a jak wiadomo nikt tracić czasu nie lubi, zwłaszcza, że ostatnio miałem możliwość pokonania tego odcinka w trzy godziny przy dobrych warunkach, ale dzisiaj, myślę, że to się nie uda ze względu na to, że człowiek już podświadomie zaczyna jeździć bardzo rozsądnie, a z drugiej strony zastanawia mnie taka jedna rzecz – co z drogówką podczas takiej pogody? Bo nie wiem czy stanie na takim deszczu z suszarką w ogóle jest wykonalne, czy policjant po prostu stoi z parasolem? Jestem ciekaw bardzo jak to się odbywa, ale jeżeli stoją faktycznie na tym deszczu dzisiaj z suszarkami, bardzo serdecznie im współczuję, bo na tej pogodzie nie chciałbym być nawet 5 minut. Samo przejście ze stacji do samochodu było dosyć sporym wyzwaniem, a to ten deszcz robi najgorszą robotę, ale z drugiej strony dopiero teraz zauważyłem, że jest tutaj 6,5 stopnia na plusie. Mam nadzieję, że temperatura jeszcze nie spadnie, bo to oznaczać mogłoby przymrozki. Z drugiej strony powiem wam, że jazda w takim deszczu i tak nastraja mnie dzisiaj bardzo pozytywnie, jak sobie myślę na przykład co się musi dziać jak się jedzie w taką pogodę maluchem, albo jakimś innym samochodem, który był topowym, ale 20 lat temu. Bardzo współczuję, jeżeli ktoś musi podróżować takim autem w takich warunków, ale kiedyś nie było wyboru, trzeba było jechać, ludzie jeździli i dawali radę. Nawet my sami Syrenami, Warszawami nie tylko podczas deszczu, ale i jak był śnieg i jak był po prostu na drogach lód i jakoś Ci ludzie jeździć musieli i jeździli i to wielki szacunek dla nich.
Dzisiaj pewne rzeczy stają się standardem, albo wymagają dosyć niewielkiej opłaty w przypadku kupowania samochodu – powiem wam, że nie doceniałem kiedyś jednej opcji, która się nazywa “podgrzewane lusterka”. Kiedyś wydawało mi się, że to jest dodatek przydatny tylko w zimie, ale kiedy jadę taką trasą i wiem, że będzie padać przez cały odcinek, który mam do przejechania to elektrycznie podgrzewane lusterka zapewniają ten komfort, że naprawdę jesteśmy w stanie coś widzieć. W tej chwili po prostu sobie nie wyobrażam takiej sytuacji, żeby nie mieć podgrzewanych lusterek i żeby zgadywać właściwie co się dzieje za samochodem i na szczęście w dzisiejszych samochodach praktycznie podgrzewane lusterka teraz są standardem i za to wprost się nie płaci. Drugą taką rzeczą, która moim zdaniem jest bardzo przydatna w samochodzie i spełnia swoją rolę są to automatyczne wycieraczki jest to bajer ale stosunkowo tani element wyposażenia w niektórych samochodach też są w standardzie automatyczne wycieraczki i czujnik zmierzchu. Automatyczne wycieraczki działają w ten sposób, że tutaj w samochodzie domyślnie dźwignia jest podniesiona do pozycji Auto i na tej dźwigni jest też regulacja czujnika, wrażliwości jego na deszcz. W lusterku tutaj, w jego trzonie umieszczony jest właśnie czujnik podczerwony, który po prostu wie co dzieje się w danej chwili na szybie i po prostu ma się święty spokój. Manetki wycieraczek przez całą drogę człowiek nie dotyka, a wiadomo, że podczas takiej jazdy szyba, że tak w cudzysłowie powiem “brudzi się” deszczem w zróżnicowany sposób. Inaczej jest, gdy wyprzedzamy na przykład jakiegoś tira, inaczej jest, gdy jedziemy z prędkością 120 km/h, a inaczej jest przy 60. Inaczej kiedy przed nami jadą samochody, a inaczej kiedy nie jadą. W normalnej sytuacji sprowadza się to do tego, że przez cały czas musimy zmieniać intensywność pracy wycieraczek, a właściwie ich prędkość. Automatyczne wycieraczki dają człowieku taką możliwość, że praktycznie dla niego ten system jest kompletnie bezobsługowy. Wycieraczki naprawdę w sposób precyzyjny dobierają tryb swojej pracy. Czujnik deszczu ma jeszcze innego rodzaju zaletę. Jeżeli wycieraczki pracują w tym tempie co teraz, czyli pracą ciągłą w tempie umiarkowanym – automatycznie też jest wycierana szyba tylna. To rozwiązanie akurat w moim odczuciu w przypadku tego samochodu jest niedopracowane ze względu na to, że tylna wycieraczka pracuje w trybie automatycznym tylko wtedy, kiedy przednie wycieraczki pracują w trybie pracy ciągłej. To się sprowadza do tego, że na przykład podróżując w mieście, kiedy zatrzymujemy się w korku wycieraczki też zwalniają swój bieg, pracują wolniej i często nie pracują po prostu w systemie pracy ciągłej, ale wiadomo – wtedy kiedy stoimy wtedy da szyba szybciej jest po prostu mokra i znacznie bardziej spadają na nie krople, a w przypadku jazdy jest to mniej intensywne – jedyne co siada na tylnej szybie jest mgła spowodowana tym, że z tyłu samochodu powstaje nadciśnienie i po prostu wtedy drobiny tej wody, te małe kropelki niejako się przyklejają. Moim zdaniem, powinno być to rozwiązane w ten sposób, że co określoną ilość razy wytarcia przedniej szybcy, obligatoryjnie wyciera się tylna, jeżeli tył też jest w trybie automatycznym i dzięki temu wykluczylibyśmy wszystkie związane z tym systemem niedogodności. W każdej sytuacji szyba byłaby czysta, bo co określoną ilość razy wycierałby się tył. Jeżeli akurat byśmy jechali w śniegu i ta woda ze śniegu, by się nie skraplała na tej szybie no to po prostu wtedy bierzemy i szybko w menu wyłączamy opcję automatycznego wycierania szyby tylnej i wtedy byłoby, moim zdaniem, w porządku.
Czujnik deszczu to też jest sterowanie światłami tutaj, bo czujnik deszczu i zmierzchu właściwie znajdujący się w tym miejscu, w “jednym urządzeniu” pracuję w sposób następujący: Stop światła jest sterowany w zależności od warunków atmosferycznych i prędkości, czyli w momencie kiedy jedziemy z prędkością powyżej 90 km/h, tak jak teraz, snop światła normalnie bardziej jest skierowany w stronę tego pasa po to, żeby podczas wyprzedzania doświetlać samochody, które znajdują się po tej stronie – przed rozpoczęciem jeszcze manewru i ten snop jest też odpowiednio dłuższy. Im większa prędkość tym dłuższy snop światła, to jest logiczne. To też zapewnia to, że jedzie się znacznie bardziej spokojniej, znacznie bardziej komfortowo, po prostu człowiek się nie przejmuję tym, że długość snopu światła jest zbyt mała, ale inaczej wygląda sytuacja kiedy pada deszcz. Jak pada deszcz to aby nie oświetlać innych kierowców, światła kierowane są pod nieco większym kątem ku dołowi ze względu na to, żeby na długiej przestrzeni przed samochodem nie odbijać wiązki świetlnej od tafli wody, która znajduję się na jezdni. Aż czuję w podłodze jak woda uderza o podwozie samochodu. Powiem wam, że jest słabo. Utrzymujemy prędkość 90 km/h ale to tak ledwo ledwo, po prostu wszystko pływa. Z jednej strony lubię jazdę w takich warunkach, nie wiem dlaczego, ale z drugiej jest to naprawdę męczące i wymaga dosyć sporego skoncentrowania.
Robi się coraz ciekawiej, tak a pro po lusterek – to to rozwiązanie nie działa kiedy mamy do czynienia z bocznym wiatrem, bo ilość wody jaka spada na lusterka sprawia, że one nie są w stanie tej wody odparować i z taką sytuacją mamy do czynienia teraz. Ojeju jak było przed chwilą przyjemnie jak przejeżdżaliśmy pod wiaduktem, bo chociaż przez chwilę była cisza. Ja nie wiem jak bardzo ta kamera oddaje dźwięk otoczenia, ale te krople deszczu są naprawdę spore. Kurcze, ja mam zawsze szczęście do takich warunków. Na jednym z filmów kiedyś wam pokazywałem tą samą trasę w drugą stronę podczas potężnej śnieżycy, takiej która spowolniła mnie gdzieś do 70 km/h to jeszcze w poprzednim aucie. Tamta Octavia to też miała przejścia różnego rodzaju. Ona miała szczęście z kolei do warunków zimowych, bo więcej kilometrów robiłem w zimie niż w lecie i ona była można powiedzieć zaprawiona w jeździe w długodystansowej po jednej, wielkiej tafli lodu, albo śniegu i pamiętam, że właśnie mój rekord to było zrobienie chyba ponad 400 km długiej, nocnej trasy bez możliwości zobaczenia czarnego asfaltu, na całej trasie był śnieg i pamiętam, że jak dojechałem na miejsce do garażu to samochód był cały biały, cały był oblepiony śniegiem i myślę, że spokojnie przybrał na masie z 20 kilogramów. Inna sytuacja to była taka, że jechałem przez całą trasą podczas też śnieżycy, ale po autostradach i wiadomo, że autostrady mają najwyższy priorytet, jeżeli chodzi o odśnieżenie i solenie i tej soli też w Polsce sypie się dosyć spore ilości i pamiętam, że jak dojechałem samochodem, gdzie był cały biały, kompletnie biały z soli i jeszcze Octavia, którą jeździłem.. oo policja, chyba był wypadek… chyba był wypadek… o cholera, najgorsze co może być… a nie – ja myślałem, że to jest namiot.. o cholera, się wywrócił z tą naczepą. Ja myślałem, że to był namiot taki z napisem oględziny, bo wtedy już wiadomo, że niestety był wypadek ze skutkiem śmiertelnym dla kogoś, a to zawsze działa jakoś tak uderzająco na kierowcę… no i kończąc historię Octavii, ta Octavia, którą miałem, benzynowa Octavia miała dosyć istotną wadę. W każdym samochodzie, a właściwie w większości samochodów – maska dookoła posiada uszczelki. W przypadku kiedy jej nie ma wszystkie nieczystości w postaci kurzu, błota i co najważniejsze soli ląduję na całym osprzęcie silnika, a wiadomo, że kurz i sól są w jakimś stopniu hydroskopijne, czyli ciągną wilgoć, absorbują tą wilgoć i tą wodę i przyznacie mi rację, że to działa destruktywnie na cały osprzęt silnika, na wszystkie przewody elektryczne, na wszystkie wiązki, kostki, bo one są, nie oszukujmy się, nie są tak dobrze zabezpieczone przed wilgocią jakby się mogło to wydawać. To był dosyć spory problem. Tutaj jest lepiej, ale to też z innego względu, że tutaj znajduję się wygłuszenie tego silnika, bo jest do diesel, więc po pierwsze jest to wygłuszenie, a po drugie maska tego silnika jest dosyć dobrze zaizolowana cieplnie jak ze względu na to diesle mają problemy z łapaniem temperatury i w zimie nie może dojść do takiej sytuacji jak w przypadku silnika benzynowego, że po pół godziny postoju na mrozie, silnik jest już zimny, bo nie ma nic gorszego dla diesla niż praca na zimno. Taki zimny rozruch często jest porównywany do pokonania 1000 km. Mniej więcej takie zużycie następuje w silniku. Ten kierowca przed nami to chyba jest niedzielny, a może nawet bez chyba. Ja rozumiem, że warunki są ciężkie, ale jakiekolwiek warunki by nie było o ile nie jest ślisko nic nie stoi na przeszkodzie, by ruszać dynamicznie spod tych świateł i być skoncentrowanym na tych światłach. Dojeżdżamy już do Częstochowy i mam nadzieję, że w Częstochowie nie będzie korka. Dawno tą trasą nie jeździłem i właśnie jak jechałem w przeciwnym kierunku to widziałem, że był remont na wysokości Tesco w Częstochowie. Teoretycznie ruch nie jest duży, ale jeżeli jest zwężenie do jednego pasa to różnie może być na drodze.
Praktycznie cały ten odcinek też doloty do Częstochowy jest do remontu, bo tu są tak potwornie koleiny…. (nawigacja)… Dobrze Krystyno, straszny ma głos, nie? Słysząc taki głos nawigacji nie ma się co dziwić, że uważa się, że głosy damskie w nawigacjach nie są zbyt dobrym pomysłem, bo były jakieś badania publikowane, że faceci nie słuchają kobiet w nawigacjach i podświadomie nie uznają ich za autorytet i dlatego łatwiej wtedy decydować się mężczyznom wbrew nawigacji do własnych przekonań. Ja chyba tak nie mam, ale ten syntezator jest po prostu tak irytujący…. i porównywałem też z innymi językami, bo sobie pomyślałem, aa to sobie przestawię na angielski.. nie, wcale nie jest lepiej.
Patrzcie jakie tutaj są koleiny, masakryczne są koleiny. Ta droga tyle razy była już frezowana, że aż się dziwie, że jeszcze jest co frezować tutaj. Najgorsze co można zrobić to jechać w koleinie, zwłaszcza, gdy ma się szerokie opony. Ja mam dosyć szerokie opony i tutaj objawiają się wady szerokich kół. Tutaj na mokrej nawierzchni powiem wam szczerze, że bez ESP człowiek ma prawo czuć się trochę niepewnie… Cholera… No to nie było fajne. A tak, bo tutaj zaraz będzie zwężenie dla tego pasa, ale ten autobus najzwyczajniej chamsko wymusił pierwszeństwo, bo o ile autobus ma pierwszeństwo podczas wyjazdu z zatoki, o tyle nie ma pierwszeństwa w przypadku zmiany pasa i coś takiego to nie jest fajne. W pierwszej chwili pomyślałem, że tutaj gdzieś są żółte linie i ja po prostu nie zauważyłem, że droga przechodzi tak jakoś w skos, dlatego pierwsze co to odbiłem skrajnie na lewy pas. No to nie było fajne.
Dojeżdżamy do zwężenia na jedynce w Częstochowie na wysokości Tesco, ono właściwie się zaczyna już tutaj przed MC donaldem i najgorsze to co dzieję się na takich drogach podczas remontów i podczas deszczu to są żółte linie, które po pierwsze są kompletnie niewidoczne po zmroku i podczas deszczu, po drugie kwestia jest też taka, że te linie są ze swojej natury są nietrwałe i zgodnie ze sztuką co jakiś czas powinno się malować to tymczasowe oznakowanie. Oprócz takiego ciągłego ograniczenia do 70 km/h tutaj na jedynce za Częstochową w obie strony często są ograniczenia do 70 km/h ze względu na to, że są tutaj skrzyżowania, bo to nie jest droga ekspresowa, to jest po prostu droga dwujezdniowa poza terenem zabudowanym, na którym obowiązuję domyślnie stówa. I te skrzyżowania słyną z tego, że albo przy nich ustawia się policja, albo krążą nieoznakowane radiowozy i po prostu strzelają od tyłu ładny film, za który trzeba zapłacić i za który trzeba też dostać punkty karne, bo to nie jest fotoradar, nie można wskazać matki, babki, ciotki, że jechała tym samochodem, a więc na te ograniczenia staram się uważać i staram się na nich nie przekraczać prędkości za bardzo. Jest to dosyć uciążliwe, bo normalnie całą tą trasę zrobilibyśmy na tempomacie, a tak to co chwilę go trzeba odbijać tak jak teraz. Ja też lubię hamować silnikiem, więc robię to odpowiednio wcześniej no i ograniczam prędkość do tych, może nie książeczkowych 70 km, ale 80 na przykład no i ——- na tempomacie i odbijamy z powrotem do 110 km. To nie jest jakaś tragedia, ale to psuję dynamikę jazdy i komfort tej jazdy.
Ja mam zawsze szczęście do świateł, jeszcze chyba nigdy nie udało mi się przejechać przez te skrzyżowanie na zielonym, zawsze jak pokonuję jedynkę, ale tutaj co innego jest ważne. Ważne jest to, że za chwilę wjedziemy na odcinek, na którym jest ustawiony znak 70 km/h i ten znak nie ma odwołania przez jakiś 15 km jak nie więcej, a dlaczegóż ten znak się pojawił? A nóż dlatego, że nawierzchnia mówiąc delikatnie jest tutaj do czterech liter. Kierowcy z tego co widzę, nie biorą zbyt do siebie tego znaku, ja z kolei uważam, że tutaj faktycznie jazda z wyższą prędkością po tej nawierzchni jest dosyć ryzykowna, ale o dziwo problem nie występuje na lewym pasie, bo na nim też nie występują tiry i nie zniszczyły tej nawierzchni w taki sposób. Te znaki 70 km/h umieszczono prawie rok temu i to było po takiej strasznej aferze, kiedy tutaj dziesiątki samochodów jednego dnia straciły zawieszenia, albo straciły proste felgi… były tak potworne dziury. Wysłuchajmy ogłoszeń….
To też swoją drogą jest fajna opcja, że radio nasłuchuje komunikatów drogowych, jak się pojawiają to je po prostu wyemituję tutaj.. ale miałem wam właśnie dokończyć historię, że w momencie kiedy były roztopy na wiosnę tego roku i co chwilę były przejścia od plusowych do minusowych temperatur, ta drogą wyglądała tutaj jak potężny krater. Dziesiątki samochodów każdego dnia stały tutaj na poboczach i czekały na pomoc drogową. Wyrwane zawieszenia, pourywane koła, połamane felgi. W przypadku bezdętkowych opon jest do dosyć spory problem, bo automatycznie też traci się powietrze. No i też wtedy wielu kierowców skrzyknęło się do zarządcy drogi o odszkodowania za uszkodzenia. Nie pamiętam jaki był finał, czy Ci ludzie dostali w końcu to odszkodowanie. Na pewno lekko wyegzekwować je im nie było… Ale zarządca drogi umieścił ograniczenie do 70 km/h i jak ktoś teraz straci koło, stanie na poboczu i będzie miał jakieś pretensję do zarządcy drogi to powołają biegłego i na pewno udowodnią mu, że 70 nie jechał. No i to po pierwsze niby bezpieczeństwo, a po drugie to jest właśnie taki dupochron dla zarządcy drogi, więc dlatego ustawia się tego typu znaki 70 km/h, roboty drogowe, albo nierówności poprzeczne, cokolwiek i zamiast wziąć się za remont, lepiej jest stawiać taki znak i mieć to gdzieś. I jak zaczynam mówić o takich sytuacjach, cały czas z tyłu głowy mam tą świadomość, że tutaj już dawno temu powinna być A1. Ta droga powinna być może nie zaorana i zrobiona od zera, ale tak jak Gierkówka za Piotrkowem zrekonstruowana od zera. Właśnie nie wiem czy plany nowej A1 pomiędzy Piotrkowem, a Częstochową uwzględniają modernizację tej drogi, czy budowę obok zupełnie innej. To jest ciekawe. Czy z tego da się coś jeszcze zrobić, czy nie pozostaje nic innego niż puścić gdzieś drugi sznurek? Jestem ciekaw co by się działo z tą drogą… czy w ogóle ktoś by chciał po niej jeździć. To jest to samo pytanie, które sobie zadaję jeżdżąc po 10 wzdłuż budowy A1 na wysokości bodajże Bydgoszczy. Na te pytania nigdy nie przyjdzie nam odpowiedzieć.
Musze wam przyznać, że jazda z tą ograniczoną prędkością do 70 ma swoje zalety. Tankowałem 91 kilometrów temu i zasięg na tym zbiorniku aktualnie wynosi tysiąc. Nie widziałem jeszcze takiej konfiguracji zasięgu… tysiąc kilometrów… kurcze… W takich sytuacjach zaczynam być zadowolony z diesla, przekonuje mnie. Oprócz zasięgu, średnie spalanie 5.6 litra od momentu rozpoczęcia tego dystansu, czyli mniej więcej po 140 kilometrach. A my dalej sobie suniemy jedynką na północ do Warszawy, jeszcze 10 mniej więcej kilometrów z ograniczoną prędkością do 70, tragedii nie ma, powiem szczerzę, że aż tak bardzo mi się nie spieszy.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button