MotoGP 2020: GP Katalonii. Fabio Quartararo znów na pozycji lidera. Piotr Biesiekirski zostaje w Moto2 na dłużej

Wyścigowa seria mistrzostw świata powróciła do Hiszpanii. Grand Prix Katalonii, które odbyło się właśnie na torze pod Barceloną to kolejny dowód na to jak nieprzewidywalne są te wyścigi.

Wyniki kwalifikacji nie pozostawiały złudzeń, który producent ma tutaj patent na kręcenie najszybszych kółek. Pierwszy rząd obstawiły Yamahy: Morbidelli Quartararo i Rossi, a Vinales uplasował się tuż za nimi na środku drugiego rzędu. Jednak wyniki walki o najszybsze kółko, potrafią być dalekie od wyników wyścigu. Zwłaszcza na tym hiszpańskim torze, gdzie jedynie dwóm zawodnikom (Rossi, Lorenzo) udało się do tej pory stanąć na pole position i wygrać katalońską potyczkę.

https://www.facebook.com/58201805768/videos/3391961404224213

Morbidelli nie zmienił tej statystyki, pomimo idealnego startu i objęcia prowadzenia. Długo trwało zanim uznał wyższość swojego zespołowego kolegi, a później oddał pozycję na rzecz VR46, który ewidentnie był w gazie w ten weekend. Niestety Doctor popełnił błąd, który kosztował go spotkanie ze żwirem i utratę nadziei na pudło w tym wyścigu. Szkoda, bo stary lis potrafi jeszcze utrzeć nosa młodzikom i fajnie byłoby zobaczyć jak cieszy się ze zwycięstwa. To jednak nie przyszłoby mu łatwo, bo Fabio Quartararo zmobilizował chyba cały swój potencjał by wskoczyć na prowadzenie i nie oddać go aż do linii mety. Franco Morbidelli bo dzwonie Rossiego znów wskoczył na drugie miejsce, ale tylko na chwilę, bo ekipa Suzuki właśnie nabierała tempa. Opony już rozgrzane i jeszcze nie zjechane pozwalały Francuzowi i Hiszpanowi (Mir i Rins) na skuteczne przebijanie się przez stawkę. Gdyby wyścig miał jeszcze jedno, może dwa kółka to również Quartararo mógłby paść łupem Joana Mira, który od kilku wyścigów zdaje się być nowym liderem w teamie Suzuki. Również Alex Rins pokazał, że wraca do gry. Kontuzja daje się mu już mniej we znaki, a przebicie się z 13. lokaty na trzecie miejsce pudła świadczy o tym wystarczająco dobrze. Pecha ewidentnie miał Andrea Dovizioso. Po błędzie Petrucciego już na drugim zakręcie wyścigu, jadący tuż za nim Johann Zarco wystraszył się i zglebił swoje Ducati. Niestety pechowo zgarnął ze sobą Doviego, który już na poboczu wołał o pomstę do nieba. Szansa na mistrzostwo dla Włocha znów się oddala, a cała akcja kosztowała go utratę prymu w generalce.

Nieprzewidywalne wyścigi.

MotoGP jeszcze chyba nigdy, a na pewno już dawno nie było aż tak nieprzewidywalne. Obecnie na podium stanęło aż 13 różnych zawodników i to głównie z satelickich teamów. W tym momencie prawie każdy z zawodników ma niemałe szanse na pudło. Stawka jest bardzo wyrównana a różnice w czasach pomiędzy pierwszym a ostatnim riderem najlepiej to potwierdzają.

Zagadką są wzloty i upadki większości z pretendentów do tytułu. Peco Bagnaia raz jedzie jak poparzony, kolejnym razem prawie się nie liczy. To samo pokazuje Maverik Vinales. Również Fabio Quartararo i Franco Morbidelli miewają przebłyski, a już w następnej rundzie grzęzną w środku stawki. Takich przykładów jest znacznie więcej w tegorocznej serii MotoGP. Specjaliści twierdzą, że główną zmienną, która przynosi takie efekty w tym roku są opony. Michelin przygotował zupełnie nowe kapcie, które z jednej strony potrafią dać jeszcze więcej możliwości przeniesienia potencjału nowych konstrukcji motocykli, z drugiej bywają znacznie bardziej nieprzewidywalne. Za oponami idą problemy z ustawieniami motocykli i dostosowaniem charakterystyki oddawania mocy.

Obecnie najlepiej w warunkach wyścigowych radzą sobie maszyny Suzuki. Nie posiadają także widocznych wad w postaci braku mocy lub braku szybkości w zakręcie. Efektem jest ciągle spora szansa na mistrzostwo dla Joana Mira, który choć nie wygrał jeszcze żadnego wyścigu, to zawsze kończy je wysoko i obecnie zajmuje drugie miejsce w generalce.

Polak zostaje w Moto2

W Moto2 Piotr Biesiekirski realizuje rozważny plan: Zero świrowania i podpalania się, praca, nauka i dogadanie się z zupełnie nowym sprzętem. Piotr Kolejny raz skończył wyścig na ostatniej lokacie, ale w odróżnieniu od wielu zawodników nie wyglebił i, co najważniejsze, stale wykręca coraz lepsze czasy. Bardzo dobrą wiadomością jest także to, że mamy już potwierdzenie, że zobaczymy Piotra także w kolejnej rundzie, która odbędzie się za dwa tygodnie na francuskim torze Le Mans. Oby jego obecność zaowocowała kontraktem na przyszły sezon. Bardzo na to liczymy!

W Moto3 obecnie najbardziej równą formę prezentuje AI Ogura. Japończyk objął właśnie pozycję lidera, po tym jak John McPhee wystrzelił z zakrętu, ściągając ze sobą ówczesnego lidera Alberta Arenasa. Arenas był tak wściekły, że wydawało się, że zacznie rzucać żwirem w konkurenta.

Newsem weekendu z pewnością było podpisanie przez Valentino Rossiego kontraktu na jazdę w sezonie 2021 z teamem Petronasa. Zastąpi w nim Fabio Quartararo, z którym wymienią się miejscami w zespołach. Niestety VR46 nie zdołał przypieczętować tego faktu pięknym wynikiem i miejscem na katalońskim podium. Czy wściekłość i zaparcie Włocha pozostaną na dawnym poziomie i odegra się w następnej rundzie? Trzymamy za to kciuki, bo fajnie się patrzy jak 42 latek ściga się na równych warunkach z o połowę młodszymi przecinakami, z których sporą część sam “wyhodował”.

Czekamy zatem na #FrenchGP, już za dwa tygodnie na torze Le Mans.

Piotr Ganczarski

Z wykształcenia inżynier mechaniki i budowy maszyn. Motocykle są jego życiowym przekleństwem i chorą miłością. Buduje, przerabia i remontuje jednoślady. Zarówno te nowsze, jak i starsze. Fan motoryzacji i podróżowania na różne sposoby. Oprócz tego lubi pohasać na rowerze i przeczytać dobrą książkę.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button