Szybka i bezbolesna nauka jazdy na motocyklu. O tym powinieneś wiedzieć

Jazda na motocyklu to dla zastraszającej części motocyklistów sztuka bardzo prosta. Pokazują to badania, według których w 65% przypadków, kierowcy w przedziale wiekowym od 18 do 24 roku życia uważają, że jeżdżą “szybko, ale bezpiecznie”. To złuda. Czas reakcji kierowcy na zagrożenie potrafi wynieść nawet 1.5 sekundy! W tym czasie, jadąc z prędkością 100 km/h motocyklista może pokonać blisko 42 metry! 

Wypadałoby zacząć ten artykuł od stwierdzenia, że nawet najlepsze umiejętności na nic się nie zdadzą jeśli przewinienia dokona inny uczestnik ruchu, a my staniemy się ofiarą, która nawet nie zdążyła zareagować. Jednakże tym razem do tematu podejdziemy w sposób nieco przewrotny, trochę prostacki, ale jakże prawdziwy. Kompleksy, to one sprawiają, że nie potrafimy jeździć.

No bo jak inaczej zdefiniować podejście, w którym wybieramy motocykl “docelowy”, który musi mieć przynajmniej litrowy silnik? Z całym szacunkiem, ale ostatnio bacznie obserwuje bardzo ciekawy z socjologicznego punktu widzenia proces nabywania jednośladów i nieco mnie on przeraża. Oczywiście, niech każdy jeździ czym chce, jednak jest małe “ale”!

Poruszanie z gracją samolotu

Kołowanie na osiedlowym parkingu wielkim autostradowym turystykiem z gracją Boeinga 777 jest nieco pozbawione sensu i przede wszystkim utrudnia rozwój umiejętności – masa takiego motocykla zawsze będzie balastem, z którym praktycznie żaden motocyklista nie wygra. Oczywiście, możemy wypracować pewne techniki, dzięki którym z czasem zaczniemy to robić płynniej, ale nigdy progres w nauce nie będzie tak szybki jak na motocyklu lżejszym. Do tego wszystkiego dochodzi bardzo ważny aspekt: jeżeli zaplanowany manewr przychodzi nam z trudnością, to co z sytuacjami nieplanowanymi?

 W takich sytuacjach liczy się refleks, umiejętność pracy gazem, sprzęgłem oraz przede wszystkim odpowiedni balans ciała. Niech przykładowym motocyklem, z którym walczy kierowca będzie stara Honda PanEuropean (to tylko przykład, może to przecież być każdy inny duży turystyk).  Żadnym argumentem w tym przypadku nie jest ilość pokonanych kilometrów, gdyż jazda autostradowa może nauczyć Cię jedynie cierpliwości. Tutaj chodzi o trening jazdy powolnej. Wyobraź sobie, że chciałbyś nauczyć się pokonywać bardzo ciasną ósemkę, której celem jest podniesie umiejętności każdego z wcześniej wspomnianych aspektów. Będziesz podejmować kolejne próby, ale za każdym razem z ogromną dozą asekuracji oraz sporym ciężarem. To finalnie sprawi, że nauka będzie przychodzić Ci wolniej, a ewentualna wywrotka niestety będzie boleć – nikt przecież nie lubi porysowanych owiewek, pokrzywionych kierownic itd.

NASZE TOP 5. NAJCIEKAWSZE SKUTERY 125 DO 5 TYS ZŁ. NA PRAWO JAZDY KAT. B

Z własnego doświadczenia wiem, że jazda na małych i lekki motocyklach otwiera wiele nieznanych do tej pory dróg, które później możemy przenieść na “dorosłe” motocykle. Trzeba być niezwykle utalentowanym kierowcą, aby takiego samego progresu dokonać na ciężkim motocyklu – ja niestety tego o sobie powiedzieć nie mogę.

Posłużę się niezbyt mądrym przykładem, dotyczącym mojej osoby, ale doskonale opisującym problem, o którym dzisiaj piszę: od zawsze miałem problem z jazdą na jednym kole. Oczywiście, umiałem jechać, ale była to jazda w pewnym stopniu inercyjna, bez kontroli. Podejmowanie prób na ciężkim motocyklu było zwyczajnie niebezpieczne. Bo w istocie nie chodzi w tej sztuce o zachowanie maksymalnie otwartej przepustnicy, a podbicie motocykla tak, aby jechać jak najwolniej, balansować ciałem, a całość asekurować tylnym hamulcem. To wbrew pozorom bardzo rozwija feeling motocykla, co w mojej opinii sprawia, że kierowca jeździ zdecydowanie lepiej.

Nigdy w życiu nie opanowałbym tej sztuki, gdybym na pewnym etapie nie dorwał minicrossa. Tego typu sprzęty mogą budzić powszechny śmiech, ale uwierzcie mi, że niska masa oraz stosunkowo wysoka moc, sprawiają że naprawdę jest co robić. Gdybym nie miał tej możliwości, nigdy w życiu nie zdobyłbym się na próby wolnej gumy na dużym motocyklu, bo zwyczajnie byłoby to niebezpieczne – o ilości gleb i lądowań na plecach wolę nawet nie wspominać. Finalnie jednak, pitbike jest na tyle lekki, że przy zerowych prędkościach, od wywrotek w większości przypadków chroni nas noga. To często wystarcza. W przypadku dużego sprzętu byłoby to dosyć ryzykowne.

Dlatego po opanowaniu tej sztuki na lekkim jednośladzie i zrozumieniu swoich braków, mogłem przesiąść się na większy sprzęt. Wolna guma oczywiście nadal nie zawsze mi wychodzi, a w sumie raczej rzadko, ale umiejętność utrzymywania równowagi oraz zabezpieczania motocykla tylnym hamulcem sprawia, że już praktycznie się nie wywracam, a już w żadnym wypadku moje zabawy nie kończą się lądowaniem na plecach.

To powinien umieć każdy motocyklista

To tylko przykład, bo przecież każdy z nas ma różne aspiracje, możliwości, chęci czy potrzeby. Nie każdy musi rozwijać swoje umiejętności do stunterskich popisów, ale porządne opanowanie ciasnej ósemki uważam za podstawową umiejętność jazdy. To samo dotyczy awaryjnego hamowania czy pokonywania slalomu.

Właśnie dlatego warto posiadać w swoim garażu lekki sprzęt – dzięki niemu rozwiniesz skrzydła i jazda wcześniej wspomnianą PanEuropą nie tylko będzie przyjemniejsza i łatwiejsza, ale przede wszystkim bezpieczniejsza, a to przecież najważniejsza kwesta. Nie musi to być pitbike, ale to rozwiązanie wydaje się całkiem sensowne, może to być nawet niedroga 125-tka, albo sprzęt nieco większej pojemności. Być może posiadanie takiego jednośladu w garażu sprawi, że i Twoja druga połowa przekona się do jednośladów i zacznie z Tobą jeździć? Jak widzicie posiadanie lekkiego motocykla otwiera wiele możliwości…

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button