Gdybym wcześniej wiedział, że zimowe przejażdżki tak a nie inaczej odbiją się na moim skuterze, chyba do lata nie ruszałbym go z garażu. O czym piszę? O tej cholernej soli, którą drogowcy posypują nasze drogi, gdy tylko zamrożone H2O stworzy na nich zbyt grubą warstwę. Sól to zabójstwo dla skutera. Moje dwuletnie Kymco z ledwo 4-ma tysiącami na liczniku poza kilkoma rysami wyglądało jak nowe – latem często myte, w silniku można się było przejrzeć. Prawie nóweczka. A teraz?
Brak umycia po zimowej przejażdżce odcisnął swoje piętno na silniku, ramie i chromach. Głowica, gaźnik, zębatka tylnego koła i wszystko to, co wykonano z nielakierowanego aluminium pokryło się ohydnym, białym nalotem – “rdzą” aluminium. Chrom na pedale hamulca, kopniaka i dźwigni zmiany biegów także się utleniły, jednak w tym przypadku na standardowy, czerwony kolorek. Niezabezpieczone spawy na wahaczu i ramie także postanowiły nie być gorsze i teraz dają po oczach jak lakier fluo. Tak samo podstawka i stopka. Co innego wydech i tarcze hamulcowe – po nich mogłem się spodziewać takich wybryków, to raczej standard. Ale reszta? Szkoda pisać… Na pierwszy rzut oka skuter wygląda tak, że nadaje się tylko, aby nim wjechać na wagę (na złomie, gdyby ktoś nie wiedział o jaką wagę chodzi). Ale nic… Lada moment mam dwa tygodnie urlopu, to będę musiał coś wymodzić. Dziś już działałem z podnóżkami pasażera, wspomnianymi chromami i wydechem – papier ścierny usunął “firefoxy”, a warstewka wosku powinna zabezpieczyć lakier. Podobnie wydech, oszlifowany czeka na cieplejszą pogodę, aby go pomalować.
Niestety, nadal nie wiem, co zrobić z utlenioną głowicą, gaźnikiem i zębatką. Co prawda mam trochę wełny stalowej, jednak nie wiem czy ona da sobie radę z tak nieregularnymi, żebrowanymi powierzchniami. Na koniec demotywuje mnie jeszcze linka gazu, która czasami potrafi się zaciąć. Latem wystarczyło wykręcić jej mocowanie z gaźnika i problemy zniknęły. Teraz już nie jest tak fajnie – będę musiał wykminić jak dostać się do gaźnika, smarowanie przepustnicy, linki i rolgazu powinno wyeliminować jakiekolwiek lagi w działaniu zasilania silnika. Niby brzmi prosto, ale to cały dzień roboty, a przecież reszta skutera też czeka na przygotowania do sezonu…
Nie znajduję pocieszenia w fakcie, że być może kupię niedługo nowy sprzęt. Czemu? Bo gdy będę chciał tego sprzedać przyjdzie taki jeden z drugim i powie “Ale jak ten skuter może mieć tylko cztery tysiące przebiegu, skoro ma dwa lata i jest pordzewiały. Za te pieniądze to ja nowego Ogarka dostanę.”, a mnie tylko krew zaleje. To nic, że mechanicznie skuter to igiełka, przecież tego nie widać. Pytanie, czy lepiej poświęcić urlop na usuwanie skutków kilku przejażdżek, czy lepiej mieć spokój i zjechać trochę z ceny? Tego nie wiem, ale jeżeli kupię inny sprzęt – oby – to już nie będę tak głupi, aby go używać zimą.
W moim skuterze już cały tłumik jes pokryty rdzą. A ma on dopiero 4 miesiące. Tylko,że ja tym się nie przejmuje, ponieważ wyglądem sie nie jeździ.
Z wydechem to standard, że co jakiś czas trzeba rdzę zjechać papierem ściernym i pomalować lakierem żaroodpornym. Pół godziny roboty i wygląda jak nowy ;).
Jak sie ociepli to zrobie z nim porządek.
Do ramy hammmerite, pasta scierna tempo do chromu i innych czesci i zabawa. Mój keeway też swietnie nie wygladal tymbardziej ze mialem stalowe felgi…
Nawet na dobre mi to wyszło że miałem dwa wypadki bo gdyby nie one to na pewno ”brusił” bym po ośnieżonych ulicach a tak przynajmniej naprawiałem skuter… Chyba lepsze to niż zardzewiała rama i inne części.
smutny artykuł, ale potrzebny…
jeśli już jeździć po soli to po zabawie porządnie umyć sprzęta
A morał z tej bajki jest krótki i niektórym znany,
po zimowej jeździe skuter podmywamy!!!
Ja swojego myłem w Internecie, bo internetowi wszystko mają za darmo, a teraz mam za swoje:( :P.
PANIE I PANOWIE nigdy nie myjemy w trakcie sezonu zimowego naszego skutera, ewentualnie szmatka i lampki przecieramy.
WODA + SÓL = Korozja
Przed sezonem zimowym kupujemy preparaty do np.ochrony całorocznej gumy w autach robi takie cudo Autoland.
Myjemy skuter czekamy aż wyschnie bierzemy psikacza owej firmy i lecimy gumy i szkielet metalowy tak ze 2x warstwa po 2godz.
Następnie kupujemy smar gęsty ja stosuję firmy Gitec odpowiednik tawotu. Nakładamy go na wszystkie gwinty tak jak w Rudym 102.
Aluminiowe felgi nie lubią soli nawet te w autach więc jak jest jakiś preparat to możemy pociągnąć.
Wszelkie plastiki powlekam preparatem do kokpitów i fotel lecz tylko na szwach ponieważ w innym wypadku ciężko będie sie n nim utrzymać.
To tyle.
Tłumik jak wyżej lakier go grila i wygląda jak wygląda.
Dla estetów i bogaczy 100 zł nowy jak do Vegi.
Mam już 3 zimy za sobą więc wiem co napisałem.
Pamiętajcie zakupić opony zimowe -warto!!