Jazda w grupie na motocyklu. To proste i bezpieczne, wystarczy wiedzieć kilka rzeczy…

Jazda w grupie, to dla sporej części motocyklistów kwintesencja posiadania motocykla. W trakcie podróży możemy dzielić się wrażeniami, pomagać sobie, śmiać się z kompanów, wspólnie nawigować, jeść i odpoczywać. Czy jednak poruszanie się w kolumnie motocykli jest proste i bezpieczne? Tak, wystarczy pamiętać o kilku sprawach i przede wszystkim nie dawać się podpuszczać.

To właśnie podpuszczanie stanowi największy problem dla wszystkich osób podróżujących motocyklem w grupie. Czasami wystarczy jeden matołek w grupie koziołków, aby niedzielna jazda motocyklem zakończyła się głośnym zgrzytaniem zębami. Najważniejsza w takich przypadkach jest chłodna głowa oraz jazda swoim tempem. Wychodzenie poza strefę komfortu może zakończyć się naprawdę źle. Dlatego utrzymuj prędkość proporcjonalnie do swoich umiejętności, a szybką jazdę swoich kompanów włóż na półkę pt. “brak kultury motocyklowej”.

Dlaczego? Ponieważ główną zasadą jazdy z ekipą jest wyznaczanie tempa jazdy przez najwolniejszego kierowcę. To również może być najwolniejszy motocykl w kolumnie. Jeśli grupa zaprasza Cię na wyjazd motocyklowy i wie, że jeździsz motocyklem 125, podczas gdy reszta sprzętami większych pojemności, to z góry akceptuje Twoją prędkość przelotową. Dlatego nie staraj się wyciskać siódmych potów ze swojego silnika. Podróż ma być przyjemnością, również dla Ciebie.

Jazda w grupie. Przerwy na papieroska i tankowanie

Wraz z pojawieniem się grupy motocyklistów zaczynają się problemy, które dla wielu osób są nie do przejścia. Przede wszystkim poranny wyjazd na trasę. Niestety to ten punkt najczęściej niszczy klimat grupy i powoduje różnego rodzaju rozłamy. Część osób nie chce tracić czasu na wylegiwanie się i wskoczyć w siodło motocykla jak najszybciej, inni wręcz przeciwnie. Dlatego wieczorem ustalajcie godzinę wyjazdu i trzymajcie się sztywno planu. Co prawda planowanie może w pewnym sensie zabić ducha podróży, ale uwierzcie mi, czasami to jedyna metoda.

Kolejną kwestią są przerwy na trasie: te wymuszone tankowaniem oraz inne, wynikające z potrzeb. Te pierwsze możemy ograniczyć w bardzo prosty sposób. Jeśli jeden z motocyklistów sygnalizuje pusty zbiornik i cała grupa zjeżdża na stację paliw, to w takim przypadku powinni zatankować wszyscy – dzięki temu unikniemy sytuacji, w której za 50 kilometrów kolejny z motocyklistów będzie musiał zatankować. Jeśli wszyscy dotankują swoje rumaki będziemy mogli zapomnieć o przymusowym postoju na kolejne (przynajmniej) 200 kilometrów.

Motocykle turystyczne 2020. Nasze TOP6

Papieros i siku. Tego w większości przypadków nie możemy odkładać. Do wymuszonych przerw również podchodźmy odpowiedzialnie. Jeśli akurat jesteśmy w trakcie przerwy na tankowanie, załatwmy swoje potrzeby i zapomnijmy o nich na dłuższy czas. Tym sposobem być może nie staniemy się uprzykrzającym gościem w grupie.

Jazda w grupie motocyklistów. Kilka podstawowych zasad

Pamiętaj, że jadąc w grupie odpowiadasz za osobę będącą z tyłu. Jeśli zauważysz, że Twój kompan zaczyna zwalniać i zatrzymuje się na poboczu, to poinformuj o tym resztę grupy. Weź pod uwagę fakt, że pierwszy motocykl w grupie proporcjonalnie do swoich potrzeb spali najmniej paliwa. Dzieje się tak ze względu na fakt, że pierwszy ustala tempo jazdy i kiedy decyduje się na wyprzedzanie robi to naturalnie, reszta wyprzedza z opóźnieniem i musi gonić lidera. Dlatego jeśli prowadzisz i chcesz wyprzedzić, to pamiętaj o reszcie ekipy. Kilkoma wyprzedzaniami naprawdę łatwo rozciągnąć kolumnę do tego stopnia, że stracicie się z zasięgu wzroku.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Zawsze poruszaj się na “zakładkę”. Jeśli pierwszy motocyklista porusza się po prawej stronie pasa, to ty zawsze jedź lewą stroną pasa. Tym sposobem rezerwujecie całą szerokość jezdni dla siebie i unikniecie sytuacji, w której auto wyprzedzające kolumnę wjedzie między motocykle, powodując tym samym rozerwanie grupy i całą masę innych niebezpiecznych sytuacji. Poza tym jazda na zakładkę sprawia, że Twój odstęp jest dwukrotnie większy przed poprzedzającym motocyklem, a to znaczy, że wzrasta Twoje bezpieczeństwo i czas na ewentualną reakcję.

Koniec skupienia? Zwolnij!

Przez lata najróżniejszych wyjazdów motocyklowych, w tym wyjazdów na testy motocyklowe, doszedłem do bardzo prostej konkluzji. Człowiek wyposażony jest w “pulę skupienia”. Już tłumaczę o co chodzi.

Turystyczne enduro do 10 000 zł. 5 naszych propozycji na tanią turystykę

Podczas testów motocyklowych najczęściej grupa porusza się z dużymi prędkościami. Poza tym to ostra i nieco szarpana jazda. Chcemy przecież dla Was przetestować sprzęty najlepiej jak możemy. To oczywiście może sprowadzać się do niebezpiecznych sytuacji, lub jazdy na granicy. Przez dziesiątki tysięcy kilometrów wypracowałem pewne umiejętności, albo raczej wiedzę jak to robić, aby nie zrobić sobie krzywy. Chodzi o to, że w pewnym momencie zorientowałem się, że moje maksymalne skupienie działa przez około czterdzieści minut…

Po tym czasie najczęściej popełniałem minimalny błąd, który zaprzątał mi głowę do tego stopnia, że bardzo szybko dochodziło do kolejnych. Nie chodzi o to, że wylatywałem z pasa, ale byłem bohaterem nie do końca przemyślanych historii. Dlatego po około 30 minutach szybkiej jazdy zawsze przełączam się w tryb awaryjny, robię to również po popełnieniu jakiegoś błędu. Wiem, że wyczerpałem pulę skupienia i nie mam zamiaru ryzykować dalej.

Zresztą rozmawiałem na ten temat z innymi kierowcami, biorącymi udział w testach i większość miała podobne przemyślenia. Dlaczego o tym mówię? Bo niech niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie pojechał polatać z kumplami nieco ostrzej. Nie mówię tu rzecz jasna o łamaniu prawa i piractwie drogowym, ale o dynamicznej jeździe. Przecież w odpowiednich warunkach może to być nawet 30 km/h. Problemy z wyczerpaniem limitu skupienia zacząłem zauważać podczas niekończącego się winklowania po górskich serpentynach. Z jednej strony nie przekraczałem dozwolonej prędkości, z drugiej w zakręty wchodziłem naprawdę szybko. Raz spóźniłem hamowanie, raz źle złożyłem się w zakręt. To oznaczało jedno. Koniec na dziś, jedziemy spokojnie!
Bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Jeśli poczułeś, że pula skupienia została wyczerpana, po prostu odpuść i nie dawaj się podpuścić. Dla dobra siebie i innych.

 

 

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button