Grand Prix San Marino: Pierwsze MotoGP w tym sezonie z widownią [wideo]

W miniony właśnie weekend karuzela MotoGP zawitała na riwierę Rimini i tor Misano im. Marca Simoncellego. Sportowe emocje wysokiego lotu mogli po raz pierwszy w tym roku oglądać także kibice na żywo. 

Wydawać by się mogło, że bez ciągle kontuzjowanego Marca Marqueza w stawce, MotoGP straci częśc swego sportowego blasku. Okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie i nieobecność Marca może wręcz dodała nieprzewidywalności każdej kolejnej rundzie. Przyznać trzeba, że dominacja Marqueza w pewnych momentach ostatnich kilku sezonów stawał a się już nudna. Obecnie nie dość, że nigdy nie wiadomo kto zgarnie pierwsze miejsce na pudle, to jeszcze przerwana została hegemonia zespołów fabrycznych, a na czoło stawki wysuwają się świeżaki. Jest naprawdę ciekawie i takie runy po prostu świetnie się ogląda.

Dobrze też temu widowisku robi dobra forma najbardziej utytułowanego i doświadczonego lisa w postaci Valentino Rossiego. Pomimo 20 lat różnicy ciągle ściga się ze swoimi wychowankami i wciąż umie pokazać, że ciągle potrafi być najszybszy. Pokazał to choćby w wolnych treningach wykręcając najszybszy czas.

Należący do Jorge Lorenzo rekord okrążenia toru w Misano padł łupem Maverika Vinalesa, który podczas Q2 wykręcił o ok. 0,2 sekundy lepszy czas ustanawiając nową barierę. Po raz pierwszy w historii motocykle Yamahy zajęły 4 pierwsze miejsca na polach startowych do wyścigów. Yamaha w gazie, problemy z hamulcami się skończyły, a tor Misano bardzo pasuje M1-kom.

W tym wypadku zapowiedź z kwalifikacji przyniosła spodziewany efekt. GP San Marino zgarnął Franco Morbidelli, który od samego startu pewnie dowiózł zwycięstwo nie popełniając ani jednego błędu w całym wyścigu. Błąd niestety przytrafił się jego zespołowemu koledze. Fabio Quartararo przewrócił się aż 2 razy. Pierwsza gleba na 8 okrążeniu pozwoliła jeszcze kontynuować jazdę. Druga wyeliminowała go z biegu. Efekt? Utrata prowadzenia w generalce i 6 punktów straty do Andrei Dovizioso. Vinales także nie miał dnia. Pomimo startu z pierwszego pola, nic mu nie szło. Źle wystartował a potem już sam nie mół uwierzyć w to co się dzieje, kręcąc głową podczas spadania na niższe pozycje. Szkoda, bo z pewnością ma ogromny potencjał.

Jack Miller także miał szansę na podium. Jadąc z Franky i Doctorem starał się utrzymać tempo. Niestety agresywna jazda w jego stylu od początku wyścigu nie popłaciła. Przestał się liczyć w wyścigu
i został szybko wciągnięty przez ekipę Suzuki i powracającego o kulach za kierownicę swojego Ducati Pecco Bagnaię. Rossiemu przypadło za zadanie powstrzymać młodych gniewnych przed przebiciem się na front. Bagnaia był bardzo szybki w ten weekend i miał znakomite wyścigowe tempo. Przeskoczył swojego mentora i gnał pewnie po drugie miejsce na pudle. Rossi aż do ostatniego okrążenia jechać na trzeciej pozycji. Niestety uślizg wytrącił go z perfekcyjnego toru przejazdu, co bezwzględnie wykorzystał będący na fali Joan Mir. Pilot Suzuki tak się napędził, że omal nie przeskoczył także Pecco, ale brakło mu do tego kilku zakrętów.
https://www.facebook.com/MotoGP/videos/342798613578247
Stary lis VR46 musiał obejść się smakiem pozostając tuż za podium. Nie zmienia to faktu, że zaserwował wszystkim kibicom piękne widowisko, a za tydzień może pokazać kolejny raz na tym torze, że ma argumenty w walce o pudło. Czyżby miała z tym coś wspólnego duża błękitna tabletka umieszczona na grafice jego kasku?

Piotr Ganczarski

Z wykształcenia inżynier mechaniki i budowy maszyn. Motocykle są jego życiowym przekleństwem i chorą miłością. Buduje, przerabia i remontuje jednoślady. Zarówno te nowsze, jak i starsze. Fan motoryzacji i podróżowania na różne sposoby. Oprócz tego lubi pohasać na rowerze i przeczytać dobrą książkę.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button