Czy BMW G 310 R to nadal jeden z najlepszych motocykli w kategorii A2?

Najmniejsze BMW pojawiało się już u nas nie raz. Do tej pory była jazda torowa i trasy. Jednak jak ten sprzęt sprawdza się na codzień? Czy mając kategorię A2 warto obejrzeć się za bawarskim sprzętem?

Jakim bawarskim, jakim niemieckim? Przecież on jest produkowany w Indiach! No i co z tego? Pokaż choćby jeden element będący kompromisem w tej maszynie. No nie ma tutaj żadnych wpadek jakościowych i serio ciężko jest odróżnić BMW made in Germany od India. Dlatego nie sugerowałbym się opiniami ludzi, którzy nigdy tego sprzętu nie widzieli na własne oczy.

No i a propos tego co widzimy. No G 310 R nie jest wyrazem szaleństwa stylistycznego. Design pozostaje niemiecki i konserwatywny. Mocno do tyłu cofnięty nos,  aerodynamiczne linie, charakterystycznie przesunięty silnik i minimalistyczny tylny klosz, którego po wyłączeniu zapłonu ciężko się doszukać. Na sto kilometrów widać, że to BMW, stworzone stylistycznie z pełną konsekwencją i spójnością marki. Na kokpicie z kolei minimalizm. Elektroniczne zegary z komputerem pokładowym, bez iDrive nawet w opcji. Tutaj dopiero widać, że mamy do czynienia z mniejszym i tańszym bratem z rodziny.

Nie mniej tematykę wyposażenia i samej facjaty poruszaliśmy wielokrotnie, dlatego dziś skupiamy się na osiągach, które bardziej pasują do czterysetki. Silnik kręci się w okolice 10 000 obrotów z pięknym odcięciem, jest oczywiście na wtrysku i wspomagany chłodzeniem cieczą. Dlatego generuje on 34 KM i 28 Nm co przy masie 158 kg robi wrażenie. Jednostka jest spontaniczna, zwłaszcza powyżej 7000 obrotów i bardzo lubi pracę w wysokim zakresie dając mnóstwo czystej radochy podczas startu spod świateł, przy redukcjach i każdej zmianie biegu. Do tego seryjny wydech lubi sobie czasem kaszlnąć co tylko powoduje banana pod kaskiem. Mi osobiście G 310 R daje więcej radochy niż pół litra czy sześćsetka. Tak na marginesie, najlepsze czasy na torze wykręcałem właśnie na nim.

BMW G 310 R powstało z myślą o jeździe w korkach. Konstrukcja z założenia miała być niewielka, a silnik maksymalnie wydajny przy tak niewielkiej pojemności. Wynik jest taki, że w tłoku jest w stanie ograć nie jednego litra. BMW G 310 R wygrywa zwinnością i balansem, który wymusił choćby tak dziwaczne ułożenie silnika w ramie. Dlatego moim zdaniem jest to maszyna niepozorna, zwłaszcza za sprawą liczby 310 w nazwie. Przez to szukając motocykla pamiętajcie o jeździe testowej, która naprawdę jest w stanie mocno zmienić Wasz pogląd na temat choćby dynamiki czy subiektywnego funu z jazdy na codzień.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button