Triumph Scrambler 1200 XE 2019 vs Triumph Street Scrambler 2019. Który wybrać?

Zaczniemy od tego większego. Triumph zrobił coś zupełnie szalonego – współczesnego scramblera, który daje radę w terenie. Bo do tej pory wszystko to, co miało w nazwie „scrambler” z reguły ograniczało się do wyżej poprowadzonego układu wydechowego, szprychowych kół i lekko terenowych opon. 

Powiem to bez cienia przesady: Scramblerowi 1200 XE bliżej do KTM 690 Enduro niż do GS-a. Sam byłem w szoku, ale w sumie nie powinno mnie to dziwić – w pełni regulowane zawieszenie o skoku 250 mm z przodu i tyłu działa cuda. Do tego mocno offroadowa ergonomia, z szeroką kierownicą i wygodnymi, szerokimi podnóżkami. Za sterami siedzi się agresywnie – co prawie gryzie się z klasycznym wyglądem motocykla. 

Pasuje za to świetnie wkomponowany, kolorowy wyświetlacz TFT. Kolejne poziomy menu są logicznie poukładane i czytelne. Ogrom funkcji pozwala chociażby na zmianę całego wyglądu lub indywidualne dostosowanie trybów jazdy. Ja zaczynałem na szosie od trybu sport, skończyłem na trybie Offroad Pro z wyłączoną kontrolą trakcji. Całość obsługujemy niedużym, ale wygodnym joystickiem. 

Wrażenie robi też wyposażenie: hamulce Brembo M50, tylne amortyzatory Ohlins, płyta pod silnik, grzane manetki, markowe felgi, 6 trybów jazdy, kilkustopniowa kontrola trakcji, ABS Boscha oparty o żyroskopy (IMU), tempomat, bezkluczykowy dostęp i tak dalej. Jest tego naprawdę sporo. 

Jakość wykonania także jest świetna. Naprawdę nie znalazłem ani jednego miejsca w motocyklu, które trącałoby taniochą. Na Scramblera 1200 XE miło patrzy się z bliska i z daleka.

Jak to jeździ? Cóż, klasycznie wyglądająca dwucylindrówka o momencie przekraczajacym 110 Nm sprawia, że jest co robić – zwłaszcza w terenie. Zakres obrotów użytecznych jest bardzo szeroki, a nawet w bazowym trybie jazdy reakcja na gaz dość agresywna. Do autostradowych prędkości Scrambler wyrywa się do przodu. W terenie nad silnikiem pomaga panować kontrola trakcji. 

No właśnie… Problem w tym, że jak tak patrzę na tego pięknego, kosztującego ponad 60 000 zł Scramblera 1200 XE to aż mi szkoda upalać nim w terenie. Triumph daje wręcz za dużo możliwości. Tym 200 kilogramowym motocyklem jedzie się jak lekką endurówką, a to spore zagrożenie. Zwłaszcza dla urody Triumpha. I tutaj pojawia się…

Street Scrambler! Nisko osadzony, bez bajeranckiego zawieszenia. Street Scrambler posiada prosty zegar, trzy tryby jazdy, kontrolę trakcji i ABS. Ale co do zasady to taka współczesna interpretacja motocykla uniwersalnego. Osobiście mówię na takie sprzęty „100% motocykla w motocyklu”. Wsiadasz za stery, przekręcasz kluczyk, odpalasz i jedziesz. 

A za sterami nowego Street Scramblera odnajdzie się każdy. Nisko umieszczona kanapa, łatwa w opanowaniu moc i bardzo wygodna pozycja za kierownicą. Ergonomia dobrana jest tak, że to w sumie motocykl szosowy z możliwością jazdy w terenie. Sprzyjają temu opony, szprychowe koła i, mimo małego prześwitu, solidna osłona silnika.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

I właśnie dlatego…

[trending]

 

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button