Bajaj Dominar 400 dostaje wycisk na torze

Bajaj Dominar 400 pojawia się w Jednoślad.pl po raz kolejny. Był test szosowy w Indiach, sprawdzaliśmy sprzęt jeżdżąc po polskiej stolicy i autostradach. Teraz wjeżdżamy nim na tor. Nie będziemy dla niego litościwi…

Dla przypomnienia zajrzyjmy w metrykę Indyjskiej maszyny – pojemność 373, jeden cylinder, 35 Nm, 35 KM chłodzonych cieczą, masa własna 183 kg, antyhopping i układ hamulcowy z ABS ByBre.

Pierwsze okrążenia to zapoznanie się z torem i możliwościami motocykla. To klasyczna rozgrzewka dla silnika, ciała i opon. Na tak małym obiekcie cały tor można przejechać właściwie tylko na dwójce. Brakuje przełożenia właściwie tylko na długiej prostej wzdłuż depo. Pierwsze trzy biegi są krótkie dla lepszej dynamiki całego zestawu, tak aby kierowca przez cały czas miał dostęp do optymalnej wartości Nm.

Nie mniej motocykl pewnie się prowadzi na takich nawrotach. Sporadycznie zdarzało się usłyszeć znany wszystkim odgłos szorowania setami po asfalcie. Te mają zainstalowane wymienne dystanse, a same podnóżki oczywiście posiadają szeroki zakres pracy wertykalnej dla poprawy bezpieczeństwa w dużym złożeniu.

W tej pozycji też nie zauważyłem problemów ze stabilnością, choć nie jestem profesjonalnym zawodnikiem. Dominar jest przewidywalny zarówno, szczycie jak i wyjściu z zakrętu. Układ napędowy płynnie reaguje na dodanie gazu po minięciu apexu. Rozgrzane opony wybaczają też nieco błędów które zdarza mi się popełniać zwłaszcza na wejściu w winkiel.

Tego dnia warunki bardzo sprzyjały wszelkim testom. Wysoka temperatura powietrza to wyzwanie dla silnika w takich warunkach. Jednostka przez niemal godzinę pracowała w wysokich wartościach obrotowych, bez strat mocy i wrażenia puchnięcia tłoka. To oznacza, że system chłodzenia jest wydajny także podczas agresywnego traktowania. Z resztą jednostka ta została zaprojektowana głównie z myślą o eksploatacji w warunkach wysokiej temperatury i wilgotności. Złego słowa nie dam powiedzieć też o przedniej tarczy. Dobra dozowalność i taka sama skuteczność zarówno na zimno jak i po podgrilowaniu układu.

Bajaj za 15 000 zł spisał się naprawdę dość dobrze i ciężko mu cokolwiek zarzucić jeśli chodzi o uprawienie bardziej sportowej jazdy. To potwierdza uniwersalność tej maszyny i odporność na bardziej brutalne traktowanie. Wkrótce kolejna odsłona testu hinduskiej motoryzacji. Może tym razem pora wybrać się w góry?

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button