Motocykle 125: Krzysztof Troka przejechał 8000 km na nowym Junaku RS 125 Pro

Bloger, Krzysztof Troka podsumowuje 8000 km wyprawy na nowym Junaku RS 125 Pro. Trasa Krzysztofa wiodła przez wiele europejskich krajów, a jej celem była Sycylia. Dystans 8000 km pokonał na fabrycznym Junaku RS 125 w wersji PRO, która w standardzie jest wyposażona w chłodzenie cieczą oraz 12.2 KM mocy.

Ten nietypowy test nowej propozycji marki obfitował w wiele pięknych widoków, które relacjonuje Krzysztof Troka w podsumowaniu tej śmiałej wyprawy:

Wyprawa Junakiem RS125 Pro na Sycylie prowadziła przez Bałkany, zawsze chciałem zobaczyć Rumunię, Serbię i Bośnię z motocyklowego siodła. Wyznaczona trasa prowadziła przez 10 europejskich państw, to prawie 8000km.

Tym razem obyło się bez dramatycznych chwil jak to miało miejsce rok wcześniej w drodze do Rzymu. Dziesiątego czerwca wyruszyłem z Gdyni w kierunku Iłek na zlot Junaka Daytona, następnym etapem jeszcze w Polsce była Bieszczadzka Przystań Motocyklowa w Czarnej Górnej. Na mojej motocyklowej mapie to szczególne miejsce, raz z racji położenia i klimatu, a dwa to Marek i Marta, którzy tworzą wyjątkową atmosferę tego miejsca. Niestety tym razem, mój postój w Bieszczadzkiej nie trwał długo, już następnego dnia ruszyłem w kierunku Słowackiej granicy, aby pod wieczór przekroczyć granicę z Węgrami i u Bratanków poszukać noclegu. Na Węgrzech czułem się bardzo dobrze, do tego stopnia, że zostałem tam dwa dni, zamiast doby. Droga na Rumunię prowadziła przez Tokaj, nie mogłem oprzeć się pokusie i wiozłem przez całą drogę wielką butlę a jakże wybornego Tokaju.

Granicę z Rumunią przekroczyłem w pobliżu Satu Mare i obrałem kierunek na Bukowinę, aby przejechać przez wąwóz Bicaz, następnie przez Transfangorską i Transalpinę dwie najwyżej położone trasy w Rumunii. Niestety w tym czasie tylko Transalpina była dostępna, bez problemu mój Junak RS125 Pro wspiął się na 2145 mnpm. Nagrodą były piękne widoki i satysfakcja, że oto motocykl z silnikiem o poj, 125 ccm bez problemu radzi sobie na tak wymagających trasach.

Ostatni nocleg w Rumuni to Wielkie Rumuńskie Wesele, na którym byłem, wino i wyborną kawę piłem, bawiłem się z rumuńskim przyjaciółmi do białego rana. W następny dniu przekraczam granicę z Serbią i miałem zamiar tylko przeciąć ten kraj ze wschodu na zachód, Serbowie jednak nie pozwolili, ich gościnność jest wielka niczym góry. Przekraczając granicę z Bośnią myślałem, że widziałem już wszystkie piękne miejsca na Bałkanach, była jednak na mojej drodze Sutjeska, byłem zaczarowany. Kolejnym punktem był Dubrovnik, perła Adriatyku. Dwa dni to za mało, aby nacieszyć się tym miejscem.

Wieczorem Junakiem wjechałem na prom do Bari, aby ruszyć w kierunku Sycylii. Etna była celem wyprawy, stanąłem na kempingu z widokiem na wulkan, niestety był zaciągnięty chmurami, do późnej nocy czekałem, na moment, aby nacieszyć się widokiem największego czynnego wulkanu w Europie. Dopiero rano, tuż przed wyjazdem Etna na 20 minut odsłoniła swoje oblicze, mogłem wracać. Droga powrotna wiodła przez Neapol, Monte Cassino, nie mogłem sobie odpuścić również Wezuwiusza, który tego dnia kąpał się w słońcu. W Rzymie za zdjęcie zrobione amerykańskiej ambasadzie zostałem otoczony przez Włoskich żołnierzy i musiałem się gęsto tłumaczyć, że ja nie jestem terrorystą tylko turystą motocyklistą.

W Orvieto pod Rzymem jadłem najsmaczniejszą i największą pizzę. Ostatnie trzy dni to prawdziwy test dla mojego Junaka, prawie 2000 km do domu to wyłącznie autostrady, przez trzy dni manetka była odkręcona na maxa, wycisnąłem z niego wszystko, a on ani razu mnie nie zawiódł, nigdy się nie zbuntował, podczas wyprawy wymieniłem olej, smarowałem co dzień łańcuch, który tylko raz naciągnąłem, wymieniłem linkę sprzęgła i świecę na taką, która była bardziej odporna na wysokie temperatury.

Motocyklem ruszyłem w trasę bez żadnych ulepszeń, czy modyfikacji, był to taki sam Junak RS125 Pro jaki możecie kupić w salonie. Świetnie spisały się fabryczne opony, dobrze trzymały się drogi czy to w upalne czy deszczowe dni. I tak pierwszego lipca, po trzech tygodniach tułaczki, bez planu podróży tylko z punktami na mapie wróciłem do domu czując wielki niedosyt.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Chcę podziękować sponsorom, bez których ta wyprawa nie doszłaby do skutku. W pierwszej kolejności firmie Almot, właścicielowi motocykli Junak, która po raz kolejny udostępniła mi bez żadnych zobowiązań czy warunków motocykl na wyprawę. Dziękuję również Salon Sony Centre Riviera w Gdyni za udostępnienie na wyprawę aparatu HX90 i kamery sportowej 4K za pomocą, której mogłem przygotować relację z podróży dostępne na YouTube. Dziękuje również firmie MODEKA za udostępnienie na wyprawę kurtki i spodni model UPSWING, który tak dobrze sprawdził się w upalne dni. Dziękuję kolegom i koleżankom z forum Junak Daytona, którzy wsparli wyprawę w krytycznym momencie.

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. Fajna wyprawa, ale górska trasa dla 125 to żaden wyczyn – 12 konny potwór bez wysiłku wtarga załadowany motocykl na każdą górkę. Co innego 3-4 konna pięćdziesiątka – tu można już mówić o wyczynie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button