Harley-Davidson z problemami finansowymi. Rozwiązaniem wprowadzenie elektrycznego modelu

Do 2019 roku Harley-Davidson zamknie fabrykę w Kansas City, w rezultacie czego ok. 800 osób straci pracę. To część programu wdrażania oszczędności i konsolidacji. Amerykański producent skończył 2017 rok pod kreską, z 81% spadkiem przychodu netto w czwartym kwartale w stosunku do 2016 (chociaż nie oddaje to realnej sprzedaży i spadek spowodowany był odpisami podatkowymi). Mimo to plan H-D jest jasny i dość ciekawy.

Harley-Davidson znajduje się w dość skomplikowanej sytuacji, o której zresztą wcześniej wspominaliśmy. Z jednej strony trzonowym klientem jest dorosły mężczyzna, który kupując styl życia oferowany przez markę ma nadzieję, że jej wizerunek się nie zmieni, z drugiej ten sam wizerunek nie jest przesadnie na topie z obecnymi trendami.

Po pierwsze, motocykle same w sobie przestały być cool. Parafrazując polskiego komika: w czasach gdy brodacze w rurkach podczas wojny oblewaliby się bezlaktozowym latte, ciężko wymagać żeby interesowali się takimi niebezpiecznymi, głośnymi i nieekologicznymi pojazdami jak motocykle. Stąd zresztą próby zainteresowania motocyklami kobiet, w wykonaniu wszystkich marek.

Po drugiej, konserwatywna amerykańska marka średnio wpisuje się w mainstreamowe nastroje w USA.

Po trzecie w końcu, młodzi ludzie mało interesują się motoryzacją jako tako. W dużych aglomeracjach, w dobie Ubera i prawie-autonomicznych Tesli, iPhona X, Snapchata i cokolwiek jeszcze do tego wymyślimy, niespecjalnie pojawia się potrzeba posiadania własnego środka transportu. Dla nas – z polskiej perspektywy – może to wydawać się nieco dziwne, na zachodzie to norma.

Stąd Harley-Davidson zaliczył duże spadki, w tym 81% spadek w Q4 w przychodzie netto, spadek w sprzedaży i ostatecznie także 8% spadek na giełdzie.

Pomysł Harley’a na rozwiązanie tego problemu jest w sumie dość ciekawy. Harley adresuje go globalnie, tzn. “Nie ma nowych motocyklistów, co z tym zrobimy?”. Odpowiedzią jest, poniekąd, “Zróbmy ich!”. Stąd angaż marki w promowanie motocyklizmu jako tako, sponsorowanie szkół jazdy i akcji społecznych czy pokazywanie motocykli w filmach. Założenie, że co dobre dla całej branży, dobre i dla nas ma jak najbardziej sens. Tylko czy zadziała?

Dodatkową informacją jaka pojawiła się w ostatnich dniach jest fakt, że H-D planuje przyspieszenie wprowadzenie elektrycznego modelu do produkcji. Mówi się od 18 miesiącach od dziś, czyli o pierwszym kwartale 2020 roku, ale może nawet wcześniej. Oznaczałoby to, że produkcyjny motocykl oparty o projekt LiveWire zobaczylibyśmy na targach EICMA w przyszłym roku.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Źródło: RevZilla

Inne publikacje na ten temat:

3 opinii

  1. ja marze od Harleyu ale używane motocykle są w cenie nowych japonczyków a nowe harleye z niższej półki są dla ludzi 175cm wzrostu. Niestety ani sportstery ani softtaile nie sa przystosowane dla ludzi powyzej 190cm. szkoda.

  2. Kupując Harleya 99% ceny to legenda tak brzmiała reklama
    – ale po latach ten 1% nie wystarcza na utrzymanie firmy, a na 99% nie ma już chętnych

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button