I oto nastał dzień drugi podczas Triumph Test Event w Hiszpanii. Z samego rana wyjeżdżamy w pobliskie góry, które są mekką dla motocyklistów z całego świata. W drodze losowania dziś turlałem się w pogoni za innymi największą bestią, czyli Triumph Tiger Explorer oraz moim ulubionym Bonneville T100.
Nie będę Was bajerować – Tigery są wspaniałe, ale są też bardzo wymagające, a ja nie mam obycia z tak ciężkimi motocyklami… O czym miałem okazję się przekonać kładąc Explorera przy zawracaniu. Jak na złość kamera wtedy była już wyłączona.
Triumph Tiger Explorer XR jest niezwykle zaawansowanym motocyklem. Na pokładzie jest możliwość sterowania mapami zapłonu i w zależności od wybranego presetu możemy dostosować zachowanie motocykla do terenu czy warunków atmosferycznych.
Przy tym należy również pamiętać o szerokiej możliwości personalizacji elektroniki. W zależności od potrzeby chwili możemy dostosować działanie układu TCC, a nawet całkowicie dezaktywować ABS. Tigera należy także pochwalić za rewelacyjny układ hamulcowy, który podczas tego dnia miał ogrom pracy. Explorer posiada pływające tarcze Brembo z czterotłoczkowymi zaciskami, które nie poddawały się nawet po osiągnięciu absurdalnie wysokiej temperatury podczas jazdy po górskich nawrotach.
Z kolei silnik Tigera to prawdziwy majstersztyk. Trzy cylindry o łącznej pojemności 1200, 139 koni i aż 123 Nm. Moc przekazywana jest poprzez bardzo cichy wał kardana. W tym zestawieniu jest to motocykl o ogromnej spontaniczności bez jakichkolwiek kompromisów.
Triumph Tiger Explorer XR jest moim zdaniem niezwykle dopracowanym, przemyślanym i rewelacyjnie wykonanym sprzętem przez co może nieco psuć nastroje twórcom BMW R1 300 GS czy Yamaha Super Tenere.
Mimo iż tygrys imponuje to jednak nie jest z mojej bajki. Pewniej czuję się na Triumph Bonnieville T100, który zauroczył mnie swoim wyjątkowym silnikiem. Ta dziewięćsetka generuje 55 KM (ta wartość nie poraża) oraz aż 80 Nm! To naprawdę czuć. Wrażenia można porównać do przesiadki z auta benzynowego do diesla. Moment obrotowy jest fantastyczny i w nie gorszy sposób jest oddawany już po przekroczeniu 2k obrotów.
Jadąc Triumph Bonnieville T100 miałem wrażenie, że jest to idealna maszyna do odkrywania tak pięknych terenów, delektowania się pogodą oraz motocyklem. Bonny się nie narzuca kiedy tego nie chcemy. W każdej chwili możemy to zmienić gwałtowniej przekręcając manetkę gazu. Wówczas usłyszymy przepiękny dźwięk oraz zauważymy galopującą wskazówkę prędkościomierza. Dobrze mieć świadomość posiadania ogromnego zapasu mocy jak na tę pojemność.
T100 to także duża doza komfortu. Nieco balonowe koła, komfortowo zestrojone zawieszenie i bardzo miękka kanapa stworzona z ogromną dbałością o każdy detal. Triumph Bonnieville T100 bez wątpienia jest ukoronowaniem brytyjskiego motocyklowego kunsztu. Mam nadzieję, że będę mógł kiedyś zakolegować się kiedyś z nim na dłużej.
1 opinia