Niestety pogoda czasem płata figle miłośnikom jazdy jednośladami, chyba każdemu zdarzyło się jechać w deszcz… Niektórzy to lubią, inni dostają drgawek na myśl o wodzie dostającej się w każdy zakamarek naszego ubrania. Ale na szczęście jest ratunek – Wintex Storm, kombinezon przeciwdeszczowy, któremu woda nie straszna. Jak się spisuje?
Sprawdziliśmy dokładnie w ciężkich warunkach. Na tę chwilę czekałem długo… Tak, nareszcie! Trzymam w rękach paczkę z Wintex’em, nożyczki w dłoń i po chwili dobieram się do mojego wdzianka. Moim oczom ukazała się kurtka, oraz spodnie. Ta pierwsza w kolorze czarnym oraz żółtozielonym fluoroscencyjnym. Posiada ona widoczne, duże odblaski z przodu i z tylu, ozdobiona szachownicą, która nadaje jej racingowego wyglądu, zgodnie z wielkim, srebrnym napisem Wintex Racing na plecach.
Góra stroju posiada od spodu podszewkę, zapobiegającą „przyklejaniu” się jej do ciała, oraz sporą kieszeń zapinaną na rzep. Na zewnątrz znajdziemy dwie duże kieszenie ze szczelnym zamknięciem poniżej pasa, jedną przy suwaku, np. na telefon lub klucze oraz kieszonkę z przezroczystą szybką na lewym rękawie. Kurtkę możemy spiąć pasem, który posiada dość dużą możliwość regulacji. Z tyłu kurtka posiada marszczenia, które są elastyczne i rozciągają się odpowiednio, sprawiają, że kurtka przylega do ciała.
Dodatkowo możemy regulować kurtkę sznurkiem w jej dolnej części. Spodnie są wykonane znacznie skromniej. Mają czarny kolor, posiadają jedną kieszeAą oraz regulację szerokości nogawek przy butach. Test czas zacząć. Po pierwszym założeniu spodni bez niczego pod spodem, powiedziałem, że chyba nie znajdę nikogo, kto by mógł tak jeździć. Spodnie nie posiadają membrany, toteż przyklejają się do pocącego się ciała. Zdecydowanie trzeba je zakładać na normalne spodnie, ale w końcu to tylko kombinezon chroniący od deszczu… Po kilkugodzinnej jeździe, w ciepłą i duszną pogodę, gdy uwolnimy się z kombinezonu, będziemy wiedzieli, co się dzieje z tym, co wypijamy, ciało się bardzo poci.
No właśnie, kto by pomyślał, że tyle potu skropli się na wewnętrznej stronie spodni Wintexa? Ponadto, to, co mieliśmy pod spodem nadaje się tylko i wyłącznie do suszenia. Brak membrany to wielki minus! Pocieszający jest fakt, że podczas jazdy w deszcz, gdy jest zimno nie pocimy się tak bardzo, ale jednak pozostaje spory dyskomfort. Plus to regulacja nogawek – jest dość duża, możemy sobie je odpowiednio spiąć. Kurtka jest zdecydowanie bardziej wszechstronna. Możemy jej nawet używać na co dzień, dzięki podszewce pot nie zbiera się tak bardzo, choć jeśli założymy ją w ciepły dzień i nasza jazda będzie intensywna, kurteczka ma ten sam problem co spodnie – pot zbiera się na materiale. Wszyscy wiemy, że widoczność motocyklisty jest bardzo ważna, projektanci Wintex’a nie zapomnieli i o tym… Odblaski są super!
Rzucający się w oczy kolor też ma duże znaczenie. Jeśli chcesz zwrócić na siebie uwagę – wybierz się w tej kurtce na miasto czy do sklepu. Ciekawskie spojrzenia przechodniów gwarantowane, ale czego tu się wstydzić? Kurtka wizualnie jest niezła, wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie. Nic tu się nie ma prawa pruć, jedynie nasza „szachownica” jest delikatna i może się lekko przetrzeć np. od plecaka. Kołnierz jest wyszyty bardzo miłym w dotyku materiałem, choć mógłby być minimalnie dłuższy. Suwak jest wygodny, a o rzepach pozwolę sobie wspomnieć w dalszej części testu. Minusem jasnego koloru jest nikła odporność na zabrudzenia, niestety widać na nim wszystkie zabrudzenia! Próba wody. Tak się złożyło, że zestaw Wintex’a miałem okazję testować w pogodę stworzoną dla niej – deszcz i bardzo niskie temperatury jak na miesiąc kwiecień.
Powiem krótko – ten kombinezon wody się nie boi! Jadąc w deszczu nic nie dostaje się do środka, chyba, że pod kaskiem do kołnierza, ale to już skrajność. Teraz o obiecanych rzepach… Suwak i kieszenie są tak znakomicie zabezpieczone, że woda choćby bardzo chciała i tak się tam nie dostanie! :) Pod nimi znajdziemy jeszcze zakładki materiałowe, chroniące od wody. Rzep osłaniający suwak jest nawet za dobry! ;) A to dlatego, że aby rozsunąć kurtkę, trzeba się nieźle namęczyć odpinając go. Tutaj nie ma prowizorki, „rzepiec” poprowadzony jest po całości, dzięki temu woda nie wtargnie się pod spód, a my szybko nie uwolnimy się z kurtki.
Kieszeniom również nie zagrażają krople H2O padające z nieba, z wyjątkiem kieszonki na rękawie – zdarzyło mi się, że miałem tam małe akwarium… Spodni nic nie rusza, nie mają minusów jeśli chodzi o ochronę przed deszczem. Jeśli dobrze nie upniemy nogawki, to tam możemy zobaczyć plamy wody. Deszcz to jedno, nie zawsze zaskoczy nas „testowym” strumieniem. Trzeba czasem coś upozorować, tak też zrobiłem, widać nie tylko w Rosji potrafią wywoływać opady… ;) Moja mała ulewa odbyła się w ogrodzie, byłem oblewany strumieniem wody pod ciśnieniem. Skutek? Jestem cały suchy, jedynie trochę wody dostało się przez (za krótki według mnie) kołnierz, ale to wina słabo chroniącego kasku. Powiecie, że to dziwna metoda, ale czego nie robi się dla sprawdzenia sprzętu w ekstremalnych warunkach? Kombinezon również nieźle chroni przed wiatrem, choć możemy odczuwać chłód w zimne dni, wrażenie to potęguje deszcz.
Podsumowując, za 390zł otrzymujemy kombinezon przeciwdeszczowy składający się z bardzo dobrej kurtki i trochę gorszych spodni. Całkowita ochrona przed wodą i dobra przed wiatrem, atrakcyjny, dość sportowy i praktyczny wygląd (odblaski, kolor), wygoda użytkowania kompletu, oraz wszechstronność zastosowania samej kurtki to argumenty przemawiające za zakupem austriackiego Wintex’a, jego cena to 390zł.