Yamaha FZS 1000 Fazer (2001-2005) – uniwersalny, ale za to z jakim charakterem! [OPIS, HISTORIA, DANE TECHNICZNE, WADY, ZALETY]

Kup Fazera 1000 i sam wybierz swoją motocyklową drogę!

W skrócie
  • Kilofazer - tak wygląda motocykl do wszystkiego
  • Silnik i hamulce z R1, a do tego ergonomia turystyczna w połączeniu z najlepszymi cechami miejskich nakedów
  • Yamaha Fazer 1000 to maksymalnie uniwersalny model, który poradzi sobie z trudami codziennego użytkowania, dalekim wyjazdem i szybką jazda po krętych winklach

Yamaha Fazer 1000 wdarła się przebojem na światowe rynki i bardzo szybko zaskarbiła sobie serca motocyklistów na całym świecie. Była charakterna, a przy tym bardzo uniwersalna i sprawdzała się w każdych warunkach. Teoretycznie nie była pod żadnym względem najlepsza, ale biorąc pod uwagę jej wszystkie cechy była motocyklem absolutnie kompletnym.

Czasami wystarczy na chwilę zatrzymać się w pędzącym dookoła świecie, aby zrozumieć, że gotowe przepisy na sukces są praktycznie na wyciągnięcie ręki. Podobną historią może pochwalić się również Yamaha Fazer 1000, która nie była błyskiem kunsztu inżynierów czy wynalazkiem władz japońskiego producenta, a zbiorem wszystkich najlepszych cech i rozwiązań, którymi na początku lat 00. mogła pochwalić się Yamaha.

Droga do sukcesu tego modelu była bardzo prosta – Japończycy wykorzystali sprawdzony i piekielnie mocny silnik z R1, który był swoistą fabryką adrenaliny. Oczywiście nie obyło się bez kilku modyfikacji: zmieniono układ dolotowy oraz zmodernizowano głowicę silnika. Finalnie Yamaha uzyskała jednostkę, która potrafiła ukąsić po wkręceniu na obroty, ale nie onieśmielała kierowcy w trakcie jazdy po mieście czy na dłuższych trasach. Część kierowców narzekała na brak mocy w dolnej partii obrotów, a inni byli zadowoleni mając pod manetką 150 KM.

Najważniejsze informacje:

  1. Yamaha Fazer 1000 – maksimum uniwersalności w wydaniu japońskiego producenta.
  2. Fazera 1000 napędzała czterocylindrowa rzędowa jednostka o pojemności 998 cm3, która generowała moc 143 KM.
  3. To motocykl absolutnie do wszystkiego – zabierze cię w daleką trasę, świetnie sprawdzi się podczas codziennego użytkowania, ale przyniesie także sporo frajdy podczas agresywnej jazdy.

Przeczytaj również:

Yamaha XSR 125 Legacy: motocyklowy luksus na prawko B [cena, opinia, dane techniczne]

Zresztą to nie do końca o samą moc w tym modelu chodziło, gdyż genezie jego powstania miała przyświecać maksymalna uniwersalność. Zatem świetnie na nim miał bawić się zarówno kierowca, który lubuje się w sportowych modelach, ale również taki, który używa jednośladu na dojazdy do pracy czy lubi wybierać się na dalekie wyprawy. Wbrew pozorom stworzenie takiego motocykla nie jest takie proste, gdyż panuje przecież obiegowa opinia, że jeśli coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę jest do niczego. Sformułowanie to jednak kompletnie nie dotyczy Fazera 1000, a doskonale przekona się o tym ten, kto wejdzie w jego posiadanie.

Wbrew pozorom wsadzenie do nieco bardziej turystycznej ramy litrowego sportowego pieca nie jest takie proste, bo trzeba nauczyć go poprawnych zachowań, które nie będą męczyły kierowcy i tym samym nie wystraszą go. Dodatkowo należy zmienić jego charakterystykę i przystosować do codziennego użytku, dlatego znacznie zmieniona musiała zostać krzywa momenty obrotowego szczególnie w zakresie średnich, najbardziej potrzebnych i najcześciej używanych obrotów. Dodatkowo połączenie takiego silnika z wyprostowaną i turystyczną pozycją wydaje się być absurdalne, jednakże finalnie okazało się to całkiem intrygującym połączeniem. Poprawne wystrojenie zawieszenia – jak zatem połączyć sportową jednostkę zmontowaną w turystyczno-codziennym motocyklu? No przecież kompletnie nie jest to proste zadanie nawet wtedy, gdy masz pod ręką ogromny magazyn z gotowymi już podzespołami, które zostały sprawdzone w boju.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Kilofazer ma jeden potężny argument – silnik z R1

To element, którego nie sposób pominąć rozmawiając o Fazerze 1000. No tak po prostu, jest, było i będzie, bo debiutująca wówczas jednostka była piekielnie mocna i narwana, a dodatkowo napędzała flagowego sportowca Yamahy. Czterocylindrowa jednostka generowała moc 143 KM, które oddawane były wyjątkowo spokojnie i liniowo, a nawet gwałtowne odkręcenie manetki nie działało destrukcyjnie na zwieracze. Nie zmienia to jednak faktu, że pozwalała ona zaspokoić żądzę zarówno prędkości, jak i samego przyśpieszenia, ale robiła to w sposób wyjątkowo przyjemny. Pomimo znacznie zmienionej charakterystyki nadal można było zauważyć korzenie z R1, gdyż podróż kreski obrotomierza w stronę czerwonego pola trwała w nieskończoność. Początkowo nie działo się zbyt wiele, ale już przekraczając 6000 obr./min czuć było niesamowity ciąg tego silnika. Warto jednak zaznaczyć, że maksymalna wartość obrotowego wynoszącego 105 Nm dostępna była przy 75000 obr./min. Na nudę na tym motocyklu nie można było kompletnie narzekać.

Sama jednostka była dosyć elastyczna, a spory zapas mocy pozwalał startować z każdej prędkości i z każdego biegu, przysłuchując się pięknemu brzmieniu rzędowej czwórki. Sam sport to jednak nie wszystko, gdyż Fazer nie narzekał na liniową turystyczną jazdę, ale całkiem zadowolony był również podczas przemierzania ogromnych dystansów autostradą. Użytkownicy tego motocykla zresztą twierdzili, że owszem jego sportowa strona nawiązuje do R1, ale elastyczność i codzienność jazdy kompletnie była do niej nie podobna.

Fazer porządnie wkręcony na obroty potrafił rozbujać się do 252 km/h – robi wrażenie, prawda? Nie powinniśmy się dziwić, przecież wspólne korzenie z R1 zobowiązują. Tak naprawdę FZS 1000 Fazer miał wypełnić lukę między atomowym uderzeniem sporta spod znaku trzech kamertonów, wagą ciężką w postaci XJ 1300, a bardziej turystycznymi jednostkami takimi jak XJ Diversion czy Yamaha TDM. Mają te wszystkie modele w katalogu, Yamaha opanowała praktycznie cały rynek. Każdy z tych modeli dał się zapamiętać jako doskonały sprzęt.

Sam silnik nie jest jedynie przeszczepiony z R1, gdyż dotyczy to również ostrych jak brzytwa hamulców. Czterotłoczkowe zaciski i tarcze o średnicy 298 mm z przodu, a także dwutłoczkowy zacisk oraz tarcza 268 mm z tyłu dobrze radzą sobie z masą motocykla znacznie przekraczającą 200 kilogramów. Fazer 1000 zatrzymuje się praktycznie w miejscu.

Niewiele plastików, ale wysoki komfort

Wsiadając na ten motocykl, a szczególnie egzemplarz, który wyposażony jest w akcesoryjne siedzisko odniesiecie wrażenie, że zasiadacie w waszym ulubionym fotelu. Jest po prostu wyjątkowo wygodnie jak na takiego “golasa” o sportowych zapędach. Pozycja jest wyprostowana, a miejsce montażu podnóżków jest wyjątkowo łaskawe i nie wymaga od kierowcy mocnego zgięcia kolan. Jest wyjątkowo komfortowo już w momencie codziennego użytkowania, jednakże jego więcej turystycznych cech pojawia się w momencie dalszego wyjazdu.

Owszem, na próżno jest szukać jakiejkolwiek ochrony przed wiatrem za tak niewielką szybą, jednakże problemy te rozwiązuje montaż akcesoryjnego zamiennika i dodatkowego deflektora. Sam kształt owiewki sprawnie rozbija pęd powietrza, ale nadal jego symboliczne rozmiary sprawiają, że kontakt z wiatrem jest całkiem spory. Dlaczego? Mam na to swoją teorię – skoro jednostka napędowa pochodziła z R1, a model ten miał być mieszanką sportowca-turystyka-nakeda to konieczne było pozostawienie kontaktu z powietrzem. Macie ultrasportowy piec, który zadba o to żebyście nie nudzili się odkręcając manetkę. Dodatkowo turystyczną pozycję, która gwarantuje wysoki komfort jazdy, a także niewielką owiewkę i szybę, która ma przypominać doznania z jazdy miejskim napędem. Ot cała filozofia.

Całkiem udany turysta

Słowo całkiem to nawet chyba za mało, bo spędzone kilometry w siodle mojego prywatnego Fazera 1000 zazwyczaj nakręcane były z kuframi na dalszych lub bliższych wyjazdach. Charakterystyka silnika była idealna do jazdy zarówno autostradami, jak i z pełnymi kuframi po krętych przełęczach, gdzie bez problemu radził sobie ze wszystkimi trudami bez problemu na drugim lub trzecim biegu. Dodatkowo jego turystyczny charakter został szybko zauważony, a na rynku pojawiło się mnóstwo mniej lub bardziej przydatnych gadżetów. Bez problemu zakupicie dedykowane stelaże kufrów, dodatkowe torby czy wysoką szybę. Wszystkie te akcesoria zdecydowanie przydadzą wam się podczas dalekich wyjazdów, ale jednocześnie nie skrzywdzą sportowego wyglądu Fazera 1000, który bardzo dosadnie nawiązuje do R1.

W tym akapicie nadal mógłbym chwalić komfortową pozycję i przyjemny silnik, ale warto jest się skupić na zawieszeniu, które przy pełnym załadowaniu i pasażerce zaczyna być po prostu zdecydowanie za miękkie. Konstruktorzy chcieli niejako uzyskać kompromis pomiędzy sportowym prowadzeniem, a codziennym użytkowaniem, ale pominęli przy tym nieco wyprawowych trudów w postaci dodatkowego bagażu. W pełnym szpeju Fazer 1000 zaczyna się zdecydowanie gorzej prowadzić, a wszystko za sprawą miękkiego amortyzatora z tyłu i sporej wagi kufrów, która natychmiast odciążają przód w czym pomaga wyprostowana pozycja. Motocykl ma tendencję do podrywania przedniego koła, a jeździe z zakrętach towarzyszy uczucie odrywającego się przedniego koła od asfaltu.

Trochę wad miała

FZS 1000 Fazer we wszystkich rocznikach zasilany był gaźnikami Mikuni. Dopiero odświeżenie motocykla i zmiana oznaczenia w roku 2006 z FZS 1000 Fazer na FZ1 Fazer przyniosło zmianę w układzie dolotowym – nowe wcielenie otrzymało wtrysk paliwa. W sieci możemy spotkać się z opisami największych wad modelowych – w pierwszych latach produkcji zdarzały się pęknięcia ramy i w związku z tym Yamaha zorganizowała akcję serwisową, podczas której ramy wymieniano. Do pęknięcia dochodziło tuż obok dekla sprzęgłowego silnika.

Użytkownicy narzekali również na hałasujący kosz sprzęgłowy oraz awarie skrzyni biegów (szczególnie koła zębatego odpowiedzialnego za drugi bieg). O ile kosz sprzęgłowy zwyczajnie się zużywał i należało go wymienić, o tyle awarie skrzyni biegów najczęściej wynikały z zapędów kierowcy do podnoszenia przedniego koła i przebijania w trakcie takiej jazdy na dwójkę bez użycia sprzęgła. Namawiała do tego na każdym roku charakterystyka silnika pochodzącego z R1. Podczas serwisu warto również przyjrzeć się układowi rozrządu. FZS Fazer lubi kasować luz zaworowy i chociaż instrukcja obsług sugeruje ich ustawianie co 40 tysięcy kilometrów, to warto to robić częściej.

Motocykl kompletny

Moda na uniwersalność znowu wraca do łask, jednakże teraz wiele aspektów jest w stanie załatwić elektronika, która nie tylko dostosuje ustawienia zawieszenia do wybranego trybu jazdy lub obciążenia, ale także zadba o nasze bezpieczeństwo. Na początku lat 00. takie wyśrodkowanie było niewiarygodnie trudne, chociaż z perspektywy czasu należy zaznaczyć, że inżynierom i tak całkiem się to udało. Trudno jest mi sobie wyobrazić jak zachwalałbym Fazera 1000 odbierając go w 2001 roku z salonu i wybierając się na dalekie przejażdżki przeplatane szybką jazdą po okolicznych winklach.

Dziś jestem przekonany, że to motocykl, który nie tylko jest świetnym wstępem do segmentu “litrów”, ale również będzie swego rodzaju potulnym osiołkiem, który zrobi to, czego dokładnie chcemy. Nie będzie narzekał jeśli zaczniemy kręcić go w okolice czerwonego pola przemierzając kręte drogi, ale również sprawdzi na dalekich wyprawach oraz pozbawiony kufrów w codziennym użytkowaniu. Nie tylko sam kierowca doceni jego sportowo-turystyczne walory, ale także plecaczek nie będzie miał powodów do narzekania.

Sama jednostka przy odpowiednim serwisowaniu nie powinna sprawiać żadnych problemów, jednakże szczególną uwagę w momencie poszukiwania waszego wymarzonego egzemplarza należy zwrócić na skrzynię biegów i kosz sprzęgłowy. To typowe usterki, którymi cechowały się w tamtych latach motocykle marki Yamaha. Dziś, pomimo upływu lat Fazer 1000 nadal prezentuje się fenomenalnie i niczym nie ustępuje swojemu następcy. Czy jest lepszy używany tak maksymalnie uniwersalny sprzęt na rynku w okolicy 10 tysięcy złotych? Mam wrażenie, że nie, jednakże z zakupem należy się pospieszyć, gdyż wszystko wskazuje na to, że jego największe zalety zostały odkryte na przestrzeni ostatnich lat, co bezpośrednio wpłynęło na spory wzrost cen.

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. Motocykl, który nienawidzi piachu, żwiru, kamyczków, dróg utwardzonych o nawierzchni nieulepszonej i trawy. Lubi za to asfalt. Ten nawija na koła w każdej ilości w dowolnym tempie tempie, łykając zakręty jak moja ex alimenty.
    Lubi też wypić trochę oleju, więc warto mieć na “dolewkę” skitrane gdzieś pod siedzeniem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button