Motocykle WSK mają wrócić na rynek. Tylko po co?

Wiem, wiem – tytuł przewrotny i narażony na ogromną falę hejtu. Ale jeśli odłożymy na bok, co przychodzi mi ciężko, patriotyzm produktowy i lokalny, a potem wczytamy się w słowa z-cy burmistrza Świdnika, to możemy dojść do podobnych wniosków. Dla przypomnienia:

Dziś niewiele mogę na ten temat powiedzieć, ponieważ wciąż trwają rozmowy. Mamy potencjalnego polskiego inwestora. Produkcja będzie realizowana w naszym województwie, ale nie wiem, czy akurat w Świdniku. Założenie jest takie, aby w tym motocyklu był jak największy udział części wytwarzanych w Polsce. Na pewno silnik będzie sygnowany tabliczką „Made in Poland”.

I teraz: jakie sukcesy w masowej produkcji silników motocyklowych w ostatnich 20. latach ma Polska? Oczywiście, na ten stan rzeczy ma ogromna liczba zmiennych, o których napisano zresztą książki. Zadam pytanie w takim razie inaczej: czy silnik Made in Poland, w teorii zbudowany od zera, byłby lepszy od produkowanego w Chinach / Indiach silnika budowanego na japońskiej licencji?

I teraz warto zastanowić się dlaczego Hindusi i Chińczycy tak intensywnie przejmują rynek motoryzacyjny (odkładając na chwilę na bok fakt, że są ich niemetaforyczne miliardy). Czy z tego powodu, że chcieli robić swoje silniki czy z tego, że od dekad są zapleczem produkcyjnym dla Zachodu i kopiują najlepsze rozwiązania? Zdroworozsądkowo podchodzi do tego jeden z naszych czytelników:

Moim zdaniem, a mogę się mylić, WSK nie powinna powracać jeśli ma to być ambitny projekt radnych i rządzących, którzy chcą zainteresować gminą inwestorów. WSK, jeśli już musi wrócić, niech wróci jako pojazd składany w Polsce, może nawet produkowany w Polsce, ale na licencjach z Japonii, korzystający z doświadczenia i wiedzy osób, które produkują miliony jednośladów rocznie.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button