Litwa rezygnuje z placów manewrowych podczas egzaminów na prawo jazdy

To kolejny z naszych sąsiadów, który doszedł do wniosku, że zadania na placu manewrowym niczemu nie służą i są wbrew zaleceniom CIECA (międzynarodowa komisja egzaminacyjna). Organizacja ta w 2009 roku opublikowała raport w którym jasno określiła, że kursanci mają jak najwięcej czasu poświęcać szkoleniu w naturalnym ruchu drogowym.

Co ciekawe wiele krajów już kilka lat temu zdecydowało się na zmodyfikowanie programów szkolenia oraz egzaminowania. Tak zrobiła choćby Estonia, uznając, że tak zwany “placyk” to marnotrawienie ogromnej ilości czasu, który można spożytkować na jazdę w normalnym ruchu drogowym.

Co prawda Litewskie zmiany w nieco mniejszej mierze tyczą się kandydatów na prawo jazdy A, jednak i tutaj program egzaminowania poza ruchem drogowym zostanie ograniczony do minimum. Z kolei egzamin kategorii B będzie odbywać się tylko na drogach publicznych.

Nie mniej – w pełni zgadzam się z tymi poglądami. Często połowa czasu szkolenia to nauka wykonywania manewrów na placu oraz obycie z rytuałami tam panującymi. Problem ten w znaczniej mierze dotyczy Polski. O ile sprawdzenie umięjętności panowania nad motocyklem na “ósemce” uważam za konieczne przed wyjechaniem na miasto, tak pozostałe manewry traktuję jako zbędne komplikowanie egzaminu. Ruszanie pod górkę można przeprowadzić w terenie, tak samo jak wszelkie bramki, slalomy, hamowanie czy nawet weryfikowanie tego czy dobrze potraficie rozglądać się na boki. W moim odczuciu to nie są elementy weryfikujące czy jesteśmy dobrym kandydatem na prawo jazdy A. To jedynie rytuały niepotrzebnie komplikujące i wydłużające egzamin. Stąd podczas szkolenia zamiast skupiać się na jeździe po ulicach, koncentrujemy się nad nauką unikania “haczyków” przez które można oblać egzamin. Kto na tym korzysta? Na pewno nie kierowcy. Polska ma najmniejszą zdawalność egzaminów na prawo jazdy wszystkich kategorii i jednocześnie najwyższą śmiertelność wśród młodych kierowców w UE. Wniosek?

Leszek Śledziński

Emerytowany dziennikarz motoryzacyjny portalu Jednoślad.pl

Inne publikacje na ten temat:

7 opinii

  1. Nasza polska banda urzędnicza nie zrezygnuje z panowania i pobierania za to haraczu :(….tu nie chodzi o fakty , prawdę i kierowców….tu chodzi o kasę i możliwość bycia decydentem…..a szkoda bo to co mamy jak widać działa słabo i jest oderwane od rzeczywistości….

    Jeżeli wprowadza to Litwa to u nas może ktoś zrozumie za jakieś 30 lat…

  2. Ja akurat w dniu wczorajszym zdałem na kat A. za pierwszym razem i nie do końca się zgodzę, że plac jest w większości zbędny (inna sprawa przy kat. B ale tu nie o tym mowa).
    Tak jak piszesz 8’ka istotna sprawa, ominięcie przeszkody również jest bardzo sensowne w moim odczuciu – studzienki, dziury w jezdni (u nas to norma przecież), albo jakiś cwaniak który nagle wyleci w pół pasa z podporządkowanej, slalom wolny może jedynie budzić trochę kontrowersji ale skoro pozwalamy aby motocykle omijały samochody w korkach to wypadałoby aby motocykliści potrafili wolno manewrować swoimi maszynami. Ja wiem, że może te 5 bramek to przesada ale faktem jest to, że dobra szkoła motocyklowa nauczy Cię tak panować nad motocyklem, że plac to będzie jak wiosenna rozgrzewka po zimowym postoju dla doświadczonego kierowcy, a umiejętności tam zdobyte bardzo ładnie przełożą się na płynną jazdę po mieście i w trasie.
    Zaś przy kat. B (tak już kończąc mój wywód) wywalił bym jazdę po łuku, a zamiast niej dał na placu parkowanie prostopadłe i równoległe bo na mieście nie zawsze można to uczynić podczas egzaminu (wymogi ilości miejsca), a z takimi kwestiami wielu kierowców ma problem – zwłaszcza parkowanie równoległe tyłem….(kto im dał prawo jazdy albo dopuścił ich do jazdy…)

    1. Brawo, głos rozsądku. Zgadzam się w 100%. Też robię prawko na A, jest to moja pierwsza przygoda z czymkolwiem z silnikiem na 2 kołach i plac moim zdaniem jest całkiem sensowny.

      Kat. B tak jak mówisz, wyłudzanie kasy na ludziach, bo serio są ważniejsze manewry niż jazda na łuku, widać to jak się tylko wyjedzie na miasto.

      1. co do łuku nie zgadzam się – miałem okazję podczas robienia prawka przeze mnie czy przez znajomych oglądać kandydatów, którzy nie potrafią przejechać prosto 5 metrów – wyjechałbyś z takim na miasto na własną odpowiedzialność? Cóż takiego to jest łuk – kilkanaście metrów do przodu i zakręt

  3. W Estonii jest luźno a u nas ciasno. Dzięki placowi na B mamy niepoobijane samochody (i motocykle też). Jak wywalą manewry na placu, to najlepiej opłacanymi zawodami będą blacharz i sprzedawca owiewek motocyklowych 😉

  4. a ja się nie do końca zgodzę, że rozbudowany plac jest niepotrzebny. Właśnie tutaj można w miarę bezpiecznie nie narażając innych ale i siebie (przy uderzeniu w pojazdy czy el. infrastruktury) poćwiczyć niebezpieczne manewry przy większych prędkościach. Nie raz przydało mi się wykonywanie nagłego omijania czy hamowania awaryjnego, o slalomach na parkingu nie wspomnę. Jeżdżąc tylko na mieście podczas kursu nigdy nie nabrałbym wprawy w takim manewrowaniu motocyklem bo po prostu bym się bał a i droga publiczna to nie jest miejsce, gdzie można sobie ćwiczyć tego typu manewry.

    Efekt tego może być taki jak po “okrojeniu” placu podczas egzaminu na “B” – ludzie po prawku nie potrafią zaparkować prostopadle, tyłem, skośnie tyłem. Tylko, że tutaj nie będzie problemu z parkowaniem co np z wjechaniem prosto w dziurę w jezdni czy w samochód.

    Problemem podczas szkoleń na “A” jest brak nauki jazdy po gruntach kopnych, błotnych, śliskich oraz umiejętności sprawnego pokonywania zakrętów – tego niestety większość uczy się sama – z różnym skutkiem.

    Ogólnie moim zdaniem prawo jazdy “A” nie powinno być nigdy pierwszym prawem jazdy. Tutaj trzeba się skupić na odpowiedniej technice prowadzenia motocykla, takie sprawy jak przepisy, poruszanie się w ruchu miejskim kandydat powinien mieć już wyniesione albo z prawka AM albo B.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button