Na placu manewrowym na warszawskim Mokotowie doszło do tragicznego wypadku. Mimo reanimacji, kursant na motocyklu zmarł na miejscu.
Do wypadku doszło 7. lipca przy ul. Batorego. Szczegółowe przyczyny samego wypadku wyjaśniane są przez stołeczną Komendę Policji. Warszawskie portale informacyjne podają, że kursant miał kask na głowie, a motocykl nie był poważnie uszkodzony.
36-letni motocyklista stracił panowanie nad pojazdem marki Yamaha, wywrócił się i uderzył głową w metalową barierkę – mówi Rafał Retmaniak z Zespołu Prasowego Komendy Stołecznej Policji w wypowiedzi dla warszawawpigulce.pl
Motocyklista reanimowany był przez swojego instruktora, a później przez ratowników medycznych. Niestety, zmarł na miejscu.
Foto: Archiwum
Kaski w szkołach jazdy jak i w WORDach to ponury żart. Są bo są, ale bezpieczeństwo żadne, nie dośč że to zwykle tylko jet-y to z najniższej półki. Lepiej mieč kupiony swój porządny kask (a najlepiej cały strój) jeszcze przed rozpoczęciem kursu. Szkoda kursanta.
Kask to tylko ozdoba, a 36lat to już za puźno na naukę kat.A. ps. nawet do zakonu nie biorą w tym wieku.
A co ma wiek do tego gówniarzu tak bo jesteś gówniarzem skoro tak piszesz.
Rzeczywiście : “Za puźno”” to chyba na naukę ortografii,
Miałem okazję uczyć się na tym placu, rzeczywiście to hardcore, 4 do 6 maszyn, przechodzący piesi, rowerzyści. Dodatkowo szkolenie kat “B”. Musiało dojść do nieszczęścia. Wyrazy współczucia dla rodziny zmarłego.
Jeżeli to na tyłach “Stodoły” to też się tam uczyłem na kat. “A” w zeszłym roku, mając 40+ lat. Faktycznie czasem ciężko ale dało radę.
Nigdy nie jest za późno aby zacząć przygodę z motocyklem ! :))
Ja zrobiłem kat A mając 47 lat za pierwszym podejściem po 10 godz wykupionej jazdy . Ciekawe jak tobie szczeniaku poszło. Bo chyba juz masz coś wiecej jak kartę rowerową? .
Tak i motoeykl 125 anie 650 to jest kolosalna rurznica z pszyspieszeniem i wogule nowicjusz nie opanuje tej mocy
Wiele zależy od przytomności OSK i dobraniu placu, tak aby był niedostępny dla osób trzecich. Ważny jest dobry instruktor, który w jednym czasie prowadzi tylko jednego kursanta i ma czas w porę wyłapać błędy, oraz stopniować kolejne punkty zapoznania z motocyklem. Moj instruktor uczył mnie jeździć, a zadania egzaminacyjne były częścią szkolenia, a nie meritum.
Nie pisz więcej już nigdy. tak będzie bezpieczniej. Dla czytających.
Jak pojechałem na egzamin w swoim profesjonalnym ubraniu i kasku to gość powiedział że chyba’ za mocno się czuję ‘ i prawie mnie oblał…jezdzilismy prawie godzinę po mieście .zdałem. Ale podejście jak do gowniarza…
Obecnie nagminne jest, że goście którzy ganiają bez prawka, przyjeżdżają na egzamin swoim motocyklem. Więc jak ktoś ma kompletny strój to się czepiają, to pada podejrzenie, że na pewno jeździ. Pan egzaminator się zdziwił, jak powiedziałem, że to mój strój na skuter 50cm3.
Jak to możliwe że zdanie tzw placu manewrowego to 95% zdanego egzaminu praktycznego na prawo jazdy kat. A. Wyjazd na miasto to “Bułka z masłem”
Chyba Cię pogięło, albo trafiłeś na wyjątkowo wyrozumiałego egzaminatora. Standard na mieście to jest wpuszczanie egzaminowanego w różne trudne miejsca i szukanie ości w mleku. Już nie wspominając, że mimo obecności kamery w aucie, to kat. A nie jest nagrywana, a szkoda, bo może by wyszło, że Pani egzaminator dwukrotnie kazała skręcić w ulicę ślepą, bo jak to kobieta myślała o tej drugiej prawej stronie.