![Motocyklowy custom, czyli kosztem walorów jezdnych zróbmy piękną wydumkę [VIDEO]](https://www.jednoslad.pl/wp-content/uploads/2025/06/WebPmaxresdefault-1749652248.jpg)
- Custom nie jedno ma imię, czyli od choppera do bobbera
- Prowadzenie i komfort czy prowadzenie? Świat customów rządzi się swoimi prawami
- Wons testuje CFMoto CL-C 450 Bobber
Motocykle w standardowej specyfikacji podczas wyjeżdżania z fabryki stosunkowo szybko zaczęły się nudzić. To oczywiście nikogo nie powinno dziwić, bo ludzie lubują się w personalizacji i tworzeniu najróżniejszych rzeczy według własnego “widzimisię”. Świat customów stale się rozwija, jednakże niewiele osób wie, że skupiając się na walorach estetycznych kompletnie pomijane są kwestie prowadzenia i geometrii. No chyba, że jeszcze nie miałem okazji jeździć solidną i przemyślaną wydmuszką.
Nazwa customów nie wzięła się znikąd. Już w latach 30. ubiegłego wieku na rynku nie brakowało firm, które zajmowały się modyfikacją najróżniejszych pojazdów oraz dostosowywaniem ich do wytycznych klientów. Zresztą niewiele na rynku było wówczas producentów zajmujących się masową produkcją jednośladów, więc sporą część tortu zgarniały właśnie garażowe przeróbki, które przede wszystkim cieszyły oko. W teorii okazuje się jednak, że świat customizacji jest znacznie szerszy i bardziej rozległy niż może nam się wydawać. Warto przez chwilę zastanowić się nad samym określeniem customizing, który pochodzi angielskiego słowa customer, czyli klient. Oznacza to, że odbiorcą tego typu jednośladów są osoby, które z pewnych powodów nie chcą modelu w seryjnej specyfikacji.
Mianem motocykli customowych nie możemy zatem określać jedynie tych, które pięknie wyglądają, mają nietuzinkowe kształty i przypominają dzieła sztuki. Customem w nieco innym wydaniu są także chociażby motocykle sportowe, które chociaż na pierwszy rzut oka przypominają egzemplarz możliwy do kupienia w sportowej specyfikacji, to w rzeczywistości ma potężną listę najróżniejszych przeróbek, które dostosowane są do danego zawodnika zarówno pod kątem ergonomii, elektroniki, jak i samej specyfikacji.
Najważniejsze informacje:
- Od chopperów do bobberów – pogoń za osiągami i obniżaniem masy doprowadziła do powstania nowego segmentu motocykli custom.
- Wons śmieje się z customów, czyli dlaczego stawiamy design nad prowadzenie?
- CFMoto CL-C 450 to nowoczesny bobber w klasycznym wydaniu.
CFMoto CL-C 450 Bobber 2025 – tak jeździ nowość z klasycznym DNA ze świata customowych bobberów:
CFMoto 450 CL-C 2025 Bobber. Zawias jak w tuningowanym BMW E36. [VIDEO]
Przykłady customów można mnożyć. Ogranicza tylko wyobraźnia
Zdecydowana większość fanów dwóch kółek jest przekonana, że customy to wyłącznie przerobione choppery na niskie, spersonalizowane i twardo zestrojone motocykle. Rzeczywistość okazuje się jednak zupełnie inna, bo ich przykładów można mnożyć na pęczki. Producenci obecnie oferują niesamowicie dopracowane modele, w których pod względem prowadzenia i walorów trakcyjnych niewiele da się poprawić. Dodatkowo na rynku istnieje potężna gama najróżniejszych akcesoriów, więc kupujący na każdym etapie ma możliwość personalizowania i przeróbek, ale nadal motocykliści chcą więcej.
Skupmy się stricte na customach, czyli motocyklach, które bezpośrednio się z tym wiążą. Dawniej customizing utożsamiał się z maksymalnym odchudzeniem i poprawą właściwości jezdnych. Konieczny okazywał się demontaż niektórych elementów w celu odchudzenia wagi, co nie tylko przekładało się na poprawę prowadzenia, ale również znacznie lepsze osiągi. Przecież amerykańskie motocykle – a to właśnie od nich zaczęła się moda customizacja – od lat znane są jako ciężkie i toporne, choć stosunkowo mocne.
Customizacja rozwija się z kolejnymi trendami. Przeróbki motocykli znacznie się od siebie różnią na przestrzeni lat
Przeróbki motocykla znacząco zmieniły się na przestrzeni lat podobnie jak cały motocyklowy świat. Nowe trendy, nowe modele i nowe możliwości sprawiły, że customizing obrał zupełnie inną drogę. Konstruktorzy i wizjonerzy przestali bezpośrednio ingerować w jednostkę napędową, elektronikę czy układ hamulcowy, skupiając się przede wszystkim na wyglądzie. W zależności od danego segmentu – bobbera, rat bike’a, cafe racera czy innych – niezbędne jest trzymanie się określonych już lata temu ram, które są charakterystycznym elementem. Niektóre z nich charakteryzują się rdzą i wyglądem rodem z filmu Mad Max, a inne są bulwarowym klimatem z kostkowymi oponami.
Od bobbera do choppera
Na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych tworzył się segment bobberów. To czysto amerykański wynalazek, jednakże nikogo nie powinno to dziwić, bo to nie pierwszy trend przypływający do Europy zza oceanu. W tym samym czasie w Wielkiej Brytanii serca motocyklistów podbijały scramblery i najróżniejsze café racery. W tamtym okresie do bicia rekordów prędkości używano dużych chopperów za sprawą mocnych jednostek napędowych o dużej pojemności. Ich masa zmusiła jednak wizjonerów do przeprowadzenia procesu dosadnego odchudzenia.
Amerykańska motoryzacja słynie z dużych jednostek napędowych, toporności i wysokiej wagi. Oznacza to, że pod siermiężnym opakowaniem znajduje się mocny i pełen wigoru silnik, który skutecznie został przyćmiony przez masę i kiepskie prowadzenie. Właściciele Harley-Davidsonów i Indianów musieli coś wymyślić, aby skutecznie mogli konkurować ze znacznie szybszą konkurencją z Wielkiej Brytanii. Najlepszym sposobem było odchudzenie – w czeluściach garażu majsterkowicze demontowali zbędne, ciężkie i duże elementy, całkowicie je eliminując lub zastępując znacznie mniejszymi i lżejszymi. Chociaż początkowo wzorowano się na maszynach rywalizujących na flat track’u, szybko okazało się, że ciężko będzie znacząco poprawić prowadzenie i znacznie większe znaczenie miały aspekty wizualne.
Wizualnie jest pięknie, ale prowadzenie leży i kwiczy
Już pierwsze bobbery wyróżniały się nietuzinkowym stylem, bo wszystkiego – poza środkową częścią oraz jednostką napędową – było niewiele. Przód był mikroskopijny i ograniczał się do niewielkiej lampy, a z tyłu znajdowało się zazwyczaj pojedyncze siedzisko na charakterystycznych sprężynach. Do tego duży silnik, pokaźny układ wydechowy i szeroka kierownica. Prostota, ale ze smakiem. Same kształty zdecydowanie mogą się podobać, jednakże nie możemy zapominać, że tworząc takie wydmuszki nikt nie skupia się na poprawie walorów jezdnych. Ba, często jest ona nawet pogarszana, bo wielu garażowych dłubaczy decyduje się na montaż podzespołów, które po prostu pasują, maksymalnie ignorując zmianę geometrii. Te motocykle nie mają przecież jeździć po torze wyścigowym, a służą do nieśpiesznej jazdy w niesamowitym stylu.
Amortyzacja siedziska niemalże nie istnieje, a samo zawieszenie jest maksymalnie skręcone. Nieodłączonym elementem jest “gleba” – ma być nisko, twardo i sztywno, co bezpośrednio wpływa na pogorszenie prowadzenia i komfortu jazdy. Nikt jednak nie zamierza tym bobberami podbijać świata i podróżować w turystycznym stylu.
Bobber w nowoczesnym wydaniu. CFMoto CL-C 450 Bobber 2025
W ręce Tobiasza wpadła nowość chińskiego producenta CFMoto, czyli CL-C 450 Bobber. To przedstawiciel segmentu bobberów, w którym zachowano klasyczne DNA i tchnięto sporą dawkę nowoczesności. W przeciwieństwie do swoich protoplastów zadbano o łatwe i pewne prowadzenie, genialny wygląd, ale nadal pozostano przy sztywnie zestrojonym zawieszeniu. Jak jeździ genialnie wyglądająca nowość za 24 990 zł? Odpowiedź znajdziesz w poniższym filmie Wonsa.