INNengine – jednosuwowy silnik bez głowicy i bez zaworów – rewolucja czy odgrzewany kotlet?

Ma niewielkie rozmiary i prostą budowę - czy INNengine może zagrozić tradycyjnym jednostkom?

W skrócie
  • Brak głowicy, brak zaworów i brak korbowodów - czy to nadal silnik?
  • Silnik z tłokami pracującymi w układzie przeciwnym został opatentowany w 1877 roku
  • Rewolucja w motoryzacji czy fajny dodatek do silnika elektrycznego?
  • Generuje aż 120 KM przy swoich niewielkich rozmiarach i niskiej masie

Kiedy my śpimy, całe grono inżynierów i uczonych pracuje nad tym, aby stworzyć jeszcze lepsze rozwiązania technologiczne, które będą w stanie zrewolucjonizować świat. Pojawienie się w Internecie informacji o silniku INNengine sprawiło, że w środowisku motoryzacyjnym zawrzało. Czy producenci standardowych jednostek mają się zatem czego obawiać?

Hiszpański producent z ogromnym entuzjazmem opowiada o swoim najnowszym silniku o nazwie INNengine, który według jego zapewnień może wywołać prawdziwą rewolucję w świecie motoryzacji. Warto jednak wspomnieć, że konstrukcja ta nie jest niczym nowym, a jej historia ma już ponad 150 lat, gdyż silnik o tłokach pracujących w układzie przeciwnym został opatentowany w 1877 roku przez Ferdinanda Kindermana. Ze sporymi sukcesami takie jednostki były montowane w niemieckich łodziach podwodnych i samolotach, a także stosowane były w najróżniejszych maszynach przemysłowych. Z czasem zostały jednak skutecznie wyparte przez klasyczne silniki tłokowo-korbowe.

Sama konstrukcja stworzona przez firmę e-Rex jest bardzo ciekawa, gdyż posiada 4 cylindry, w których pracuje aż 8 tłoków. Pomiędzy nimi znajdują się 4 komory spalania i na próżno jest szukać w nim korbowodu, gdyż jego miejsce zajmuje specjalnie ukształtowana płytka, ulokowana po obu stronach silnika. Na niej z kolei znajdują się specjalne rolki, po których poruszają się tłoki. Zapłon odpowiedzialny jest za odsuwanie się od siebie tłoków, co doprowadza do obracania płytki regulującej ich pracę. W dolnej części skoku cylindra odsłaniane są otwory wlotowe i wylotowe, nieco rozsunięte w celu wytworzenia próżni w cylindrze. Spaliny są usuwane wylotem, a świeże kieruje się do cylindra kanałami wlotowymi. Ciekawy jest również fakt, że INNengine wyprowadza moc na obie strony silnika, co pozwala na podpięcie skrzyni biegów w dowolny sposób.

Silnik INNengine ma przede wszystkim bardzo niewielkie rozmiary oraz masę, ale zachowane zostały zadowalające dane techniczne, gdyż generuje on moc 120 KM. Brak rozrządu posiadającego standardowe zawory pozwala na zakręcenie jednostki bardzo wysoko, a ona sama bardzo dobrze znosi także montaż doładowania. Dodatkowo wyważenie również będzie idealne, a sama konstrukcja układu z przeciwnymi tłokami jest wydajniejsza od klasycznej. Wszystko mogłoby wskazywać na to, że INNengine faktycznie mógłby namieszać na rynku, ale nawet sam producent nie widzi w nim alternatywy dla standardowego spalinowego silnika. Na stronie możemy znaleźć informacje, że sprawdzi się on idealnie jako range extender, a wszystko za sprawą niewielkich wymiarów i niskiej masy. Pozwoli to na montaż silnika w niewielkich pojazdach, a także połączenie jej z elektrycznym odpowiednikiem. Moc, którą dysponuje, będzie wystarczająca do pełnienia roli “generatora” dla silników elektrycznych.

Producent jednak w promocji swojego silnika stosuje sporo chwytów marketingowych i aby uniknąć kojarzenia go ze spalaniem mieszanki określa go mianem jednostki jednosuwowej, chociaż w rzeczywistości jest dwusuwem. W broszurach informacyjnych możemy znaleźć również informację o porównaniu go do klasycznego silnika, w którym wypada zaskakująco dobrze. Prawda jest jednak nieco inna, a obie jednostki różnią się liczbą tłoków. Gdyby zestawić je w identycznej specyfikacji nie byłoby już tak pozytywnie, a powiedziałbym nawet, że bardzo przeciętnie.

Samej konstrukcji nie możemy jednak skreślać, gdyż już wiele lat temu pokazała, że ma sporo plusów. Warto jednak wspomnieć, że jest to jednostka wysokoobrotowa, która ma niewielki moment obrotowy, co wynika bezpośrednio z jej budowy. Silnika INNengine nie możemy zatem nazwać rewolucją, ale z pewnością jest to pewnego rodzaju odświeżenie i połączenie pomysłów, które już znamy. Wykluczenie go z motocykli lub samochodów nie oznacza, że zostanie skazany na porażkę, a wręcz przeciwnie – za sprawą przede wszystkim swoich wymiarów i generowanej mocy idealnie sprawdzi się w mniejszych konstrukcjach lub jako dodatkowy silnik pracujący z elektrykiem.

Wiktor Seredyński

Od małego oglądał się za motocyklami do tego stopnia, że kilkukrotnie nabił sobie guza na głowie na przydrożnej lampie. Fan dalekich podróży, garażowego majsterkowania, ale także wyścigowej jazdy na torze. Wszystkie rzeczy związane z motocyklami odbywają się oczywiście w akompaniamencie Dire Straits. Podróż i jazda jest celem, a motocykle sposobem na spełnione życie.

1 opinia

  1. Nie podniecajmy się tym silnikiem bo eurokraci wymyślą takie przepisy, że tylko LEGO będzie modeliki sprzedawać w zestawach. Idziemy przecież jedynie słuszną drogą

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button