Gdybym miał wybrać jeden motocykl do końca życia: BMW R 1150 GS/Adventure (1999-2004). Mokry sen Wonsa

BMW R 1150 GS/Adventure turystyczny motocykl klasy wyprawowej

W skrócie
  • BMW R 1150 GS Adventure jest jednym z najbardziej kultowych motocykli wyprawowych w historii motoryzacji.
  • Wons się tłumaczy: dlaczego jeszcze nie kupiłem BMW R 1150 GS w wersji Adventure?
  • BMW R 1150 GS. Czy to dlatego dzisiaj tak chętnie kupujemy motocykle BMW?
  • BMW R 1150 GS. Stworzony z myślą o wyprawach motocyklowych
  • BMW R 1150 GS Adventure. Najdzielniejszy z dzielnych
  • BMW R 1150 GS Adventure. Na co zwrócić uwagę przy zakupie?

BMW R 1150 GS szybko stał się niekwestionowanym królem motocykli wyprawowych. To właśnie na tym motocyklu Ewan McGregor, Charley Boorman i ich operator (a za nimi w samochodach cała ekipa filmowa) wyruszyli w 2004 roku w niezwykłą wyprawę dookoła świata. Dzisiaj BMW R 1150 GS to absolutny klasyk.

Z modelem R 1150 GS łączą mnie zadziwiające wspomnienia. Tuż po premierze modelu, do jednej z gazet motocyklowych dołączono plakat, na którym motocyklista jechał po bezdrożach na żółciutkim R 1150 GS. Plakat z nieznanych mi powodów, wylądował na ścianie mojego pokoju i wisiał na niej przez kolejne lata. Powodów nie znam, gdyż zwyczajnie ten sprzęt mi się nie podobał. Asymetryczne lampy były dla nastoletniego chłopaka zafiksowanego w motocyklach japońskich nie do przejścia. To wszystko było jakieś pokraczne i dziwne. Plakat wisiał i wkrótce przyzwyczaiłem się do dyskusyjnej urody tego motocykla, a wkrótce nawet mi się spodobał. Sam nie wiem jaki wpływ na zmianę mojego nastawienia miała wyprawa telewizyjna wcześniej wspomnianej dwójki, ale coś się zmieniło.

Później wysnułem teorię, że BMW robi motocykle stylistycznie wyprzedzające swoje czasy i po prostu musiałem do tego dojrzeć. Dzisiaj nikt nie wyobraża sobie motocykla ADV bez przedniego dzióbka i kilku innych bajerów. Zresztą, zobaczcie jak R 1150 GS się zestarzał. Nadal wygląda jak milion dolarów i gdybym miał wskazać jeden motocykl, na który z kolei to ja miałbym być skazany do końca życia, to byłby właśnie ten model. Czy umiem to racjonalnie wytłumaczyć? Nie wiem, spróbuję.

O wyglądzie już wspomniałem. Jest ponadczasowy i bezwzględnie kojarzy mi się z podróżami, które obserwowałem  u zarania moich motocyklowych czasów. Zresztą, od 10 lat jeżdżę starszym bratem R 1150, a więc R 1100 GS, który jest dla mnie motocyklem niemal doskonałym. Niemal, ponieważ brakuje mu 6-tego biegu, ma wady fabryczne w postaci pękającej skrzyni biegów bez zamocowania odpowiednich wzmocnień, hydraulicznego sprzęgła i… działającego zawieszenia. Ma swoje wady, jednak nadal! Uwielbiam go! R 1150 GS rozwiązuje te wszystkie sprawy, jednocześnie będąc zaledwie “gruuubiutkim” liftingiem R 1100. Oczywiście nie jest to lifting a zupełnie nowa jednostka, ale jednak R 1150 bliżej jest generacyjnie do R 1100 niż do R 1200.

BMW R 115oo GS. Najważniejsze informacje:

  1. BMW R 1150 GS posiada dwucylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem silnik o przeciwsobnej pracy cylindrów.
  2. Motocykl produkowany był w latach 1999-2004
  3. Jednostka napędowa generuje moc 85 KM przy 6750 obr./min i maksymalny moment obrotowy, wynoszący 98 Nm przy 5250 obr./min!
  4. Silnik sprzężony jest z 6-stopniową skrzynią biegów, a napęd na wał Cardana trafia za pomocą suchego, jednotarczowego i suchego sprzęgła.
  5. Ceny modelu rozpoczynają się od 15 tysięcy złotych i bardzo często dochodzą do około 30 tysięcy złotych. Wszystko zależy od stanu, przebiegu, wyposażenia i wersji. Wersje GSA są oczywiście droższe od zwykłych.
  6. R 1150 GS w latach 2001-2003 był najlepiej sprzedającym się motocyklem w Niemczech.

Dlaczego zatem nadal nie jestem właścicielem tego motocykla? Powody są dwa: przede wszystkim cena. Za ładnego Adventure’a trzeba położyć prawie tyle co za nowe Benelli TRK 702X i nie wyolbrzymiam. R 1150 GS kosztuje swoje. Poza tym bardzo trudno jest znaleźć ładną, niezajeżdżoną sztukę. Z motocyklami nie do zajeżdżenia jest taki problem, że najczęściej są sprzedawane kiedy właśnie są zajeżdżone. Nasz redakcyjny Kacperek, jakiś czas temu nosił się z zamiarem zakupu GSA 1150. To co zobaczyliśmy w trakcie oględzin upewniło mnie w tym, że w przypadku tego motocykla oszczędności nie mają sensu. Ten sprzęt na pewno jest dobrą inwestycją. Jednak wtopa zakupowa może boleć. W takim przypadku inwestycja zmieni się w świnkę-skarbonkę bez dna, a końcowy efekt i tak będzie mizerny.

Dlaczego jeszcze nie kupiłem BMW R 1150 GS w wersji Adventure?

Póki co jestem Wonsem z trzyletnią córką, kredytem na chatę i resztkami tematów do zrobienia wokół domu. Zatem nie mogę sobie pozwolić na szeroko pojęte wyprawy motocyklowe czy zamrożenie 30-40 tysięcy złotych w motocykl, który po prostu będzie stać i swoją obecnością będzie wiercić dziurę w brzuchu. Pewnie większość z Was to rozumie. To jednak nie znaczy, że nie wymyślę czegoś w najbliższych latach i nie kupię R 1150 GSA. W mojej opinii jest to jeden z najdziwniejszych, a jednocześnie najbardziej seksownych motocykli jakie widziałem. Chcę go kupić również dlatego, że na starość pragnę być dziadem, sprzedającym wnukom i wszystkim którzy jeszcze wykażą się chęcią do słuchania, opowieści o podróżach i wspaniałych motocyklach. Motocyklach tak prawdziwych, jakimi są i były BMW R 1150 GS.

Tobiasz Kukieła BMW R 1100 GS

Na dokładkę powiem tylko, że R 1150 za sprawą licznych wypraw, zdjęć oraz filmów zbudował legendę podróżnika. To w mojej opinii właśnie tamte czasy wpłynęły na wyobraźnie osób majętnych i rozbudziły chęć do jeżdżenia palcem po mapie. Tak właśnie powstały żarty o leasingowanych GS-ach 1200 i 1250. Kojarzycie slogan reklamowy KTM-a pt. “Ready to Race”? No to właśnie w przypadku nowszych GS-ów powinno być” “Ready to Adventure”. Tu nie chodzi o to, że przysłowiowy “grubas” ma kupić ten sprzęt i pojechać nim na koniec świata. Chodzi o to, że jest on gotowy do podróż na koniec świata. Reszta nie ma znaczenia. Czy to źle? Oczywiście, że nie. Niech każdy żyje swoim życiem i nie mówi innym jak ma żyć. Ważne, żeby każdy z nas żył jak chce i był przy tym szczęśliwy. Mi szczęście dałoby posiadanie R 1150 GS, mimo że w najbliższym czasie nie wybiorę się do Kazachstanu. No chyba, że będzie to wyjazd z pracy, ale wtedy GS prawie na pewno zostanie w garażu…

BMW R 1150 GS. Czy to dlatego dzisiaj tak chętnie kupujemy motocykle BMW?

Oczywiście to nie jest tak, że R 1150 GS był pierwszym turystykiem tej klasy w ofercie niemieckiego producenta, bo musimy pamiętać, że wcześniej z niemieckich taśm produkcyjnych zjeżdżały takie sprzęty jak: R 80 G/S, R 100 GS czy R 1100 GS. W zasadzie każdy z tych motocykli był kamieniem milowym w historii motocyklizmu. Motocykle te były innowacyjne i bardzo często swoimi rozwiązaniami wyprzedzały konkurencję o wiele lat. Inną kwestią jest poziom dopracowania niektórych rozwiązań, ale cóż, nie od razu Kraków zbudowano.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

BMW R 1150 GS Adventure

Tak BMW pisze na swojej stronie o serii GS:

Historia każdego sukcesu ma swój początek. W przypadku GS wszystko zaczęło się w 1980 roku (..), nie ulega wątpliwości, że korzenie BMW GS tkwią w sportach terenowych. Firmowi inżynierowie i mechanicy zaprojektowali swoje własne motocykle i stworzyli prototyp, który mógł uzyskać dopuszczenie do ruchu drogowego bez oficjalnego zamówienia na projekt. Prototyp ten przyciągał uwagę na drodze i w terenie dzięki najlepszej charakterystyce jazdy – na przykład podczas mistrzostw świata Six Days. Zarząd BMW Motorrad GmbH był od razu przekonany i dał projektowi zielone światło – po upływie czasu krótszego niż 21 miesięcy, firma BMW zaprezentowała publicznie wyniki pracy.

YAMAHA XTZ 750 SUPER TENERE. NAJWIĘKSZY RYWAL HONDY XRV 750 AFRICA TWIN

Solidność oraz nowoczesność tych konstrukcji sprawiły, że dzisiaj seria GS darzona jest dzisiaj przez motocyklistów szczególnym uwielbieniem, to potwierdzają słupki sprzedażowe oraz popularność modelu. Oczywiście, przeznaczenie tego motocykla oraz wizerunek domyślnego klienta powoli ulegają zmianie, ale dokładnie to samo dzieje się z samochodami terenowymi (są coraz mniej terenowe, ale zdecydowanie bardziej wypasione). Czy to źle? Nie. To po prostu odpowiedź na zapotrzebowanie rynku.

BMW R 1150 GS, ale o co w tym wszystkim chodzi?

Produkcje BMW R 1150 GS rozpoczęto jesienią 1999 roku. Model był w pewnym sensie ewolucją, rewolucyjnego modelu R 1100 GS. W ramie tego motocykla znalazł się chłodzony powietrzem oraz olejem silnik dwucylindrowy w układzie bokser o pojemności 1130 cm3. W każdej głowicy mogliśmy znaleźć pojedynczy wałek rozrządu, sterujący czterema zaworami. Jednostka rozwijała moc 85 KM (62,5 kW) i dysponowała momentem obrotowym, wynoszącym 98.0 Nm przy 5250 obr./min. W praktyce wyglądało to tak, że kierowcy BMW R 1150 GS nigdy nie mogli narzekać na brak mocy.

Zanim jednak wsiądziesz na ten sprzęt musisz przyzwyczaić się do charakteru pracy tej jednostki. To silnik w pewnym sensie wolnoobrotowy, więc wszystko co najlepsze otrzymujesz w dolnym oraz średnim rejestrze obrotów. Kręcenie do odciny nie ma większego sensu. Warto również wspomnieć nienajmniejszą masę tego motocykla. Zatankowany i gotowy do jazdy GS 1150 waży 263 kilogramy, a to sporo.

BMW R 1150 GS Adventure

Za wyhamowanie tego kloca odpowiada układ hamulcowy wyposażony w ABS. Z przodu znajdziemy czterotłoczkowe, pływające tarcze hamulcowe o średnicy 305 mm, a z tyłu pojedynczą tarczę o średnicy 276 mm z pływającym zaciskiem dwutłoczkowym. Co ciekawe, układ hamulcowy już w serii wyposażany był w przewody hamulcowe w stalowym oplocie. Jednak największa egzotyka drzemała w zawieszeniu. Z przodu mogliśmy znaleźć system Telelever, oparty o centralną kolumnę amortyzującą oraz wahacz, a z tyłu układ Paralever z jednostronnym wahaczem oraz również pojedynczym amortyzatorem.

BMW R 1150 GS. Stworzony z myślą o wyprawach motocyklowych

Napęd na tylne koło przekazywany był przez suche, jednotarczowe sprzęgło oraz sześciostopniową skrzynię biegów i wał Cardana. Już w serii motocykl przygotowany był do pokonywania ogromnych odległości. Standardowy zbiornik mógł pomieścić w sobie ponad 22 litry paliwa. Musimy jednak zaznaczyć, że dostępny był opcjonalny kocioł, do którego mogliśmy nalać aż 30 litrów benzyny.

BMW R 1150 GS

Warta wspomnienia była wygodna, dwuosobowa, dzielona (w wersji zwykłej) kanapa , potężna kierownica i moment obrotowy silnika. Ten sprzęt aż chciało się załadować i pojechać w nieznane. Taki był właśnie R 1150 GS. Poza tym należy wspomnieć, że dzielona kanapa w  wersji podstawowej dawała możliwość zdjęcia i zostawienia w garażu kanapy pasażera, dzięki czemu montaż bagażu wydawał się jeszcze łatwiejszy.

BMW R 1150 GS Adventure. Najdzielniejszy z dzielnych

Jednak największą furorę robił modelu z dopiskiem Adventure. Była to turystyczna forteca terenowa, której podbicie mogłoby się równać ze zdobyciem zamku w Malborku. Sprzęt nie tylko świetnie wyglądał, ale i był przystosowany do najtrudniejszych zadań. Bawarczycy wyposażyli swojego flagowca w zawieszenie o zwiększonym skoku, które rozwiązywało część problemów z dzielnością terenową (szczególnie przy większych prędkościach) czy płaską kanapę – ta miała poprawiać możliwość ruchową kierowcy w trakcie pokonywania najtrudniejszych wyzwań. Zmiany między modelem zwykłym, a tzw. GSA nie ograniczały się jednak do kosmetyki.

BMW R 1150 GS Adventure

Motocykl z dopiskiem Adventure otrzymał dodatkową, aluminiową osłonę silnika, większą owiewkę czy błotniki. Jednak najważniejsze zmiany dotyczyły przełożeń skrzyni biegów oraz możliwości dostosowania silnika do pracy na paliwach gorszej jakości. Zostańmy jednak jeszcze przez chwilę przy charakterystyce skrzyni biegów. Domyślnie R 1150 GS Adventure otrzymał krótsze szóste przełożenie. Dodatkowo BMW proponowało zakup modelu z krótszym pierwszym biegiem – do wyboru opcjonalnie. W opcji mogliśmy również dorwać gmole silnika czy zestaw aluminiowych kufrów. W swoich czasach ten motocykl wyglądał dziwnie, ale obłędnie!

BMW R 1150 GS Adventure. Na co zwrócić uwagę przy zakupie?

Zarówno zwykły BMW R 1150 GS jak i ten w specyfikacji Adventure, to motocykle, których zakup nie jest najprostszą czynnością świata. Oczywiście, to nie jest tak, że sprzęty te posiadają dziesiątki wad, które są ciężkie do zdiagnozowania. Tutaj raczej chodzi o fakt, że mało który właściciel tego motocykla decyduje się na sprzedaż swojego egzemplarza, a jeśli już, to najczęściej cena takiego motocykla jest horrendalnie wysoka. Pamiętajmy jednak, że ceny tych motocykli raczej nie lecą na łeb na szyję w dół i nic nie zapowiada, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić.

BMW R 1150 GS

Przy zakupie raczej nie warto sugerować się przebiegiem, chociaż wiadomo – im mniejszy tym lepiej. Jednak przebiegi rzędu 100/150 tysięcy kilometrów nie są niczym niebezpiecznym. Znawcy żartują wręcz, że pierwsze 100 tysięcy kilometrów silnik jest w fazie tzw. docierania. Coś w tym jest. Finalnie jednak lepiej kupić zadbany egzemplarz z większym przebiegiem niż zaciorany w terenie sprzęt o zadziwiająco niskim przebiegu.

W trakcie oględzin warto przyjrzeć się zespołowi napędowemu pod kątem ewentualnych luzów oraz wycieków. Bardzo ważne jest sprawdzenie układu ABS. Ewentualna naprawa może być naprawdę droga. Zwróć uwagę na luz tarcz hamulcowych w osi przedniej: często hałasują – nie jest to jednak naprawa tego nie jest jakoś szczególnie kosztowna. Dokładnych oględzin wymaga tzw. subframe, a więc rama pomocnicza. Zdarzały się historie, że w przeładowanych motocyklach ramy potrafił pękać od szybkiej jazdy np. po tarce. Wymiana ramy pomocniczej nie jest skomplikowaną czynnością, a dbający o stan techniczny właściciel motocykla na pewno o tym pamiętał. Warto sprawdzić stan kół oraz poszukać ewentualnych luzów w zawieszeniu. Nie przerażajcie się luzami koła tylnego w kierunku przód tył na zapiętym biegu. Jest spory i do tego trzeba się przyzwyczaić. Pamiętajmy również, że w wielu sztukach znajdziecie wielkie improwizacje techniczne powstałe w trakcie wypraw, które jakimś cudem działają. Ale tak naprawdę im jest ich mniej, tym lepiej.

Nie przerażajcie się również skrzynią biegów zabarwioną na żółto-brązowy kolor. Z prawej strony korpusu skrzyni biegów znajdują się odpowietrzenia od zbiornika paliwa – nadmiar paliwa lubi ściekać tymi wężykami na ziemię. Kiedy wężyk się podwinie i poleje malowaną warstwę, ta niemal natychmiast odbarwia się. No dobra, potrzebnych jest na to kilka godzin, ale tak się dzieje i to są fakty. Jeśli chcecie tego uniknąć warto w miarę szybko to wytrzeć lub umyć motocykl.

Przeczytaj również:

Znamy datę premiery najnowszego BMW R 1300 GS!

 

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button