Kolejne karty paliwowe Orlen od Barton Motors rozdane

Wkrótce III edycja zabawy Barton Motors i Skuterowo.com, nim ona nastąpi pora na wyłonienie 3 najlepszych prac jakie przesyłaliście do nas w czerwcu. Była ich ogromna ilość i przeczytanie ich wszystkich było trudnym, ale bardzo miłym zajęciem.

Przypomnijmy, że zadaniem było napisanie na co przeznaczylibyście darmowe 50 litrów paliwa od Barton Motors. Wyłoniliśmy laureatów. Na szczęście podzieliliśmy się Waszymi listami z Anią i Leszkiem. Wspólnie wyłoniliśmy zwycięzców! Oto oni oraz ich wypracowania.

1. Adam Sipak i jego krótki, ale bardzo wzruszający mail:

Najlepszą rzeczą jaką zrobiłbym z tym paliwem To oddał moim rodzicom. Kiedyś Ojciec był zagorzałym motocyklistą, lecz nieststy pojawiłem się JA i musiał sprzedać motocykl i kupić samochód, no i tak zostało po dziś dzień. Lecz oszczędzajac kasę przez kilka lat udało mi się dorobić motocykla który niedługo trafi w ręce rodziców. Taki prezent na 25 rocznicę małżeństwa. Ojciec od wielu lat marzy żeby znów pojechać z moją Mamą na dłuższą wycieczkę motocyklową, wspomina to przy każdej okazji. Było by miłym dodatkiem gdybym poza motocyklem dostali do niego zapas paliwa i pojechali w trasę, szlakiem orlich gniazd, tak jak kiedyś ojciec zabierał mamę swoją MZ 250, kiedy byli tak młodzi jak ja. Chciałbym żeby znów poczuli się młodziej.

2. Katarzyna Głusińska i jej list do “pamiętniczka:

Mój motocykl to Romet Zetka 50. Spalanie o mniej więcej 2,5l/100km, czyli mogę przejechać 2000 km. Chciałabym pojechać do Czarnogóry. Jest ona położona ok. 990 km od mojego miasteczka. Czarnogóra leży przy Morzu Adriatyckim oraz graniczy z Serbią Kosowem i Chorwacją. Przeważają tam tereny górzyste, więc doskonała powierzchnia do jazdy motocyklem. Śliczne krajobrazy, świeże, cieple powietrze, miejsce do wypoczynku ….. to jest raj dla motocyklisty…

Ja, jak to każda dziewczyna prowadzę swój pamiętniczek <3

Drogi pamiętniczku !
Jutro rano wyjeżdżam, będzie to moja pierwsza wyprawa. Ostatnie zakupy już za mną, niestety na motocykl nie można brać wielu bagaży więc muszę się ograniczyć do minimum, co jest dla mnie bardzo ciężkie. Moja mama się bardzo denerwuje, bo się boi, że w tak długiej trasie może mi się coś stać, bo kierowcy nie zwracają większej uwagi na motocyklistów…
Od półtora roku zbieram na tę wycieczkę. To jest coś niesamowitego !
Wyjeżdżam przed 6 rano, więc pewnie się nie wyśpię :/ Idę się wykapać, więc już nie piszę, bo muszę być wypoczęta na jutro !!!
Dobranoc

Drogi pamiętniczku !
Udało mi się wczoraj usnąć lecz 6 godzin snu to jednak dla mnie za mało.. Musze wypić kawkę, zjeść śniadanie i ruszamy. Jedziemy 3 motocyklami. Chłopaki pewnie są już uszykowani i wyjeżdżają, a ja jak zwykle będę ostatnia, no trudno 🙁

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Dobrze, ja się śpieszę. Przez najbliższe pare dni nie będę nic pisała. Odezwę się, jak tylko dojedziemy na miejśce.

Drogi Pamiętniczku !
Właśnie dojechaliśmy do naszej kwatery. Droga była męcząca, jednak opłacało się. Uwielbiam jeździć motocyklem o takie dalekie podróże są właśnie dla mnie… Dzwonię do mamy, że zajechaliśmy i idziemy się wykapać w morzu 😀 Lecę już bajoo <3

P.S. Jest Cuuuuuuuudnie !!!!

3. Michał Piądło i jego wypracowanie, które zachwyciło nas swoją skrupulatnością w planowaniu.

Dzień I
Ostatnie przygotowania do drogi, sprawdzenie świateł, bagażu i portfela – wszystko wydaje się dopięte na ostatni guzik. Jest wczesny ranek, więc ubieram się ciepło – skóra, kominiarka, kalesony i rękawice to podstawa, żeby wycieczki za szybko nie kończyć. Ostatnie spojrzenie na dom i ruszam w drogę krajową “szóstką” na zachód. Kątem oka zerkam jeszcze na znajomą okolicę i tablice GWE, których powoli jest coraz mniej.
Mijają dziesiątki kilometrów, Lębork i Słupsk już za mną, myślę że pora odpoczynku dla siebie i mojego rumaka. Zatrzymuję się w przydrożnej knajpce na ciepłą herbatę i w drogę! Droga jest dosyć nudna, nic się nie dzieje; jeden może dwa przejazdy kolejowe minąłem, a tak jadę ciągle prosto kierując się na Szczecin. Myślałem, że 15 koni pod siodłem nie pozwoli mi jeździć komfortową prędkością, ale ku mojemu zdziwieniu od innych nie odstaję co miło mnie zaskoczyło.:)
Po niespełna 6 godzinach dojechałem do pierwszego celu – do Szczecina. Miałem jeszcze 2 postoje, ale nie pisałem na nich, bo na prawdę się nic nie działo. Spodziewałem się ciekawszej jazdy, ale droga się praktycznie nie zmieniała. No może jedynie co było ciekawe to coraz więcej niemieckich blach dla drodze, a przy drodze było stoiska z napisem “Miód” i “Honig” – to drugie to chyba po niemiecku, ale nie jestem pewny.

Dzień II
Nocleg w Szczecinie u znajomych dobrze mi zrobił. Chciałem co prawda rano jechać dalej, ale stwierdziłem że poświęcę 1 dzień na zwiedzanie. Jak na zachodnie miasto trochę się zawiodłem, bo drogi są dziurawe, a stare centrum nie wygląda przekonująco. No nic… Za to bezcenna jest mina ludzi jak się oglądają za obcą rejestracją.:)

Dzień III
Po pożegnaniu się ruszam dalej na zachód na autostradę w kierunku Berlina, zapowiada się dobra, słoneczna pogoda. Przed autostradą jeszcze zatankuję, bo spodziewam się drogiej benzyny przy głównej drodze. Mijam Odrę i ten widok zapiera mi dech w piersiach – piękny widok na Szczecin, a Odra wygląda przy tym bardzo malowniczo.:) Jest to bardzo miły akcent dla wyjeżdżających Polaków, aby miło wspominali swój kraj.
Minąłem granicę, kieruję się na Rostock, znaki bardzo czytelne, droga kręta, ale szeroka, aż chciałoby się przyspieszyć, ale za dużo nie mogę liczyć od pojemności 175 ccm – wyraźnie odstaję od “osobówek”, ale nie zniechęca mnie to do dalszej jazdy. Dobrze, że droga ma kilka pasów to przynajmniej nie siedzi mi nikt na ogonie. Jedyny minus to brak możliwości zatrzymania w każdym momencie, a przydałoby mi się to. Jednego razu (nawet nie wiem którędy) pszczoła mi wleciała do kasku i się na prawdę wystraszyłem. Otworzyłem szczękę do góry i zjechałem w przypadkowe miejsce z prawej strony na autostradzie i jak się zatrzymałem to dopiero insekt się oddalił. Dobrze, że nic się nie stało, uf…:)
Do promu w Rostock trafiłem bez problemu – wielkie piktogramy ze statkiem nie umknęły mojej uwadze. Czekam w kolejce na odprawę na osobno wydzielonym pasie dla motocyklistów. Byłem jednym z pierwszych oczekujących na swoim torze. Przede mną i za mną sami Niemcy i Duńczycy, chociaż tych pierwszych było zdecydowanie więcej. Nawet jedni motocykliści z Niemiec się mną zainteresowali i porozmawialiśmy trochę po angielsku. Byli w szoku, że tyle kilometrów zrobiłem na skuterze. Ja tam w szoku nie byłem, bo na prawdę jeździ się komfortowo i wygodnie; dobrze jest jednak robić przerwę co 100-150 km. na wyprostowanie nóg.:)

Dzień IV
Przypłynąłem do duńskiego Gedser i od razu odczułem skandynawską pogodę – zrobiło się wietrznie i zaczęło przelotnie kropić. No to założyłem proste gumowe spodnie przeciwdeszczowe i ruszam na północ.:) Dosyć spory ruch jest i przydaje się umiejętność jazdy pomiędzy samochodami. W niecałe 2 godziny dojechałem do jednego z głównych celów mojej wycieczki – Mons Klint – największego klifu nad morzem Bałtyckim. Przyznam szczecze, że jestem w szoku z wielu powodów.:) Widoki są na prawdę niesamowite! Drugim powodem jest to, że musiałem płacić za parking.:/ A trzecim powodem jest to, że spotkałem grupę turystów z Polski z przewodnikiem to się do nich podłączyłem.:) Gdyby nie kropiło to byłoby lepiej, ale i tak było warto.
Parę godzin pozwiedzałem i odpocząłem przed dalszą podróżą. Teraz kieruję się do szwedzkiego Malmo, a w zasadzie gdzieś nieopodal miasta, żeby przenocować w namiocie. Ale przedtem czeka mnie drugi i ostatni cel mojej wycieczki czyli jazda najdłuższym mostem na świecie łączącym 2 kraje – most Oresund.:) Patrzyłem trochę na Googlach jak to wszystko wygląda i zdecydowanie lepiej to zobaczyć na żywo. Kilka kilometrów jazdy pod wodą i mostem nad otwartym morzem sprawia mi dotąd największą frajdę. Co prawda przejazd był drogi i mocno wiało, ale czego się nie robi dla spełnienia marzeń?:)
Po dotarciu do Oster znalazłem kawałek trawnika przy małym osiedlu bardzo zadbanego i tam się rozłożyłem, aby przenocować.

Dzień V
Po posileniu się ruszyłem do Karlskrony i powiem szczerze, że nie myślałem, że droga będzie taka prosta, zadbana i jednocześnie ciekawa. Chyba całą drogę pokonałem w lesie na różnych wzniesieniach i obniżeniach mijając mnóstwo jezior. A na tych jeziorach przepiękne były wielkie skały. Zdałem sobie sprawę, że to są tereny polodowcowe jak północna Polska, ale takich cudów natury to w ojczyźnie nie widziałem. Już pomijam ten fakt, że drogi są po prostu idealne do jazdy. Mam tylko nadzieję, że nic się nie zepsuje, bo w lesie jakikolwiek serwis będzie ciężko znaleźć.
I tak dojechałem do promu w Karskronie i płynę do Gdyni. Spędzę tu całą noc, bo wyczytałem, że prom płynie aż 10 godzin. Za to jest miła atmosfera przez liczną grupę pasażerów z Polski do których nareszcie mogę się odezwać z ojczystym języku.

Dzień VI
Witaj Polsko! Jeszcze tylko 15 km. do domu. Jestem podróżą wykończony, ale mega zadowolony. Jedną lekcję mam na przyszłość. Następnym razem pojadę z pasażerem, bo nie mam się do kogo otworzyć podczas jazdy.:)

Polecam wszystkim taką wycieczkę!

Wkrótce kolejna edycja zabawy. Uważnie śledźcie Konkursy Skuterowo.com.

Przemysław Borkowski

Kocha wszystko co ma dwa koła i silnik - nawet ten elektryczny. Gdyby wiertarka miała koła, też by na niej jeździł. Prywatnie fan dobrego rockowego brzmienia i kultur orientalnych.

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button