- W tym artykule znajdziesz opowieść o losach Piotra Głowackiego z Wyprawy Skuterem oraz jego skutera, Papaka.
- Piotr Głowacki w roku 2016 wyruszył w podróż dookoła świata.
- Wyprawę przerwał wypadek w roku 2017.
- Więcej niesamowitych historii ze świata jednośladów znajdziesz na naszej stronie: jednoslad.pl
Piotr Głowacki wyruszył w 2016 roku w podróż dookoła świata na swoim skuterze Papaku. W podróży był ponad rok, niestety nie ukończył jej. Marzenia o podboju świata przerwał pijany kierowca – Papak nie przetrwał tej próby i poległ na miejscu. Zapraszamy na film dokumentalny o tej niezwykłej przygodzie.
“Ciężar Marzeń” to film dokumentalny o podróży skuterem 50 cm3 dookoła świata. W trakcie tej eskapady wielokrotnie dochodziło do niesamowitych zwrotów akcji, dramatów, problemów technicznych i wspaniałych momentów, w których nasz bohater miał okazję się przekonać jak wspaniali potrafią być ludzie zamieszkujący najbiedniejsze miejsca świata. A wszystko to na skuterze o pojemności 50 cm3!
Zobacz jedyny w swoim rodzaju film dokumentalny o skuterowej podróży dookoła świata
To nie jest tak, że robił to dla jakiegoś dziwnego poklasku. Oczywiście, pewnie miało to jakieś marginalne znaczenie, ale spędziłem na rozmowach z tym człowiekiem wiele godzin i mam pewność, że cel był inny. Wspólnie wypiliśmy całą masę cytrynówki – taki klimat sprzyja rozmowom. W trakcie jednej z dyskusji, zapytałem go jak to w ogóle się stało, że wsiadł na skuter i zaczął jeździć. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła i przybiła wręcz do ściany.
Wyprawa na skuterze w poszukiwaniu zaginionego kolegi
W Grecji zaginął jego przyjaciel, z którym się wspólnie wychowywali. Piotr nie miał prawa jazdy na samochód, więc wsiadł na skuter Gilera Runner 50 i pojechał przez Włochy do Grecji. Poszukiwania nie były proste. Spędził sporo czasu z bezdomnymi, którzy pomogli mu odnaleźć przyjaciela, spał na plaży i pracował aby mieć dodatkowe pieniądze na przedłużający się pobyt. Podróż zakończyła się sukcesem. Przyjaciel powrócił do domu
Część z Was słyszała już o tej eskapadzie – opisałem ją w innym artykule, który bez problemu znajdziecie w sieci. Co ciekawe przez ponad rok prosiłem go, aby pozwolił mi to zrobić. W końcu się udało, a artykuł przeleżał w szufladzie kolejne pół roku – w końcu się namyślił i mogłem to opublikować. To wspaniała i niezwykle pokrzepiająca opowieść o przygodzie, przyjaźni i woli walki. Tej ostatniej nasz dzisiejszy bohater ma w sobie zdecydowanie więcej niż może się wydawać.
Pewnie wielu z Was zastanawia się dlaczego “Papak”? Odpowiedź jest prosta: przed wyjazdem do Grecji, znajomy Piotra powiedział: “tym papadłem, to ty nawet to Czech nie dojedziesz”. Cóż, mylił się, ale pewnie nie zdawał sobie sprawy, że jego słowa okażą się ważne. Tak właśnie Gillera Runner 50 stała się Papakiem.
Ciąg dalszy pod materiałem wideo
Papak to przyjaciel
Piotr i Papak jechali przez zaśnieżoną Mongolię. Było zimno. Tak zimno, że podłej jakości paliwo zamarzało w gaźniku, a skuter gasł. Wyobrażasz sobie takie warunki jazdy? Jednak to nie mróz zatrzymał naszą ekipę, a awaria instalacji elektrycznej. Po wielu próbach ożywienia Papaka, Piotr zadecydował, że czas na powrót do domu. Wsiadł do kolei transsyberyjskiej i po wielu dniach przyjechał do Polski. Co z Papakiem? Ten poleciał samolotem do Niemiec, a następnie został przywieziony do Polski. Czy to się opłacało? Oczywiście, że nie, ale rozmowa o opłacalności jest po prostu dla Piotra brakiem taktu.
Ciężar marzeń. To była trudna praca
Film, który znajdziesz powyżej powstawał w mojej głowie kilka lat. Chciałem go zmontować zaraz po niezbyt szczęśliwym powrocie Piotra do domu, jednak nie czułem się na siłach aby to zrobić. W końcu zrobiłem sobie rachunek sumienia i stwierdziłem, że jestem na to gotowy. Zacząłem mozolnie przebierać materiał. To były dwa dyski twarde o pojemności 1TB z nagraniami filmowymi.
Pamiętajmy, że podróż ta odbyła się kilka lat temu, a Piotr nie zabrał ze sobą najlepszego ówcześnie dostępnego sprzętu do nagrywania. Nie to było jego priorytetem. W zasadzie dosyć długo zastawiałem się po co to nagrywał skoro przed takimi artykułami i filmami dosyć mocno się broni i usilnie twierdzi, że nie podróżuje po to żeby je robić. Większość jego nagrań była marnej jakości, roztrzęsiona, ze słabym dźwiękiem i tragiczną wizją. Czasami kliknął złą jakość, czasami popierniczył proporcję obrazu. Po co zatem poświęcał na to czas? Twierdzę, że jego “Wilson” został podzielony między skuter, a kamerę i gadanie do niej było najskuteczniejszą formą terapii i przeciwdziałaniu samotności. Nagrania wrzucał do chmury i wiedział, że je będę oglądał (miałem dostęp). Czasami się śmiał, innym razem płakał. Krzyczał, bluźnił i złorzeczył na Papaka, ale nadal go pchał. To była dosyć trudna relacja.
Mam również wrażenie, że gdyby był tym gościem, który wie jak ustawić kamerę i jak się z nią obchodzić, to nagrania, których użyłem w filmie nie byłyby tak prawdziwe. To naturszczyk i albo Ci to pasi, albo nigdy nie znajdziesz z nim wspólnego języka.
Podróż skuterem 50 cm3 dookoła świata. Tu zaczyna się opowieść
Przygotowania do podróży dookoła świata trwały dosyć długo – szczególnie istotne było zarobienie pieniędzy na tą podróż. Poza tym przygotowanie Papaka, zebranie sprzętu motocyklowego, biwakowego, ogarnięcie wiz, zezwoleń, ubezpieczeń itd. Lista przed tego typu wyprawami praktycznie się nie kończy. W końcu się udało, nadszedł dzień wyjazdu. Papak ruszył przez Ukrainę do Gruzji, Rosji, Azerbejdżanu przez Iran, Afganistan, Tadżykistan, Mongolię, Kazachstan, Rosję aż do Korei Południowej, a potem do Kanady. Podróż trwała rok.
Doskonale pamiętam dzień wypadku. Byłem w pracy, zadzwonił telefon. Dzwonił Piotrka tata z pytaniem czy mam dostęp do jego dokumentów, chodziło o ubezpieczenie. Zmroziło mnie: wypadek, transport śmigłowcem do szpitala, operacja, a potem pobyt w szpitalu. Nie wiem ile to w rzeczywistości kosztuje, ale ja widzę niewielką fortunę. Zrobiło mi się ciepło: był maj, pierwsza połowa maja. Piotr w maju wyjeżdżał – jego ubezpieczenie wykupione było na rok, ugięły mi się nogi. Rzuciłem wszystko, włączyłem chmurę i znalazłem dokument PDF. Jest ubezpieczenie! Ważne jeszcze dosłownie przez parę dni! Kamień z serca!
Wyprawy skuterem. Niesamowita podróż dookoła świata
Ciężko w jednym artykule opisać całą wyprawę, bo zawsze to będzie krzywdzące dla przygody. Pamiętam jednak kilka sytuacji, pamiętam kiedy jechał przez Afganistan i cholernie bał się tego, że jego FB i telefon jest śledzony przez Talibów. Nie informował nikogo gdzie jest, nie mówił gdzie jedzie. Operował hasłami. Miałem wrażenie, że trochę mu się odkleiło. Z mylnego wrażenia wyprowadził mnie telefon od bliskich Piotra z prośbą o namówienie go, aby ten skorzystał z pomocy konsulatu w Indiach.
Najbliższa placówka dyplomatyczna kiedy dowiedziała się co ten wariat odstawia, zaproponowała mu ewakuację drogą lotniczą do Indii. Był jednak warunek – Papak zostaje. Na to nie mógł się zgodzić. Nie skorzystał z lukratywnej propozycji. Pamiętam również, że został zatrzymany przez tajne służby, pamiętam że kilka dni spędził w bazie wojskowej, pamiętam, że zabrała go z niej Polka, która tam mieszkała, pamiętam również że przejeżdżał przez rondo, na którym jakiś czas wcześniej wysadził się zamachowiec, a kiedy inni ludzie nieśli pomoc poszkodowanym, wysadził się kolejny. Zginęło 200 osób. Pamiętam, że w końcu w obawie przed Talibami przekroczył granicę Aganistanu drogą lotniczą, a Papak pojechał w luku bagażowym autobusu. To było jedyne rozsądne rozwiązanie.
Wyprawy skuterem: 1500 kilometrów pchania
Pamiętam, że przejechał Pamir Highway – jedną z najwyżej położonych dróg na świecie. Przejechał i przeszedł. Brak tlenu sprawił, że skuter nie miał wystarczająco mocy, aby ruszyć. Musiał pchać. Dosyć często opowiadał mi w trakcie podróży o tym, że pcha skuter i już nie ma siły. Zapytałem go w końcu ile łącznie przepchał Papaka. Nie znał oczywiście na to pytanie odpowiedzi, ale powiedział, że na ponad 20 tysięcy przejechanych kilometrów, przepchał skuter przez minimum 1500 kilometrów! Wyobrażasz to sobie?
Pamiętam, że nader często przewijającym się tematem był brak forsy. Zabrał ze sobą ciężko uzbieraną sumę, która topniała w zastraszającym tempie. Awarie skutera, paliwo, olej, jedzenie, dodatkowe zezwolenia czy wizy -to pożerało forsę w zastraszającym tempie. Sam podróżowałem kiedyś sporo i miałem okazję się przekonać jak szybko ulatniają się pieniądze. Jest taka granica poziomu gotówki, po przekroczeniu której wchodzisz na wyższy poziom wtajemniczenia – to suma potrzebna na powrót do domu. Ja spietrałem i wróciłem. Piter doszedł do poziomu 100 zł i 10 litrów paliwa w zbiorniku i kanistrze. Pół biedy kiedy taka sytuacja zastanie Cię w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii przed Brexitem i możesz w jakiś magiczny sposób znaleźć robotę. Gorzej jeśli forsy braknie Ci na stepie, albo w Korei Południowej. Do tego dochodzi zmęczenie i samotność – w takich warunkach naprawdę trudno jest o optymistyczne myślenie i obiektywny osąd sytuacji. Co tu dużo gadać. Każdy kto był w jakiejkolwiek podróży z osobami trzecimi wie, że świetny gość w knajpie czy u siebie w domu potrafi być zupełnie inny niż w podróży. Wyjście ze strefy komfortu potrafi z psychiki zrobić papkę.
Piotrkowi udało się przejść przez ten trudny czas, a nam (ogromnej grupie osób) zebrać kasę na Polak Potrafi. Nie była to jakaś zatrważająco duża kwota, ale pozwoliła na dalszą podróż i przeskoczenie na kolejny kontynent. A to oznacza, że większa być nie musiała.
Wyprawy skuterem: Kanada, początek końca
Piotr w Kanadzie pojawił się zimą. Warunki do jazdy były tragiczne. Śnieg i mróz sprawiły, że skuter totalnie przestał jechać i wymagał solidnej naprawy. Znowu pojawił się problem finansowy. Piotr postanowił zrobić chwilę przerwy. Poleciał za ostatni grosz do Europy i poszedł do pracy. Zarobił szmal, dzięki któremu mógł naprawić i przywrócić do stanu używalności skuter i ruszyć przed siebie. Skończyła się zima, warunki były zdecydowanie lepsze. W końcu wyruszył z Calgary. Nie przejechał jednak zbyt wielu kilometrów…
Papak podzielił losy Wilsona.
tyle paplania żeby w końcu nie powiedzieć o co chodzi pf. trzeba było lepiej trasę zaplanować