Junak 123: 60 km.

Czwartek 13 był taki jak w opisie czyli pechowy. Nie dość, że pogoda była do bani to jeszcze nic nie wyszło z działań zaplanowanych, klient odmówił spotkanie ot tak wypadło mu z głowy powiadomić mnie, że już jest po sprawie. Tak bywa pomyślałem sobie nic na to nie poradzisz trzeba się pozbierać i działać dalej…

Wróciłem do domku zjadłem z żonką kolacje i od niej również się dowiedziałem, że w sprawie 13 to mam cholerną racje. Nie namyślając się długo postanowiliśmy dzień zakończyć nie mieszkając skorzystać z łazienki i wskoczyć do łóżka kładąc głowy na poduszkach. Sen mam jak zwykle spokojny, kamienny więc rano wstałem pogodny i rześki.

Spojrzałem za okno uśmiechnęła mi się buzia bo zobaczyłem słonko za miast chmur i burzy. Szybko zrobiłem kawę, wsypałem cukier, dolałem śmietanki i tak pijąc troszkę się zamyśliłem, że znam jedną trasę adekwatną do tej chwili. Malownicza ta droga prowadzi przez lasy i jak pomyślałem na zegarek zerkając, myśl jak ścigać przez głowę mi przeleciała że czasu jest dosyć i zamiast siedzieć na tyłku przed kompem z rana śmigniemy sobie po tej trasie do Wejherowa oczywiście Junakiem. Wyprowadziłem pieska, pozmywałem naczynia, ubrałem się szybko i ruszyłem do stajni. Kiedy do parkingu się zbliżałem zobaczyłem go w oddali miałem wrażenie, że zerka i niecierpliwe czeka oponami przebierając. Junaczek jak koń co w stajni na właściciela czeka gotowy ruszyć jak tylko poczuje, że kluczyk do stacyjki się wsuwa. I tak się stało nim chwila minęła już ruszamy kierunek Koleczkowo. Wyjechałem na Morską, korek jak zwykle z rana ale mój rumak dzielnie kluczy miedzy bryczkami, wyrwał się do przodu, pomachał ogonem i ruszył przed siebie wesoło prychając. Choć ranek pogodny i słonko świeci już czuć nadchodzącą jesień.

Przez głowę mi przemknęło ech jak dobrze, że się ciepło ubrałem, lecz myśli szybko się ulatniają wraz z kilometrami, oddałem się przyjemności jaką daje podróż jedziesz sam jesteś wolny 🙂 hen za tobą zostają troski i zmartwienia podziwiam trasę, warto tu wrócić jesienią kiedy liście barwy swoje na czerwone zmienią. Minąłem Bieszkowice pędzę do Wejherowa mijam lasy bukowe, wioski, pola w lasach widać grzybiarzy mijam kilka samochodów, koparkę, beczkowóz wjeżdżając do stolicy północnych Kaszub po lewej widzę Kalwarię Wejherowską, tyle razy tu byłem ale nigdy nie stałem trzeba to nadrobić jednak innym razem. Zerknąłem na zegarek zostało minut dwadzieścia, krucho się zrobiło z czasem wracać nam trzeba. Zawróciłem z trasy mego rumaka, szczerze powiem ciągnęło nas do Krokowej. Nie było nam dane tam ruszyć tym razem, nic to pojedziemy tam innym czasem. I jak pomyślałem tak zaraz zrobiłem pomknąłem do Gdyni ostro poganiając. Śmigając uczucia doznałem, że ten motocykl do jazdy miejskiej jest stworzony, ale nic mu przecież nie ujmuję jak trzeba sami wiecie w trasę choć by daleką można nim jechać przecie. I tak minęła godzina, gdzieś przepadło za nami 60 km i kilka kropel benzyny. Zapraszam na film krótki z wyjazdu abyście mogli naocznie się przekonać, że warto odwiedzając Gdynię w jej lasach się zgubić.

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. tadeysz
    junak z lat mojej młodośći tylko z koszem.ach co to był za motor.ten dzwięk .kto to pamięta?.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button