Witam. Miesiąc temu sprzedałem facetowi skuter. Przyjechał, obejrzał, kupił. Wiedział że do naprawy jest hamulec i akumulator do wymiany. Po 2 tygodniach przychodzi do mnie z pretensjami, ze musiał dać 600zł na części do niego bo do wymiany były niby: szczęka hamulca, sprzegło, gażnik, teleskop, rolki wariatora, olej w przekładni. Po tym nie odzywał sie przez 2 tygodnie i przyszedł znowu i powiedział ze chce połowe kasy za części a jak nie to poda mnie do sądu bo to przed nim zataiłem. Nie wiem czy mu zapłacić czy iść do sądu, dodam ze gosciu o motorkach nie ma pojęcia, robił go u znajomego mechanika. W dzien który mu go sprzedałem palił na kopa nie było z nim nic do roboty a ja o innych wadach niż hamulec i akumulator nie wiedziałem. Dać mu kase czy iść do sądu, jakie mam szanse?