Chyba każdy z nas, bez względu na to czy to na motocyklu czy w samochodzie, poznał smak irytacji delikwentem dosłownie wiszącym na zderzaku, lub tylnej gumie naszego pojazdu. Takie zachowanie, nie dość że wkurza, to jest w dodatku skrajnie niebezpieczne i powoduje szereg zagrożeń. Czy ustawodawcy w końcu wezmą się za to nagminne w naszym kraju zjawisko?
Zakaz “jazdy na zderzaku”, czyli niebezpiecznie blisko poprzedzającego pojazdu na autostradach i drogach ekspresowych trafił do projektu nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Jest więc spora szansa, że to niebezpieczne zjawisko zostanie ujęte wśród wykroczeń drogowych i odpowiednio sklasyfikowane w taryfikatorze mandatów.
Obecnie w przepisach drogowych widnieje jedynie zapis o zachowaniu bezpiecznej odległości. To jednak mało dokładne sformułowanie, które ciężko przełożyć na realia ruchu drogowego. Termin ma zostać doprecyzowany, bo przyjęty przez Radę Ministrów projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym, zawiera także szczegóły z tym zjawiskiem związane. W nowelizacji ma znaleźć się zapis, że na autostradach i drogach ekspresowych bezpieczna odległość będzie miała wynosić połowę aktualnej prędkości. Zatem jadąc z maksymalną dopuszczalną prędkością na autostradzie (140 km/h), będzie trzeba zachować 70 metrów odległości od poprzedzającego samochodu. Ten zapis ma nie dotyczyć przypadków, w których wykonujemy manewr wyprzedzania.
PRAWO JAZDY 2021: JAKIE ZMIANY CZEKAJĄ NA KIEROWCÓW? ZA CO BĘDZIE ODBIERANE? NACHODZĄ NOWE PRZEPISY
Jak zmierzyć odległość od poprzedzającego pojazdu i jak stróże prawa mają wyciągać konsekwencje od kierowców w świetle tego zapisu? W tym przepisie chyba bardziej chodzi o zwrócenie uwagi na często występujący na polskich drogach problem i uczulenie na fakt, że jazda na zderzaku może prowadzić do bardzo niebezpiecznych sytuacji, często kończących się bardzo poważnymi konsekwencjami.
Jeszcze nie wiadomo kiedy nowelizacja ma wejść w życie, ale wiele wskazuje na to, że może to nastąpić jeszcze w pierwszym kwartale 2021 roku.