Pierwszy raz na skuterze. Nauka jazdy

To było w pewien słoneczny dzień. Koniec wakacji. Wybrałem się z kolegą na przejażdżkę skuterem. Trochę pokręciliśmy się po mieście, trochę bączków na parkingu Castoramy, letnie manewry początkujących Stunterów. Po krótkim czasie udaliśmy się na opustoszały plac. Kolega dał mi skuter abym dopracował technikę jazdy. Po krótkim czasie poczułem się pewnie i przyśpieszyłem. W tedy stało się…. Zaliczyłem “glebę” przy  trzydziestu KM/H. Poleciałem na kolano, byłem w szoku i bardziej martwiłem się  o maszynę niż o mnie. Po pięciu minutach czułem ból w kolanie i poszedłem do domu. Po dziesięciu minutach nie mogłem chodzić, a kolano wciąż puchło. Udałem się do lekarza  on odessał mi siedem strzykawek krwi. Powiedział, że mam pozrywane więzadła i złamaną wzniosłość kości piszczelowej. Operacja odbyła się Gdańsku, i do końca życia mam tytan w kolanie. Nie zraziłem się do jednośladów, a ten upadek  wzmocnił moją miłość do motocykli.

SaviK

Zapalony maniak 1 śladów ^^,

Inne publikacje na ten temat:

5 opinii

  1. Squta jeszcze nie kupiłem, ponieważ dalej poluje, i z kasa teraz krucho;/ Myśle, że skuter zakupie w tym roku, w okolicach Kwiecień Maj.
    Na szczescie noga juz jest sprawna. Co prawda samodzielnie chodze od trzech miesiecy, ale coraz lepiej mi to idzie ;D
    Pozdrawiam!!!

  2. Od zawsze uważałem, że tytan lepiej wygląda na maszynie niż w nodze ;/. Dlatego przy próbach jakiegokolwiek stuntu powinny być choć najprostsze ochraniacze na rękach i nogach. Jak widać nie potrzeba dużej prędkości by skutki wypadku były ciężkie…

  3. Święte słowa. Polak mądry po szkodzie. Co zrobić ludzka głupota :/. Najważniejsze, że mogę już jeździć Squtem :D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button