Sytuacja w Mistrzostwach Świata MotoGP jest napięta. Wciąż nie wiadomo do końca jak będzie wyglądać tegoroczny kalendarz motocyklowej Formuły 1. Do tego odwołane lutowe treningi, a na dodatek wciąż nie wiemy, czy Marc Marquez – największa obecnie gwiazda paddocku, powróci na czas do formy i czy w ogóle wystartuje w choć jednym wyścigu w tym roku. Jeśli tak się nie stanie, to kto mógłby zając jego miejsce w zespole Repsol Honda?
Repsol Honda był największym przegranym zeszłorocznych rozgrywek. Tak to jednak niestety bywa gdy gra się na jedną kartę. Po wysypce Marqueza podczas drugiej rundy mocno opóźnionego sezonu, zrobiło się dla nich bardzo nieciekawie. Tym bardziej, że sporo młodych pretendentów do tronu istotnie było w gazie przez większość sezonu. Startujący w jednym teamie z bratem Alex Marquez nie mógł być aż takim cudotwórcą, by już na dzień dobry, zacząć wykręcać wystarczająco szybkie czasy na motocyklu zbudowanym stricte pod jego starszego brata.
Efekt był taki, że zespół fabryczny Hondy praktycznie nie istniał w całym sezonie. Jak zatem wyglądają plany Japończyków na powetowanie zeszłorocznych strat? Zacznijmy od transferu, czyli od świetnie radzącego sobie na KTM-e Pola Espargaro, który ma w tym roku zastąpić Alexa w Repsolu (młody Marquez przenosi się do satelickiego teamu Hondy). Co jednak z główną gwiazdą spektaklu? Marc, jest obecnie po trzech operacjach i robi wszystko by jego ręka wróciła do dawnej sprawności. Ostatnia z operacji miała miejsce w grudniu, więc by wrócić do pełnej formy na najwyższym poziomie wydaje się być misją na Marsa. Marc jednak pokazał już nie raz, że hart ducha i zacięcie to jego drugie i trzecie imię, więc kto wie… Trochę w przygotowaniach do sezonu może pomóc mu odwołanie lutowych treningów w Sepang.
MotoGP: niespodziewany transfer na najwyższym stopniu. Suzuki jest w szoku!
Ekipa Repsol Honda musi mieć jednak w jakiegoś asa w rękawie na wypadek, gdyby Marc nie był w stanie wrócić do walki, lub gdyby okazało się to po prostu w danym momencie zbyt ryzykowne dla reszty sezonu, lub nawet całej dalszej kariery. Musiało więc pojawić się pytanie o to kto mógłby zastąpić MM w siodle drugiej fabrycznej Hondy. Obecnie ciężko chyba o lepszy typ na taką osobę niż Andrea Dovizioso. Dovi rozstał się z Ducati i zarządził roczną przerwę, by wrócić silniejszym do stawki w 2022 roku. Poza tym Dovi to wielokrotny wicemistrz, który w latach 2017, 2018 i 2019 stawał razem z Marquezem na podium Mistrzostw Świata.
Sam Dovi nie wypowiedział się jeszcze w tej sprawie oficjalnie, ale poprzez swojego menadżera Simone Batistellę, że z pewnością rozważyłby opcję zastąpienia Marca w siodle jego motocykla, gdyby zaszła taka potrzeba. Król toru w Katarze i zwycięskie RC-213V – to mogłoby być prawdziwie intrygujące połączenie, które miałoby spore szanse na wkręcenie emocji związanych z walką w królewskiej klasie na jeszcze wyższe obroty. Czy tak się stanie? Patrząc realnie, jeśli tylko Dovi faktycznie będzie zainteresowany wystąpieniem w barwach, które od lat spędzają mu sen z powiek, to ciężko znaleźć powód, dla którego przyparta obecnie do muru Honda miałaby nie wystąpić z taką propozycją.
Czy talk się stanie? Z odpowiedzią na to pytanie musimy jeszcze zaczekać, bo jak na razie w grę wchodzi ciągle sporo zmiennych. Tak, czy siak, życzymy Marcowi Marquezowi szybkiego powrotu do zdrowia i do konkurencyjności, bo trzeba przypomnieć, że MM nie siedział w siodle swojego bolidu od lipca zeszłego roku. A jeśli powrót okaże się niemożliwym, to chętnie zobaczymy Andreę Dovizioso w siodle RC-213V. To byłby prawdziwy sprawdzian dla człowieka, maszyny i talentu!