Mała pojemność i podróż. Czy warto pchać się w taką przygodę?

Wielka wyprawa na małym motocyklu. Czy ma to sens?

W skrócie
  • Czy warto podróżować na motocyklach mniejszych pojemności?
  • Podróżowanie na motocyklach małych pojemności, to przede wszystkim przemieszczanie się z mniejszymi prędkościami przelotowymi. To naprawdę ma swoje zalety!
  • Ile wytrzymają 125-tki w podróży bez remontu?
  • Praw fizyki nie oszukasz. Niska masa będzie w terenie Twoim największym sprzymierzeńcem.
  • Najistotniejsze w podróży są pieniądze. Ograniczenie wydatków za sprawą mniejszej ilości spalanego paliwa może okazać się kluczowe.
  • Więcej porad i tekstów motocyklowych znajdziesz na naszej stronie głównej, jednoslad.pl

Podróże motocyklowe to dla wielu osób przestrzeń zarezerwowana dla dużych, mocnych, a przy okazji drogich motocykli turystycznych. Czy to oznacza, że jeśli jeździmy na motocyklach 125, to powinniśmy dać sobie spokój z szeroko pojętymi wycieczkami, podróżami i wreszcie wyprawami? Wszystko zależy od podejścia motocyklisty.

Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że w najróżniejszych podróżach motocyklowych biorą udział najczęściej drogie motocykle turystyczne, które zostały stworzone z myślą o łykaniu kolejnych kilometrów. Wykorzystywanie takich sprzętów w podróży jest więcej niż sensowne: wysoki komfort podróżowania to sprawa, którą doceni każdy motocyklista, wytrzymałość silnika również. Jeśli to wszystko okrasimy wysokimi prędkościami przelotowymi i zapasem mocy, to otrzymamy wzór na idealny motocykl turystyczny? No nie do końca…

Oczywiście, wszystko to o czym wspomniałem wyżej jest niezwykle istotne w typowym podejściu do podróżowania. Jest to szczególnie ważne jeśli po prostu chcemy jak najszybciej dojechać na wakacje do Chorwacji i tam jeździć na motocyklu i zwiedzać. Przez lata tak robiłem i do tej pory robię, ponieważ jazda na motocyklu jest dla mnie jedną z najprzyjemniejszych form spędzania wolnego czasu. Z drugiej strony coraz częściej łapię się na tym, że to nie wcześniej wspomniana Chorwacja i hotel w Splicie jest moim celem, a wszystko to, co dzieje się między domen, a właśnie hotelem. Niespieszna przygoda, zapachy świata, kontakty z ludźmi i wspomnienia – do takich wypraw motocykle 125 czy 250 nadają się szczególnie.

Małym motocyklem w podbój świata. Czy warto?

Dzisiaj opowiem Wam o swoich przeżyciach i spostrzeżeniach dotyczących podróży motocyklowych. Po świecie podróżowałem zarówno na wielkich i opasłych motocyklach turystycznych, jak i na mały i lekkich jednośladach. Co dzisiaj wybieram? Wbrew pozorom małą pojemność, prostotę konstrukcji i niskie koszty podróży. Dzięki temu mogę ograniczyć czas od momentu postanowienia, że gdzieś pojadę, do chwili wyjazdu. Nie muszę zbierać tak dużo pieniędzy na podróż, a przygotowanie samego motocykla jest dużo łatwiejsze, tańsze i szybsze.

Mały motocykl poprzez swoją specyfikę sprawia, że podróżujemy wolniej, ale zdecydowanie uważniej podziwiamy świat. Dodatkowo mamy czas na podziwianie okolicy, czujemy zapachy i dostrzegamy rzeczy, których jadąc z większą prędkością nigdy byśmy nie zobaczyli. Mniejsza masa motocykla sprawia, że po prostu możemy wjechać w miejsca niedostępne dla motocyklistów podróżujących na ciężkich turystykach. Do tego wszystkiego dochodzą koszty związane z podróżą i ilością spalanego paliwa. Zaoszczędzone złotówki, to kolejne dni w podróży i jeszcze więcej przygód.

A ile wytrzymają te małe motorki?

W tym wszystkim kluczowa jest prostota konstrukcji lekkich motocykli, łatwość dokonywania napraw i jeden istotny fakt. Na prostym i małym motocyklu, szczególnie w biedniejszych krajach nie rzucam się w oczy, tak jak na drogim i wypasionym jednośladzie. Co z bagażem? Po dziesiątkach najróżniejszych wyjazdów potrafię odpowiednio optymalizować ilość rzeczy, które muszę ze sobą zabrać. Każdy dodatkowy kilogram wpływa tak samo negatywnie zarówno na duży i wypasiony motocykl, jak i na lekkie i proste motocykle. No dobra, może nie do końca, ale uwierz mi, że optymalnie i rozsądnie zapakowana 125-tka spokojnie i bez większego wysiłku będzie jechać przez świat.

I pewnie większość z Was przyczepi się do tego, że konstrukcje o mniejszych silnikach wytrzymują mniej i częściej wymagają napraw niż “dorosłe” motocykle turystyczne. Z tym mogę się zgodzić. Jednakże nowa i porządna 125-tka czy 250-tka bez większego problemu powinna wytrzymać przebieg rzędu 50 tysięcy kilometrów. Szczególnie kiedy użytkujesz ją w trasie i jeździsz z mniej więcej równymi obrotami silnika. Cykl miejski zupełnie inaczej zużywa silnik niż cykl pozamiejski, a w tym przypadku podróżniczy. Tutaj dodam od siebie jeszcze jedną kwestię, być może dla wielu osób nieco obrazoburczą.

Praw fizyki nie oszukasz

Im dalej na wschód i im głębiej w kraje opuszczone przez ekonomie tym dostępność części do tanich motocykl będzie wyższa, a niższa do drogich markowych pojazdów. Powiesz: i co z tego, skoro do japońskiej salonówki nie będę potrzebować części? Tego nie byłbym taki pewien. Wystarczy jedna porządna gleba i będziesz zmuszony do wymiany jakiegoś elementu. Zakup jakichkolwiek elementów do 125-tki nie powinien być problemem. Pozostaje jeszcze jedna kwestia: śmiem twierdzić, że niektóre przeszkody na małym, lekkim i totalnie miejskim motocyklu pokonasz z większą gracją niż na turystycznym enduraku wyposażonym w terenowe opony. To oczywiście nie jest żadna zasada, ale wystarczy pooglądać filmy na YT, na których wściekłe turystyki walczą z rzeką, podczas gdy kierowca motocykla 125/150/250 przejeżdża przez koryto w sandałach i z kozą na tylnym siedzeniu. Masy nie oszukasz.

Junak 125 Racer

Nie oszukasz również niedostatków mocy motocykla 125. Jeśli chciałbym ruszyć w daleką podróż, to ukłoniłbym się przed 250-tką lub 125-tką dysponującą mocą 15 KM. Moment obrotowy jest tutaj szczególnie ważny. W przypadku najprostszych 125-tek możemy marzyć co najwyżej o 12 KM mechanicznych, a to spora różnica – będzie szczególnie zauważalna na wszelkiego rodzaju podjazdach, czy zatłoczonym mieście przez które będziesz chciał się przebić. Z drugiej strony im mocniejsza jednostka, tym mówimy o bardziej skomplikowanym motocyklu. Być może rozsądną opcją będzie zabranie do bagażu przedniej zębatki w innym rozmiarze? Mniejsze przednie koło zębate, to więcej mocy. Mniejsze przednie koło to mniej mocy, ale wyższa prędkość przelotowa. Przednie koło zębate nie zajmuje dużo miejsca, a może uchronić zarówno sam, silnik i sprzęgło jak i Twój portfel przed dodatkowymi wydatkami na paliwo.

Tobiasz radzi:

Jeśli oczekujesz ode mnie jakiejś konkretnej porady przed wyjazdem w dłuższą podróż, to mogę powiedzieć tylko tyle. Po prostu jedź i nie słuchaj ludzi, których horyzonty kończą się na rogatkach własnego miasta. Jesteśmy ludźmi i jesteśmy przystosowani do życia na ziemi. Nie ważne w jakim miejscu świata jesteś, mieszkają tam tacy sami ludzie jak w okolicy Twojego domu. Oczywiście nieco się różnią, wychowali się w innej kulturze, ale nadal to ludzie. Zawsze się znajdzie ktoś kto ci pomoże, kto w razie awarii podrzuci Cię do miasta (nawet z motocyklem), doradzi lub załatwi części lub namiar na serwis.

Przeczytaj również:

100 km za mniej niż McZestaw? Top 7 motocykli, które mało palą

Zamiast zastanawiać się jakim motocyklem odbyć swoją pierwszą wyprawę motocyklową, po prostu wsiądź na ten, który stoi w Twoim garażu i nie odwlekaj tego w nieskończoność. To nie sprzęt, a Twoja głowa się tutaj liczy. Z wyprawy przywieziesz wspomnienia, które będą Cię definiować do końca życia. A czy zrobisz to na motocyklu za 100 tysięcy złotych czy 5 tysięcy złotych to nie będzie miało żadnego znaczenia. Znaczenie będzie mieć tylko kasa, którą musiałeś latami oszczędzać na wymarzoną podróż i czas, który na to poświęciłeś. A może nie musiałeś, bo koszty ograniczyłeś do 10 tysięcy złotych, które aktualnie miałeś w banku? To wszystko jest nie istotne. Niech każdy robi co chce i jak chce. Ważne żeby nie tracić czasu na głupoty i czerpać z życia garściami i po prostu jeździć. Świat czeka na Ciebie otworem.

Wróćmy do motocykli, bo chciałem Wam powiedzieć jeszcze jedną cholernie ważną rzecz. Podróżowanie na prostych motocyklach ma jeszcze jedną, prozaiczną zaletę. Nawet jeśli zarżniesz silnik, to prawdopodobnie w każdej wiosce, którą będziesz mijać spotkasz mechanika, który wymieni Ci tłok, sprzęgło, naprawi głowicę czy wymieni łożyska na wale. A co z dużym i zaawansowanym technologicznie motocyklem? No, problem. Oczywiście ja tu nawet nie myślę o remontach litrowego silnika czy akcjach związanych z elektroniką czy trybami awaryjnymi. W 2016 roku podróżowałem przez świat i trafiłem do kraju, w którym nie mogłem znaleźć serwisu, który wyreguluje mi luz zaworowy. Mechanicy twierdzili, że tego się nie reguluje – głowica posiadała płytkowy system ustalania luzu zaworowego. Więc mówiąc o prostych konstrukcjach, mam w głowie najprostsze silniki jakie się da.

Kasa jest istotna

Myślę, że nie będzie to dla Was żadnym odkryciem: 90% kosztów generowanych przez podróże motocyklowe, to pieniądze wydaje na benzynę. Małe pojemności palą połowę tego co “dorosłe” motocykle. Oznacza to zatem, że jadąc na mniejszym motocyklu jesteś w stanie prawie o połowę ograniczyć koszty podróży. Do tego dochodzi przygotowanie motocykla, wymiana opon, napędu, ogarnięcie spraw eksploatacyjnych oraz swojego rodzaju bufor finansowy na radzenie sobie w sytuacjach niespodziewanych. W przypadku podróży na prostym Junaczku 125, Bartonie, Kymco czy każdym innym sprzęcie zakup opon i wszystkich wymaganych części nie będzie ani kosztowny, ani skomplikowany w zakupie. Fanty do motocykla dorwiesz w dowolnie wybranym miejscu świata, a im dalej na wschód tym powinno być łatwiej.

Podróże na małych motocyklach. Tobiasz Kukieła

Oczywiście, możemy odbić piłeczkę i powiedzieć, że większa pojemność, to również większa prędkość i mniej dni spędzonych w podróży, a finalnie swojego rodzaju ograniczenie kosztów. Pełna zgoda, ale pod warunkiem, że bujasz się po zachodzie Europy i zakładasz, że będziesz spać w hotelach. Dalej na wschodzie, na południu czy po drugiej stronie globu (w części południowej) różnice w średnich prędkościach nie będą aż tak duże. Jeśli do tego dorzucisz namiot i śpiwór, to koszty przebywania w świecie nie wzrosną.

Pozostaje jeszcze sprawa komfortu. 125-tka, czy 250-tka nie będzie tak wygoda jak 600-tka czy litrowy motocykl turystyczny. Zapewne będziesz częściej robić przerwy, ale to nic nie szkodzi – przecież to doskonała okazja do poznania wspaniałych osób! A jeśli dorzucisz do tego możliwość poznania otwartych ludzi, być może wylądujesz w ich domu, a wtedy nocleg, mycie i odpoczynek będzie smakować podwójnie dobrze!

Obejrzyj również:

 

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

  1. Od kilku lat , jeżdżę na samotnie wyprawy na południe Europy na DKW 200 z 1936 roku. Włóczęga po Rumunii, Bułgarii i Grecji. Podróżowanie na małym, lekkim motocyklu , pozwala mi wjechać w każdą dziurę i z niej wyjechać. Czuję się wolny i bezpieczny . Wspaniała przygoda . Mały namiot i minimalny bagaż. Sympatyczne kontakty z ludźmi. W bagażu zapasowa dętka i linka sprzęgła. Za kilka miesięcy kolejna wyprawa, już nie mogę się doczekać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button