Zontes 310T: Ten motocykl może sporo namieszać w klasie lekkiej adventure

Zontes to zupełnie świeża marka na naszym rynku. Mimo, że pojazdy pochodzące od tego producenta można już było spotkać na naszych drogach, to po raz pierwszy mamy do czynienia z autorską marką, którą koncern traktuje jako perłę w koronie. Jaki zatem potencjał drzemie w pojazdach z serii 310 Zontesa? Sprawdzamy to na przykładzie modelu 310T. Oto nasze pierwsze wrażenia.

Jako pierwsi w Polsce mamy możliwość przekonania co do zaoferowania ma Zontes 310T – tegoroczna nowość w ofercie tej egzotycznej marki. A więc? Już pierwszy kontakt sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Motocykl na żywo wygląda jeszcze ciekawiej niż na zdjęciach. Zacznijmy zatem od estetyki. Ten sprzęt zdaje się oddzielać grubą krechą to z czym do tej pory większości z nas kojarzyły się produkty z państwa środka. Oczywiście wśród oferowanych w ostatnich latach chińskich pojazdów na polskim rynku widać zdecydowaną poprawę i wygląda na to, że czasy jednośladów o “supermarketowej” jakości wykonania mamy bezpowrotnie za sobą. Jednak w przypadku Zontesa mamy do czynienia z zupełnie inną ligą. Materiały jakich użyto do produkcji i sposób wykonania sprawiają, że mamy wrażenie obcowania z pojazdem oferowanym przez jednego z renomowanych producentów. To jednak nie koniec, bo gdy dodamy do tego niespotykane nawet w droższych propozycjach z wyższej klasy wyposażenie, to efekt końcowy może być tylko jeden. Brzmi jak pean pochwalny? Zapewne tak, jednak tu naprawdę ciężko się przyczepić do jakości, spasowania, czy braku zaawansowanych rozwiązań technologicznych.

Ciężko także w przypadku Zontesa o wykazanie ewidentnych źródeł inspiracji. Charakterystyczne dla chińskich produktów kopiowanie tu nie występuje. Co więcej, Zontes sprawia wrażenie jakby nie zamierzał podążać za innymi, lecz wyznaczać własną drogę. Pod względem designu motocykle te na pewno się wyróżniają. Mają zdecydowanie swój charakter. Nie każdemu przez to przypadną pewnie do gustu, ale taka jest właśnie cena bycia indywiduum. Naszym zdaniem chińscy designerzy naprawdę poszli po bandzie. Widać to także podczas jazdy, bo Zontes 310T bardzo zwraca na siebie uwagę przechodniów i mijanych kierowców. Model 310T jest stylistycznie rozwinięciem sportowego nakeda o oznaczeniu 310R. Jego charakter natomiast wydaje się być odmienny. A to dzięki zastosowaniu kilku modyfikacyjnych zabiegów i doposażeniu w charakterystyczne dla klasy adventure-tourer dodatki.

O ile o gustach się nie dyskutuje, o tyle o tym jak ten motocykl jest wykonany i co oferuje możemy, a nawet powinniśmy pogadać. Zacznijmy od tego, ze wraz z 310T otrzymałem niewielki breloczek. Jest to kluczyk zbliżeniowy, choć słowo klucz wydaje się w tym wypadku archaizmem. W Zontesie niczego nie obsługujesz za pomocą klasycznego zamka. Włączenie zapłonu odbywa się po naciśnięciu czerwonego przycisku z emblematem kłódki. Wystarczy odejść na metr od maszyny z brelokiem w kieszeni, by ta momentalnie się uzbroiła odcinając możliwość odpalenia. Jeśli np. podczas czynności serwisowych jak smarowanie łańcucha, czy mycie motocykla to ciągłe rozbrajanie i uzbrajanie okaże się w jakiś sposób męczące, to producent przewidział rozwiązanie takiej sytuacji. Zaraz pod wyświetlaczem umieścił specjalny mały schowek, w którym możesz bezpiecznie umieścić “pilota”. Przyda się on także chociażby na bilety autostradowe, czy inne mniejsze drobiazgi. Wspomnieliśmy o braku jakichkolwiek zamków i faktycznie standardowy kluczyk nie przydałby się tu do niczego. Otwarcie wlewu paliwa? Przycisk na kierownicy. Otwarcie kanapy? To samo. Brzmi to dość luksusowo i faktycznie ułatwia codzienną obsługę. Na kierownicy znalazły także miejsce inne przyciski. Dwa z nich czyli “SET” oraz “MODE” służą do obsługi kolorowego wyświetlacza TFT, którego komputer potrafi całkiem sporo. Jest także przycisk podnoszący lub opuszczający szybę – ta czynność także odbywa się elektrycznie. Fajnie? Nawet bardzo. Szyba co prawda ma tylko dwa stopnie typu “wszystko” i “nic”, ale sam fakt możliwości regulacji i to bez użycia narzędzi czy nawet zatrzymywania się to nie lada bajer. W dodatku się sprawdza, bo po zmianie położenia szyby czuć sporą różnicę w strudze wiatru. Reszta przycisków jest już bardziej standardowa w działaniu, choć i tu widać dbałość o detale. Takich konsoli nie zobaczysz w żadnym innym motocyklu. A same przyciski, nie dość że ładne w formie, to posiadają obrysowe podświetlenie.

Również oświetlenie motocykla jest nowoczesne i rozbudowane. Główny reflektor przedni składa się z czterech soczewek LED pracujących w trybie świateł mijania oraz drogowych. Uzupełniają go światła do jazdy dziennej oraz podwójne przednie kierunkowskazy (dwa zintegrowane w kloszu lampy i dwa w owiewkach bocznych). Wygląda to imponująco. Z tyłu mamy ładną fikuśną i wkomponowaną w zgrabny zadupek lampę oraz kierunkowskazy instalowane razem z tablicą rejestracyjną na montowanym do wahacza pałąku. Kolejnym ze smaczków, których próżno szukać nie tylko w tej, ale także w wyższych klasach pojemnościowych są szprychowe koła wykonane w technologii bezdętkowej – rzecz obecnie widywana jedynie w najwyższych modelach klasy adventure.

Ciąg dalszy pod materiałem wideo

Zontes dumnie akcentuje swoją odrębność i niezależność. Logo marki można znaleźć na takiej ilości elementów konstrukcji, że pod tym względem chyba nawet brytyjski Triumph pozostaje w tyle. Logotypów na poszczególnych częściach naliczyliśmy aż 26. Któż wie ile ich jest naprawdę. To także świadczy i przykładaniu uwagi do detali. Czuć to również chociażby patrząc na takie elementy jak handbary, lusterka, podnóżki czy nawet stopka boczna. Wszystko precyzyjnie wykonane z anodowanego aluminium. Również klamki sprzęgła i hamulca to frezowane elementy z płynną regulacją położenia. Ktoś naprawdę spędził sporo godzin nad projektowaniem tych wszystkich detali.

Witamy w klasie premium? Cóż, nie chcemy przesadzać ale wiele pod względem designu i wyposażenia na to wskazuje. O tym fakcie powinna świadczyć także niezawodność tych wszystkich mniej lub bardziej niezbędnych dodatków oraz, a może przede wszystkim, żywotność podwozia i napędu. Na dokładniejszą ocenę wspomnianych przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Wszak Zontes to zupełna nowość i ciężko o bardziej szczegółowe informacje w tym zakresie. Do tej pory wszystkie elementy składowe sprawiają wrażenie konstrukcji solidnej i przemyślanej. Szukaliśmy informacji dotyczących usterek i słabych punktów tych pojazdów w czeluściach Internetu. Bez powodzenia. Znaleźliśmy za to sporo pochwał. Wszystko to sprawia, że jesteśmy pozytywnie nastawieni do tej jeszcze nieznanej w Polsce propozycji w coraz ciekawszej i coraz bardziej poważnie traktowanej klasie pojemnościowej 250-500 cm³.

Na razie Zontes zdaje się wypadać bardzo ciekawie na tle obecnej na naszym rynku konkurencji. Nie jest najdroższy, nie jest też najtańszy, reprezentuje za to zdecydowanie najlepszy stosunek price/value, czyli tego co otrzymujemy w danej cenie.

A jak ten motocykl jeździ? O tym napiszemy kolejnym razem.

Więcej informacji o motocyklach Zontes znajdziecie na stronie importera www.zontespolska.pl

[trending]

Piotr Ganczarski

Z wykształcenia inżynier mechaniki i budowy maszyn. Motocykle są jego życiowym przekleństwem i chorą miłością. Buduje, przerabia i remontuje jednoślady. Zarówno te nowsze, jak i starsze. Fan motoryzacji i podróżowania na różne sposoby. Oprócz tego lubi pohasać na rowerze i przeczytać dobrą książkę.

Inne publikacje na ten temat:

1 opinia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button