Rozwiązanie: Moja Wyprawa Marzeń Skuterowo.com

Wybraliśmy już trzy najciekawsze prace w zabawie “Moja Wyprawa Marzeń Skuterowo.com”. Zadanie brzmiało: Opisz gdzie byś pojechał gdybyś dostał 50 litrów paliwa do swojego jednośladu. Najlepsze historie nagradzamy kartami paliwowymi o nominale 250 PLN!

I oto nasza komisja konkursowa dzielnie śledziła Wasze listy przesyłane za pośrednictwem specjalnego formularza do Skuterowo.com. Wybraliśmy trzy najciekawsze opowieści które nagradzamy wraz z Barton Motors kartami paliwowymi o wartości 250 PLN. Poznajcie zwycięzców.

Michał Kukawski z Warszawy:

Z Pragi do Pragi czyli Gdańskim na Most Karola
13 lipca wieczór

Sakwy już gotowe. Na razie czekają w przedpokoju.Telefony naładowane. Mapy oznaczone. Rano trzeba dopakować szczoteczkę do zębów i zimną wodę wyjętą z lodówki. W końcu na jutro zapowiadają trzydziesto stopniowe upały. Wyjazd o 5.30….a tyle emocji przed podróżą. Pewnie przed 1 w nocy i tak nie zasnę. Jeszcze raz sprawdzam plan podróży. Mam tylko pięć dni. W sobotę rano znowu trzeba być w pracy. Taki urok dorosłości ale 5 dni będą należeć tylko do mnie i mojego Xsia !

14 lipca

Udało się. Chciałem inaczej ale wyszło jak zwykle. Ta moja punktualność! Rano był prysznic, parę kanapek…i nerwówka. Dobrze że przypomniałem sobie o ładowarce. Udało się wyjechać o siódmej. Całe szczęście w sobotę nie ma korków, więc tabliczkę z przekreślonym napisem Warszawa minąłem tuż przed ósmą. Na niebie żadnych baranków…na drodzę za to paru. Pewnie to ci wracający z piątkowych imprez. Trzeba uważać. Dlatego u mnie prawie cały czas nie więcej niż 80-90 Km/h Mimo wszystko trochę się na tej Gierkówce poprawiło.

15 lipca 14:00

Cel na dzisiaj czyli Rzędkowice, mekka skałkowych wspinaczy osiągnięty. 280km za mną i mimo kilku kilku przystanków dopiero 14 a i upał nie taki straszny. Może to ten lekki wiatr daje ulgę. Dojechałem na sprawdzone pole namiotowe. Teraz czas na spotkanie ze starymi znajomymi. Oni wciąż pną się w górę po skałkach. Ja już wybrałem prostą drogę, no ewentualnie parę trochę ciaśniejszych zakrętów w lekkim złożeniu.

15 lipca

Wczorajsze spotkanie bardzo udane. Jednak wciąż można się dogadać mimo różnych pasji. Ósma rano i śniadanko za mną. Czas wyjeżdżać bo dzisiaj dłuższa droga przede mną. Pogoda trochę smętna a cel odleglejszy niż wczoraj. Dzisiaj stolica Moraw czyli Brno. Po drodze Żywiec i zwiedzanie słynnego browaru.

15 lipca 14:00

Żywiec za mną. Szkoda tylko że z powodu prowadzenia pojazdu nie mogłem spróbować nieco wyrobów lokalnych wyrobów. Oj pogoda dzisiaj nie dopisuje. Trzeba było przystanąć na dłużej na jednej ze stacji. Całe szczęście właściciel przybytku też jeździ jednośladem więc nie nudzi się czekając na koniec ulewy.

15 lipca 18:00

Na dzisiaj basta. Deszcz za mną wygrał! Dobrze Xsik doskonale radzi sobie pod górkę. Jednak decyzja o zakupie 250cm zamiast 125cm okazała się sensowna. Nasz Śląsk prześliczny. Niestety przez ulewne deszcze i parę dłuższych przystanków Brno nie do zdobycia. Trzeba było trochę zmenić plany i po przejechaniu ponad 200km z Rzędkowic dotarłem do Ostravy. Całe szczęście dzień ma też swoje plusy. Na stacji wjazdowej do miasta poznałem 2 urocze Czeszki na swoich stylowych 50tkach. Zapraszają na wieczór do jakiejś knajpy w centrum…a ja muszę jeszcze znaleźć jakąś miejscówkę do spania ;-)

16 lipca

Wczorajszy wieczór fajniejszy niż się zapowiadał. Mokre ciuchy po wczorajszych przeprawach w deszczu już wyschły. Miasto tak jaj w opisach czyli w pełni kulturalne. Wieczór w knajpie z koncertem folkowym i panem przygrywającym na lirze korbowej pozostanie mi w pamięci na dłużej, podobnie jak Milenka, ale to blog nie o tym. Dobrze że znalazłem fajny pensjonacik a xsik stał bezpieczny pod wiatą. Od 2 po 5 nad ranem cały czas padało, ale prognozy na dzisiaj bardzo pozytywne.

16 lipca 20:00

Pogoda dzisiaj dopisała. Prawie 370 km za mną. Ramiona i i krzyż boli ale tej podróży przez góry nie zapomnę. Dobrze że nie pojechałem najprostszą drogą. Tych strumyków, uroku małych miasteczek, górskich serpentyn nie da się opisać a za jakieś 20km mój CEL.

16 lipca 21:00

Łałłł… Jestem na legendarnym moście Karola! Najlepsze jest to jakieś 300m stądo stoi ze 20 xsików a wsród nich mój. Fani modelu z Niemiec też wpadli na to że Praga to fajne miejsce na wyprawę. Żeby tylko droga powrotna udała się jak ta do Pragi, to mimo zmęczenia moje życiowe akumulatory będą lepiej naładowane niż te w skuterze;-)

Bartłomiej Michalski z Warszawy

W moim przypadku 50l paliwa wystarczy na około 1 400 km,
co wystarczy na zrealizowanie 1/2 mojej “wyprawy marzeń”,
którą nazwałem PODRÓŻĄ NA KRAŃCE POLSKI.

“Połówka”, którą chcę tu opisać to osiągnięcie północnego i zachodniego
krańca Polski. Jest to łatwiejsza część trasy, w sam raz na start.

Punktem startowym jest WARSZAWA.

I dzień
WARSZAWA->Jastrzębia Góra 406 km,
wybieram trasę przez Płońsk, Mławę do Trójmiasta. Zatrzymuję się w Gdańsku
zwiedzam gdańską starówkę, potem na wieczór dojeżdzam do Jastrzębiej Góry na nocleg.

II dzień
Plaża w Jastrzębiej Górze, gdzie znajduje się Północny Kraniec Polski (54.50’N)
oznaczony głazem narzutowym. Krótki wypad na Hel w odwiedziny do fok :)
i na smażone ryby (około 70km poza główną trasą)

III dzień
kierunek Kołobrzeg (trasą wzdłuż wybrzeża) 443 km, nocleg w Kołobrzegu

IV dzień
Krótki wypad promem na Borholm (można zabrać skuter!!!) na wędzone śledzie

V dzień
Z Kołobrzegu do Osinowa Dolnego (208 km)
W Osinowie Dolnym znajduje się Zachodni Kraniec Polski (14.07’E) dokładnie
na moście granicznym. Krótki przystanek na wizytę u jednego z 30 Fryzjerów,
(w wiosce liczącej ok. 180 mieszkańców). Stąd krotki wypad za Odrę na kiełbaski
i nocleg.

VI dzień
Rozpoczynam powrót do Warszawy 563km
z noclegiem w Poznaniu, gdzie kupuje swieże rogale świętomarcińskie,
robie zakupy w Starym Browarze oraz odwiedzam koziołki na Rynku.

VII
Powrót do bazy starą trasą przez Konin, Kutno i Łowicz.

Podsumowanie
Długość trasy łacznie:1700 km
czas trwania 7 dni
Odwiedzone 3 państwa: Polska, Dania i Niemcy.
Zaliczone 2 z 4 KRAŃCE POLSKI (N i W)
Odwiedzone miejscowości: Gdańsk, Jastrzębia Góra, Hel, Kołobrzeg i Poznań
BONUS: Wycieczka promem ze skuterem na Borholm, krótka jazda po wyspie

Alan Jasiukajc z Koszalina:

Skuterem wzdłuż wybrzeża

Nazywam się Alan. Mieszkam w Koszalinie, na co dzień wiodąc spokojne, beztroskie życie. Moją największą z największych dotychczasowych pasji jest motoryzacja, a konkretniej bardzo interesuję się motocyklami do pojemności 125cc. W garażu przy domu mam moją bestię a dokładniej skuter Super Fancy marki SYM. Bardzo mi się podoba i wiele w niego czasu i pracy włożyłem, by teraz
prezentował się najlepiej na dzielnicy i jeździł żwawo i przyjemnie.
Jest to skuter, który według mnie nadaje się na wyjazdy krótkie jak i długie. Już od roku planowałem wybrać się nim na dalszą podróż. No ale gdzie? Odpowiedzią jest nasze wspaniałe wybrzeże. Dokładniej planowałem wybrać się najpierw nad morze w mojej okolicy, a potem jechać jak najbardziej na wschód, może nawet zajeżdżając po Gdańsk. No tak, ale czy nie było by to zbyt nudne? Dla mnie nieco tak, więc myślę, że po całej jeździe “przy morzu” zajadę sobie na porcję wyśmienitych toruńskich pierniczków.
Dobrze, nie zanudzając dalej, wyruszam! Na początek się spakować. Co wziąć?! Na pewno kanapki z serem, salami, tak by wytrzymały jak najdłużej. Oczywiście muszę zabrać także wodę – jest ona chyba najważniejsza. Nie przejmuję się wcale, przecież niedawno zakupiłem wspaniały kuferek do mojej maszynki.
O paliwo nie ma co się martwić. Kilka dni temu wygrałem w konkursie na Skuterowo.com kartę zakupową na 250zł na benzynę! Bardzo się ucieszyłem, mogłem w końcu wybrać się na moją wymarzoną podróż.
Przygotowania zakończone, a ja wyspany wyruszyłem w sobotę z rana. Moja trasa jest dość prosta, najpierw zajadę na pyszne gofry do Mielna, mam po drodze, potem jadę prosto na Gdańsk, zatrzymując się na obiady w restauracjach blisko morza, a jak już zwiedzę Gdańsk od razu biorę kurs przez A1 i E75 na Toruń.
“Ahhh o ile lepiej smakują nad morzem gofry i domowe obiady w tutejszym jodzie. Jest to chyba najwspanialsza rzecz jakiej doświadczyłem. No ale cóż dość obżarstwa, jestem dopiero w połowie drogi do Gdańska.”
Byłem wtedy dokładnie w Łebie. Przypomniały mi się wycieczki tutaj z moimi rodzicami kilkanaście lat temu. To tutaj pierwszy raz wsiadłem na skuter z moim tatą, mama mówi, że cieszyłem się wtedy jak nigdy w życiu.
Takie podróże są wspaniałe, można tyle powspominać i zobaczyć. Cieszę się, że zdecydowałem się podjąć tej wyprawy.
Moje wspaniałe wrażenia się nieco posypały gdy zauważyłem
pięcio-kilometrowy korek przed Gdańskiem. “Na szczęście jestem skuterem” – pomyślałem – “Ominę ich wszystkich”.
Z biegiem czasu korek się zmniejszał i zmniejszał aż nie zostało po nim śladu. W sumie dla mnie i tak nie robiło to wielkiej różnicy. Jadąc skuterkiem człowiek zyskuje wiele przywilejów jak mniejsze spalanie, omijanie korków. Jedyna wada, która mi się rzuca w oczy to prędkość naszego pojazdu. Wiadomo nie dojedziemy tak szybko jak pociągiem czy autem, no ale ja niczym nie zastąpił bym skutera!
Moja podróż była wspaniała i obyło się bez kłopotów, ale tylko do momentu kiedy byłem zaledwie 56 km od Gdańska. Gdy chciałem nieco zboczyć z kursu jadąc przez wsie i małe miasteczka strzeliła mi guma w tylnym kole! Miałem przeogromne szczęście, że jechałem powoli.
Co tu robić?! Utknąłem na totalnym ODLUDZIU!!! Byłem bardzo zaniepokojony. Moją głowię przepełniała myśl – kto rozbija butelki na ulicach?! Żałośnie podszedłem do drzewa gdzie zauważyłem pięknie wyglądające ptaki. Gdy spojrzałem na ziemię przy drzewie, dostrzegłem sakiewkę z napisem Romet. Otworzyłem i zauważyłem łatki do dętek.
Łatki do dętek! Odpłaciło mi się to nieszczęście! Szybko je zastosowałem, a gdy czekałem na wyschnięcie kleju położyłem się na trawie, zajadając pyszne kanapki i patrząc w niebo, które było tego dnia przepiękne.
O godzinie 16:30 w sobotę byłem znów zwarty i gotowy do dalszej podróży. Tym razem wypatrywałem, czy nie ma przypadkiem żadnych rozbitych na ulicach butelek.
Jechałem tak do godziny 18, kiedy dotarłem do Gdańska. W tym jakże wspaniałym mieście pozwiedzałem trochę na piechotę, trochę na skuterze. Postanowiłem urozmaicić sobie ten dzień, wynajmując namiot nad morzem. Noc spędzona pod gołym niebem to kolejna nowa rzecz jakiej doświadczyłem podczas podróży.
Obudziły mnie mewy krzyczące na siebie i latające nad samymi falami błękitnego morza. Ta noc była najwspanialsza w całym moim życiu!
Do godziny 11 byłem w Gdańsku, zjadłem przepyszną rybę z frytkami, napiłem się soku i wyruszyłem w ostatni punkt mojej podróży, a mianowicie do Torunia.
W Toruniu nigdy nie byłem. Zawsze chciałem spróbować tamtejszych pierniczków. Moja babcia zawsze powtarzała, że nigdzie nie można kupić ich w takim oryginalnym smaku jak w mieście, gdzie były wypiekane i jest to szczera prawda.
Dalsza podróż do Torunia minęła mi dość spokojnie, nie działo się nic ciekawego na autostradzie, z wyjątkiem dość śmiesznej sytuacji – na autostradzie ruch zablokowały cztery krowy. Muczały na samochody nie chcąc nikogo przepuścić. Wyglądało to dość komiczne, by każdy, kto to widział, się uśmiechnął.
W Toruniu byłem w niedzielę o 15, gdy załatwiłem moje pierniczkowe sprawy wyjechałem wesoło żegnając te iście cudowne miasto.
Jeszcze przed północą byłem na fotelu w domu wspominając te cudowne chwile na moim Super Fancy’ie. Uważam, że była to najbardziej oryginalna, wspaniała, wesoła przygoda. Mam szczerą nadzieję, że w następną wiosnę znów będę mógł wyjechać gdzieś dalej na skuterze.
Nie mogę się już doczekać!!!

Dzięki za wszystkie nadesłane prace, wybór był naprawdę bardzo trudny. Nie zapominajcie, że wkrótce kolejna edycja naszej zabawy, a w niej kolejne karty paliwowe od Barton Motors i Skuterowo.com!

Ania Grzelak

Kobieta o nietypowej pasji. Mając trzynastkę na karku jeździła klasycznym Simsonem. W wieku 18 lat kupiła pierwsze 650 ccm. Jej garaż to cały przekrój segmentów od małego skutera, przez maxi Burgman po klasycznego nakeda.

Inne publikacje na ten temat:

2 opinii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz jeszcze
Close
Back to top button