Najtańsze nowe enduro poniżej 10k zł i z PAPIEREM. ROMET CRS 250: co jest z nim nie tak?

Aż chce się wsiąść na ten motocykl i ruszyć w świat! CRS 250 - motocykl dla grzybiarza

W skrócie
  • Romet CRS 250 to jeden z najtańszych nowych motocykli terenowych z możliwością rejestracji. Ten sprzęt spełnia homologację!
  • Aby jeździć na motocyklu Romet CRS 250 potrzebujesz prawo jazdy kategorii A lub A2.
  • CRS 250 nie jest typowym motocyklem enduro. To klasyczny wszędołaz dla począstkujących.
  • Więcej historii motocyklowych znajdziesz na naszej stronie, www.jednoslad.pl

Mógłbym Wam nawinąć setki bzdur o motocyklach enduro, a przy okazji udać się w kierunku mitomanii, ale jestem na to zbyt leniwy. Prawda pojawia się w głowie dużo łatwiej, szybciej i zużywa mniej energii. Przy prawdzie zatem pozostanę, opisując Wam moje przeżycia związane z Rometem CRS 250 2023. A jest co opisywać.

W ostatni weekend mój kumpel, podczas weekendowej sesji imprezowej opowiadał wszystkim o pasji swojego ojca do grzybiarstwa. O trzeciej nad ranem dowiedziałem się, dlaczego jego ojciec nie mówi “dzień dobry”.  Odpowiedź jest zaskakująca: “gdyby był dobry, to właśnie siedziałbym na grzybkach”. Przyznacie, można rozumieć i pochwalać ten sposób postrzegania świata. Również o trzeciej nad ranem, w trakcie tej samej imprezy, dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak swojego rodzaju zorganizowane wyjazdy na grzybki. W dużym skrócie. Goście wchodzą do Pekaesu i jadą do lasu. Ojciec mojego kumpla wybrał się raz na taki wyjazd i nie uwierzycie. Dostał białej gorączki, bo z pekaesu jego kompani wyszli naprani jak… pekaesy i deptali mu grzybki. Ojczulka zalała krew a on sam szybko został wyleczony z grupowych wyjazdów do lasu. Dlaczego zacząłem od grzybków, imprezy, kolegi i taty? Sprawa jest prosta. Romet CRS 250 to motocykl dla grzybiarza.

Romet CRS 250 tak na prawdę nie jest motocyklem endurowym. To mieszanina najróżniejszych gatunków. W ramie znajdziecie typowo asfaltową jednostkę napędową – mówię tu głównie o skrzyni biegów. Zawieszenie nie pozwala na zbyt dużo, a sam wygląd i użyte do jego wykonania smaczki potwierdzają moją teorię, że to bardziej SUV niż typowa terenówka. Z drugiej strony, jaka jest definicja motocykla terenowego? Chyba takowej nie ma. Uznajmy zatem, że motocykl terenowy jest wtedy, kiedy po prostu pokonuje wskazany odcinek terenu. Rometa CRS 250 zabrałem w najróżniejsze miejsca i przetestowałem go w warunkach, gdzie wcześniej, na licach innych motocykli enduro pojawiał się pot. Czy dał radę? Dał. Mogę już teraz Wam to zdradzić, gdyż kilka dni temu na naszym kanale YT pojawił się film, w którym możecie znaleźć dowody terenowych zapędów Rometa CRS 250. Dał radę, to najważniejsze.

Nie każdy potrzebuje maszyny ultra offroadowej i nie każdy będzie udawać offroadowca. Maszyny pokroju Rometa CRS 250 tworzone są z myślą o osobach, które po prostu muszą jeździć w terenie każdego dnia. Wyobraź sobie, że mieszkasz na brazylijskiej, kolumbijskiej czy argentyńskiej wsi, gdzieś w centrum kraju- czyli pośrodku niczego. Dookoła panuje bieda aż piszczy, a motocykl jest Twoim jedynym środkiem transportu. To nie jest tak, że w tych warunkach idziesz poskakać po górkach dla zabawy. Tym sprzętem jedziesz przez te górki do sklepu, bo przecież musisz kupić leki czy jedzenie. Musisz dojechać do Twojego bydła, przejechać cztery kilometry do najbliższego sąsiada i zawieźć dziecko do lekarza dwie wioski dalej. Oczywiście, przeciętny Europejczyk szybko wykrzyczy, że do takich akcji dużo lepsza byłaby Yamaha XT, Suzuki DR czy Honda XL. Prawda.

Romet CRS 250. Nie tylko w Polsce…

Prawda jednak ma to do siebie, że w zależności od perspektywy bywa całkowicie różna. O tych egzotycznych krajach wspominam nie przez przypadek. Ten motocykl, chociaż pod inną banderą, to występuje w Ameryce łacińskiej i cieszy się dość dużą popularnością. Warto wiedzieć, że o popularności takich motocykli jak nasz dzisiejszy delikwent decyduje również system podatkowy. Wcześniej wspomniane motocykle japońskie w Brazylii czy Argentynie widnieją jako motocykle z dopiskiem “importada” i są naznaczone sporym podatkiem. Tak czy inaczej są cholernie drogie i w przyrodzie raczej nie występują. Występują za to 125-tki, 150-tki, 250-tki oraz 300-tki. Dużo rzadziej motocykle ocierające się o pojemność 400 cm3. Właśnie taki zabieg decyduje w tamtym miejscu świata, o popularności motocykli takich jak Romet CRS 250. No dobra, nie jest to Romet, ale wiadomo, że tutaj rozchodzi się tylko o naklejkę – w Ameryce Południowej motocykl nosi nazwę XEVERUS PRO XR 250.

Platforma jest niemal taka sama, mimo że nazwy oba motocykle mają różne. XEVERUS PRO XR 250 sprzedawany jest w krajach miejscach świata, a to sprowadza się do obniżenia kosztów produkcji poprzez ogromny wolumen produkcyjny, co w naszym przypadku ma ogromne znaczenie.

Romet CRS 250

Na wagę złota jest również prostota konstrukcji. Zawieszenie, silnik, elektronika – to wszystko musi być tanie i łatwo wymienialne. To wszystko musi jako tako, ale działać. To właśnie jest klucz do sukcesu w trudnych warunkach, Skomplikowane urządzenia są zbyt drogie i w określonych warunkach wręcz niebezpieczne. No właśnie, w określonych. Te warunki są zupełnie inne niż nasze. Czy zatem ktokolwiek potrzebuje takich motocykli jak Romet CRS 250? Z konsumpcyjnego punkt widzenia i tak i nie. Przeciętny Europejczyk lubi wydać forsę bez sensu. Kupić motocykl z kosmicznym zawieszeniem, mimo że potrafi skorzystać z 30% jego możliwości. To samo tyczy się możliwości układu hamulcowego, silnika czy elektroniki. Pomijam teraz kwestię bezpieczeństwa, a myślę o tzw. “performansie”. Tu też trochę chodzi o podbudowanie EGO i zakup pojazdu gotowego do pewnej czynności, mimo że przeciętny motocyklista nigdy z niej nie skorzysta.

Za papier należy zapłacić

Opisany przeze mnie przykład to temat na rozprawę socjologiczną, a nie test motocyklowy. Chciałbym tylko zaznaczyć, że bardzo często postrzegamy motocykle przez irracjonalne szkła zakrzywiające obraz. A tak naprawdę motocykl ma po prostu jeździć i kosztować adekwatnie do jego możliwości. W tym przypadku, to bardzo ważne. CRS 250 kosztuje 9 999 zł. To bardzo tanio, szczególnie że w tej cenie kupujemy motocykl homologowany. Czyli rejestrujemy go, ubezpieczamy i z powodzeniem możemy jeździć po drogach publicznych. W tym miejscu należy dorzucić informację uzupełniającą: na rynku pojazdów nowych znajdziesz tańsze motocykle terenowe (również 250-tki) w cenie około 8500 (+/-). Są to jednak motocykle bez homologacji. Różnica w cenie jest zauważalna, ale homologacja swoje kosztuje.

Romet CRS 250. Obejrzyj nasz film:

Wydawać się zatem może, że w naszych warunkach Romet CRS 250 jest całkowicie niepotrzebny. Przecież każdy może kupić używaną “japonię”, zrobić jej remont i cieszyć się przez najbliższe lata jazdą. Prawda. Prawda jest również taka, że jeśli nie masz wielkich aspiracji terenowych, a bardziej skłaniasz się do relaksacyjnych wycieczek poza utwardzonymi arteriami, bez szaleństw, to CRS 250 wydaje się maszyną stworzoną do tego typu rzeczy.

Romet CRS 250. Najważniejsze informacje:

  1. Romet CRS 250, to jeden z najtańszych motocykli enduro z dokumentami i możliwością rejestracji. Ten motocykl kosztuje 9 999 zł.
  2. W ramie znajdziesz jednocylindrowy, chłodzony powietrzem i olejem silnik o pojemności 250 cm3. Jednostka generuje moc na poziomie 17 KM przy 7500 obr./min i 18.4 Nm przy 5500 obr./min.
  3. Motocykl występuje w trzech wersjach kolorystycznych: czarnym, szarym i czerwonym
  4. CRS 250 nie jest typowym motocyklem enduro. To wszędołaz, który dobrze sprawdzi się w rękach osób wchodzących w świat motocykli terenowych, ale bez większych aspiracji “sportowych”.
  5. Romet CRS 250 waży 140 kilogramów.

Przejdźmy zatem do samego motocykla i wrażeń dotyczących jazdy.

Nie będzie to pieśń pochwalna, ponieważ mam kilka “ale” do tego motocykla. Po pierwsze, sztuka która pojawiła się w moim garażu miała nieskręcone tylne zawieszenie. Na moje szczęście, całkiem dobrze czuję motocykle i wyczułem to prawie od razu. Wróciłem powoli do domu i przykręciłem nakrętkę ściskającą amortyzator z wahaczem. Jest to dla mnie niedopuszczalne i karygodne. Taka zabawa mogła skończyć się naprawdę źle. Zrzucam to jednak na karby osoby odpowiedzialnej za skręcenie motocykla po wyjęciu z pudła, a nie na model jako taki.

To też zresztą potwierdza to, o czym mówiłem już kilkukrotnie w artykułach publikowanych na naszym portalu. Motocykle z Chin, zaraz po zakupie należy skręcić, przejrzeć, gwinty pokleić, do łożysk dodać smaru, a olej od razu zmienić na markowy. W przypadku Rometa CRS 250 pokusiłbym się jeszcze o wymianę opon. Są mizernej jakości. Również akumulator nie zaskoczył mnie niczym pozytywnym. Motocykl po tygodniu postoju w garażu przestał odpalać z rozrusznika. Na szczęście jest kopka, którą mogłem się wspomóc.

Romet CRS 250

To wszystko są sprawy, które w moim mniemaniu nie dyskwalifikują tego motocykla z zakupu. Owszem nieskręcona śruba to sprawa poważna. Jednakże opony, akumulator czy jak zakładam nikła ilość smaru w łożyskach, to sprawy, które powtarzają się u innych producentów. Taki jest świat. Nawet mój markowy endurak miał oryginalnie założone opony nikczemnej jakości. Warto po prostu o tym wiedzieć i być tego świadomym. Cena nie bierze się znikąd.

Romet CRS 250. Poplątanie z pomieszaniem

Z drugiej strony byłem w ogromnym szoku kiedy zobaczyłem, że naklejki na plastikach są pod warstwą klaru. W klasycznych endurakach to się nie zdarza. Nie ma zatem szans, aby naklejki zaczęły brzydko płowieć czy odchodzić po pierwszym sezonie wakacyjnym. Za to daję piątkę z plusem. Generalnie, CRS 250 wygląda ładnie. Jest kolorowy, a wręcz cukierkowy. Na swoim grzbiecie nosi niepoliczalną ilość napisów, które świadczą o… niczym, ale jednak są. Sztandarowym hasłem jest napis na wahaczu pt. “PRO LINK”. Zgadniecie czemu jest on szczególnie zabawny? Ponieważ CRS 250 nie posiada zawieszenia Pro Link. Z kolei z przodu, na plastikowych osłonach goleni znajduje się napis “Hypershock”. Mocne słowa jak na zawieszenie, które potrafi dobijać w najmniej oczekiwanym momencie. Chyba, że mowa o szoku kierowcy.

Chciałbym teraz zostać dobrze zrozumiany. Wspominam o tym wszystkim tylko dlatego, że ten sprzęt chce udawać kogoś, kim nie jest. On jest naprawdę spoko, ale jeśli będzie używany do wyjazdów na wcześniej wspomniane grzybki, przeloty ze wsi do miasta, jazdę po dziurawych drogach itd. To nie jest enduro i nie dajcie się wkręcić w takie postrzeganie tego pojazdu.

Świadectwem tego jest również opona tylna w rozmiarze 19 cali. Klasycznie w endurówkach montuje się 18-calowe koło w osi tylnej. Daje to możliwość zastosowania wyższej gumy, a co za tym idzie ochrona felgi przez uderzeniami w np. kamienie jest większa. No cóż, jak już napisałem kilkukrotnie. To nie jest typowy endurak.

Romet CRS 250

Ważną kwestią wydaje się również brak układu ABS oraz CBS. Ten motocykl po prostu nie posiada żadnych systemów, mających poprawiać bezpieczeństwo. W sumie to cieszy. CBS, byłby utrapieniem, a obecność ABS-u zapewne podniosłaby cenę tego motocykla.

O silniku Rometa CRS 250 słów parę

W ramie CRS-a 250 znalazł się jednocylindrowy, chłodzony powietrzem oraz olejem silnik o pojemności 250 cm3. W głowicy pracują dwa zawory (OHC) napędzane łańcuszkiem rozrządu. W orkiestrze ruchomych urządzeń silnika, gra wałek wyrównoważający i można powiedzieć, jest solistą. Lubi swoją robotę, bo silnik pracuje wręcz idealnie gładko. Moc narasta liniowo, a sam piec jest elastyczny. Bardzo łatwo jeździ się nim na jednym kole. Nawet kiedy zdusisz go nieco za bardzo dźwignią hamulca tylnego, ten nie przygasa tylko mozolnie kręci się dalej. To super charakterystyka. Szczególnie dla osób, które dopiero zaczynają i zwyczajnie często gaśnie im silnik przy ruszaniu. Jednostka sprzężona jest z pięciostopniową skrzynią biegów za pomocą mokrego sprzęgła wielotarczowego, zaś napęd na tylne koło przekazywany jest za pomocą łańcucha. Skrzynia zestopniowana jest dosyć terenowo. Pierwsze cztery biegi są dosyć krótkie, co ułatwia jazdę w terenie, natomiast piątka jest długa i pozwala na osiągnięcie nieco ponad 100 km/h.

Wcześniej wspominałem o tym, że nie jest terenowa. Chodzi mi o prędkość jej działania, a nie przełożenia same w sobie. Dodatkowo dźwignia zmiany biegów wychodzi z wałka nieco pod kątem i w mojej opinii nie jest w optymalnym miejscu. Zamiast gumowym zakończeniem, biegi zmieniałem bardzo często kawałkiem samej dźwigni. Ciężko to opisać. Sprawę zobrazowałem dokładnie w filmie, do którego link znajdziecie w tym artykule.

Romet CRS 250

Układ hamulcowy nie zaskakuje. Po prostu skwapliwie odwala swoją robotę. Nic na minus, nic na plus. Jest ok. Właściciele docenią spory wybór klocków hamulcowych. Warta zaznaczenia jest obecność kickstartera. Za jego pomocą sprzęt odpalamy łatwo, bez kombinacji, czy używania większej siły. Silnik posiada małą osłonę silnika, co na pewno docenicie podczas przejazdów przez trudniejsze odcinki drogi.

Piec zadowala się 3 litrami benzyny na setkę i co najważniejsze: paliwo dostarczane jest do komory spalania za pomocą układu wtryskowego na LICENCJI Delphi. Nie ma gaźnika, a to spory plus w tej klasie pojazdu, bo o ile w przypadku homologowanych motocykli wtrysk jest niemal obowiązkiem, to w przypadku motocykli terenowych za około 8500 zł znajdziemy gaźnik. Zresztą najczęściej bardzo prymitywny i podłej jakości. Objawia się to tym, że po szybkim dodaniu gazu, silnik dławi się. Dzieje się tak, dlatego że nie posiada pompki wtryskującej paliwo – po maksymalnym podniesieniu przepustnicy, układ dolotowy traci podciśnienie i nie jest w stanie wyssać optymalnie mieszanki paliwo/powietrze. W przypadku układu wtryskowego zastosowanego w Romecie ten problem nie występuje no i to zasługuje na brawa.

Obejrzyj również nasz film na Facebooku:

Bardzo polubiłem pozycję za kierownicą, miękkie siedzenie i wcześniej wspomnianą elastyczność silnika. Tym sprzętem bez problemu pojedziesz nawet w dalszą podróż. W jej trakcie nie będziesz musiał obawiać się gorszej jakości dróg czy przeszkód terenowych. Jeśli coś się stanie, usunięcie usterki nie będzie ani trudne, ani drogie – to spory atut tego motocykla. Na pewno nie martwiłbym się jakością silnika. Chińczycy, swoje piece naprawdę dopracowali w najmniejszym detalu. Reszta to pestka. Wymiana opon, akumulatora czy wykonanie serwisu, o którym wspominałem wcześniej, to też raczej groszowe sprawy i do ogarnięcia w zaciszu własnego garażu.

Podsumowując. Romet CRS 125 kosztuje zaledwie 9 999 zł i nasze oczekiwania co do niego powinny być proporcjonalne do ceny. Nie ma co wybrzydzać. Jeśli masz kasę, to kup droższy i lepszy motocykl. Jeśli nie masz kupki siana na droższy sprzęt to jedyne co mogę powiedzieć: lepszy Romecik w garści niż zamulanie na chacie i marzenie o niebieskich migdałach. Życie leci, a przygody motorkowe możesz przeżywać już teraz. Oczywiście, zawsze możesz “zbunkrować” się przed monitorem i wypisywać durne komentarze, że to syf. W tym czasie inni będą sobie jeździć. Lepiej lub gorzej, ale jeździć. Oto moje stanowisko w tej sprawie.

Kochajmy motorki. Wszystkie. Takie jakie są.

To byłem ja. Wons.

 

Tobiasz Kukieła

Dziennikarz motoryzacyjny, fotograf, reportażysta. Na motocyklach jeździ od dzieciaka i cały czas odczuwa potrzebę rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Jest złomiarzem z powołania - zdecydowanie częściej kupuje motocykle niż je sprzedaje. Czy to jego problem?

Inne publikacje na ten temat:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button